PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Zaufanie
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Pojęcia których nie trzeba tłumaczyć innym ludziom są dla mnie często niezrozumiałe. To pewnie przez dziwne moje dziecństwo, nie wiem. W każdym razie przeszkadza mi to w życiu, strasznie.
Jednym z tych pojęć jest zaufanie. Co to znaczy ufać komuś? Dla mnie "zaufanie" to taka czysta abstrakcja która mi prawie nic nie mówi. Wiem że można wierzyć komuś np w to co mówi, albo że zrobi to co obiecał. Ale co to znaczy, tak ogólnie, ufać komuś? Niech mi to ktoś wreszcie łaskawie wytłumaczy! Proszę...
Czym jest dla Was zaufanie?
Ja jak jestem zmęczony to robię "uff". Jak ktoś prosi, żebym mu zaufał, to też potrafię, mówię wtedy "uf, uf" i już jestem zaufany. :]
Znam definicję i teorię - chyba fajnie doświadczyć :Stan - Uśmiecha się:

Abstrakcja. Myślę, że można wszystko przeżyć w zdrowiu, jeśli ma się co najmniej jedną zaufaną osobę od dziecka, z którą można dzielić swoje emocje.

Gość

zaufanie? mam do ludzi, którzy nawet po moich największych wyskokach nie odwrócą się ode mnie, do kogoś komu mogę powiedzieć wszystko i nie zostanę zjechana, tylko usłyszę, albo jakąś radę, albo po prostu coś sensownego (ujętego w odpowiednie słowa). z reguły zdobywanie zaufania może trwać nawet kilka lat, a potem się okazuje, że "dawanie" zaufania danej osobie było pomyłką- dlatego tak trudno ufać szczerze.
...
Moim zdaniem zaufanie wiąże się z ryzykiem i odwagą. Zaufanie to ryzyko i odwaga bycia bezbronnym oraz otwarcie się na nieznane.
Trudna sprawa, trudne decyzje..
Zaufanie to wiara w cel wspólny ,jeżeli komuś to wisi to wisisz mu i ty – prosta sprawa ,proste decyzje.
wiara mz. opiera się na jakimś założeniu, że coś jest prawdziwe, niezawodne.. nie opiera się na zaufaniu ale na pewności (niepodważalnym przekonaniu). Dla mnie wiara i zaufanie to różne sprawy.
Ciekawa sprawa z tym zaufaniem. Myślę, że każdy z nas potrzebuje osoby, której moglibyśmy zaufać. Przez termin zaufanie rozumiem to, że osobie której zaufałem mogę powiedzieć o swoich sprawach, myślach, przekonaniach, wyżalić się itp. Zaufanie jednak powinno działać w obu kierunkach - inaczej coś w tych naszych relacjach poszło coś nie tak jak powinno.
Świetnie się z tym czuję jak wiem, że można na kimś polegać, że ktoś wciąż jest obok ciebie.
Brak zaufania do kogokolwiek jest oznaką silnej FS, co powoduje, że nie jesteśmy w stanie otworzyć się na nowe znajomości, przyjaźnie, a w końcu także na miłość. Warto więc iść przez życie z kimś, a nie tylko w pojedynkę. Wiem, że łatwo to napisać, trudniej wcielić w życie. Musimy jednak wspierać się w walce z FS ze względu na to, że każdy chce być szczęśliwy. Ten stan możemy osiągnąć przez "normalne funkcjonowanie" w społeczeństwie. Po dłuższym czasie przemyśleń wiem, że raczej warto zaufać, otworzyć się niż kalkulować kto i dlaczego chce nas zranić.
Moim zdaniem, zaufać można tylko osobom które chcą nam pomóc :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
zaufaniem nazwałabym w pewnym sensie nawet uczestnictwo w tym forum. chyba gdzies było pytanie - " czy skłamałeś na forum" czy jakos tak. generalnie nie ma potrzeby pisac nieprawdy, jest tutaj na szczęście duża tolerancja i nie musze bać sie ,że ktoś mnie zjedzie za jakieś poglądy, a przynajmniej nie w chamski sposób, tak więc w jakimś stopniu ufam forumowiczom. jest to oczywiście namiastka prawdziwej kwintesencji tego poczucia ale zawsze jakaś.
Tak sobie myślę, że przecież nasz brak zaufania do ludzi nie jest bezpodstawny ani wymyślony, przeciwnie jest nieubłaganie logiczny i poparty niezbitymi faktami. Ludzie bardzo, bardzo często okazują się nie godni zaufania nawet w najprostszych sprawach. Trudno temu zaprzeczyć. A jednak wydaje się nam, że to 'z nami jest coś nie tak' skoro nie darzymy zaufaniem 'ludzi niegodnych zaufania'. Istna paranoja.. co nie?
Problem moim zdaniem rzeczywiście polega na niespełnionej potrzebie zaufania, ufności.. Jednak haczyk polega na tym, że zaspokojenia tej potrzeby nie znajdziemy w innej osobie i to nawet jeśli rzeczywiście można na niej polegać, to i tak nic z tego. Czemu? Dlatego, że podstawą wszelkiego zaufania, jak sądzę, jest zaufanie do samego siebie, zaufanie do swojej umiejętności oceny, zaufanie do tego, że potrafię dobrze wybrać, że potrafię podjąć odpowiedzialność za swój wybór. Dopóki nie ufam sobie i własnej ocenie nie zaufam nikomu. Myślę, że tutaj jest istota problemu. Nie potrafimy ocenić komu da się zaufać, ponieważ tyle razy zawiedliśmy się, że nie ufamy już nawet sobie. Dlatego uciekamy od konfrontacji z ludźmi, od konieczności oceny i wyboru. Uciekamy od ryzyka ponieważ nie potrafimy go realnie ocenić. Owszem, potrzebujemy zaufania do innych ludzi w pewnym stopniu, ale zaufania do siebie potrzebujemy jak tlenu.
Tak myślę.

Gość

styku to do mnie? nie miałam na myśli aż takich drastycznych sytuacji, jeszcze nie ćpam ani się nie biję rekordów seksualnych :< i znowu popadasz w skrajności odnosząc się do mojej wypowiedzi, widocznie nazbyt ogólnie się wyrażam. a zresztą czy osoby, które popełniają takie na ten przykład rzeczy nie zasługują na zaufanie? sądzę, że zaufanie to jedna z podstaw relacji człowieka z człowiekiem (łou odkryłam hamerykę), poza tym napisałam, a może i znowuż za bardzo generalizowałam :Stan - Niezadowolony - Zastanawia się:, że osoba, której ufam będzie wyciągać "z bagna" etc.
Cytat:Ja osobiście widząc staczającą się osobę i widząc że pomimo dobrych rad wybrała taki a nie inny sposób na swoje życie do którego ma niepodważalne prawo ,”odchodzę,dłużej tak nie wytrzymam
to good for u. czasami są ludzie "niereformowalni", albo ludzie, na których reperację (no jak to nazwać?) potrzeba większego wysiłku i większych starań.
Zaufanie, to zawierzenie, prędzej wiara niż wiedza. Gdy jestem pewny, coś wiem, to nazywam to wiedzą właśnie.

Zaufanie to wiara w przychylność. - jedno ze spojrzeń.

Ufać lub nie możne też sobie. :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: A chyba od takiego zaufania trzeba zacząć. Można też - owszem - nie ufać innym pomimo ufania sobie.
&chimera Z tobą się zgodzę, przynajmniej tutaj nie ma takiego chamstwa niż jak miałem w swojej klasie czy w znajomych.
masterblaster masz trochę racji, że trzeba najpierw sobie zaufać, ale jeżeli pozna się osoby które nie będą myślały że szata nie zdobi człowieka tylko jego wnętrze, i będą nam chciały pomóc to można im zaufać, ale po prostu bardziej boli kiedy ta osoba nad ruszy nam takiego zaufania
Maximan, zdziwisz się może, ale w kwestii zaufania do altruistycznych osób, które deklarują chęć pomocy (komuś kto ich zdaniem sam sobie z czymś nie poradzi) zalecałbym daleko posuniętą ostrożność. Wydaje się, że 'niosą pomoc i ulgę w cierpieniu' ale na dłuższą metę tylko 'opiekują się problemem' i przedłużają go w nieskończoność.. Lepiej znaleźć kogoś, kto wysłucha ale zamiast pocieszać i wyręczać będzie uważał, że sami jesteśmy zdolni wziąć odpowiedzialność za swoje problemy. Ktoś kiedyś napisał: 'dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane'.
Dokładnie

swoje problemy powierzałam specjaliście, chodź i tak nie do końca( no bo miałam problem z szanowaniem czyjegoś czasu i z tym,że płace za " przyjaciela"). osoby postronne wysłuchają, ale nawet bardzo chcąć pomóc mogą niechcący zaszkodzić. niedźwiedzia przysługa? przyzwoitki też nie są mile widziane. generalnie te osoby może nie ciągną w nieskończoność problemu ale taka "przyjażń" może odnieść odwrotny skutek. oczywiście wazne jest też to ,że przynajmniej wysłuchają- bez zbędnych komentarzy - i to czasem jest potrzebne
Julka -skąd to wrażenie że to do kogoś? - motto było takie że każdemu trzeba postarać się pomóc, ale nie w taki sposób by tylko klepać go po plecach i prawic ciepłe słówka ,ale i wskazać główne błędy i kierunek przyszłych zmian,nawet jak są one nieprofesjonalne.tyle.

Gość

dokładnie tyle. nie napisałam nic odwrotnego.
skąd to wrażenie?
Cytat:kogoś komu mogę powiedzieć wszystko i nie zostanę zjechana, tylko usłyszę, albo jakąś radę, albo po prostu coś sensownego (ujętego w odpowiednie słowa)
Cytat: tz. co moja przyjaciółka,koleżanka może bić rekordy seksualne,ćpać,czy faszerować się prochami a ja mam jej delikatnie ,cząstkowo wspominać że źle postępuje, przez kilka lat tak nieśmiało czekać aż jej przejdzie ? (...)
dla mnie sensowne nie oznacza delikatnego klepania po plecach czy ciepłych słów bla bla bla . wskazywać kierunek przyszłych zmian= mówić z sensem.

edit: nie będę pisać 10 postów- wiadomo, że dobre rady ciotki nie pomogą- dlatego napisałam wcześniej, ze to coś zdobywanego latami, co powinno równać się z znajomością problemu. zaufanie działa w obydwie strony- ktoś pomaga, ale ten, co bierze musi tego chcieć- siłą rzeczy musi się uzewnętrznić. być może niezrozumienie mojej wypowiedzi tutaj wynika z tego, jaki wydźwięk ma słowo "rada"...
nie znając problemu "od środka" dobre rady cioci krysi nic nie pomogą.