PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Doświadczenia z wydawaniem reszty i kasa fiskalna ;)
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Chce was zapytac jakie macie doswiadczenia z tym związane,bo ja np boje sie takiej pracy sprzedawcy bo najnormalniej w swiecie nie jestem dobra w liczeniu :Stan - Niezadowolony - Obraża się: Niby słysze,ze teraz kasy fiskalne wyliczaja reszte ale czasem babki w sklepie wyliczaja z głowy,ja znajac moje szczescie zrobilabym manko.Najlepsza praca to za biurkiem....jak dla mnie
juz dawno moglbym pracowac w sklepie, bo tylko tu jest praca. tylko wlasnie tu jest problem. ludzie. przeciez tu nawet nie chodzi o liczenie, w sklepie szczegolnie w marketach jest tyle ludzi, patrzą ci na ręce, na twarz :Stan - Uśmiecha się - Szeroko: jestem zdezorientowany, nie umiałbym wykonywać pracy poprawnie. moja fobia polega na tym, ze ciezko mi jest przebywac wsrod ludzi, a co dopiero z nimi rozmawiac, cos robić. liczenie dla mnie nie byłoby takie złe, tylko ja umiem liczyc w pełnej koncentracji... czyli prawie nigdy, sam.
Pracowałam w wakacje w supermarkecie. Na początku było ciężko (to jasne :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:), bo zostałam rzucona na głęboką wodę:Stan - Niezadowolony - Obraża się:. Jeśli chodzi o obsługę kasy, to da się to opanować po 1-2 dniach. Ja zupełnie swobodnie czułam się po ok. tygodniu (wiadomo, że zdarzają się marudni klienci, więc trzeba się na to uodpornić :-)) Jeśli chodzi o wydawanie reszty – wszystko wyliczy kasa, ale trzeba być uważnym przy wprowadzaniu kwoty, którą dał klient.
Od strony kupującego to wszystko wydaje się proste, ale trzeba być naprawdę skupionym przez te 8 h – co czasami jest trudne przy n-tym wykonywaniu tej samej czynności. Nie można przejmować się narzekaniem ludzi na wolną pracę, itp., tylko robić swoje, bo nawet jeśli pracowałabyś szybciej, to i tak byliby niezadowoleni:Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Oczywiście, że zdarzały się różnice w kasie, ale na szczęście nie były to duże kwoty.
Najważniejsze jest skupienie i uwaga :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
nie miałem do czynienia z kasą fiskalną, ale tam rzeczywiście trudno się pomylić (kasa wylicza resztę, a pieniążki są w specjalnych przegródkach) i chyb nikt by Ci nie zrobił krzywdy, gdybyś trzymała sobie kalkulator w pobliżu. raczej by wszyscy chcieli pożyczać :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:


chudy2001
praca z klientem, to dobre ćwiczenie dla fobików. jako, że wchodzisz w pewną rolę (sprzedawca) to ludzie (teraz w roli klientów) nie oceniają 'Ciebie jako Ciebie' - jesteś po prostu kolejnym sprzedawcą czy tam kasjerem.

jak spojrzysz na to z takiej perspektywy - to stres się o wiele zmniejsza.
Codziennie pracuje na kasie, chociaż nie 8 godzin. Jest to jeden z moich obowiązków w pracy. Tak jak napisała linka, kasa sama Ci wylicza resztę. Na małej dawce leków jest ok, ostatnio zmieniłem znowu i trochę gorzej. Czasami mam wrażenie, zwłaszcza jak się kilku klientów uzbiera naokoło kasy, że patrzą mi na ręce, ja zamiast na liczeniu i wydawaniu skupiam się na nich, i wtedy bywa gorąco. Obsługa kasy - pryszcz, klienci - czasem ciężko. Zwłaszcza, jak chcesz wszystkich zadowolić, a fajnie jak się wie, że ich nastrój nie zależy od Ciebie, czasami są mili, a czasami beznadziejni, i to nie twoja wina(żebym ja tak umiał myśleć).
Rzeczywiście, kasa niby liczy wszystko, pieniądze sa w odpowiednich przegródkach, ale jak sie człowiek zestresuje bo robi sie kolejka i wszyscy się na ciebie gapia, to ręce zaczynaja sie platać i mozna narobić niechcący braków w kasie :-D Ja też jestem do kitu w liczeniu, ale po dwóch tygodniach pamiętałam już sumy typowych zakupów, a ludzie maja tendencje do kupowania takich samych zestawów :-D Nie jest źle, do tego po jakims czasie człowiek poprostu skupia się na pracy i przestaje zwracac uwage na to, że 10ciu klientów wlepia w ciebie oczy, z resztą raczej bezrefleksyjnie. To prawda, dobre ćwiczenie dla fobików.
Dla mnie taka praca to tragedia. Liczyć umiem, ale nie w stresie. A najgorsze są trzęsące się ręce. Nawet jeśli już się nie trzęsą, to gdy ktoś patrzy, robię wszystko wolno, a i tak ciągle mi coś wypada...
anikk napisał(a):Dla mnie taka praca to tragedia. Liczyć umiem, ale nie w stresie. A najgorsze są trzęsące się ręce. Nawet jeśli już się nie trzęsą, to gdy ktoś patrzy, robię wszystko wolno, a i tak ciągle mi coś wypada...

Trzęsące sie ręce i głowa - masakra. Wiem, że to łatwo powiedzieć, ale trzeba sobie wmawiać, że to, że się gapią mnie nie obchodzi. Ja zaczęłam (zgodnie ze stereotypem prawdziwej "sklepowej" :Stan - Uśmiecha się:) patrzeć na klientów z góry i pozwalałam sobie na drobne nieuprzjemości, co pomogło mi nabrać pewności siebie i przestać się płaszczyć i miotać :Stan - Niezadowolony - Diabeł: Sposób może niezbyt szlachetny, ale mi pomogło :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
wombat, stosuję ten sposób na co dzień, właściwie tylko taka "wyniosłość" pozwala mi funkcjonować :Stan - Niezadowolony - Przewraca oczami: Jednak co bym sobie nie mówiła nie mogę opanować rąk i głowy. Chyba będę musiała stawić temu czoła, bo innych ofert pracy, do której bym się nadawała - brak.
anikk, nie pocieszę cię, mimo opanowania w większości przypadków przy niektórych klientach nie mogłam się opanować, myślałam nad wizytą u lekarza, żeby wysępić jakieś leki, ale zanim się na to zdecydowałam, przestałam już tam pracować :Stan - Uśmiecha się: Do lekarza w końcu nie poszłam, a teraz zwykle unikam sytuacji, w których się trzęsę, albo tak układam dłonie i głowę, że udaje się to złagodzić (lol).
hej ja też mam doświadczenie jako sprzedawca ,pracowałam na tzw. wyspie w centrum handlowym ,miałam tam taką małą kasę fiskalną która niestety nie wyliczała mi reszty,no i w szufladzie zawsze miałam pod ręką kalkulator ,jak przyszło do wydawania reszty to raz dwa trzy liczyłam na kalkulatorze i po kłopocie :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Wydawanie reszty nie jest wcale skomplikowane, chyba że ktoś jest tak strasznie zestresowany to może być, bo człowiek wtedy się myli. To nie robota dla nerwicowca. Generalnie nie ma żadnej filozofii, więc spokojnie.
milutka napisał(a):Psi WrocChce was zapytac jakie macie doswiadczenia z tym związane,bo ja np boje sie takiej pracy sprzedawcy bo najnormalniej w swiecie nie jestem dobra w liczeniu :Stan - Niezadowolony - Obraża się: Niby słysze,ze teraz kasy fiskalne wyliczaja reszte ale czasem babki w sklepie wyliczaja z głowy,ja znajac moje szczescie zrobilabym manko.Najlepsza praca to za biurkiem....jak dla mnie

E tam bzdury , kasa fiskalna jest w każdym sklepie w kazym warsztacie samochodowym a gabinetach lekarskich prywatnych wszędzie tam gdzie wystepuje sprzedaż to dziś codziennośc , są kursy na kasę fiskalną
Zgadzam się. Praca na kasie jest chyba najgorszą z możliwych dla fobika. Nigdy nie mógłbym pracować np. w takiej Biedronce. Jakbym miał mówić "Dzień dobry" nieznajomym osobom co kilka minut i jeszcze liczyć pieniądze ze świadomością, że cała kolejka patrzy mi na ręce... Reakcja byłaby identyczna jak u Tośki.