PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Ludzie podobni nam
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Zastanawia mnie, jak to będzie kiedy człowiek już wyeliminuje FS? Czy będzie można wtedy hulać sobie na luzie, czy to co się przeżyło po prostu przestanie oddziaływać, czy jednak pozostawi jakiś swój ślad?

Przypomina mi się Frodo na końcu trylogii. On tyle przeszedł, że nawet kiedy wszystko było już ok, to nie mógł tam zostać razem z innymi, cieszyć się sielankowym życiem jak oni. Dlatego, że przeżył coś trudnego i po prostu, myśli inaczej, czuje inaczej, co innego jest mu przeznaczone. Nie znaczy to że będzie nieszczęśliwy, ale znaczy to że jego miejsce jest gdzie indziej, z innymi ludźmi którzy bardziej go zrozumieją, bo sami przeszli podobne rzeczy.

Czy z FS nie jest tak samo? Wiele lat zmagań i tony wiedzy psychologicznej zawidoły mnie w taką drogę, że nie wiem czy kiedykolwiek będę w stanie zadowolić się zwykłą gadką szmatką z innymi ludźmi. Że zawsze będzie potrzeba czegoś więcej, takiego głębszego zrozumienia człowieka. To nie znaczy że z dupereli śmiać się nie potrafię. Lubię. Tyle że na dłuższą metę potrzeba czegoś więcej. Takiego głębszego, prawdziwego kontaktu z drugą istotą.

Pytanie było - co będzie jak się wyeliminuje FS. A co jest teraz, kiedy ono jeszcze jest?

Czy nie czujecie się zmęczeni ciągłym udawaniem że wszystko jest ok? Czy nie wydaje się wam, że coś tu jest nie tak, że ludzie tak naprawdę nie komunikują się ze sobą, że to wszystko jest cholernie powierzchowne i nawet swojej prawdy nie można swobodnie wyrazić? Że wszyscy wolą udawać i trzymać grę pozorów, zamiast być szczerym i otwartym. Jak tu można złapać równowagę, kiedy większość spotykanych osób nosi maski. A co dopiero mowa o zrozumieniu takiej kwestii jak FS i przyjacielskim wsparciu z tym związanym.

Może inni trafili na takich rozumiejących ludzi. Jak ich znaleźć?
mam podobne przemyślenia frezja

ale tak to już jest: niewielu prawdziwych przyjaciół ma się w ciągu życia.

a znajomych warto mieć, bo są po prostu przydatni.
bez fs nie będziesz się tym tak męczyć i może będziesz do tego podchodzić jeszcze bardziej pragmatycznie niż reszta (a to chyba dobrze - prawda?).


nie wiem jak szukać takich 'rozumiejących ludzi'. czasem po prostu się trafiają.
może tu?
moim zdaniem takiej prawdziwej fobii nie da się pokonać. Można ją zagłuszać lekami, ale ona już zawsze będzie. Co do szczerości - z tego co widzę to obecnie ona nie jest ceniona, liczy się obłuda i dwulicowość, pierw się jest przy kimś po to żeby go obsmarować kiedy już odejdzie bo wprost to nie każdy ma odwagę mówić.
Co do zrozumienia - mysle że tylko inny fobik w przynajmniej 90% zrozumie fobika. Ktos "zdrowy" może jedynie mówić że rozumie ale tak na prawdę będą to tylko puste słowa.
frezja napisał(a):Że wszyscy wolą udawać i trzymać grę pozorów, zamiast być szczerym i otwartym.

Nie wierzę że istnieją osoby szczere (a na pewno nie w moim środowisku). Jedynie szczerze możesz porozmawiać z 3 latkiem o zabawkach albo o kreskówkach.

frezja napisał(a):A co dopiero mowa o zrozumieniu takiej kwestii jak FS i przyjacielskim wsparciu z tym związanym.

Nie ufam nikomu więc po co mam o tym mówić? Wolę udawać że ze mną jest w porządku, czasami może opowiem jakieś mniej ważne sprawy.

frezja napisał(a):Pytanie było - co będzie jak się wyeliminuje FS. A co jest teraz, kiedy ono jeszcze jest?
Oto jest pytanie.
,,,
Agłaja napisał(a):
Cytat:Nie wierzę że istnieją osoby szczere (a na pewno nie w moim środowisku). Jedynie szczerze możesz porozmawiać z 3 latkiem o zabawkach albo o kreskówkach.
Wielu dobrych, szczerych, w ważnych kwestiach, ludzi wykazuje się jej brakiem dopiero wtedy, gdy nie chcą kogoś skrzywdzić lub urazić,. Czy w takiej sytuacji można nazwać ich nieszczerymi?

Oczywiście że to jest nieszczere. Prawdę powiedziawszy - to ja wolę usłyszeć co kto naprawdę myśli i czuje, niż: wiecznie domyślać się / mieć wątpliwości / wierzyć że jest inaczej etc. A potem wszyscy się dziwią że związki się rozpadają, w rodzinie kicha, jak może być dobrze skoro wszystko opiera się na złudzie?
Prawda może czasem zaboleć, ale lepsze to niż kłamstwo - przynajmniej jest się do czego odnieść. No i dobrze pamiętać że dla jednego prawda będzie czym innym dla drugiego. Zaletą wielką jest to, że przynajmniej wiadomo z czym ma się do czynienia.

Ale to tylko jeden poziom, bo dokładnie w taki sam sposób (nieszczerze) ludzie podchodzą do siebie, ukrywając przed sobą emocje, prawdziwe pragnienia, uczucia.

Hmm może jestem idealistką ale wierzę że można tak szczerze i otwarcie żyć. To przynosi wielką ulgę. Kwestia tylko, gdzie są ci ludzie którzy także tego pragną? Kto chętny? : )
...
wydaje mi się, że ważniejsze jest pytanie, czy mimo lęku społecznego można być szczęśliwym.
za dużo energii wkładamy, żeby pokonać ten lęk, a za mało na tym, żeby dobrze, ciekawie żyć.
oczywiście ważne jest żeby sobie jakoś radzić w miarę z tym lękiem, CBT i ACT pomaga, ale czy da się przezwyciężyć fobie całkowicie, to nie wiem. mamy w sobie więcej niż ogół społeczeństwa wrażliwości, ale lepiej to zaakceptować. i być dla siebie wyrozumiałym.
Revenantos napisał(a):moim zdaniem takiej prawdziwej fobii nie da się pokonać. Można ją zagłuszać lekami, ale ona już zawsze będzie. Co do szczerości - z tego co widzę to obecnie ona nie jest ceniona, liczy się obłuda i dwulicowość, pierw się jest przy kimś po to żeby go obsmarować kiedy już odejdzie bo wprost to nie każdy ma odwagę mówić.
Co do zrozumienia - mysle że tylko inny fobik w przynajmniej 90% zrozumie fobika. Ktos "zdrowy" może jedynie mówić że rozumie ale tak na prawdę będą to tylko puste słowa.

Skąd wiesz że nie da się pokonać ? Teoretycznie da się to pokonać :Stan - Uśmiecha się: to wiem na pewno.Trzeba tylko przebudować architekturę mózgu :Stan - Uśmiecha się - Szeroko: Można sobie pomóc trochę medytacją http://vetulani.wordpress.com/2011/02/10...enia-mozg/
A ja nie mam potrzeby głębszego poznawania ludzi, tzn. jeśli ktoś daje się tak poznać to ok, ale jak nie nadajemy ze sobą na aż tak wspólnych falach, to nie mam nic przeciwko powierzchownej znajomości i zabawie.

Maski nosimy wszyscy. Szczerość rozumiana jako wypowiadanie swojego zdania jest dość często spotykana, ale ze swojego doświadczenia wiem, że ludzie nie chcą szczerości, szczególnie w mało ważnych sytuacjach.