PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Normalne życie
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Witam wszystkich.

Mam na imie Dawid, mam 20 lat i jestem z małopolski. Jestem nadwrażliwcem, fobikiem i schizofrenikiem w jednym. Przyznam że to mieszanka wybuchowa w dzisiejszych czasach. Jestem chory na schizofrenie od 12 roku życia, wcześniej jakby tego było mało byłem molestowany. Moja choroba stworzyła moja socjofobie przez te wszystkie lata. Ja... słysze głosy. Które komentują wiekszość moich zachowań czynów gestów. W zasadzie wszystko co robie i nigdy nie było w tym nic pozytywnego.

Zastanawiam się czy ktoś taki jak ja, ktoś komu każda czynność sprawia wiele trudu i stresu, ktoś z myślami samobójczymi i silna depresją może kiedyś odnaleźć się w tym trudnym świecie. Znaleźć praca która nie będzie wytwarzała negatywnych emocji, założyć rodzine i radzić sobie z problemami dnia codziennego. Życie nigdy mnie nie oszczędzało i zawsze wbijało mi nóż w plecy. Każde moje niepowodzenie życiowe było gratką dla mojej choroby. Nie lubie zawodzić bliskich a często mi się to zdarza i wtedy czuje się najgorzej. Gdy widze jaki jestem beznadziejny.

Jak walczyć z tym wszystkim i jak pozbyć się fobii, leków i tego wszystkiego. Jak wyjść na prostą?
pytasz nas jak bysmy byli lekarzami ; > ja tam mysle ze jak najwiecej leczenia w oddzialach zamknietych i moze wreszcie cos sie poprawi.
Chciałabym Ci pomóc, ale jedyne co moge zrobić to polecic jakiegoś psychiatre
Uczęszczam do psychiatry ale nie widze zbyt wielkiej poprawy na przestrzeni ostatniego półrocza
to mało, bo ja też chodze pół roku i dopiero teraz zaczynam do tego jeszcze psychologa i terapie
Pocieszyliście mnie jak cholera
wolisz zebysmy kłamali zapewne :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język 2:
No, ale na co ty liczyłeś? Że ktoś każe ci przeczytać jakiś artykuł w internecie albo obejrzeć jakiś film, który zupełnie odmieni twoje życie? Że ktoś napisze ci jakąś zasadę, złotą myśl, dzięki której "wszystko będzie w porządku" i zaczniesz patrzeć na świat przez różowe okulary?

Nie powinieneś myśleć o zawodzeniu bliskich. To nie twoja wina... Nie zawsze. A nawet jeśli... co z tego? Myśl o sobie. Ty jesteś najważniejszy, nie inni. Może to trochę płytkie, ale sam widzisz, że masz problem - dlaczego więc tak bardzo martwisz się o innych? Oni powinni martwić się o ciebie, nie odwrotnie. Nie miej im jednak za złe, jeśli tak nie jest, ale przede wszystkim - nie miej też tego za złe sobie, bo to kompletny nonsens. To może zabrzmieć jeszcze banalniej, ale wszystko tak na prawdę zależy od ciebie. Mi na przykład mój stosunek do świata i innych osób zupełnie przestał przeszkadzać... Albo nadal przestaje. Stał się dla mnie taką charakterystyczną cechą, w moich oczach jedną z moich największych zalet. Postrzegam siebie jako kogoś wyjątkowego... i wiem, że słusznie. Nieważne, jak patrzą na to inni, bo bardzo często tak naprawdę nie ma zbyt wielu osób, które potrafią nas zrozumieć. I co z tego? Gdy patrzę na sygnaturkę pod twoimi postami... Zdaje sobie sprawę, że ja nigdy czegoś takiego bym o sobie nie napisał. Mojego życia nie wypełniają setki myśli o skaczących po łące jednorożcach, zwykłem myśleć raczej o innych sprawach... Jednak wiem, że mogę sobie z tym poradzić. Nie cierpię większości rzeczy, które zmuszony jestem robić na okrągło przez niemal każdy dzień w tygodniu. Z ludźmi jest identycznie. Zdaję sobie jednak z tego sprawę, jestem tego w pełni świadom i naprawdę - powoli przestaje mi to przeszkadzać. Bo co w tym nieodpowiedniego? Każdy żyje według własnych zasad, w świecie swoich idei, konceptów. Ja nie potrzebuję niczego więcej. Wiem, że w twoim przypadku jest znacznie ciężej, że pewnie masz do tego zupełnie inny stosunek, że moje rady mogą brzmieć bezsensownie. Wiem też, że jesteś ode mnie starszy, więc możesz uznać się za bardziej "doświadczonego", niż ja... My jednak nie jesteśmy osobami, od których powinieneś oczekiwać bezwarunkowej pomocy. Od tego, chcesz czy nie, są specjaliści. My możemy najwyżej opisać ci jak to wygląda z naszego punktu widzenia, możemy odpowiedzieć o sobie. Odbiór tego zależy jednak w całości od ciebie - wszystko, co piszemy, może okazać się dla ciebie zupełnie bezwartościową kupą irracjonalnych haseł.
Liczyłem że może najdzie się jakaś dobra dusza która chociaż w jakimś stopniu poradziła sobie z fobia i wyszła na prostą. Wychodze z założenia że tacy ludzie jak my są z góry skazanie na niepowodzenie w życiu prywatnym i zawodowym.
To ci powiem że gdybym miał jakomś pracę i mieszkanie z dala od miejsca w którym dzisiaj żyję, to byś mnie tu dziś nie widział :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:
Little Faith napisał(a):Wychodze z założenia że tacy ludzie jak my są z góry skazanie na niepowodzenie w życiu prywatnym i zawodowym.

Niesłusznie. Z takim podejściem na pewno nie doprowadzisz do żadnych istotnych zmian... Skoro jednak są ludzie, którym się to udaje, to jak widać jest to możliwe.
Zacznij trenować to co inni: pozytywne nastawienie, piwo z kolegami, rozwijaj pasje która przyniesie dochody. Zbyt dużo myślisz/zagłębisz się w sytuacje. Tylko dzięki działaniu innemu niż dotychczas zmienisz swoją sytuacje.