PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: zrozumienie a fobia
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
czy wy macie czasem tak ze czujecie, jakby was nikt nie rozumial??? bo ja tak mam caly czas a szczegolnie z rodzina. ja potrafie wstac rano i przelezec caly dzien na lozku przykryta kocem(nie studiuje ani nie pracuje a mam 20 lat) Wtedy slysze od rodzicow wyklady ze nic mnie nie obchodzi, na nikim mi nie zalezy i takie tam inne slowa ktore mocno uderzaja mnie w serce. czy wy tez macie taka sytuacje???
Ja nie mam czegoś takiego. W rodzinie spotkałem się ze zrozumieniem, z miejsca miałem rozmowę z najbliższymi i załatwienie lekarza(sił na to nie miałem).
Może warto porozmawiać z najbliższą rodziną? Szczera rozmowa w moim przypadku przyniosła efekty(w domu jestem rozluźniony i rozmowny), że nikt na mnie nie patrzył przez pryzmat lenistwa i otrzymałem duże wsparcie duchowe, że ktoś rozumie i jest razem ze mną.
"nikt mnie nie rozumie" powiedzieć najłatwiej .
Przyjrzyjmy sie ich slowom , mowia ze nic cie nie obchodzi . Widza ze sobie lezysz i oni mysla ze ty chcesz sobie lezec i ze sprawia ci to przyjemnosc a nie ze jestes jakas dziwna glupia i ze nic nie potrafisz . Oczywiscie ze cie nie rozumieja ale to dobrze przez to widzisz jak zdrowi ludzie patrza na ciebie nie poprzez pryzmat fobii .
Nie rozumieją i nie zrozumieją jeśli im na to nie pozwolisz.. a przez to nie będą mieli jak Ci pomóc, moim zdaniem to droga do nikąd. Zrób coś żeby właśnie to zrozumienie nawiązac.
A mnie nie rozumieją, choć czasami chyba się starają, czasami staram się obrócić ich uwagi na temat mojego dziwnego zachowania (jakim np. jest strach przed ludźmi) w głupi żart, ale staram się coraz częściej alarmować i mówić rodzinie o tym co w danej chwili myślę, żeby choćby troszkę przybliżyć im mój tok myślenia.
Jeśli nie mówi się o swoim problemie to nie ma szans na zrozumienie ludzi, którzy nie doświadczyli podobnych przejść.
Ale po chcecie zeby was zrozumieli ? chcecie zeby sie nad wami litowali to nic nie da .
pawel91 napisał(a):Ale po chcecie zeby was zrozumieli ? chcecie zeby sie nad wami litowali to nic nie da .

Nie chodzi mi o litość, ale o zrozumienie, o to żeby się nie czepiali, że np nic nie mówię, że nie pracuję itp. bo to na prawdę nic wesołego jak słyszy się ciągłe docinki rodziny, że się nie pracuje, nic nie robi :Stan - Niezadowolony - Zastanawia się:
Ja tak miałem przez całe życie, psycholog stwierdził że jestem normalny więc wszyscy oczekiwali że będę się normalnie zachowywał; nikt nie rozumiał że to co oni nazywają "najprostszymi rzeczami" dla mnie jest strasznie trudne i przerażające. Dopiero ostatnio się to zmieniło, już wiedzą że to realny problem a nie 'założyłem sobie że będę inny'.
Tak, nic nie robię, leń, nie zależy mi. Inni mają plany, ja zero, inni się starają, chcą coś osiągnąć...

Tak naprawdę to nikt mnie nigdy nie pytał czemu tak mam i czy mam jakieś plany, nikt nie rozumie tego, a jak bym miała wytłumaczyć, to tylko bym pogorszyła swoją sytuację.
Najpierw pijak, teraz awanturnik, no luksus do rozwoju... Nie wiem jak trzeba być zapatrzonym w siebie, żeby swoją osobę tłumaczyć chorobą, a innym jej odmawiać. Ciągle słyszę, że ja nie mam stresów.

Nie liczę już na zrozumienie, tylko na to, że znajdę w sobie siłę.
Ja Cię chyba rozumiem trochę.

Ja kładłem się leżeć do łóżka jak miałem doła psychicznego. Nie odpoczywałem, nie byłem zmęczony, nie leżałem dla przyjemności, ani z lenistwa - miałem całkowity brak motywacji, czułem pustkę, bezsens, wydawało mi się, że nie ma sensu robienie czegokolwiek, bo uważałem, że nie ma po co i dla kogo.
Tak, może jest jedna osoba która w jakiś sposób ogarnia to co się dzieje w mojej głowie.

Myślę że zawsze warto starać się wytłumaczyć, na czym to wszystko polega. Jeśli się da. W przypadku mojej rodziny to jest totalna ignorancja wobec problemu i uznanie że sobie wymyślam. Więc dałam sobie spokój.
Cierpienia psychiczne są udziałem wszystkich ludzi. Są cierpienia uzasadnione:Stan - Różne - Zaskoczony:fiara krzywdy, utrata bliskiego. Osoba taka czuje ból, ale widzi furtkę przez którą może próbować uciec. Są też cierpiętnicy. Całym sercem ich nie chcą. Odrzucają cierpienie jako balast, ale myślą o tym wciąż i podsycają je. Tym ludziom ból i niepewność towarzyszą zawsze. Spróbujcie jednak powiedzieć im o tym.