A bo śmiech to reakcja na zakłopotanie.
To ja mam anegdotę z życia:
Egzamin z prawa na uczelni. Ustny. Psor brał po kilka osób, sadzał w taką podkowę i pytał po kolei dając czas na zastanowienie się. No to padło pytanie do jakiegoś tam kolegi. Ale on nie wiedział. To kiwa głową do sąsiada. Sąsiad do mnie, ja do mojego sąsiada. Mój sąsiad do ostatniej osoby w drugim końcu podkowy. Ale nikt nic nie wiedział, to wraca wzruszenie ramionami. W odwrotnej kolejności, takie: "
"
i ja nie wytrzymałem i po cichu
ale musiałem jeszcze jakoś zamaskować, bo przecież widać jak ktoś zlewa, choćby to robił po cichu. No to przyłożyłem ręce do głowy (robi się w taki pewien sposób, jak boli głowa: ściskanie skroni wspierając palce o kość nosową) zasłaniając twarz. A psor to zobaczył i mnie wywala, że sobie jaja robię. Na to ja:
- przepraszam, boli mnie mocno głowa Panie Psorze
- proszę dać indeks - powiedział profesor bardzo groźnie
ja pos... trutututu daję indeks, cóż mam zrobić?
- jest Pan już wolny - do mnie powiada, tym samym tonem, wręczając mi indeks
Cały: jak to wyżej opisałem, otwieram indeks na korytarzu, a tam 3! jupi! Wiedzę miałem taką, że więcej bym nie dostał, a tak dostałem 3 bez pytania. hehe
Pozostali podostawali coś w okolicach 3 właśnie, może ktoś nie zdał etc. - dawno to było. Jeszcze mamutów na świecie nie było.