PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Jedno przekonanie, które zmienia wszystko.
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3
Jak byście mieli napisać jedno przekonanie, dzięki któremu wasze FS przestałoby wogóle istnieć, to jak by ono brzmiało?

Najlepiej żeby to był konkret - np. wyobrażając sobie że jak z matrixa wgrało się to przekonanie do mózgu, to że na 100% wasze FS poleciałoby w diabły.

Moje zdanie np:
Nie potrzebuję uznania innych ludzi.

Hmm jak o tym pomyślę, to załatwia całą sprawę. Bo już mnie inni nie obchodzą :Stan - Uśmiecha się - Szeroko: Nie to, że mam ich w d... tylko że już się nie przejmuję, nie zastanawiam, nie obawiam itd.
Wszystko co robię robię dobrze. :Stan - Uśmiecha się:
Chym teraz zrozumiałam dlaczego ten 17 latek mnie zainteresował bo wyczułam ze był podobny do mnie i dlatego ze to chłopak który jest zwyczajnie niesmiałby zbyt niesmiały i zamkniety w sobie.Widzicie jak swój swojego wyczuję.
"Ze wszystkim dasz sobie radę" Chciałabym w to wreszcie uwierzyć, bo to prawda. Cokolwiek mnie w życiu spotyka, jakich problemów bym nie miała, to zawsze w końcu wszystko się układa, wychodzę na prostą. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że ciągle się martwię, że sobie nie poradzę.[/b]
"Nic ci się nie stanie jak zrobisz coś źle", ale że całe życie ludzie starali się mnie najwidoczniej przekonać, że jest inaczej...
Hah, dzięki :Stan - Uśmiecha się: Każde z tych zdań też mogę wliczyć do tych swoich wszystko-zmieniających bo gdzieś w przeszłości też się pojawiły.

Wcześniejsze inne moje jak sobie teraz przypominam, było:
Wszystko dobrze się ułoży.
Miewałam czasy, kiedy potrafiłam się do tego przekonać, wow. I samo to przekonanie jakoś sprawiało że wszystko było gites.

Aaaa i jeszcze jedno było, a to w ogóle ciekawa historia.
Swego czasu pracowałam z afirmacjami (Louisa Hay i takie tam) więc się uparłam że tego spróbuję i że wszelkie niepożądane myśli będę zagłuszać gadaniem do siebie jednego pozytywnego zdania, i że będę je powtarzać nieważne co się stanie, byle powtarzać bardzo często i przez odpowiednio długi czas. No więc wybrałam sobie:
Ja akceptuję siebie.

Przyznam, rezultaty były bardzo ciekawe po jakimś czasie i zdało mi się że wszystko wróciło do upragnionej normy :Stan - Uśmiecha się - Szeroko: więc ja już cieszylam michę. Ale ten stan minął - może dlatego, że za wcześnie przerwałam, a może dlatego, że to było placebo, a może po prostu, to jest za+:Ikony bluzgi kochać 2: metoda, ale powinna być też sprzężona z innymi. A daną afirmację po prostu powtarzałam, olałam wogóle emocjonalne wczucie się w te słowa, tylko czysta rypanka powtarzanka, bo znalazłam dowody na to że można się tak przeprogramować :Stan - Uśmiecha się - Szeroko: Hmm jakby to sprzężyć z innymi metodami...
Życie to tylko iluzja.
To nie osoby, czy sytuacje wywołują we mnie emocje, tylko sposób mojej subiektywnej ich analizy
Nie wszystko musi iść zawsze zgodnie z planem.
.....
Na balu ósmych klas nie byłem, bo kupiłem PSX, a na studniówkę iść nie chciałem i mnie zaciągneli namawiając. Zwisały mi szkolne bale ae na połowinkach u kumpla byłem w czasach liceum i było fajnie ale nie tańczyłem, bo nie lubię .. .
sensual napisał(a):cofnąć czas...pamiętać popelnione bledy i je naprawic
Czasu nie cofniesz. Błędy popełnione w przeszłości to nasze doświadczenia życiowe. Człowiek to nie zaprogramowany komputer potrafiący rozwiązywać wszystkie problemy. Jak mu dasz za dużo to i on się zawiesi, a jak nie masz oprogramowania to ich nawet nie ruszy. Istotą dojrzałości emocjonalnej jest pogodzenie się ze swoją ułomnością i umiejętność wyciąganie wniosków z przeszłości, by nie popełniać tych samych błędów w przyszłości.
Przeczytałam ostatnio (powtarzam za A.Dymną) słowa Cz. Miłosza, który powiedział:" To wprost niepojęte, ileż mądrości jest w osobach poszkodowanych przez los. Jak oni szybko dojrzeli. Ja musiałem żyć 90 lat, żeby z pewnych rzeczy zdać sobie sprawę. A oni to wiedzą, mając25 lat i siedząc na wózku".
Każdy idzie swoją drogą i w swoim tempie. :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
bad-bokeh napisał(a):Życie to tylko iluzja.

Ta świadomość poprawia mi samopoczucie, ale nie umniejsza trudności w kontaktach z ludźmi. Chociaż, jakby się w to wkręcić... Czasem wiem że po tzw. śmierci będzie łatwiej, wow. A teraz to jest pole bitewne zwane życiem. Coś tu trzeba zrobić, coś przepracować. Ehh
bad-bokeh napisał(a):Życie to tylko iluzja.

Tak blisko, ale nieco inaczej - życie to komedia w oparach absurdu.

O chyba to to.
Mary Jane napisał(a):To nie osoby, czy sytuacje wywołują we mnie emocje, tylko sposób mojej subiektywnej ich analizy

Nieprawda. Owszem są momenty, że nasz lęk bierze z naszych urojeń i wymyslonych wrogów. Aczkolwiek co wtedy, gdy faktycznie choroba bierze się z tego, ze realnie robili sobie z ciebie jaja w pracy, dokuczali ci, poddawali ostracyzmowi, a w domu 2 lata kłociłaś się z rodzicami. Co wtedy? Wtedy tez stosujesz to przekonanie? Nie to nie oni(praca, dom) są winni moich lękowych jazd, tylko moja subiektywna paranoja. Kiedy stosujesz to przekonanie sama robisz z siebie winną.
racja, właśnie tak
panpanpan A co powiesz na to że inni przeszli to samo a nawet więcej, a nie mają fobii społecznej? jak to wytłumaczyć ?
Jesteśmy warunkowani od samego początku, świadomie i nieświadomie, poprzez naszych rodziców i otoczenie w jakim się znajdujemy będąc małymi. Myślę że tu może leżeć przyczyna, wobec jednego warunkowania ktoś jest bardziej narażony na FS (też w zależności od przyszłych wydarzeń czy ono wystąpi czy nie), a przy innym warunkowaniu ktoś w ogóle nie ma szans na FS, nawet jeśli spotkają go ciężkie w życiu rzeczy.

To tak jak z tymi szczurami, jak zrobili badania, szczury, których matki opiekowały się nimi czule, były bardziej odporne na stres i mniej lękliwe. I vice versa.
del
frezja Tak masz racje,dodam jeszcze że będąc małymi dziećmi byliśmy warunkowani nieświadomie ,tak jak zwierzęta.Dlatego też z tego okresu nic nie pamiętamy.Prawdopodobnie jakieś warunkowania już zachodzą w okresie płodowym.Gdy matka jest poddawana dużym
stresom ,zauważono że małe dość długo trzymają się matki.Ogólnie ciągłe stresy(traumy) matki czy to dziecka, źle wpływają na rozwój mózgu u dziecka.Zauważono większą aktywność prawej półkuli u ludzi z zaniżoną samooceną ,lękami ,depresją.
dash napisał(a):Moje przekonanie byłoby podobne do założyciela wątku:

Nie przejmuję się opinią innych ludzi.

To i tylko to. Wszystkie moje problemy z robieniem tego czego naprawdę chcę i złym samopoczuciem są związane z tym, że przejmuję się opinią innych ludzi. Od błahostki po poważne sprawy. To jest można powiedzieć esencja fobii. Gdybym miał większą pewność siebie i nie przejmował się opinią innych nie byłoby mnie na tym forum.

zgadzam się z dashem. to jest sedno lęku społecznego.

dzięki jack za info dotyczącej aktywności prawej półkuli i jej wpływu na samoocenę, depresje i lęki. z tego co pamiętam u leworęcznych bardziej aktywna jest właśnie prawa półkula, więc może moje problemy po części wynikają z leworęczności.
Mary Jane napisał(a):To nie osoby, czy sytuacje wywołują we mnie emocje, tylko sposób mojej subiektywnej ich analizy

hmm.. nie wiedziałam, że to takie kontrowersyjne przekonanie:Stan - Uśmiecha się - Wystawia język 2:
To jest taka ogólna myśl i w tej formie bardzo mi pomaga, nie rozwinęłam o co dokładnie chodzi, bo to miała być krótka myśl.
Terapeuci p-b też zazwyczaj o tym mówią swoim klientom z fobią, to taki pierwszy krok w kierunku zdrowego myślenia - przekonanie, że możesz jednak kierować swoimi emocjami, że nie muszą być całkowicie nieokiełznane, masz na nie wpływ a precyzyjnie, twoje myślenie.

Nie chce mi się przepisywać podręcznika do leczenia lęku społecznego ale znalazłam w sieci artykuł, który dotyka tego zagadnienia. Podaję krótkie cytaty i linka do strony:
Cytat:Po pierwsze – stres jest wynikiem subiektywnej oceny podmiotu, więc nie istnieje coś takiego jak obiektywna sytuacja stresowa. To, co dla jednego jest normalną sytuacją, w której nie odczuwa żadnego szczególnego pobudzenia, a wręcz świetnie w niej funkcjonuje, u innego wywoła dramatyczny skok napięcia i poczucie bezradności lub lęku. Tak więc stresujący charakter jakiegoś wydarzenia wynika ze znaczenia nadawanego mu przez człowieka. Reagujemy biorąc pod uwagę (w sposób mniej lub bardziej uświadomiony) nasze cele, wartości i wiarę w możliwości poradzenia sobie z sytuacją.

Cytat:Pewien psycholog nazwiskiem Ellis stwierdził, że pomiędzy sytuacją a reakcją stresową pośredniczą irracjonalne myśli. Czasem są one ukryte pod powierzchnią pozornie normalnych przekonań. Na przykład przekonanie, że zawsze trzeba wszystko doskonale wykonać (perfekcjonizm) może stać się ogromny źródłem stresu. Osoba, która nie pozostawia miejsca na niepowodzenie lub nieprzewidziane sytuacje, w przypadku porażki lub zagrożenia porażką przeżywa stres związany z poczuciem braku kontroli lub własnej niekompetencji.
artykuł napisany przez Joannę Boj (psycholog)

tu link






pewnie, że każdy z nas czasem spotyka osoby, które nas nie lubią, czy nawet nienawidzą (takie życie). I robią nam jakieś podłe rzeczy albo obrażają itp.
sama kiedyś na zaczepki reagowałam strasznie agresywnie. Krew mi uderzała do głowy i wybierałam zaangażowanie w kłótnię, ponieważ wydawało mi się, że jak nie podejmę zaczepki, to wyjdę na sierotę. Teraz uważam odwrotnie, jest słabo, jak dam się sprowokować i dam wyzwolić w sobie emocje komuś, kto ma widocznie sam ze sobą problem.
Dla mnie nie warto walczyć z kimś niczym o złote kalesony, jeśli coś jest błahostką i nie ma wpływu na moje dalsze życie a może wyzwolić negatywne emocje. Np. co ci tak na prawdę da, że udowodnisz kumplowi, że jest idiotą. Nic, tylko stracisz na to udowadnianie sił i nerwów. Moim zdaniem swoje nerwy i energię trzeba oszczędzać i szanować, wtedy szanujesz siebie. A na pewno nie będę ich tracić na kogoś, na kim mi nie zależy.
Tak samo przekonywanie kogoś jawnie opornego/o innym światopoglądzie do swojego zdania, prawdopodobnie i tak takiej osoby nie przekonasz, więc po co w ogóle to robić.. i się denerwować.
Co innego, jeżeli sytuacja ma poważne konsekwencje np. jakieś pomówienie w miejscu pracy, które trafia do szefa i może zaważyć na dalszej pracy, czy wysokości wynagrodzenia. Tego nie można odpuścić.
TAk to prawda co pisze Mary Jane...tylko nie popadaj w samozachwyt po tym prtzyklaśnieciu :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: ja to już wiedziałem też :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Cytat:hmm.. nie wiedziałam, że to takie kontrowersyjne przekonanie:Stan - Uśmiecha się - Wystawia język 2:
to jest niestety dla wielu,dla wielu jest kontrowersyjne,tak mysle.

Dostałem taką oto radę od bystrego umysłu,dla mnie jest ona akurat dobra polecam. niekoniecznie dla wszystkich ale jest dobra,oto ona:
Cytat:Co do ludzi ignorantow o ktorych mowisz, kiedy przychodzi to zdenerwowanie, gniew czy inne negatywne uczucie wychodzace z doswaidczenia z taka osoba, mozesz obserwowac to co dzieje sie z toba w tej chwili, obserwuj emocje ktora wywolala ta osoba, zrozum ten gniew. Zobaczysz ze to nie ty jestes tym gniewem, on sie poprostu przydarza, musisz otworzyc okienko pomiedzy obserwatorem a obserwowanym, a kiedy zaczynasz obserwowac gniew znika bardzo szybko. Okolicznosci nie maja znaczenia, stan bycia ma znaczenie.
Mehow jak chcesz się więcej dowiedzieć , to polecam książke "neuronauka w psychoterapii" ,naprawdę zawiera dużo ciekawych informacji :Stan - Uśmiecha się: Pozdrawiam :Stan - Uśmiecha się:
jack kolego,masz racje tzn sam bym mu to polecił.chociaż nie preczytałem tej ksiazki to intuicja mowi mi ze jest to prawda wkoncu sie znamy sporo już :-) :Stan - Niezadowolony - Diabeł: :Stan - Uśmiecha się - LOL:

tyle ze to znowu połowa problemu reszte niejako rozjaśniają inni,tym razem mniej uznani na zachodzie(w naszej kulturze) tak jak Edgar Toll.CHociaz on to akurat niemiec a niemcy mają raczej dobrą solidną marke(np. produkują mercedesy) :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:

A Teraz cos na serio,jak chcecie coś zrozumieć na temat lęku:
http://www.youtube.com/watch?v=UtT5DK9Njbk


Proszę się trzymać tematu. / Mysza
Stron: 1 2 3