PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Chorofobia - lęk przed tańcem
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Witam. Mam dosyć nietypowy problem. Panicznie boje się tańca, zwłaszcza w parze z ewentualną partnerką. Mam 23 lata do tej pory mogę zliczyć na palcach jednej ręki "imprezy" na których byłem. Na parkiet wychodziłem tylko po alkoholu na dodatek pod naciskiem ze strony innych. Nigdy w życiu nie odważyłem się zatańczyć z dziewczyną. Coś mnie wewnętrznie blokuje, nie pozwala się przełamać.

Szukam ludzi z podobnym problemem oraz wskazówek jak zwalczyć ten lęk.
ee taniec nie jest jakis trudny do opanowania (jesli ci chodzi o taki zwykly jak w klubie bez trzymania za raczki i bez krokow). proponowalbym posiedziec i poobserwowac innych ludzi, a potem po prostu powtarzac to co oni.

jeden kolega cwiczyl sobie przed lustrem w domu :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
Trochę mierzi takie dopisywanie sobie fajnych terminów do wszystkich objawów fobii "ogólnej" (a do lęku uogólnionego? Przylepiać sobie łatki do wszystkich możliwie niebezpiecznych zajęć po kolei?). Ja bym raczej wyszczególniał taką fobię u osób, które nie mają (prawie) żadnych innych zaburzeń na tle społecznym (albo znacząco przeważa nad innymi źródłami). Myślę, że to problem znany każdemu fobikowi, bo mamy i płeć przeciwną (chyba że...), i zwracanie na siebie uwagi, i dawanie powodów do oceny, często erotyczną otoczkę, etcetera. Ostatnio na Sylwestrze nie dałem się wyciągnąć na parkiet i wyrywałem rękę z uścisku organizatorki i innej pani. Straszny wstyd i pogwałcenie samczości.

Cytat:ee taniec nie jest jakis trudny do opanowania (jesli ci chodzi o taki zwykly jak w klubie bez trzymania za raczki i bez krokow). proponowalbym posiedziec i poobserwowac innych ludzi, a potem po prostu powtarzac to co oni.
W spisywanych w sylwestrowym poście moich doświadczeniach tanecznych zapomniałem o jednej dyskotece w podstawówce :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:. Pamiętam, że małpowałem kolegę stojącego przede mną (plecami) i jakoś to chyba wyszło. Jak na disco w podstawówce. Ale nie miałem jeszcze wtedy problemów społecznych.



Zastanawiałem się zresztą, jak mądrze po łacinie nazwać lęk przed paniami w okienkach (bank, poczta, kasa biletowa).
Mam, miewam, straszne... Planuję zapisać się na jakiś kurs, żeby na weselach itepach nie czmychać zwyczajowo po kątach:Stan - Uśmiecha się: Ale na jakiejś tępej dysce, w klubie uchodzi każdy rodzaj tańca, od dreptania po łamańca, więc w tych miejscach udaje mi się przełamać. Przy zwykłym nieentuzjastycznym dreptaniu złe myśli się produkują, chyba z nudów... Ale jeśli muza porwie, wtedy idę na całość. Zatracam się, uwielbiam to uczucie, jakby transowa rzecz, eksplozja energii. Hmmm... w dużej mierze erotycznej. Najfajniejsze, że schodzi napięcie. Hmm... nie tylko erotyczne:]

Też polecam treningi przed lustrem (ale bez przesady, niebezpiecznie wzmaga się nerwowe skupienie na sobie, a przecież celem jest swobodny ruch), a przy okazji "tupanek-dreptanek" naśladowanie ludzi - wzbogacenie repertuaru pół-kroczków i prawie-łamańców o podpatrzone kombinacje.
Pan Foka napisał(a):Ostatnio na Sylwestrze nie dałem się wyciągnąć na parkiet i wyrywałem rękę z uścisku organizatorki i innej pani. Straszny wstyd i pogwałcenie samczości.

Ja tez to mam. Nienawidzę tańczyć. Na parkiecie czuję się jak największy idiota, jak żałosny pajac. Zresztą o tańczących ludziach mam podobne zdanie. Nie wstydzę się za to tego, że nie daje się wyciągnąć na parkiet. Nie uważam, aby było to pogwałcenie samczości. Czy jest gdzieś taki nakaz, że musisz tańczyć? Nie dla każdego taniec=dobra zabawa.
Ja się boje tańca, ale z powodu obawy o ocenę moich umiejętności przez druga stronę :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: Z racji tego ze kompletnie nie mam koordynacji ruchowej, omijam imprezy z parkietem jak tylko się da. Co do samego tematu to myślę ze są to bardzo nieliczne przypadki, w końcu człowiek może bać się wszystkiego, a psychologia próbuje to jakoś skatalogować. W większości to pewno lek przed ocena drugiej osoby spowodowany miedzy innymi niska samooceną, a nie lek przed samym tańcem w samym sobie, tak mi się w każdym razie wydaje.