PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Przestać się starać
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Może był już taki temat, ale chcę się podzielić moimi ostatnimi przemyśleniami.

Gdy próbuję sprostać czemuś, co jest dla mnie zbyt trudne, pojawia się u mnie straszny lęk, tylko... jak pokonywać te trudności unikając ich? Kontakty z ludźmi są dla mnie cholernie stresujące, ale zamknąć się w czterech ścianach to najgorsza z możliwych opcji, więc próbuję wychodzić do ludzi, tylko za bardzo mi zależy, żeby sprostać wymaganiom, jakie sobie stawiam, tzn.nawiązać dobry kontakt z drugim człowiekiem, a to nie przynosi zamierzonego efektu, to znaczy i tak nie jestem w stanie nawiązać dobrego kontaktu, bo tak się staram, aż jestem sztuczna, spięta, nerwowa, że ta druga osoba to wyczuwa.

Ostatnio podczas stresującego dla mnie spotkania odpuściłam sobie, nie starałam się być odpowiedzialna za rozmowę, zero wysilania się, podejmowania tematów i to było ciekawe doświadczenie, zobaczyłam, że kiedy przestaje mi zależeć na tym, jak wypadnę, udaje mi się nawiązać dobry kontakt. Fajnie jest być sobą, olewać innych, nie starać się.

Może nie dokonałam epokowego odkrycia, ale chciałabym się dowiedzieć, czy Wy też mieliście takie doświadczenia.
Jak ja olewałem to druga osoba się zniechęca i też olewa :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
nieprzejmowanie sie to podstawa

zastanow sie czy zalezy ci na kazdej znajomosci. czy druga osoba jest, az tak atrakcyjna, ze warto sie o nia starac czy moze probujesz udowodnic cos sobie na sile?
Kiedy mniej się przejmuję, czuję się lepiej przede wszystkim. Inni to pewnie wyczuwają. Ale nie wpływa to na ilość moich towarzyskich kontaktów :Stan - Uśmiecha się - LOL:
Ja też staram się nie przejmować , ostatnio w środę nie chciało mi się uczyć na sprawdzian na historie wiec się nie uczyłam , potem nie zaliczyłam nie miałam histerii a dzisiaj mogę się spokojnie przygotować bez zmuszania na poprawę . Wystarczy się tylko nauczyć :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: Gdybym się przejmowała nie mogłam bym się nauczyć na środę.
aneczka36 napisał(a):nie jestem w stanie nawiązać dobrego kontaktu, bo tak się staram, aż jestem sztuczna, spięta, nerwowa, że ta druga osoba to wyczuwa.

Kurcze, ale dla mnie jako chłopaka byłoby miło, gdybym widział, że jakiejś dziewczynie tak zależy na kontakcie ze mną, że aż jest spięta :-) Nawet miałem takie sytuacje i bardzo się cieszyłem, że jestem tak ważny dla tej dziewczyny, tylko niestety nie była z wyglądu w moim typie. Słyszałem, jak starszy ode mnie człowiek narzekał, że dzisiaj niestety już nie ma takich dziewczyn, które się tremują przy spotkaniu z chłopakiem i tak uroczo się rumienią. :-) Raczej są bezczelne i pewne siebie bardziej niż chłopacy.
Jest w tym sporo racji, ja też kiedy mi zależy na kontakcie z drugą osobą jestem zdenerwowana, mówię od rzeczy i bardzo kiepsko wypadam. Kiedy natomiast staram się być naturalna mam o wiele lepszy kontakt. Gdybym bardziej uwierzyła w siebie i w to, że jestem w stanie nawiązać z kimś trwały kontakt (bo w moim przypadku zazwyczaj kończy się na kilkuminotowej rozmowie) pewnie teraz nie pisałabym tych postów. U podstaw takiego stresu leży niska samoocena, której nie umiem w sobie zmienić
Natrafiłem ostatnio na ciekawą książkę. Może na dłuższą metę się z nią nie zgadzam, ale niektóre rozwiązania są, nie powiem, ciekawe.
ftp://ftp.helion.pl/online/filsuk/filsuk-1.pdf - wstęp do książki
Mnie się wydaje, że nawiązanie kontaktu to mój problem, dlatego ja powinnam się starać i jeśli coś nie wychodzi to z mojej winy, bo jestem nieśmiała, ale mądrze rozumując to błędne myślenie, bo przecież dwie osoby są odpowiedzialne za kontakt.

Mam znajomych, którzy się starają, bo zdają sobie sprawę, że kontakt bez udziału dwóch osób jest niemożliwy, wtedy się dobrze rozmawia, ale mam też takich znajomych, którzy olewają, dla nich chyba nie warto się starać? Po co strzępić sobie język dla kogoś, kogo nie interesuje co myślę, co przeżywam.

Myślę, że ta druga strona, najczęściej mężczyzna, nie jest szczęśliwy z tego powodu, że jestem spięta, pierwszy chłopak mnie przez to zostawił. Jak się spotykaliśmy to miał pretensję, że się mało odzywam, niecierpliwie się pytał: ,,I co, znowu nie masz mi nic do powiedzenia?'' albo ,,Co mnie obchodzi twoja koleżanka, nie masz nic mądrzejszego do powiedzenia?'', itd. Było to 16 lat temu a mimo to siedzi we mnie lęk, że każdy facet, z którym się spotykam, prędzej czy później się mną znudzi. Mam ewidentny problem ze sobą, mimo, ze ten chłopak po 14 latach niewidzenia się zadzwonił do mnie i przeprosił za swoje zachowanie.
aneczka36 napisał(a):[...] ten chłopak po 14 latach niewidzenia się zadzwonił do mnie i przeprosił za swoje zachowanie.
łał...