06 Mar 2008, Czw 12:08
06 Mar 2008, Czw 13:37
Moim jedynym sposobem jest unikanie nieśmiałogennych sytuacji, ale to nie jest za dobra metoda.
A jeśli znasz, to na co czekasz?
A jeśli znasz, to na co czekasz?
06 Mar 2008, Czw 13:59
Moim sposobem jak się zdaży nie uniknąć krępującej sytuacji, to biorę głęboki oddech [przynajmniej mi minimalnie pomaga] i puszczam... Jak lipa to znowu to samo, bo nięśmiałość to coś "uciskające nas w środku" i dlatego czujemy się spięci. Jak tak zrobie pare razy to czuję odrobinę LUZU. Minusem może być to, że czujemy luz po paru sekundach może to wrócić jeśli ktoś ma wrodzoną nieśmiałość.
06 Mar 2008, Czw 14:24
Ja jestem stary jak świat i nie wymyśliłem sobie zbyt dobrej metody na tą "dolegliwość". Uważam, że najlepiej się oswajać/przełamywać. Ale ileż już razy stchórzyłem, a w planach byłem taki odważny. Poza tym do tej pory zazwyczaj jak się przełamałem, to zbłaźniałem zupełnie. Ale z czasem przestaje się coraz bardziej tym przejmować i to sprawia, że też się mniej zbłaźniam.
06 Mar 2008, Czw 15:36
Gdybym umiał się przełamać ("tylko") to w większości sytuacyj byłoby już genialnie. Może nawet dałoby się żyć!
Tyle że odwagi we mnie specjalnie wiele nie jest
Tyle że odwagi we mnie specjalnie wiele nie jest
04 Kwi 2008, Pią 15:05
Może trochę tu nie będzie to pasować,i trochę to naciągane ale moim zdaniem ,trzeba się oswoić z miejscem w którym się jest.Ja mam zawszę taki problem że w miejscach w których się pojawiam pierwszy raz ,trochę się blokuję,brak mi języka w gębie,nie wiem jak zacząć,ale z czasem czym dłużej jestem gdzieś z kimś to nieśmiałość maleje.Zawszę tak jest Może uogólniam ale chyba tak jest że po oswojeniu się z sytuacją,nieśmiałość maleje.Wiem że to trudne ale jak się nie ma innej opcji to trzeba się dostosować do sytuacji,jak się z trudną sytuacją oswoisz to potem jest już z górki.Problem w tym że najtrudniej zacząć,ale trzeba próbować,nie na siłę,małymi krokami.
11 Kwi 2008, Pią 18:00
W sumie racja... też tak myślałam
29 Kwi 2008, Wto 0:59
najlepszym sposobem na nieśmiałość jest granie człowieka fajnego , takiego, że jak przyjdzie co do czego to nikt nie powie(mając w pamięci inne twoje poczynania), że masz FS .
Proste, na spotkaniach warto coś dopowiadać(wtedy łatwiej można pozytywnie zabłysnąć i już dać się poznac z dobrej strony, a trwa to krótko ) , zadawać pytania z dziedziny, na której się znamy, znaleźć wspólny temat do rozmowy - wtedy można łatwiej popłynąć !! Jak się nie ma tematu to wiadomo temat: szkoła
....ale granie jest najlepsze, wtedy po pewnym czasie już jesteśmy podbudowani i przestajemy się koncentrować na sobie, a zaczynamy na innych a przede wszystkim na rozmowie.
Ogólnie trzeba starać się być uważanym za osobę towarzyską !! Tak to jest ciężkie, ale da się to zrobić . Trzeba się ciągle uśmiechać ....chyba mnie już naśladuje pewien polityk wtedy robi się pozytywne wrażenie, że jesteśmy do wszystkich pozytywnie nastawieni .
A co najważniejsze, potulnych i ugodowych baranków ludzie raczej nie atakują .
Dlatego ja całą uwagę staram się poświęcić na dobre wejście i tzw. pierwsze wrażenie( które zawsze starams się aby wypadło dobrze ). Wtedy później możemy robić albo nic nie robić, ale przez innych będziemy traktowani i odbierani tak jak na początku.
Może się to Wam wydawać dziwne, że ja w ogule mogę zastosować taką metodę, ale wiem, że jak to zrobię to najcięższe jest już za mną . Może dlatego tak się stresuję przed wejściem na spotkanie .
Proste, na spotkaniach warto coś dopowiadać(wtedy łatwiej można pozytywnie zabłysnąć i już dać się poznac z dobrej strony, a trwa to krótko ) , zadawać pytania z dziedziny, na której się znamy, znaleźć wspólny temat do rozmowy - wtedy można łatwiej popłynąć !! Jak się nie ma tematu to wiadomo temat: szkoła
....ale granie jest najlepsze, wtedy po pewnym czasie już jesteśmy podbudowani i przestajemy się koncentrować na sobie, a zaczynamy na innych a przede wszystkim na rozmowie.
Ogólnie trzeba starać się być uważanym za osobę towarzyską !! Tak to jest ciężkie, ale da się to zrobić . Trzeba się ciągle uśmiechać ....chyba mnie już naśladuje pewien polityk wtedy robi się pozytywne wrażenie, że jesteśmy do wszystkich pozytywnie nastawieni .
A co najważniejsze, potulnych i ugodowych baranków ludzie raczej nie atakują .
Dlatego ja całą uwagę staram się poświęcić na dobre wejście i tzw. pierwsze wrażenie( które zawsze starams się aby wypadło dobrze ). Wtedy później możemy robić albo nic nie robić, ale przez innych będziemy traktowani i odbierani tak jak na początku.
Może się to Wam wydawać dziwne, że ja w ogule mogę zastosować taką metodę, ale wiem, że jak to zrobię to najcięższe jest już za mną . Może dlatego tak się stresuję przed wejściem na spotkanie .
29 Kwi 2008, Wto 9:49
maciej napisał(a):....ale granie jest najlepszeMi juz zbrzydlo granie. Po wielu latach stosowania tej metody, zaczelam sie gubic ktora to ta prawdziwa ja. Od czasu do czasu, musze odreagowac i byc soba (chyba soba). Wtedy mam mniejsze lub wieksze doly i mysle wiecej o sobie. Gra pomaga, o ile w koncu przestaje byc gra, a zaczna byc tym prawdziwym i szczerym. U mnie gra pozostala gra. Od pewnego czasu zle sie czuje grajac, maska zaczela uwierac, wiem ze to nieszczere. Chyba czas byc soba, a jak komus sie to nie podoba to trudno. Nie kazdy musi mnie lubic.
29 Kwi 2008, Wto 10:10
ja po długiej kilkugodzinnej grze muszę odetchnąć, bo jestem wyczerpany. Stąd imprezy, szkoła, gdzie chciałem zrobić dobre wrażenie męczyły mnie podwójnie. Znajomi tego nie rozumieją. Dlatego nie znoszę wyjeżdżać na wyjazdy i mieszkać z ludzmi w pokojach, bo wtedy już nie mogę 24 na 24 grać,..... i wychdzi prawdziwy ja, a oni zupełnie wtedy mnie inaczej oceniają.
Też nie chcę ale co robić? będąc sobą zostałbym bezdomnym, i to nie w Polsce tylko gdzieś daleko za granicą( żeby nikt mnie nie rozpoznał i żeby nie mieć konatktu z rodziną ), albo mając pieniądze kupiłbym wyspę i żył jak pierwotni ludzie.
Też nie chcę ale co robić? będąc sobą zostałbym bezdomnym, i to nie w Polsce tylko gdzieś daleko za granicą( żeby nikt mnie nie rozpoznał i żeby nie mieć konatktu z rodziną ), albo mając pieniądze kupiłbym wyspę i żył jak pierwotni ludzie.
29 Kwi 2008, Wto 10:13
Albo mialbys w kolo siebie tylko tych, ktorzy Cie akceptuja takim jakim jestes.
29 Kwi 2008, Wto 10:31
fistaszek napisał(a):Albo mialbys w kolo siebie tylko tych, ktorzy Cie akceptuja takim jakim jestes.
takich też mam kilku, dokładnie 2, ale to i tak głównie z racji wspólnej kilkunastoletniej przeszłości(koledzy ze szkoły ) .Ludzi wyrozumiałych, akceptujących moje normalne życie jest niewielu, nawet rodzice mnie takiego jakim jestem nie akceptują .
Poza tym ludzie to istoty stadne, mało jest samotników. Nie rozumieją tego, że samo przebywanie z ludźmi - nawet jak są oni uprzejmi i dla nas przychylni może być dla ludzi chorych doznaniem niemiłym, a jakbym był sobą to będą mnie uważać albo za gbura, albo dziwaka.
Poza tym zauważyłem, że nie grając i nie zmuszając się do życia fobik dziczeje i fobia narasta. Dlatego chyba ja nie mam wyboru, będę się zmuszał... jak ja to mówię będę dokonywał gwałtu na mojej psychice , ale co robić ??
Gość
29 Kwi 2008, Wto 11:58
Nie rób z życia przedstawienia. Nie jesteś aktorem, tylko sobą. I taki bądź. Inni Cię nie zaakceptują... a muszą? Ty ich musisz akceptować? Nie. Musi to na Rusi, pamiętaj o tym. Świat to nie tylko sami znajomi. Chcesz grać, Twój wybór, tylko pamiętaj, że widownia w końcu obrzuci zgniłymi pomidorami i jajkami nawet najlepszego aktora. Bo ich zanudzi na śmierć grając w kółko to samo...
29 Kwi 2008, Wto 12:57
[quote="antyk"]quote]
problem w tym, że jeśli zaakceptuję siebie takim jakim jestem, to to się nie sprzeda i nikt tego nie kupi. Żeby ktoś patrzył przychylnie na moje dziwactwa trzeba by mieć wielu znajomych ( nie przyjaciół) i wtedy spośród nich wybierać ( tzn. oni mnie wyelminują )
Problem w tym, że cierpiąc na FS jest to zadanie utrudnione, bo możliwości wyboru znajomych masz znikome, albo prawie brak wyboru.
Powiedzmy sobie prawdę w oczy: ludzie nie akceptują odchyłów. Widząc takie zachowanie tylo neilicznym się spodobamy i to bardzo niewielkiej grupce, a żeby na takich ludzi trafić trzeba mieć w kim "przebierać "...a mając FS jest to mało realne . Szanse praktycznie = 0 i.....Koło się zamyka .
problem w tym, że jeśli zaakceptuję siebie takim jakim jestem, to to się nie sprzeda i nikt tego nie kupi. Żeby ktoś patrzył przychylnie na moje dziwactwa trzeba by mieć wielu znajomych ( nie przyjaciół) i wtedy spośród nich wybierać ( tzn. oni mnie wyelminują )
Problem w tym, że cierpiąc na FS jest to zadanie utrudnione, bo możliwości wyboru znajomych masz znikome, albo prawie brak wyboru.
Powiedzmy sobie prawdę w oczy: ludzie nie akceptują odchyłów. Widząc takie zachowanie tylo neilicznym się spodobamy i to bardzo niewielkiej grupce, a żeby na takich ludzi trafić trzeba mieć w kim "przebierać "...a mając FS jest to mało realne . Szanse praktycznie = 0 i.....Koło się zamyka .
Gość
29 Kwi 2008, Wto 13:38
Ja mam tylko jednego znajomego i jakoś nie płaczę
30 Kwi 2008, Śro 0:05
antyk napisał(a):Ja mam tylko jednego znajomego i jakoś nie płaczę
Ja chciałbym to zmienić, to znaczy mieć więcej znajomych takich, z którymi można spędzić wspólnie wolny czas.
11 Lip 2008, Pią 13:10
ja sam także osobiście gram, ale nie jest to dobry sposób. Gdy np. zaprzyjaźnimy się czy zakochamy w człowieku, którego poznając graliśmy, musimy grać już do końca, bo nigdy nie wiadomo, jaka będzie jego reakcja na naszą prawdziwą osobę...
11 Lip 2008, Pią 13:24
11 Lip 2008, Pią 22:26
Wiem, że najważniejsze to być sobą, ale nie chcę się tak całkiem wymądrzać, bo sama nie jestem lepsza, nie potrafię być do końca sobą, to znaczy pokazuję tę część swojej natury, którą uznaję za normalną, nikomu nie mówię o swoich problemach, przejściach dzieciństwa, dlatego jest mi trudniej zachowywać się swobodnie, trudno być gładkim, przejrzystym będąc pochrzanionym, trzeba uważać na słowa, aby nie wyjawić jakiegoś problemu. Na imprezach również się uśmiecham do wszystkich, udaję, że bawią mnie dowcipy, które w rzeczywistości są nudne. Zadaję jakieś pytania nie z ciekawości a dla formalności. Nie lubię towarzystwa, ale czasem trzeba się w nim pokazać dla tzw. kariery, przecież nie będę siedzieć naburmuszona i jęczeć, że mi źle, że mam fobię społeczną, że boli mnie głowa, że mam doła. Jestem ciekawa, jaka by była reakcja ludzi, gdybym mówiła głośno to co myślę, albo jeszcze lepiej - gdyby wszyscy ludzie np. na spotkaniu towarzyskim mówili tylko to co myślą, chyba by się szybko pokłócili i wyszli.
Dawniej udawałam innych, tych, którzy byli dla mnie wzorem, a byli to ludzie rzecz jasna pewni siebie, weseli i wygadani, ale dziwne jest to, że sympatię zjednywałam sobie, gdy nie udawałam, byłam nieśmiałą skromną osobą, więc doszłam do wniosku, że zachowując się naturalnie więcej zyskam i zyskam tych, którzy będą mnie lubić za to, jaka jestem prawdziwa.
Jak pokonuję nieśmiałość?
W pracy staram się jak najczęściej zagadywać osoby, z którymi mam styczność, a przewija się ich tam całe mnóstwo. Ostatnio kilka kobiet widząc mnie podeszło do mnie, aby sobie ze mną pogadać, nawijały godzinę, aż mnie głowa rozbolała i zrobiło mi się niedobrze od tej konwersacji, ale trzymałam się dzielnie i wyszło nie najgorzej, mimo, że konwersacja z obcymi nie należy do przyjemności.
Dawniej udawałam innych, tych, którzy byli dla mnie wzorem, a byli to ludzie rzecz jasna pewni siebie, weseli i wygadani, ale dziwne jest to, że sympatię zjednywałam sobie, gdy nie udawałam, byłam nieśmiałą skromną osobą, więc doszłam do wniosku, że zachowując się naturalnie więcej zyskam i zyskam tych, którzy będą mnie lubić za to, jaka jestem prawdziwa.
Jak pokonuję nieśmiałość?
W pracy staram się jak najczęściej zagadywać osoby, z którymi mam styczność, a przewija się ich tam całe mnóstwo. Ostatnio kilka kobiet widząc mnie podeszło do mnie, aby sobie ze mną pogadać, nawijały godzinę, aż mnie głowa rozbolała i zrobiło mi się niedobrze od tej konwersacji, ale trzymałam się dzielnie i wyszło nie najgorzej, mimo, że konwersacja z obcymi nie należy do przyjemności.
12 Lip 2008, Sob 1:33
przemyślałem sobie problem nieśmiałości ostatnio... ciekawy wydaje się pomysł, żeby spisac listę ciekawych tematów, do których się wcześniej przygotuje i których się użyje w czasie "posuchy" w rozmowie
co do krępujących sytuacji, to myślę, że dobrze byłoby się przygotowac na nie zawczasu. tzn. proponuję spisac listę sytuacji, w których niechciałbym się znaleźc, a potem każdy punkt przemyślec i ułożyc schemat rozwiązania, którego będzie się używac w razie potrzeby...
co o tym myślicie?
co do krępujących sytuacji, to myślę, że dobrze byłoby się przygotowac na nie zawczasu. tzn. proponuję spisac listę sytuacji, w których niechciałbym się znaleźc, a potem każdy punkt przemyślec i ułożyc schemat rozwiązania, którego będzie się używac w razie potrzeby...
co o tym myślicie?
12 Lip 2008, Sob 2:49
Dobry pomysł Fox-1.
12 Lip 2008, Sob 9:05
12 Lip 2008, Sob 11:45
Fajnie, żywioł. Kiedys moze bylo popularne takie gadanie, teraz chyba zaczyna to robic sie nudne.
12 Lip 2008, Sob 12:24
21 Paź 2008, Wto 18:46
SzukamMiłości napisał(a):Ja myslę, że do nieokiełznanego żywiołu jakim jest kobieta na nic się przydadzą schematy.
powiedz to Mysteremu i jego metodzie...
Nie wiesz o czym mówie..?? Przeczytaj sobie książkę "GRA" Neilla straussa