PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Radykalny sposób na fobię.
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3
Witam wszystkich. Najpierw pare slow o sobie - mam fobie przed kontaktem z innymi ludzmi, imprezami, umawianiem sie z plcia przeciwna, zajeciami na uczelni, przebywanie w grupie osob no a najwiekszym strachem jest przemawianie publiczne. Mam 21 lat, juz zaraz 22 i w tej chwili staje sie zupelnie samotny, nie majac przyjaciol i nie mogac ich zdobyc. Niewiem czy nie bede musial wziasc urlopu na studiach bo nie widze szansy przebrniecia przez te wszystkie prezentacje/prace grupowe etc. Po prostu dramat. Czuje sie coraz gorzej i wiem ze musze cos z tym zrobic. TERAZ!

Mam na koncie pare spotkan z psychiatrami/terapeuta (1. ponad rok temu nie potrafila mi pomoc, teraz bylem 3 razy u innego i mysle, ze jest calkiem dobry, ale wiadomo ze na efekty przy terapii raz w tyg. mozna czekac i czekac).

Po przestudiowaniu WIEEELU materialow nt. fobii spolecznej i niesmialosci najbardziej przekonujaca i najszybsza metoda o jakiej slyszalem jest po prostu systematyczne stawianie sie w stresujacych sytuacjach przez dluzszy okres czasu. Czyms takim bylaby praca jako sprzedawca/rozdajacy zaproszenia (przy ulotkach w zasadzie nie rozmawia sie z ludzmi wiec niewiem czy to duzo pomoze)/kelner (kelner to juz b. wysoki poziom trudnosci jak dla mnie, chyba za duzy :Stan - Różne - Zaskoczony:ops: :Stan - Niezadowolony - Smuci się: ), oraz wolontariat.

Moje pytanie: drodzy fobicy, czy ktos z Was probowal juz czegos takiego i ma jakies doswiadczenia ktorymi chcial by sie podzielic.

Ja juz chcialem dostac prace w org. ekologicznej ktora polega na namawianiu do wsparcia ludzi na ulicy, ale nie zostalem przyjety. Zgadnijcie dlaczego. :Stan - Uśmiecha się - LOL: Pan na rozmowie sie zapytal czemuz jestem taki zestresowany. Tymczasem na studiach stresuje sie jeszcze bardziej :Stan - Uśmiecha się - LOL:

pozdrawiam i zapraszam do dyskusji
Próbowałam czegoś takiego w 2006- zmieniłam szkołę. Załamałam się zupełnie po kilku dniach. Teraz jest jeszcze gorzej, niż przed zmianą. Metoda może jest i skuteczna, ale tylko dla silnych psychicznie.
Ale zmiana szkoly to zupelnie co innego. Chodzi o to, by wykonywac czynnosc w ktorej ABSOLUTNIE MUSISZ rozmawiac z wieloma osobami co chwile. KONTAKT Z LUDZMI NON STOP. W szkole mozna sie wyizolowac i tak tkwic. W pracy np sprzedawcy musisz skupiac sie tez na samej sprzedazy i mysle, ze to jest kluczem. Na studiach w kontaktach z innymi na uczelni tak naprawde rozmawia sie glownie po to by rozmawiac, dla towarzystwa.
Może jeszcze dodam, że na każdej lekcji kazano nam wstawać, przedstawiać się i mówić "kilka zdań o sobie". A na przerwach wszyscy chcieli ode mnie tego samego. Może to nie to samo, co praca, ale poziom trudności i tak był dla mnie za wysoki :Stan - Niezadowolony - Płacze: .
Mimo wszystko nie zniechęcam. Spróbuj, może tobie akurat pomoże.
przydałaby się jeszcze rada, jak radykalnie wprowadzić w życie taki radykalny sposób i trzymać się go, ma ktoś? :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Mysle o wolontariacie.Moze na sobote.W tym roku chcialbym wreszcie zaczac.Mysle ze jest to jest dobry pomysl na zwiekszenie samooceny i pewnosci siebie. Jest tu sporo sklepow np z ktorych dochod idzie na hospicja badz inne organizacje i czesto potrzebuja ludzi. "Normalny" sklep dla mnie odpada. A tak bym byl mniej zestresowany, bez presji i mial poczucie ze pomagam innym.Dobrze jest tez miec wolontariat w CV.Prawda jest taka, ze spora czesc ludzi dzialajaca jako wolontariusz, oprocz checi pomocy innym pomaga, przy okazji, takze samym sobie :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Nabieresz pewnosci po wolontariacie i wtedy mozesz podniesc poprzeczke i byc tym kelnerem o ktorym wspominales. Krok po kroku, stopniowo przelamywac sie. Rzucanie sie na gleboka wode nie ma wiekszego sensu. Jasne trzeba konfrontowac leki, ale nie na grande i na chama :Stan - Uśmiecha się:
Co z tego ze bym poszedl na weekendy pracowac jako kelner, jak w efekcie bym po prostu zaliczyl porazke i poglebil swoja fobie. Kelner to duze wyzwanie i bardzo wymagajaca praca: ciagle na nogach, caly czas w biegu, reklamacje klientow, oczywiscie trzeba byc do tego bardzo milym i usmiechac sie...
Piotrek wydaje mi się że potrzebujesz wsparcia w tym działaniu psychotrerapeuta tp dobra rzecz. Myślę że ważne żeby się w pewnym momencie nie pogubić. Ja np raz rzuciłam się na głęboką wode ale po pewnym czasie wysiłek był tak duzy ze hmm, byłam bardzo zdezorientowana i było mi wszystko jedno. Dlatego obserwuj i nie ograniczaj się tylko i wyłącznie do mechanicznego działania, dobze jest kiedy poszczegolne kroki sa kontrolowane. I trzeba tez odreagowywaćac stres bo jest w stanie wykonczyc i człowiek juz traci kontrole. To chyba tyle, pozdrawiam :Stan - Uśmiecha się:
Hmm... metoda może i dobra. Na dobrą sprawę jak się uda to już jakieś 50% procent sukcesu w wyleczeniu fobii (a może i dużo więcej). Tyle, że ja bym nie dał rady... Ja się nie potrafię normalnie w szkole zachować, rozmawiać, odpowiedzieć na pytanie nauczyciela, a tym bardziej zgłosić się do odpowiedzi :Stan - Niezadowolony - Smuci się:

Swojego czasy chciałem się właśnie tak przełamać w szkole. Przez miesiąc (!) się zbierałem żeby się zgłosić i w końcu i tak nie dałem rady. Zostałem zaszufladkowany i teraz to już praktycznie nie wchodzi w grę :Stan - Niezadowolony - Smuci się:
wtf?! napisał(a):Hmm... metoda może i dobra. Na dobrą sprawę jak się uda to już jakieś 50% procent sukcesu w wyleczeniu fobii (a może i dużo więcej). Tyle, że ja bym nie dał rady... Ja się nie potrafię normalnie w szkole zachować, rozmawiać, odpowiedzieć na pytanie nauczyciela, a tym bardziej zgłosić się do odpowiedzi :Stan - Niezadowolony - Smuci się:

Swojego czasy chciałem się właśnie tak przełamać w szkole. Przez miesiąc (!) się zbierałem żeby się zgłosić i w końcu i tak nie dałem rady. Zostałem zaszufladkowany i teraz to już praktycznie nie wchodzi w grę :Stan - Niezadowolony - Smuci się:

Ja tez tak troche mam, natomiast w pracy jestes niejako zmuszony do kontaktu, wiec nie musisz sie do niczego "zbierac" i przygotowywac... nie ma czasu na myslenie, i o to mysle chodzi.

Szukam teraz takiej pracy, jak zaczne, bede zdawal relacje :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
czesc pyjter
Ja bym poszedl na kelnera ale strasznie mi sie rece trzesa i nie potrafilbym zapamietac o to co prosza klienci, wiec...

KOLO ZATACZA SIEEEEEEEEEEEEEE

Gdybym mial tylko objawy typu negatywne myslenie o sobie czy ciagle analizowanie Ale ja dorobilem sie juz dosc powaznych skutkow psychosomatycznych
fobik napisał(a):Mysle o wolontariacie.Moze na sobote.W tym roku chcialbym wreszcie zaczac.Mysle ze jest to jest dobry pomysl na zwiekszenie samooceny i pewnosci siebie. Jest tu sporo sklepow np z ktorych dochod idzie na hospicja badz inne organizacje i czesto potrzebuja ludzi. "Normalny" sklep dla mnie odpada. A tak bym byl mniej zestresowany, bez presji i mial poczucie ze pomagam innym.

TAK! Nie wiem jak to jest z fobią społeczną, ale zapewniam, ze dobrze dobrany wolontariat świetnie wpływa na zwiększenie samooceny i pewności siebie. No i poczucie byćia potrzebnym daje dużą satysfakcję. (mówię to po dwóch latach pracy w świetlicy socjoterapeutycznej) Kiedy zaczynasz? Życzę odwagi i powodzenia :Stan - Uśmiecha się: Napewno sobie świetnie poradzisz :Stan - Uśmiecha się:
:Stan - Uśmiecha się - Szeroko:
Też uważam że wolontariat to bardzo dobry pomysł. Pomagając innym, pomagasz też sobie. Rzucanie się na głęboką wodę ( czytaj - kelner :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: ) może nie przynieść oczekiwanych skutków :Stan - Niezadowolony - Smuci się:
Ta, ale trzeba miec odwage zeby sie zdecydowac na cokolwiek z wymienionych rzeczy, a tego zazwyczaj nam brakuje. Wspomniano ze na efekty psychoterapii ktora odbywa sie raz w tygodniu mozna czekac i czekac, faktycznie, to troche rzadko. Leki ktore zwalcza lek moge pomoc pakowac sie w takie sytuacji, dla mnie to jedyne wyjscie
:Stan - Uśmiecha się - Szeroko:
No wlasnie, grupowa... musze spytac psychologa czy jest cos takiego w moim miescie, nie jest ono za duze wiec nie wiadomo, ale to by moglo byc ciekawe
:Stan - Uśmiecha się - Szeroko:
Hmm... a o co tak właściwie z tą terapią grupową chodzi, że ją tak wszyscy zachwalają? Na czym to polega? Tam są wszyscy z fobią?

Jest takie coś w Krakowie czy tylko w Warszawie?
:Stan - Uśmiecha się - Szeroko:
A może tu? :Stan - Uśmiecha się:
radykalny sposób to taki, aby po uczynieniu pierwszego kroku, powstała sytuacja, automatycznie zmusiła do stawiania czoła fobii i aby nie można było się z tego absolutnie wycofać - coś w stylu szkoły przetrwania bez możliwości rezygnacji...
post usunięty przez autora
Moja psycholog radziła mi żebym każdego dnia zrobił coś dobrego dla innych/siebie, trening w sklepach ect.(po prostu wychodzenie) i wolontariat - jak mój stan się poprawi to może zapisze się do wolontariatu. To stresujące więc dla mnie dobre.
Witajcie!
Bardzo spodobał mi się ten wątek, bo tchnęło nadzieją i optymizmem, a myślę, że bardzo nam to wszystkim potrzebne - przenieść środek ciężkości naszej uwagi z tego co jest nie tak, na to, co możemy zrobić, by było lepiej.

A naprawdę, można zrobić bardzo wiele, i może być lepiej, czego sama jestem najlepszym przykładem:Stan - Uśmiecha się - Mrugając: Zgadzam się z przedmówcami, że rzucanie się na głęboką wodę ma największy sens wtedy, gdy wypracujemy sobie odpowiednie nastawienie.
Dla mnie krokiem milowym w podejmowaniu takich wyzwań było uświadomienie sobie pozytywnych stron bycia nieśmiałą osobą, a wierzcie mi - jest ich całkiem sporo! np jakoś tak już jest, że osoba nieśmiała budzi w wielu sytuacjach większe zaufanie i sympatię, kojarzy się z dyskrecją i taktem! Naprawdę, może trudno w to uwierzyć, ale często tak właśnie jesteśmy postrzegani.
Jednym słowem - zaakceptować fakt, że tak nas natura skonsturowała - i ruszać dalej.
akatzja napisał(a):jakoś tak już jest, że osoba nieśmiała budzi w wielu sytuacjach większe zaufanie i sympatię, kojarzy się z dyskrecją i taktem! Naprawdę, może trudno w to uwierzyć, ale często tak właśnie jesteśmy postrzegani.

Zależy też od ludzi jakich spotykasz, z jakimi żyjesz, ich charakteru itp. Bo ja widocznie mam pecha skoro trafiałem/trafiam na ludzi którzy postrzegaja mnie nie tak jak opisałaś tylko jak dziwaka, ułoma, cieniasa i h*j wie jak jeszcze :Stan - Niezadowolony - Zastanawia się: Ale Ty widocznie miałaś więcej szczęścia

Cytat:Jednym słowem - zaakceptować fakt, że tak nas natura skonsturowała - i ruszać dalej.

Natura tylko częściowo, wpływ ma także środowisko w jakim się wychowywało a więc można to uleczyć. Co prawda nigdy w 100% ale stawiam na 98%. Tak czy siak ja tego nie zaakceptuję, wolę walczyć!!!

Na marginesie - witaj akatzja na forum :Stan - Uśmiecha się:
Stron: 1 2 3