PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Fobia społeczna a tabu
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3
Pomysł na ten wątek powstał, gdy zauważyłam, że zamknięto temat "fobia a masturbacja". Dlaczego go zamknięto?

Dlaczego boimy się pisać otwarcie o seksie?
Dlaczego tak mało na forum jest o homo- i biseksualności?
Dlaczego chyba nikt nie odważył się pisać o kompleksie Edypa - o erotycznym wątku w relacji z rodzicem?
Dlaczego niektórym z nas nie przechodzi przez gardło/klawiaturę słowo "samobójstwo"?
Dlaczego nie trafiłam na ani jedno wyznanie dotyczące aborcji?

Skoro są to moje wyliczenia... po co sama ograniczam się tabu?:Stan - Uśmiecha się:

Dlaczego uważamy, że przemilczenie nas jakoś ochroni? Przed czym?

CZY MOŻEMY TO ZMIENIĆ? Jak to zrobić?
Przemilczanie wątków o aborcji i homoseksualizmie służy zapobiegnięciu wojny totalnej na forum między użytkownikami, a temat o waleniu konia zamknęli pewnie, bo każdy se jaja robił. Ja mogę po krótce wyrazić swoją opinię:

seks - czynność fizjologiczna, przyjemna

homo i inne - mało szkodliwe zboczenia

kompleks Edypa - osobliwa pierdoła

samobójstwo - nic miłego

aborcja - nie
TymRazemGrzeczny, nie chodzi mi o ocenę zjawisk, lepiej nie rozkręcajmy się w tą stronę, bo nie będzie końca. Jako że jestem w grupie "homo i inne" proszę o nie rzucanie określeń typu "zboczenie".

Mam na myśli, że czasem unikamy mówienia o sobie przez to, że "o pewnych rzeczach się nie mówi". Jeśli to ważna część naszej tożsamości lub sprawa, która na dany moment mocno nas nurtuje, pojawia się problem. W naszym wyobrażeniu nie może być wypowiedziane, a to trochę jakby nie mogło istnieć, było "złe", więc my zaczynamy nosić w sobie coś "złego". Dusimy to w sobie, a to się tłoczy wewnątrz i gotuje, z rzeczy zwyczajnej urasta do poważnego problemu. Dopiero jego konfrontacja z rzeczywistością - wypowiedzenie (niestety czasem dopiero u terapeuty), uświadamia, że nie ma się czego wstydzić (bo jest więcej podobnych ludzi) i można z tym żyć. Tylko ukrywanie się przed światem było problemem.

Utworzyłam osobny temat, bo nie pasuje mi do wątku "kultura a fs" - interesuje mnie wpływ tabu na nasze lęki - to co ze środowiska i kultury stało się naszym własnym ograniczeniem. Jedynie my możemy na nie wpłynąć i się uwolnić (bo też na kulturę mamy baaardzo ograniczony wpływ). Pracując nad sobą i mówiąc, mówiąc, mówiąc.
Dlaczego boimy się pisać otwarcie o seksie?
W naszej kulturze uleganie popędom (7 grzechów głównych) było oznaką słabości (zwycięstwo zwierzęcej części natury człowieka nad duchową, ciała nad rozumem).

Dlaczego tak mało na forum jest o homo- i biseksualności?
instynktownie, homoseksualizm wydaje się być czymś anormalnym (nieprzydatna ewolucyjnie anomalia). To co jest inne, zazwyczaj budzi niepokój.

w niektórych kulturach 'temat homo' został zaakceptowany jako coś niegroźnego albo przypisywano mu wręcz jakieś ukryte (pozytywne) znaczenie.

u nas, stosunek do homo, został określony przez żydowskie, negatywne podejście (coś anormalnego) + nieprzestrzeganie 7 grzechów (uleganie popędom). podwójne tabu :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:

Dlaczego chyba nikt nie odważył się pisać o kompleksie Edypa - o erotycznym wątku w relacji z rodzicem?
Nie ma takiego czegoś jak kompleks Edypa. Nie używajmy stu-letnich, przestarzałych pojęć z psychoanalizy Freuda.

Co do erotycznych wątków w relacji z rodzicami, to albo są to bardzo ciężkie przeżycia, albo ludzie nie są ich świadomi (istniał erotyczny podtekst, ale bez jakiegokolwiek fizycznego zbliżenia) albo wstyd (coś nienormalnego).

Dlaczego niektórym z nas nie przechodzi przez gardło/klawiaturę słowo "samobójstwo"?
samobójstwo jest anormalne (podejście ewolucyjne) poza tym to grzech, oznaka słabości, w naszej kulturze.

Dodatkowo sama śmierć jest u nas tabu.

Dlaczego nie trafiłam na ani jedno wyznanie dotyczące aborcji?
Połowa ludzi uważa, że aborcja to morderstwo, druga połowa głośno się nie przyzna, bo wie, że połowa ludzi uważa, że aborcja to morderstwo. (:


Problem kultury i tabu jest nierozwiązywalny. Zawsze będzie istniało tabu na temat czegoś. Morderstwo, gwałt jest tabu, bo jest czymś 'złym'. Choroby (szczególnie psychiczne) budzą niepokój, więc są tabu. Jeśli seks, homo, aborcja jest w danej kulturze uważana, za coś 'złego', to stanie się tematem tabu.

No chyba, że ktoś pokusi się i stworzy uniwersalny spis prawd, tego co jest dobre, a co złe, a potem wbije te prawdy w głowę każdemu człowiekowi na Ziemi.
ostnica napisał(a):Mam na myśli, że czasem unikamy mówienia o sobie przez to, że "o pewnych rzeczach się nie mówi". Jeśli to ważna część naszej tożsamości lub sprawa, która na dany moment mocno nas nurtuje, pojawia się problem. W naszym wyobrażeniu nie może być wypowiedziane, a to trochę jakby nie mogło istnieć, było "złe", więc my zaczynamy nosić w sobie coś "złego"

a moze po prostu kazdy czlowiek ma wieksza lub mniejsza potrzebe mowienia o sprawach imtymnych i nie trzeba w tym szukac czegos zlego. Wierze, ze sa normalne rodziny, normalne zwiazki(homo, bi tez) ktore o tajemnicach alkowy nie mowia, szczegolnie w internecie, bo nie maja takiej potrzeby. Mozna sie spierac, ze takie osoby nie mowia, bo to sa tematy tabu, mocno zakorzenione w naszej kulturze. Ja jednak mysle, ze oprocz tabu wazniejsza jest potrzeba zachowania czegos tylko dla siebie i partnera. No i ten temat zupelnia inaczej odbiera kobieta a inaczej mezczyzna.

ostnica napisał(a):1. Dlaczego tak mało na forum jest o homo- i biseksualności?
2 Dlaczego chyba nikt nie odważył się pisać o kompleksie Edypa - o erotycznym wątku w relacji z rodzicem?
3 Dlaczego niektórym z nas nie przechodzi przez gardło/klawiaturę słowo "samobójstwo"?

pozwolilem sobie wypunktowac Twoje pytania.
Ad.1 moze dlatego, ze w spoleczenstwie malo jest takich osob? Jakis watek chyba jest, niektorzy sie przyznaja do swojej orientacji i zawsze mozna zalozyc nowe watki.

Ad.2 tu sa rozne warianty: bo te osoby nie byly u psychologa, ktory by to stwierdzil; bo zwyczajnie nie chca sie przyznac a o problemach z rodzicami i pisza bez nazywania tego psychologicznymi terminami; bo trafilo akurat na osoby "bezkompleksowe":Stan - Uśmiecha się: i ostatnie, ze kompleks Edypa to teoria Freuda, ktora nigdy nie zostala udowodniona, wiec nie mozna sie na niej opierac.

Ad.3 mowisz o osobach ze sklonnosciami/myslami o samobojstwa czy bez takich ?
Nie wnikając w kwestie tamten temat chyba zamknięto z powodu tego, że tematyka odeszła od "pnia", czyli jeśli ktoś nie chce pisać na temat, to temat jest może niepotrzebny lub "dla ochłonięcia".
Michał napisał(a):Nie wnikając w kwestie tamten temat chyba zamknięto z powodu tego, że tematyka odeszła od "pnia", czyli jeśli ktoś nie chce pisać na temat, to temat jest może niepotrzebny lub "dla ochłonięcia".

a czy wczesniej moderatorzy nie przenosili takich wypowiedzi do "hyde parku" lub upominali zeby nie offtopowac?
ostnica napisał(a):Dlaczego tak mało na forum jest o homo- i biseksualności?
To mnie zawsze intygowalo ,ze osoby homo chca zeby o tym sie rozmawialo ,a same uwazaja to za normalne. Skoro tak to (po co /o czym) ?

BlankAvatar piszesz troche tak jakby kazdy polak chodzil co niedziele do kosciola i byl nie wiem jak wierzacy :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Hatori napisał(a):a czy wczesniej moderatorzy nie przenosili takich wypowiedzi do "hyde parku" lub upominali zeby nie offtopowac?
Różnie reagowali, co zależało od indywidualnych preferencji oraz stopnia problemu. Jednak zawsze, jak problem się stawał zbyt poważny kończyło się zablokowaniem tematu, z tego co pamiętam.
Gwynbleidd napisał(a):To mnie zawsze intygowalo ,ze osoby homo chca zeby o tym sie rozmawialo ,a same uwazaja to za normalne. Skoro tak to (po co /o czym) ?
dokładnie. Nie chodzi o to, żeby się wstydzić ale jakieś częste wspominanie o orientacji daje wrażenie, jakby to miało człowieka definiować, niepotrzebnie wysuwa się na pierwszy plan przysłaniając inne cechy, które są bardziej wyjątkowe i istotne. Im więcej się mówi o swoim homoseksualizmie, czy biseksualizmie, tym bardziej wskazuje to na to, że jednak ma się z tym jakiś problem, nie akceptuje się tego u siebie i wcale nie traktuje tego jako stan naturalny.

O seksie niby dużo się mówi ale na ogół nie jest to nic pożytecznego. Akceptowane są jakieś wulgarne teksty albo przechwałki a jak ktoś napisze coś mądrze ogólnie o seksie to reakcje są czasem dziwne.

Ale są też rzeczy, które moim zdaniem powinny pozostać tabu. Osobiste, intymne sprawy. Tak jak seks ale nie jako ogólny temat, tylko to, co dzieje się w parze, nie podoba mi się sytuacja, gdzie ktoś opowiada, obojętnie komu, o intymnych szczegółach dotyczących partnera typu "Moja Basia to głośno krzyczy", "a wczoraj to mi Zdzichu odmówił seksu". To jest brak szacunku do partnera.
Dla wielu osób też śmierć jest bardzo intymną sprawą a już w ogóle relacje z rodzicem typu "kompleks Edypa".
To są rzeczy, o których nie, że nie wolno w ogóle rozmawiać, szczególnie jeśli stanowią problem ale może lepiej byłoby zastanowić się, czy na pewno chcemy odsłaniać się z tym przed byle kim. Brak umiaru w przełamywaniu tematów tabu moim zdaniem naraża człowieka na śmieszność.
Hatori napisał(a):a moze po prostu kazdy czlowiek ma wieksza lub mniejsza potrzebe mowienia o sprawach imtymnych i nie trzeba w tym szukac czegos zlego. ... Mozna sie spierac, ze takie osoby nie mowia, bo to sa tematy tabu, mocno zakorzenione w naszej kulturze. Ja jednak mysle, ze oprocz tabu wazniejsza jest potrzeba zachowania czegos tylko dla siebie i partnera.
Ten brak potrzeby mówienia skądś się bierze i jakoś wciąż odbieram to jako ograniczenie. Sporo kosztowało mnie założenie tu wątku o dolegliwości... pęcherza, bo dla mnie, a sądzę, że nie tylko, to, co poniżej pasa, wiąże się z jakimś wstydem. A jeśli tam mam swój problem, to jak mam go rozwiązać nie sygnalizując jego istnienia? Wiem, że nawet przy lekarzu i terapeucie ludzie boją się mówić na podobne tematy.

BlankAvatar napisał(a):Nie ma takiego czegoś jak kompleks Edypa. Nie używajmy stu-letnich, przestarzałych pojęć z psychoanalizy Freuda.
Hatori napisał(a):i ostatnie, ze kompleks Edypa to teoria Freuda, ktora nigdy nie zostala udowodniona, wiec nie mozna sie na niej opierac.
Nie zgodzę się, psychologia mówi o etapie zakochania się dziecka w rodzicu, z czego zazwyczaj się wyrasta, jednak nie zawsze. Mniejsza o nazwę, zjawisko występuje, z tego co wiem, jest dość powszechne.

Hatori napisał(a):Ad.3 mowisz o osobach ze sklonnosciami/myslami o samobojstwa czy bez takich ?
Obojętnie, o unikaniu tematu, jakby poruszanie go miało przybliżyć nas do niego (przynajmniej ja mam tak, zdecydowanie).

Blank Avatar - anormalne to dziś Twoje ulubione słówko?:Stan - Uśmiecha się - Mrugając:

Dla mnie w tej chwili najbardziej interesujące jest:
ostnica napisał(a):Dlaczego uważamy, że przemilczenie nas jakoś ochroni? Przed czym?
CZY MOŻEMY TO ZMIENIĆ? Jak to zrobić?
Gwynbleidd napisał(a):BlankAvatar piszesz troche tak jakby kazdy polak chodzil co niedziele do kosciola i byl nie wiem jak wierzacy :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:

tylko troche,
mozesz byc ateista, ale jesli wychowales sie w 'tej' kulturze, to zawse bedziesz podzielal pewien punkt widzenia na niektore sprawy...

ciezko sie od tego uwolnic


@ostnica

: P zacialem sie :Stan - Uśmiecha się - LOL:
anormalne - w sensie: niezgodne z naturą, wbrew 'interesom prokreacyjnym'.

Gość

...
Otwarcie o seksie nie piszę ze względu na prywatność.
Homoseksualności, wydaje mi się, że jest sporo. Jest taki temat, byli użytkownicy, którzy w wątkach powitalnych przyznawali się do bycia homo.
Kompleks Edypa i samobójstwo w ogóle mnie nie interesują, w żadnym wypadku nie dotyczą mojego życia, więc nie czuję się kompetentna, żeby o tym mówić.
O aborcji było również. Wyznań nie ma, bo pewnie nikt tu aborcji nie dokonał, a może nie ma z tym żadnego problemu, więc nie chce się dzielić wiadomością. Jednak dla mnie tematy tego typu - seks (preferencje, orientacja), aborcja i podobne są tylko od wyrażenia swojego poglądu, ewentualnej decyzji itd. Niesamowicie mnie bawi jak ktoś się odnosi do takiej opinii i próbuje przeforsować swoje - bo mnie czyjeś zdanie w odniesieniu do mojego w ogóle nie interesuje. Nie przeszkadza mi, że ktoś myśli inaczej, chętnie przeczytam, ale jako odizolowaną wypowiedź. Jak by było pytanie, to co innego.
Większość z nas (tak mi się wydaje) może napisać na te tematy właśnie tylko ogólnikowo, bo dyskusja ma sens jak ktoś uznaje, że coś jest problemem lub ma jakieś wątpliwości.

Wydaje mi się, że tabu to zabójstwo i kazirodztwo na przykład albo problemy w rodzinie, zazwyczaj na forach jak ktoś pisze o problemie, to ogólnikowo, że problemy były, ale nie jakie dokładnie. I to jest dla mnie jedyne tabu i jedyny problem, o którym bym nie napisała na forum. Pewnie każdy ma jakieś swoje tabu.
Mary Jane napisał(a):
Gwynbleidd napisał(a):To mnie zawsze intygowalo ,ze osoby homo chca zeby o tym sie rozmawialo ,a same uwazaja to za normalne. Skoro tak to (po co /o czym) ?
dokładnie. Nie chodzi o to, żeby się wstydzić ale jakieś częste wspominanie o orientacji daje wrażenie, jakby to miało człowieka definiować, niepotrzebnie wysuwa się na pierwszy plan przysłaniając inne cechy, które są bardziej wyjątkowe i istotne. Im więcej się mówi o swoim homoseksualizmie, czy biseksualizmie, tym bardziej wskazuje to na to, że jednak ma się z tym jakiś problem, nie akceptuje się tego u siebie i wcale nie traktuje tego jako stan naturalny.
Ciekawe spostrzeżenie, zgadzam się.
Jednak jest coś na rzeczy - nie znam zbyt wielu osób nieheteroseksualnych, które nie przechodziły w życiu bolesnego etapu wypierania/zaprzeczania przed końcowym "wyjściem z szafy". Pomiędzy tymi dwoma jest walka ze sobą, potrzeba rozmowy, to, o czym piszecie.

Mówimy o 5% społeczeństwa, która w którymś momencie przechodzi kryzys tożsamości, w związku z czym tutaj powinno być zatrzęsienie historii typu "Podejrzewam u siebie fs, a do tego nie wiem, czy nie jestem gejem". Nic z tego. Wiadomo, że chodzi o lęk przed reakcją, bo bywa, że jeden nietolerancyjny potrafi rozsadzić wątek, ale nie mówienie o tym powoduje spychanie tematu głębiej w tabu, a więc zdziwienie ludzi, gdy temat się pojawi i lękliwą (agresywną) reakcję nielicznych. Koło się zamyka.

To tylko takie moje rozważania. Nikogo nie namawiam do ujawniania się i nie chcę tworzyć dodatkowej presji. Może uda się skłonić kogoś do zastanowienia.

Mary Jane napisał(a):Brak umiaru w przełamywaniu tematów tabu moim zdaniem naraża człowieka na śmieszność.
Oj też tak czuję, może czasem sama przekraczam tę granicę. Ale coś mnie kusi, denerwuje nerwowa cisza. Podziwiam tych, którzy pogodzeni ze sobą nie czują potrzeby walczyć z kolejnymi mitami i swobodnie mówią na każdy temat. Jak Ty, Mary.

anikk napisał(a):Wydaje mi się, że tabu to zabójstwo i kazirodztwo na przykład albo problemy w rodzinie, zazwyczaj na forach jak ktoś pisze o problemie, to ogólnikowo, że problemy były, ale nie jakie dokładnie. I to jest dla mnie jedyne tabu i jedyny problem, o którym bym nie napisała na forum. Pewnie każdy ma jakieś swoje tabu.
Dokładnie tak, jak piszesz, anikk. Moja lista była za krótka:]

BlankAvatar napisał(a):Połowa ludzi uważa, że aborcja to morderstwo, druga połowa głośno się nie przyzna, bo wie, że połowa ludzi uważa, że aborcja to morderstwo. (:
Dodatkowo 50% Polaków nie wie, że stanowi połowę społeczeństwa. W jakim kraju żyjemy!?:Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
ta połowa polaków ma prawo tak sądzić, jeśli przyjąć zygotę za istnienie ludzkie. :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:


btw jeśli chcesz otwarcie rozmawiać na 'te' tematy, to musisz być gotowa na konfrontację.. Za 50 lat badania ludzkiego genomu (i co za tym idzie psychologia) mogą iść na przód na tyle, by rodzice mieli możliwość eliminować niepożądane geny z puli przyszłego dziecka.. Można by usunąć 'predyspozycje fobiczne', obniżyć zachorowalność na raka itd. Jak zareagujesz, gdy ludzie będą chcieli wykluczyć geny 'gejowskie'?
Będę mieć 80 lat i wszystko gdzieś:Stan - Uśmiecha się:
mądrala :Stan - Uśmiecha się - LOL:
BlankAvatar napisał(a):Jak zareagujesz, gdy ludzie będą chcieli wykluczyć geny 'gejowskie'?

Stawiam flaszkę że niektórzy odszczepieńcy dla których własne zaburzenie (eufemistycznie "inność") to punkt honoru będą wręcz zabiegać o takie skłonności u przyszłego potomka :Stan - Niezadowolony - Wali głową:
ostnica napisał(a):Dlaczego chyba nikt nie odważył się pisać o kompleksie Edypa - o erotycznym wątku w relacji z rodzicem?

Historia z kompleksem Edypa wygląda inaczej. Freud odkrył, że prawie wszyscy z jego pacjentów byli molestowani seksualnie przez swoich rodziców. Przedstawił to opinii publicznej, ale w tamtych czasach nikt nie stanął po jego stronie, był z tym sam. Rodzice wtedy byli święci, i nie można było na nich zrzucić winy. Freud więc zaparł się swojego odkrycia, stworzył za to teorię popędów, oskarżając dziecko o kazirodcze fantazje. Więc wspomnienia pacjentów nie były już wspomnieniami ofiar, tylko fantazjami.

To, że Freud wtedy stchórzył(a właściwie to nie miał wyjścia - zostałby z tym sam) pokutuje jak widać do dzisiaj. Tylko że sytuacja społeczna wtedy, a dzisiaj jest już zupełnie inna. Dzisiaj można już mówić o ofiarach nadużyć seksualnych w dzieciństwie(bardziej). Ale że ty ostnica takie rzeczy wypisujesz..

Edit.
Ps. przepraszam ostnica za atak. Z rana leżę nieżywy i przypomniałem sobie o tym temacie. Zerwałem się i walnąłem oburzonego posta. Poza moimi emocjami(które są moim problemem) to co piszę jest prawdą.
Sosen, jaki oburzony post? Z nieprzyjemnych odczuć widzę tu tylko zniesmaczenie, ani grama gniewu:Stan - Uśmiecha się: Serio.

Jaki atak? Doszukałam się jedynie demaskacji mojej niewiedzy oraz tego, że masz, sorry, miałeś o mnie jakieś mniemane, co łechce (łechtało?) moje ego:Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:

Napisałam o kompleksie Edypa z własnego punktu widzenia. Osobiście obwiniam się za "wielowątkowość relacji", bo nie było żadnego molestowania. Nie wydaje mi się, żebym szczególne głupoty napisała, wszystko zależy od przypadku, mam szczęście być softowym. Mimo wszystko teraz mam się nad czym zastanawiać.

Może po to warto zadawać głupie/szokujące pytania, żeby taki jeden wpadł, napisał coś mądrego/od siebie i dał pozostałym do myślenia.
nie rozciągajmy tego wątku :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:

rozumiem, że, gdy pisałaś o 'kompleksie edypa', to w potocznym rozumieniu...
Dobra, powiedzmy, że nie ważne co tam mi się w głowie koleboce. Ostatnio jest ze mną gorzej, zakręcam się w kółko w swoich myślach. Może bardziej chodziło o intencje, a później miałem wyrzuty sumienia nawet za intencje. Za dużo myślę.

W każdym razie tak wygląda sprawa, jeśli chodzi o kompleks edypa w rozumieniu, jaki stworzył Freud, a jak to wyglądało naprawdę. Nie chodziło mi o Ciebie, ale ogólnie.

Jakie jest potoczne rozumienie kompleksu edypa? I co to znaczy wielowątkowość relacji?
ostnica napisał(a):Napisałam o kompleksie Edypa z własnego punktu widzenia. Osobiście obwiniam się za "wielowątkowość relacji", bo nie było żadnego molestowania. Nie wydaje mi się, żebym szczególne głupoty napisała, wszystko zależy od przypadku, mam szczęście być softowym. Mimo wszystko teraz mam się nad czym zastanawiać.
Nigdy się z tym nie spotkałam, ani w życiu, ani na forach, i się zastanawiam, czy Ty uznałaś to za powszechnie spotykane, bo Cię spotkało, czy rzeczywiście takie jest. Jeśli tak by było, to rozumiem to pytanie o tabu. Jednak dla mnie to duże zaskoczenie.
Sosen - a miałam nadzieję, że chodziło tu o mnie... ech:Stan - Uśmiecha się - Mrugając: Smutno czytać, że u Ciebie gorzej. I na pewno ważne, co Ci się w głowie roi. Nie siedź z tym sam. W końcu tutaj jest miejsce pełne przyjaznych ludzi, którzy chętnie się dowiedzą, co u Ciebie. Btw, u mnie też lipa, ale jutro się odmieni, bo to dziś mam to okropne wystąpienie, do którego się nie przygotowałam...

Mój znajomy mawia, że w spotkaniach z przedstawicielkami płci przeciwnej ceni sobie "wielowątkowość" (więc niejednoznaczność - w tym kontekst erotyczny.)

Anikk - miałam informację od ludzi z terapii, że podobnie postrzegają rodzica/rodzeństwo i nawet, że "to normalne". Więc tylko ja to traktuję jak "chorobę"? W tym może sęk. Chciałam się więcej dowiedzieć, skonfrontować z tą "normą", ale w internecie nie znalazłam za dużo sensownych informacji. Jeśli ktoś trafił na coś wartościowego, niech podzieli się linkiem. Zwłaszcza - jak rozwiązać konflikt?

Ciekawie: http://3dno.pl/pyrrusowe-zwyciestwo-czyl...eks-edypa/

Z artykułu http://www.ipp.waw.pl/pl/s,czytelnia_alicja_kubiak.html : "zarówno przepracowanie pozycji depresyjnej jak i rozwiązanie kompleksu Edypa nie następuje raz na zawsze i musi być stale przepracowywane w ciągu całego naszego życia. Niepowodzenia w tym zakresie, skutkują pojawieniem się różnych patologicznych rozwiązań i mechanizmów obronnych."
Stron: 1 2 3