PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Pogrzeb
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Na początek witam wszystkich. Na forum zdarzyło mi się już zajrzeć po raz pierwszy jakieś dwa lata temu ale odzywam dopiero teraz. Z góry przepraszam, jeżeli zdubluję temat, przejrzałem je ale żaden mi nie pasuje do tego o czym chcę napisac.
Otóż bliska mi osoba jest poważnie chora i niestety można spodziewac sie najgorszego. Jest to dla mnie traumatyczne przeżycie, bo mimo że już trochę latek mam to tak bliska mi osoba nigdy nie odeszła. Sytuacja w jakiej się znalazłem uzmysławia mi jak poważna jest moja fobia. Pomimo, że w obliczu najgorszego żal sciska mi gardło to ciągle nie mogę przestac myślec o tym że trzeba będzie iśc na pogrzeb.
Może powiem coś o sobie. Nie lecze się, żaden lekarz nie stwierdził u mnie żadnej fobii bo nigdy też nie zgłosiłem się do nikogo z tym problemem. Mam to od najwcześniejszego dzieciństwa i niestety pomimo , że nawet niezle się jako dzieciak zapowiadałem to fobia zniszczyła mi życie.
Dzisiaj nie wychodze z domu poza koniecznymi sprawami za niedopatrzenie których grożą mi jakieś tam sankcje typu wymiana dowodów (fajnie że będzie kolejna). Nie pracuję, właściwie niewiele potrafię robic , jakiś czas temu pracę podjąłem (skierowano mnie z PUP)ale po krótki czasie zrezygnowałem bo nie wytrzymywałem już nerwowo. Nie moge się przy ludziach skupic i przerastają mnie nawet najprostsze czynnosci. Coś ktoś do mnie mówi ja potwierdzam skinieniem głowy odwracam się i nagle zdaję sobie sprawę że nie wiem co ta osoba mówiła. Szef był miły, koledzy też ale zrezygnowałem z ulgą zanim się skompromitowałem w jakiś większy sposób.
unikam nawet własnych krewnych, z niektórymi nie rozmawiałem od kilkunastu lat.
No i wracając do tematu jak rozwiązac sprawę pogrzebu?
Przecież rodzina zmarłej osoby jest wtedy w centrum uwagi. Wiadomo, że będzie gapienie się zwłaszcza w mojej sytuacji bo przecież ludzie widzą, że coś ze mną jest nie tak. A do tego spotkanie z krewnymi którzy sa własciwie dla mnie obcymi ludzmi. Jak zwykle dostanę szczękościsku i nie będę mógł powiedziec niczego sensownego siedząc czerwony w kącie i modląc się żeby tylko nikt się do mnie nie odezwał (ale w tej sytuacji trudno na to liczyć).
Rozważam czy po prostu nie iść na pogrzeb bliskiej osoby. Z drugiej strony zdaję sobie sprawę , że będzie to szeroko komentowane. Ale strach przed tym , że przez dosc długi czas bedę w centrum uwagi dużej grupy ludzi jest ogromny. Do tego jestem bardzo wrazliwą osobą i przypuszczam, że porycze się jak bóbr, nogi zrobią mi się jak z waty i zemdleję. To dodatkowy stres dla mnie. Nigdy nie byłem na pogrzebie i nie wiem czy dorośli faceci płacza naprawdę na tego typu uroczystosciach.
Zdaję sobie sprawę, że najlepszym rozwiązaniem byłaby dla mnie wizyta u lekarza i zażycie jakichś tabletek na uspokojenie. Ale moja choroba jest silniejsza i wiem, że się na to nie zdobędę. Nie chodzi o lęk przed podzieleniem się z lekarzem moim problemem, ale w ogóle kontaktem z nim, całą procedurą wizyty. Zreszta nawet w przypadku "zwykłej" choroby nie jestem w stanie pójśc do lekarza.
Jak mam sobie poradzic z tą sytuacją w obliczu której stanąłem? Chodzi mi o pogrzeb bo z chorobą w szerszym sensie to już nic nie zrobię, po prostu nie jestem w stanie. Jestem całkowicie wykluczony i się z tym pogodziłem. No cóż, takie to życie już jest.
Często wyobrażam sobię, że moja mama umiera i ja muszę wszystkim się zająć. Podzwonić po ludziach, załatwić baciuszkę, dom pogrzebowy. Bardziej się przejmuję tym, że jestem w centrum uwagi niż tym, że jedyna bliska mi osoba nie żyje. Jedyna moja porada to zmusić się do pójścia do lekarza, można jeszcze upić się w dzień pogrzebu ale to chyba nie opcja.
jedno jest pewne masz już bardzo mocno zaawansowaną fobie.
coś musisz zacząć działać bo inaczej Cie wykończy.
też miałem dość długo taki okres ale jakoś się ogarnąłem (nawet bez pomocy lekarzy)

jeżeli chodzi o pogrzeb to nie powinieneś przejmować się reakcją innych.
jeżeli to bliska ci osoba to zrozumiałe ,że człowiek jest przygnębiony , nie ma ochoty rozmawiać i dziwnie się zachowuje.

faceci też płaczą na pogrzebach jeżeli umiera im bliska osoba.
nie jest to żadna ujma męskości.

trzymaj się
Hej
Bardzo mi przykro, że bliska Ci osoba jest w tak ciężkim stanie...
Jeśli chodzi o rady, to zgadzam się z przedmówcami. Musisz koniecznie zmobilizować się i zacząć działać, bo Cię ta fobia wykończy. Uleganie jej do niczego niestety nie prowadzi, będziesz musiał pewnego dnia wziąć byka za rogi :Stan - Uśmiecha się: Ale spokojnie, da się znaleźć warunki optymalne do tego.
W kwestii pogrzebu - nie bój się. Ja byłam na kilku, choć nie cierpię tego (z powodu smutku i swojej wrażliwości, bo każdy pogrzeb odbija się na mnie wieloma tygodniami koszmarów co noc). Moim zdaniem masz dwa wyjścia. Możesz przyjąć do wiadomości, że mężczyźni na pogrzebach płaczą normalnie i to jest standard. Możesz też zrezygnować i nie pójść. Ja kilka miesięcy temu odmówiłam pójścia na pogrzeb bliskiej osoby. Wszyscy bliscy (czyli ci, na których zdaniu mi zależy) zrozumieli, ponieważ wiedzą, co by się potem ze mną działo. Dlatego zastanów się, czy chcesz pójść, bo to jest najważniejsze. Jeśli tak, to pomyśl, że będziesz jednym z wielu płaczących i to jest naturalne (a na dodatek na pogrzebach ludzie na siebie nawzajem nie patrzą...). Jeżeli nie, to postaraj się nie myśleć o tym, że jakiś anonimowy ktoś może źle widzieć Twoją nieobecność. Jeśli jesteś z tą osobą blisko, to zdążysz się pożegnać, więc w pogrzebie, który ma być symbolicznym pożegnaniem itd. udziału brać koniecznie nie musisz. Nie ma przymusu.
Ja musiałem psiaka uśpić i pochować. I niech nikt mi nie mówi że płacz jest czymś nie normalnym,cała rodzina ulewała się we łzach. Do tej pory serce mi pęka z bólu na myśl że ten który był wczoraj już go z nami nie ma. Do tej pory gdy oglądam zdjęcia z 'łobuzem' łza mi się kręci w oku.
Ne wiem czy ktos zagląda tutaj jeszcze.. ja sie zastanawiam kiedy dochodzi do takich sytuacji jak pogrzeby przeważnie następują spotkania rodziny od której separowaliśmy się latami.. pogrzeb to taka sytuacja kiedy częsć z nas jednak pewnie decyduje sie pójść .. pod presja czy tez wygrywa chęć pożegnania osoby zmarłej..
Wtedy ja się obawiam takich pytań czy kąśliwych uwag ze strony co bardziej nietaktownych osobników.. np ' musiał ktoś umrzeć żebyś sie pojawił pojawiła.." I co wtedy ? Jak odeprzeć taki atak?
Wątpię, by ktokolwiek taktowny zadawał takie pytania, bo dla niego obecność jest po prostu oczywista. Normą jest, że na pogrzeb zjeżdża się enta woda po kisielu, której nikt nigdy na oczy nie widział, więc krótsze lub dłuższe nieobecności przy tym nikną. Jeśli jednak pytania by się pojawiły, to milczenie będzie wyglądać naturalniej i inaczej niż na co dzień. Chyba jednak lepiej iść i ryzykować - ostatni pogrzeb, ważny, przez lęki ominąłem. Sama integracja rodzinna mnie przerażała, a dodatkowo sytuacja wymagała, bym w weekend obdzwianiał przełożonych z pracy, więc spasowałem. Wciąż czynię sobie wyrzuty.
Chyba każdy z nas ma taką osobę w rodzinie która potrafi wyjechać z jakimś dziwnym tekstem w każdej sytuacji.. Ja tez taką mam ona zawsze podkreśla moje urwanie kontaktu.. Jest do tego niezbyt taktowna..Czuję sie nie w porządku ze takie myśli zabierają mi energię.. zamiast skupienie na kimś kto odszedł..Ale nie mam na to wpływu jedyne co to chce iść.. na skupienie chyba nie ma co liczyć..w tej nerwówce.. ale po to żeby nie mieć do siebie żalu żeby nie dawać kontroli innym ..
nova napisał(a):czy kąśliwych uwag ze strony co bardziej nietaktownych osobników.. np ' musiał ktoś umrzeć żebyś sie pojawił pojawiła.." I co wtedy ? Jak odeprzeć taki atak?
A nijak nie odpierać. Powiedzieć, że niestety tak musiało wyjść. Nie znamy się więc nie wiem jakie są Twoje stosunki z tą osobą, ale myślę, że najlepiej po prostu powiedzieć prawdę i zamilknąć w takiej sytuacji.