PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Zwiększona odporność na ból fizyczny
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Od czasu, gdy dopadła mnie depresja, zauważyłem u siebie zwiększoną odporność na ból fizyczny. Daje się to zauważyć szczególnie u dentysty-kilka razy stomatolodzy dziwili się, że ma praktycznie nerw na wierzchu a ja ani drgnę. Trochę bolało wiadomo, ale po ich minach widziałem, że powinienem się tam zwijać z bólu i prosić o łaskę.

Początkowo myślałem, że to dlatego, że ból psychiczny jest tak duży, że ból fizyczny stanowi właściwie miłą odmianę odwracającą uwagę. Jednak gdy najostrzejsza deprecha minęła, to wytłumaczenie straciło na aktualności.
Potem myślałem, że to przez to, że tak martwię się tym, że kolejny ząb jest zepsuty, że na ból już nie reaguję. Coś w tych wytłumaczeniach na pewno jest, ale nie do końca.

Czy może to być wina neuroprzekaźników? Wiadomo, mniej serotoniny itp. Myślałem, że w depresji serotonina i inne neuroprzekaźniki obniżają się tylko w mózgu, ale może w całym ciele? Czy wiecie cos na ten temat?

I czy ktoś ma podobne odczucia?
Skoro masz dużą tolerancję na ból to możesz pójść w ślady Wielkiego Houdiniego :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Rowniez w okresie depresji bylam bardziej uodporniona na bol. Jak wiadomo czasami czlowiek w tym okresie podejmuje rownego typu dzialania jak np samookalecznie (tak tez bylo w moim przypadku) nie czulam bolu nawet wtedy gdy okaleczylam cialo doslownie do kosci. Zero. Nic. Nawet pozniej gdy przyszlo szycie oraz odkazanie (czyli wtedy gdy emocje puscily) bolu nie bylam w stanie odczuc. Rowniez zastanawialam sie nad tym zjawiskiem, ale do tej pory wytlumaczyc go nie umiem.
Próg wrażlwości na ból jestr chyba cechą osobniczą, zarówno na ból fizyczny jaki i psychiczny.
Może głupi powód , ale to nie zahacza w podświadomość . Jeśli uwierzymy w to że nas mniej boli , to wydaje nam się że nas mniej boli? Działa podobnie jak placebo . To takie przypuszczenie , ale też mi się wydawało kiedyś że mogę znieść wszystko co fizyczne bo przeżyłem coś gorszego jak ból psychiczny.
Serotonina, noradrenalina i podobne obniżają próg/poziom bólu. Kto zażywa trójcykliczne leki przeciwdepresyjne, niech zwróci uwagę, że ich zastosowaniem jest także leczenie bólu. Muszą być inne czynniki, z pewnością zaliczają się do nich te psychologiczne, o których pisaliście.

Miałem taki okres, że znajdowałem dużą ulgę w zadawaniu sobie bólu fizycznego jako dystraktor od psychicznego (ale nie hardkorowo, nie można tego było nazwać samookaleczaniem, jak u blackbones). Również zauważyłem podobne myślenie, jak u kosiarza: "cóż taki ból w porównaniu z..." i to się przekładało na przeżywanie tego bólu. I dalej się przekłada.

To pokrótce tyle co wiem i co przeżyłem w temacie.
icy napisał(a):Serotonina, noradrenalina i podobne obniżają próg/poziom bólu. Kto zażywa trójcykliczne leki przeciwdepresyjne, niech zwróci uwagę, że ich zastosowaniem jest także leczenie bólu. Muszą być inne czynniki, z pewnością zaliczają się do nich te psychologiczne, o których pisaliście.

dokładnie tak. ja mam wielką nadzieję,że trójcykliczne mi pomoga na napięciowe bóle głowy i ataki migreny. bo inaczej...nie moge już tak żyć :Stan - Niezadowolony - Smuci się:
zdecydowanie słabiej odczuwam sie ból
Niestety, mnie to nie dotyczy.
A ja znam obydwa stany,chociaz az tak zeby bez znieczulenia do dentysty ,to nie :Stan - Uśmiecha się:
Czesciej raczej widze przeczulenie,nawet na drobny bol fizyczny
Zdecydowanie zwiekszona odpornosc na bol w takich sytuacjach. Jak ktos tu zauwazyl, bol fizyczny jest zazwyczaj mniej dreczacy niz psychiczny a wiec i moze byc 'fajna' odskocznia od cierpienia.. Nie raz zadawalem sobie bol, zeby nie czuc innego... Teraz juz nie chce, to idiotyzm.
Choc czasem jeszce mi sie zdaza stosowac bol fizyczny na bol fizyczny gdzie indziej.. O ile ma to jakis sens dla was. Dla mnie dziala.

Gość

Pewnie jest różnie u różnych osób, ale myślę, że w większości przypadków jest to sprawa "psychologiczna" (nie somatyczna - w sensie "mózgowa")... U mnie na pewno jest to sprawa "psychologiczna". Obniżony nastrój wywołuje u mnie albo zwiększoną (w stanach "nienawidzenia siebie"), albo bardzo niską (w stanach "rozpaczy nad sobą") wytrzymałość na ból. Dobry nastrój niemal zawsze skutkuje w moim przypadku zwiększeniem tej wytrzymałości.

...która niestety nigdy nie tyczy się bólu zębów :Stan - Uśmiecha się - LOL:
można w tej sprawie powiedzieć: 'maraton biegnie się głową a nie nogami' tak samo prawie z każdym bólem jest, wszystko zaczyna się w głowie, w naszej psychice a potem w mięśniach i dlatego nie którzy mają dobrą psyche i temu uodparnia nas na zewnętrzny ból no i endorfiny działają :-D