Właśnie... dla Was to była szansa na zmiany czy raczej ogromny stres i nie chcieliście tego?
Z pewnych przyczyn możliwe, iż wyprowadzę się teraz ze swojego miasta. I powiem Wam szczerze, że czuję, że to dla mnie szansa. Wyrwę się od swojej rodziny (która ma spory wpływ na pannę fobię, szczególnie matka), zmienię środowisko, w końcu się, cholera, usamodzielnię
. Pewnie, jakiś stres na pewno będzie, ale miejmy nadzieję że szybko się przystosuję i opanuję. Poza tym, mam w W-wie trochę dobrych znajomych, mam tam także dalszą rodzinę, którą bardzo lubię.
Trzymajcie za mnie kciuki
.
szansa jest, oczywiście, tylko jej nie zmarnuj. Czasem samo zmienienie adresu zamieszkania nie zmienia nic innego. Życzę Tobie powodzenia
riverbelow jak masz paru znajomych i rodzinę to będzie Ci łatwiej, w razie czego będziesz miała jakieś wsparcie, szczególnie na początku będzie to pomocne, że nie będziesz sama w obcym mieście. Ja też planuję wyjechać na studia z mojego cudownego miasta, właśnie żeby odpocząć od rodziny i bardzo chciałabym do W-wy, ale W-wa mnie nie chce
Więc może Łódź? W każdym razie gdzie bym nie pojechała nie mogę liczyć na znajomych ani na dalszą rodzinę. Ciekawa jestem, czy wpadnę w panikę jak sobie uświadomię, że jestem sama daleko od domu.
Ale z drugiej strony bardzo tego chcę
Damy radę. Ja też widzę w tym jedyną szansę na drodze do samodzielności...
mam apartamenty w warszawie, gdansku, lodzi i krakowie, wiec moge cie uspokoic, bo gdy przenosze sie z jednego do drugiego nie czuje zadnego stresu
Na pewno dużym plusem jest to że będziesz mogła żyć swoimi problemami niż np. matki. Dla mnie jest to największy plus usamodzielniania
Nie wierzcie w to ze jak wyprowadzicie się do innego miasta to będzie inaczej od pewnych rzeczy się nie ucieknie wiem o tym bo sama zmieniłam go.
ja się muszę zgodzić z plamką pewnie to zależy od człowieka ale ja zmieniając środowisko też miałem nadzieję na wielkie zmiany ale za każdym razem nic z tego nie wychodziło, może jedynie na początku ale później dopadało mnie to na nowo i było tak jak dawniej.
Mnie przeprowadzono do dużego miasta jak byłam nastolatką. Nie mój wybór, za to moje konsekwencje. Wrzucona w obce środowisko zamknęłam się jeszcze bardziej.
Przy własnej decyzji to zupełnie inna bajka - wzięcie życia w swoje ręce.
Ja sama wybrałam przeprowadzkę 600 km od rodzinnego domu. Mija już rok a ja dalej nie mogę się przyzwyczaić.