PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Nie chce mi się żyć...
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10
Nie chce mi się żyć... życie jest bez sensu :Stan - Niezadowolony - Smuci się:
Nad każdym z nas czuwa pomocny, dobry duch.
[Obrazek: 02727222756405593920.png]
Ale serio, nie mam już siły.
Też byłem w takim stanie. Wjeżdżaj smiało na leczenie
Ja prawie zawsze jestem w takim stanie :Stan - Niezadowolony - Wali głową: Z resztą "stan" czy samopoczucie nie zawsze ma tu wiele do rzeczy ... niektórzy po prostu widzą świat w ciemnosraczkowatych barwach :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
życie troche jest bezsensu, wszystko co robimy tylko po to żeby i tak pod koniec to zostawić .
A jaki sens żeby się pogrążać? Jakiś nowy rodzaj męczeństwa?
no i ludzie tu tak przychodza, jak nie chce im sie zyc, rejestracja, jakis post, potem sie poprawia i odchodza
Jestem dziwny... nigdzie nie mogę wyjść... wszystkiego się boję, straciłem wszystkie zainteresowania... udało mi się wyjść jak dotąd kilka razy o 23 w nocy (bo ciemno i mnie nie widać...) na huśtawki... Jeszcze rodzina taka ,że nawet w domu źle się czuję.


Zezyciemasens napisał(a):życie troche jest bezsensu, wszystko co robimy tylko po to żeby i tak pod koniec to zostawić .
dokładnie tak samo myślę.
a leczysz sie?
nie... jestem w tym stanie już od kilku lat. Trochę mi już przechodziło ,ale znów mam come back. W domu coś tam szamotam ,ale ileż można?
rewolucjonista napisał(a):A jaki sens żeby się pogrążać? Jakiś nowy rodzaj męczeństwa?


nie żeby się pogrążać , ale na temat sensu życia, to już trochę jest za bardzo filozoficzne żeby o tym dyskutować
Zezyciemasens napisał(a):
rewolucjonista napisał(a):A jaki sens żeby się pogrążać? Jakiś nowy rodzaj męczeństwa?


nie żeby się pogrążać , ale na temat sensu życia, to już trochę jest za bardzo filozoficzne żeby o tym dyskutować

Hehe no w sumie życie zaczyna się po śmierci. Celem ostatecznym Byt Transcendentalny. Nie było pytania :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
świr napisał(a):nie... jestem w tym stanie już od kilku lat. Trochę mi już przechodziło ,ale znów mam come back. W domu coś tam szamotam ,ale ileż można?

jak sie nie leczysz i nie robisz nic w kierunku by to poprawic no to sorry, po co sie uzalac
Trzeba do tego lekarza zadzwonić (sic!), przyjść i co gorsza mówić o sobie. Ja nawet nie wiem czy potrafię gadać. Staram się robić "szalone akcje" tak jak wychodzenie w nocy ,ale z tego żaden pożytek...
Więc jakbym mógł sobie sam sobie pomóc to był już to dawno zrobił...
To się zmobilizuj i idź do psychiatry. Nie powiem, nie jest to łatwe ani fajne bo jak dla mnie jest to porażka życiowa, że muszę tam łazić ale spróbować trzeba moim zdaniem zanim se człowiek w łeb strzeli albo skoczy z dachu.
Ja pamiętam jak brałem Anafranil to nie byłem jakimś tam innym człowiekiem, ani śmielszym specjalnie ale przynajmniej wyczyściło mi z głowy właśnie te myśli samobójcze, których miałem po kilka dziennie. Teraz znowu mam przepisany anafranil i zamierzam go brać bo wszystko wróciło.
Raz byłem u pedagoga... bo koleżanki naskarżyły ,że z nimi nie rozmawiam (żal?)
i pogadałem z nim udało mi się... Ale nic nie powiedział...

Nie ma jakiś proszków bez recepty?
Zawsze mnie to zastanwialo ze fobia spoleczna doprowadza do tego ze niektorzy wola sie zabic niz sie przelamywac w sytuacjach spolecznych co jest niegrozne fizycznie . Ja wychodzę z tego zalozenia ze jakbym sie zabil to nie mialbym mozliwosci wyjscia z tej choroby i ze lepsze takie zycie niz zadne czy nie?:Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
Jak byś odszedł z tego świata to Twoja choroba automatycznie z Tobą czyż nie?
Nie rób scen, wbijaj na psychiatryk. Jeszcze będziesz laski wyrywał na clubbingu :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
Ekhzm jestem aseksualny. Ale rozbawiłeś mnie trochę tym zdaniem.
Cytat:Nie chce mi się żyć... życie jest bez sensu
Hm ....
Też mi się kiedyś nie chciało żyć - do tego stopnia ,że miałam myśli samobójcze - aczkolwiek zbyt kocham swoich rodziców by posunąć się do takiego kroku.
Chciałam tylko napisać ,że można wyjść z takiego poczucia bezsensu i być naprawdę szczęśliwą osobą.
U mnie myśli samobójcze pojawiły się ,gdy czułam że mam wszystko i w moim życiu będzie już tylko gorzej.
Totalna pustka w głowie :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: i w sercu też.
Mi rodzice mówili zawsze ,że nie mam co robić i wymyślam sobie te wszystkie ,,fobie'' i po części była to prawda.
Pomogło mi wychodzenie z domu (powietrze) , znajomi (rozrywka) i brak czasu.
Byłam u psychoterapeuty ,ale zrezygnowałam.
Brałam leki ,zrezygnowałam.
Myślę ,że jak się chcę to da się samemu z tego wyjść - bez leków i specjalistów.
Warto mieć przy sobie osoby wspierające :Stan - Uśmiecha się - LOL:
miałem kiedyś przyjaciółkę ,ale tak jakoś się potoczyło ,że ... już się nie przyjaźnimy. A tak to nie mam nikogo, a w moim liceum niby renomowane a tak sami ćpuni i alkoholicy ,bo o niczym innym nie rozmawiają. A że jestem introwertykiem to jak wiadomo pojęcie "przyjaciel" i "znajomy" jest mi obce.
Dziś pół dnia przesiedziałem przed komputerem... eh.

A moi rodzice to jakaś porażka.
cale spoleczenstwo jest takie, tzn te ktore zyja ludzmi a nie samym soba. tacy co samym soba nie zyja w grupkach wiec ciezko ich poznac.
a samemu nie da sie z tego wyjsc, czasami trzeba bardzo silne leki i bardzo silnego wsparcia nie tylko najblizszych ale i specjalisty, bywaja takie stany, a inni moze maja tak codziennie
Ale ten lekarz przyprawia mnie o mdłości jak mam się prosić rodziców ,żeby mnie tam wieźli ,bo sam przecież nie pójdę. Mam też takie wrażenie ,że jak do niego pójdę to "polegnę już na całej linii"....
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10