PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Prośba o poradę
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Za niecałe 3 miesiące rok szkolny dobiegnie końca, a ja mam nadzieję dostanę promocję do klasy maturalnej. Niestety z moją obecną klasą jestem w konflikcie i w związku z tym zmuszony jestem zmienić szkołę.
Szkopuł w tym, że mieszkam w niewielkim mieście (30 tys.) i uczęszczam obecnie do najlepszego liceum w tym mieście. Drugie jest w opinii nauczycieli na bez porównania gorszym poziomie. Ponadto jest to małe miasto i możliwe że osoby z mojej klasy mi zgotują "miłe przyjęcie" w nowej szkole, jako że wszyscy się tutaj znają.

Druga opcja to przenieść się do większego miasta, gdzie mieszkałem od urodzenia do 1 klasy liceum i mam tam jeszcze trochę dobrych znajomych. Co więcej jest szansa, że bym się dostał do szkoły i klasy, gdzie chodzi mój stary znajomy, więc z górki bym miał pod względem integracji z nową klasą (a o to mi w tej chwili głównie chodzi - żeby jeszcze skorzystać z życia licealnego). Poza tym jest to dosyć dobra szkoła ok. 10 miejsca w rankingu.
Tylko ta opcja również ma pewne wady. Przede wszystkim musiał bym znaleźć jakąś pracę na popołudnia i/lub weekendy abym mógł sobie wynająć jakąś kwaterę. Obecnie mieszkam z matką która mnie utrzymuje (dostaje na mnie alimenty), ale za dwa miesiące będę pełnoletni i muszę się liczyć z tym, że alimenty będą mi odebrane. A matka jest bezrobotna obecnie i zapowiedziała, że nie będzie mnie utrzymywać jak się przeprowadzę.

Pytanie nasuwa się samo, co robić :Stan - Niezadowolony - Zastanawia się::

ps. Jeżeli to jednak nie prowokacja, to [*] MHL
Cytat:będę pełnoletni i muszę się liczyć z tym, że alimenty będą mi odebrane.
Z tego co wiem, ojciec musi płacić alimenty do końca edukacji dziecka, więc tutaj granica 18 lat nie ma znaczenia.
Do końca edukacji, ale nie dłużej niż do 25 roku życia. :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: (a, przynajmniej dawniej tak było)
Nie do końca w tym rzecz. Jak stanę się pełnoletni to ja będę stroną w sprawie tzn. ja bym musiał przeprowadzać kłótnie w sądzie z moim ojcem, a nie mam na to absolutnie ochoty (obecnie czyni to moja matka). Poza tym też sędzia może uznać że powinienem iść do pracy i anulować/obniżyć alimenty.

Zakładając, że nawet alimenty pozostaną bez zmian to i tak nie starczy ich na samodzielne utrzymanie, więc jakaś praca musiała by być.
Anonim, to do jakiego liceum chodzisz, nie jest takie ważne. Może to dziwnie brzmi, ale w praktyce na koniec liczy się tylko ocena (jeśli chcesz iść na studia). Więc idąc tym tropem, łatwiej będzie ci dostać lepsze oceny w gorszej szkole, niż w lepszej. Nie tak powinno być, ale to się obserwuje praktycznie wszędzie. W każdej szkole oceniają według ich poziomu i np. jak masz w dobrej szkole "3" to w słabej możesz mieć nawet "5".

Im lepsze oceny, tym większa szansa na dostanie się na lepsze studia. No chyba że w grę wchodzi to, żeby liceum przygotowało cię do egzaminów wstępnych, tyle że z tego co kojarzę to takich egzaminów już chyba nie ma za często (?).

Alimenty należą ci się póki się uczysz do 25roku życia, bez względu na twoją sytuację (chyba że pracujesz wtedy może być inaczej, to nie będę się wypowiadać), o ile się uczysz to masz je dostać i nikt nie ma prawa tak o tych alimentów ci odmówić. Jeśli alimentów nie będą ci wypłacać wbrew prawu, to jest chyba coś takiego że państwo wypłaca, a osoba która ma je płacić będzie je wisieć państwu, ale to też musiałbyś się dowiedzieć szczegółów w jakimś urzędzie bo sytuacji sytuacji nierówna.

Nie wiem do jakiego miasta chcesz się przeprowadzić, koszta są większe w większych miastach za wynajem, do tego dodaj wyżywienie, transport, inne rzeczy. Na studiach łatwiej jest pogodzić pracę z uczeniem i zajęciami, w klasie maturalnej myślę mogłoby być trudno i dodatkowo stres z potrzeby pogodzenia wielu rzeczy na raz. Myślę że najlepiej to zorientować się najpierw ile byś potrzebował pieniędzy na wynajem, jaki jest tam rynek pracy i jakby wtedy wyglądała sprawa z alimentami, gdybyś miał równocześnie pracować.
Dziękuję za obszerną wypowiedź

Mój brat skończył 1,5 r. temu 18 i mu sędzia obniżył alimenty o kilkadziesiąt procent, musiał przyjeżdzać z zagranicy na rozprawy. Nie pracuje (jest na utrzymaniu dziadków + alimenty).

Miasto, do którego bym się przeniósł, to stolica naszego państwa 8)

Ile kosztuje wynajem się już mniej więcej orientuję. I wychodzi mi na to, że obecna kwota alimentów wystarczy na styk, na wynajem pokoju w mieszkaniu z innymi lokatorami. Ale oprócz tego trzeba coś jeść, czymś jeździć, itp. Więc jakaś praca, przynajmniej na weekendy jest niezbędna.

Zapytam może inaczej? Co Wy byście uczynili na moim miejscu? Sytuację, myślę, że w miarę dokładnie opisałem w pierwszym poście. Z ocenami bym w tej szkole między 3-4 raczej wyszedł, moża poza rozszerzonym rosyjskim (który nie będzie się wiązał absolutnie z ewentualnym kierunkiem studiów). Dodam tylko, że 3 klasa w obecnej szkole bez dyskusji odpada :Stan - Niezadowolony - Diabeł:
anonim napisał(a):Zapytam może inaczej? Co Wy byście uczynili na moim miejscu? Sytuację, myślę, że w miarę dokładnie opisałem w pierwszym poście. Z ocenami bym w tej szkole między 3-4 raczej wyszedł, moża poza rozszerzonym rosyjskim (który nie będzie się wiązał absolutnie z ewentualnym kierunkiem studiów). Dodam tylko, że 3 klasa w obecnej szkole bez dyskusji odpada :Stan - Niezadowolony - Diabeł:
Hm, jak to czytam, to lepszym rozwiązaniem wydaje mi się wyjazd do stolicy, tam masz dawnych znajomych, mógłbyś zacząć nowe życie, praca, mieszkanie itp. Jednak tak naprawdę raczej nie zdecydowałabym się na tak radykalny krok, wyprowadzka, samodzielne życie, praca. Ja raczej zmieniłabym tylko szkołę w moim mieście i modliłabym się, żeby nikt z tego starego liceum tam nie przyszedł... :Stan - Uśmiecha się - Szeroko: Pewnie nic Ci nie pomogła moja wypowiedź. :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:

A tak w ogóle na czym polega ten konflikt z Twoją klasą, że tak koniecznie chcesz zmienić szkołę? :Stan - Uśmiecha się:

gośćx

anonim napisał(a):Mój brat skończył 1,5 r. temu 18 i mu sędzia obniżył alimenty o kilkadziesiąt procent, musiał przyjeżdzać z zagranicy na rozprawy. Nie pracuje (jest na utrzymaniu dziadków + alimenty).


Hm tzn za granicą jest u dziadków?
Nie pracuje i nie uczy się?
Bo raczej dziwne, że w innym wypadku obniżyłby alimenty..
Pokój w dużym mieście kosztuje ok. 400zł, 500zł, przynajmniej w moim, w Warszawie może być więcej. Nie chcę straszyć,ale chyba jesteś za młody na samodzielne życie. Nie dostaniesz dobrze płatnej pracy. Ludzie pracują fizycznie i za miesiąc codziennej pracy dostają 1000zł z kawałkiem, a w weekendy musiałbyś zarobić przynajmniej 400, żeby mieć na marne jedzenie, nikt Ci tyle nie zapłaci, kiepsko to widzę. Trzeba rozważyć wszelkie za i przeciw, a jak w szkole nie będzie stołówki to czy umiesz gotować?
PoCo napisał(a):Hm tzn za granicą jest u dziadków?
Nie pracuje i nie uczy się?
Bo raczej dziwne, że w innym wypadku obniżyłby alimenty..
Przepraszam, niejasno się wyraziłem.
Dziadkowie mieszkają w Polsce, brat jest za granicą na studiach. Niestety nie mam tak dobrych relacji z dziadkami jak mój brat i nie mogę liczyć w związku z tym na ich pomoc.

Gotować potrafię :Memy - Cool Doge:

Nie będę ukrywał, że podobnie jak Safonie, ta druga opcja wydaje się lepsza, ale to trochę radykalny krok i brakuje odwagi.

Na razie mam taki plan, żeby rozejrzeć się w wakacje za jakąś pracą w stolicy i jak się uda tak dogadać, żeby od września pracował np. 16-22 lub w weekendy, to będę próbował się jeszcze porozumieć z dyrektorem, żeby mnie przyjął. Ale nie wiem, czy to już nie będzie wtedy za późno :Stan - Niezadowolony - Zastanawia się: