PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Czy możliwa jest przyjaźń pomiędzy kobietą a mężczyzną ?
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10
Ostatnio natknąłem się w necie na fajny filmik poruszający ten temat. Co się od razu rzuca w oczy :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:P to inne podejście do tematu obu płci :Stan - Uśmiecha się:

oto link do tego filmu: http://www.youtube.com/watch?feature=pla..._lh5fR4DMA

Jeśli dobrze zrozumiałem to wynika z tego, że mężczyzna zawsze liczy na coś więcej :Stan - Uśmiecha się: i tak naprawdę nie jest to przyjaźń bezinteresowna ! Zgadzacie się z tym ???
Przyjaciel/przyjaciółka - osoba, która ma to coś co sprawia, że za cholerę nie chcesz się z nim/z nią przespać.

Cytat:i tak naprawdę nie jest to przyjaźń bezinteresowna !
Bezinteresowność nie istnieje, bo jesteśmy małymi, nikczemnymi, egoistycznymi stworami, które z każdej swej akcji chcą dostać w zamian cokolwiek (choćby najprostsze uczucia spełnienia albo uznania). To taki sam wymysł oderwanych od rzeczywistości romantyków co "sprawiedliwość społeczna".


@down: nie twierdzę, że nie warto dążyć w tych kierunkach, ale tak klarowne wizje, jakie malują niektórzy, są niemożliwe do wdrożenia, albo są pełne sprzeczności już na starcie.
[OT]
Gdyby nie marzyciele, ten świat byłby dużo smutniejszy, niż jest teraz.
[/OT]

Naciąłem się na przyjaźni damsko-męskiej w sensie, że wyszedł w końcu seks, ale te kilka lat będę chyba wspominał do końca życia.
nad tym zastanawiają się raczej osoby które w ogóle mają szansę na jakąkolwiek przyjaźń
Pan Foka napisał(a):Przyjaciel/przyjaciółka - osoba, która ma to coś co sprawia, że za cholerę nie chcesz się z nim/z nią przespać.
Raczej nie ma tego "czegoś". Przyjaźń to więź bez atrakcyjności płciowej, co nie oznacza rzeczywistych braków tychże osób.

Cytat:Bezinteresowność nie istnieje, bo jesteśmy małymi, nikczemnymi, egoistycznymi stworami, które z każdej swej akcji chcą dostać w zamian cokolwiek (choćby najprostsze uczucia spełnienia albo uznania). To taki sam wymysł oderwanych od rzeczywistości romantyków co "sprawiedliwość społeczna".
Twierdzenie, że wszystkie czyny są pozornie altruistyczne to pyszna niedorzeczność. Kolega (korwinista?),widzę, twardo osadzony w rzeczywistości - wirtualnej. W zejściu na ziemię pomogą dobra lektura o mechanizmach empatii i decentracji interpersonalnej. Wielkich czyny wielkie to skutek posiadania cechy (jakże ludzkiej!) zwanej empatią.
Cytat:Raczej nie ma tego "czegoś". Przyjaźń to więź bez atrakcyjności płciowej, co nie oznacza rzeczywistych braków tychże osób.
To tak pół-żartem, gdzieś mi się kiedyś rzuciło w oczy.

Cytat:Twierdzenie, że wszystkie czyny są pozornie altruistyczne to pyszna niedorzeczność.
Dobra, ciutkę (ale ciutkę) mogłem się zapędzić, niemniej taki ze mnie skurczybyk, że nie przyjaźnię się z nikim wyłącznie dlatego, by nie było mu smutno, ale chcę też coś z tego mieć. Mieć komu się wyżalić, mieć tematy do rozmów, żebym mógł czegoś się od tej osoby nauczyć. Ale to już jasne.
Moim zdaniem właśnie dlatego, że taka przyjaźń jest możliwa, mimo wszystko zdarzają się szczęśliwe/udane związki i rodziny. Nie wydaje mi się żeby istniała jakaś sprzeczność pomiędzy przyjaźnią i seksem. Jedno drugiego nie wymaga ale i nie wyklucza.
@up
Podpisuję się pod tym. Przyjaźń pomiędzy małżeństwem emerytów to po prostu pewne stadium ich miłości. Czyli przyjaźń jest możliwa jak najbardziej, jednak występuje ona po zakochaniu ,a nie przed ,czy zamiast.
Pan Foka napisał(a):Dobra, ciutkę (ale ciutkę) mogłem się zapędzić, niemniej taki ze mnie skurczybyk, że nie przyjaźnię się z nikim wyłącznie dlatego, by nie było mu smutno, ale chcę też coś z tego mieć. Mieć komu się wyżalić, mieć tematy do rozmów, żebym mógł czegoś się od tej osoby nauczyć.
Więc wracamy konkretnie do przyjaźni. W dużej mierze się z Tobą zgodzę, ale czy nie uważasz, że aspekt (bez)interesowności należy rozważać nie w kategoriach przyczyn nawiązywania tych relacji, tylko raczej w kategoriach substancji relacji już trwającej? Co jest czym prawdziwie- często wychodzi w praniu ( "Powiedział mi – rzekł Mieszek – przysłowie niedźwiedzie: • Że prawdziwych przyjaciół poznajemy w biedzie.")

Cytat:które z każdej swej akcji chcą dostać w zamian cokolwiek (choćby najprostsze uczucia spełnienia albo uznania).
Dla mnie ewidentne jest, że każda bliska relacja musi w sobie zawierać nutę zdrowego egoizmu i że bezinteresowność w Twoim rozumieniu wcale nie musi oznaczać działania na czyjąś korzyść, czyli w praktyce nie oznacza bezinteresowności w istocie.
Użyję Twojego przykładu: załóżmy, że przyjaźnię się z kimś "żeby mu nie było smutno", z litości. Wedle definicji bezinteresowności rezygnuję zatem z korzyści własnej na rzecz korzyści tegoż biedaka. Co ów nieszczęśnik prawdziwie na tym zyskuje? Sztuczny związek, upokorzenie, świadomość bycia niewartym zainteresowania, nieciekawym, etc. , nie zaś poczucie uznania, czy korzyści wartościujące... No dobra, i odrobinę mniej samotności - lecz czy nie lichy z tego pożytek...?

masterblaster napisał(a):Moim zdaniem właśnie dlatego, że taka przyjaźń jest możliwa, mimo wszystko zdarzają się szczęśliwe/udane związki i rodziny.
Teleia philia ;] Ale przyjaźń nie jest niezbędna dla trwałości związku. Jest dobra alternatywa - np. miłość c :


edit:
uno88 napisał(a):Przyjaźń pomiędzy małżeństwem emerytów to po prostu pewne stadium ich miłości. Czyli przyjaźń jest możliwa jak najbardziej, jednak występuje ona po zakochaniu ,a nie przed ,czy zamiast.
Zagalopowaliśmy się w definicjach odbiegając od założenia wątku. Odnoszę wrażenie, że pojęcie "przyjaźni" jest tu niejednoznaczne.
Niestety kilka doświadczeń mówi mi jednoznacznie, że nie. Wiele razy, mimo mojego stanowczego nie, to druga strona odbierała zupełnie inaczej charakter naszej znajomości. Wiedziałem dobrze, że próba ''ocieplenia'' stosunków, tylko negatywnie odbije się na znajomości, a właściwie do zakończy oraz traktowałem przyjaciółki asexualnie, kończyło się jak kończyło. Przyznaję, że kilka razy sam uległem.
Dlatego podchodzę z dużym dystansem do znajomości z kobietami. Mimo szczerych chęci, utrzymania jednoznacznego charakteru znajomości, kończyło się jak kończyło...
Aktualnie nie mam takich problemów.... Niestety. Ponieważ zbudowałem wokół siebie taki mur, że nie wiem czy znajdzie się kobieta która go przebije...
Oczywiście, że nie. Wszelkie bliższe interakcje damsko-męskie kończą się kopulacją lub ewentualnym złamanym sercem jednej ze stron :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język 2:
Hehe. Kiedyś bym się mocno spierała, że nie jest tak jak piszesz. Ale twierdzenie, że przyjaźń między kobietą a mężczyzną jest łatwa (czy też w ogóle możliwa) jest bardzo idealistyczne.
Do niedawna wydawało mi się, że z facetami przyjaźni mi się łatwiej. Okazało się, że (dokładnie statystycznie, heh) połowa takich relacji rozpadła się w bardzo przykry sposób. Przy czym moje przyjaźnie z kobietami "rozluźniają" się i zacieśniają w zależności od wielu czynników (czasem od nas niezależnych) ale dosłownie ani jedna z nich nie przestała trwać. Nie wiem czy to kwestia płci czy zaważyły inne czynniki.
A ja myślę Myszko że płeć to przypadek, że to raczej kwestia osobowości, charakteru.
Przyjaźnie mężczyzn są co prawda inne niż kobiet - bardziej skonkretyzowane, nastawione na jakieś wspólną aktywność (umawiamy się na piwo, wypad itd), kobiet nie tylko - takoż na bycie ze sobą ot tak, pogaduszki itp. Może to jedna z przyczyn dla których faceci w natłoku spraw i zajęć własnych poświęcają mniej czasu "przyjaciółkom", kobiety zaś utrzymują częściej kontakt choćby coby se pogaworzyć. Niby nie ma reguły, ale...
Chyba nie tyle intensywność relacji (ta też może wynikać z interesowności "przyjaźni") co sytuacje kryzysowe pokazują ile dana relacja faktycznie jest warta.
Proszę mnie tak nie zdrabniać, bo mnie to wnerwia mocno.

Nie miałam na myśli intensywności, zupełnie. Po prostu na męskich przyjaźniach się zawiodłam, w sytuacjach kryzysowych właśnie.
ojtam ojtam, tak ładnie i z czuciem c :

Trzeba było do mnie walić, to byś miała inne statystyki.
Jak można wytłumaczyć brak zainteresowania seksem pomiędzy mężczyzna ,a kobietą będącymi ze sobą blisko? Mi przychodzi do głowy: -inna orientacja, osoby kompletnie nie w swoim typie lub stan ,gdy każda za stron jest bardzo zadowolona i zaspokojona seksualnie w swoich związkach. Co do ostatniego to teoretycznie możliwe. Tylko ,czy wtedy szukamy przyjaźni u osób przeciwnej płci? Jeśli nawet to zaspokojenie seksualne nie trwa wiecznie ,więc jakie będą szanse ,że któraś ze stron nie złamie zasad przyjaźni.
uno88 napisał(a):Jak można wytłumaczyć brak zainteresowania seksem pomiędzy mężczyzna ,a kobietą będącymi ze sobą blisko?
Może tym, że inne czynniki odpowiadają za atrakcyjność seksualną, a inne za koleżeńską. Do tego pierwszego potrzeba chemii mózgu, a do drugiego podobieństw "dusz" lub innych czynników łączących, jak wspólne zainteresowania.
chcialbym sie przekonac jak to by bylo miec taka 'siostrzyczke' :-) bo mam tylko braci

ale obawiam sie ze nie jestem zdolny do przyjazni z kobietami xD
voyager napisał(a):Ostatnio natknąłem się w necie na fajny filmik poruszający ten temat. Co się od razu rzuca w oczy :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:P to inne podejście do tematu obu płci :Stan - Uśmiecha się:

oto link do tego filmu: http://www.youtube.com/watch?feature=pla..._lh5fR4DMA

Jeśli dobrze zrozumiałem to wynika z tego, że mężczyzna zawsze liczy na coś więcej :Stan - Uśmiecha się: i tak naprawdę nie jest to przyjaźń bezinteresowna ! Zgadzacie się z tym ???
Wydaje mi się, że zarówno kobiety jak i mężczyźni wypowiadali się z niesamowicie podobną ekscytacją. Wobec tej obserwacji myślę, że można by wyciągnąć inny wniosek. Oraz też, może kobiety bardziej by czegoś chciały niż jest to możliwe (tej przyjaźni) i trudniej im się do czegoś innego przyznać.

A, później się okazało, że je naprowadził na prawdziwe wnioski. xD

Ja osobiści uważam, że jest możliwa jeśli nie ma zainteresowania seksualnego choćby z jednej strony i ta strona potrafi się odpowiednio do tego faktu zachować. :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Zwjesz, mi się nie podoba jednak to zdrobnienie.
I o statystyki mi nie chodzi. Sądzę, że o przyjaźń nie powinno się zabiegać. Albo jest albo jej nie ma.
Z tego co piszecie wynikałoby, że kochankowie nie mogą się przyjaźnić. Nie bardzo rozumiem skąd bierze się taki pogląd, że sex jest wrogiem przyjaźni.
Myszo, więc jak rozumiesz przyjaźń? Chyba mnie nie zrozumiałaś : - / Nic nie pisałem o zabieganiu, jedynie o tym że relację można określić tym mianem dopiero w momencie "próby". Piszesz, że Twoje przyjaźnie się rozpadły w kryzysowych sytuacjach...ja bym powiedział że w takim razie to nie były prawdziwe przyjaźnie.

masterblaster, nie wynika. Ale sex i przyjaźń to najczęściej już związek ; )
Co to jest przyjaźń ? Pytam po części poważnie, czym to się objawia ? Trochę tu napisaliście, ale jakaś konkretna definicja... ?
Myślę, że uczuć nie da się definiować. Ale wg mnie jeśli dwie osoby się szanują, mogą na sobie polegać i mają do siebie zaufanie, to jest już podstawa do przyjaźni (miłości również). Co do polegania na sobie, nie chodzi m o konkretną pomoc ale o świadomość, że w razie potrzeby chęć tej pomocy jest (można tego nie sprawdzać, to się czuje ).
Znalazłem złoty środek: jednak pedał z lesbijką mógłby się przyjaźnić :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:

Proszę nie używać słów uważanych za obraźliwe lub wulgarne. //Mysza
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10