PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Nie wiem już co robić
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Otóż mam narzeczonego, który z kolei ma dość dużą rodzinę, jest bardzo związany z rodzicami i dość często się do nich wybiera.
Ja zazwyczaj unikam spotkań z jego rodziną, już parę razy mój facet rzucił mnie na głęboką wodę, gdzie musiałam poznac prawie 20 mi obcych osób z jego rodziny, czuję się przy nich dziwnie, nie lubię takich zjazdów jego rodziny a niestety odbywają się bardzo często. Wiadomo, że w nieskończoność nie mogę dawać wymówek. Dziś mój facet wrócił z grzybów ze swoim ojcem i bratem. Obudził mnie i powiadomił, że jesteśmy zaproszeni na kaczkę pieczoną. Powiedziałam, że się nie wyrobię itp że, poza tym się źle czuję .. No i już jest wielka obraza, narzeczony jest na mnie wkurzony, jeszcze przez tel powiedział swojej mamie że dziś nie muszę pilnować brata i mogę z nim pojechać, lecz uważam, że się nie wyrobię. Zazwyczaj faktycznie zajmuję sie bratem i to dobra wymówka, ale teraz nie bardzo mam się czym bronić. Chciała bym z nim pojechać, nie robić mu zawodu, ale wiem, że nie dam rady, że popełnie u nich jakąś gafę, że zaczną się przedziwne pytania itp Zresztą nie umiem tak gdy ktoś mnie powiadomi na ostatnią chwilę, nie jestem wtedy przygotowana psychicznie, moje ciało oblega dziwny paraliż, od razu źle się czuję itp Po prostu nie wiem co ja mam już robić...
Mam nadzieję, że post umieściłam w dobrym dziale.
Nie wiem dokładnie jak jest między Wami, ale jeśli Twój narzeczony Cię zna, rozumie, to nie obawiaj się tego spotkania. Na pewno wprowadzi Cię odpowiednio do towarzystwa, sprawi, że będziesz sie tam dobrze czuła. Poza tym, myślę, że szepnie tez słówko o Tobie osobom z którymi macie się spotkać, więc nie będzie tak źle.
Możesz też to traktować jako wyzwanie dla siebie, nie da sie ciągle uciekać przed takimi spotkaniami. Myślę, że w końcu się przyzwyczaisz do nich, tylko musisz się przemóc. Na początku będzie ciężko, ale z czasem się oswoisz :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:.

Ale jak tak czytam dokładniej Twój post i widzę, że piszesz ,ze narzeczony jest na Ciebie wkurzony, obrażony, to wydaje mi się, że nie rozumie Cię on tak do końca, choć może się mylę.
Tak czy siak, nie ma się czego obawiać. Idź, pokażesz mu wtedy, że Ci zależy, ze jesteś w stanie się dla niego przemóc. Powinien to docenić.
hej Kitty91,

kitty91 napisał(a):że popełnie u nich jakąś gafę, że zaczną się przedziwne pytania itp

Co to może na przykład być. Wypisz sobie jakikolwiek scenariusz miałby się stać. Co niby miałabyś zrobić. Takie pisanie bardzo pomaga poradzić sobie z myślami.


btw. Z własnego doświadczenia wiem, że duże rodziny (bez patologii) nie mają problemów z nieśmiałością więc dlatego twój partner może zupełnie nie rozumieć jak można się bać spotkań. Druga sprawa to zwykle takie rodziny mają duży zakres tolerancji na 'gafy' nawet jeżeli tego teraz nie zauważasz. No chyba, że te spotkania rodzinne wyglądają jak jakieś oficjalne bankiety dla wojskowych bez piwka i kiełbasy z grilla.
To prawda, jest przy mnie potrafi szepnąć coś miłego, opowiada o mne w superlatywach swojej rodzince, gdy już jest taka sytuacja, że jesteśmy u nich.
Próbuję z tym walczyć, ale widzisz dziś nie umiem się przemóc, łatwo jest powiedzieć, gorzej wykonać.
Co do partnera, raczej nie rozumie mnie tak do końca, Kiedyś mu opowiadałam o FS ale to było dawno.


polygonW
masz rację, Jego rodzina jest tolerancyjna na gafy i w ogóle są sympatyczni. Wmawiam sobie, że mnie przecież nie zjedzą, poza tym wiem, że powinnam żyć tak, by nie zważać na to co inni mówią i myślą. Ja to wszystko wiem, ale nie zawsze to mi pomaga.
Najgorsze są własnie takie sytuacje jak ta, że ktoś mnie powiadamia w ostatniej chwili, iż mam być tu i tu.

Dziękuję wam za pomoc, spróbuję się przemóc..
kitty91 napisał(a):To prawda, jest przy mnie potrafi szepnąć coś miłego, opowiada o mne w superlatywach swojej rodzince, gdy już jest taka sytuacja, że jesteśmy u nich.
Próbuję z tym walczyć, ale widzisz dziś nie umiem się przemóc, łatwo jest powiedzieć, gorzej wykonać.
Co do partnera, raczej nie rozumie mnie tak do końca, Kiedyś mu opowiadałam o FS ale to było dawno.

Rozumiem Cię, jeśli to ponad Twoje siły, nie zmuszaj się. Może innym razem :Stan - Uśmiecha się:.
Narzeczony powinien to zrozumieć.
Nawet jeśli opowiadałaś mu o FS dawno temu, to myślę, że ma dobry wzrok i potrafi wyciągnąć wnioski z Twojego zachowania. Wie jaka jesteś, zna Cię po prostu.
Możesz z nim też szczerze porozmawiać i powiedzieć o swoich obawach.
I nie obawiaj się przy tym jego reakcji.
A więc tak, jednak wyszło na moje nie pojechałam, mój narzeczony przez to też nie pojechał.. był na mnie wkurzony i zawiedziony ale mu przeszło, zresztą pogadałam z nim o swym problemie.. Faktycznie zrozumiał.
Lecz to nie koniec problemów, jego najmlodszy brat ma ur w czwartek a na ten dzień już obiecałam swą obecność.. Postaram się być. Jedno mnie omineło za to drugie czeka zaraz.. Powiem tak masakra.. ugadałam się ze swoim, że bedziemy w środe albo w piątek, ponieważ już wie, że boję się takich wielkich zjazdów rodzinnych..
Masz nasz typowy problem sprowadzający się do lęku przed odrzuceniem lub negatywnym osądem... Musisz być mniej konformistyczna a bardziej asertywna i niezależna... Jak ktoś się pyta o coś na co nie chcesz odpowiedzieć to powiedz mu że nie chcesz o tym rozmaniewiać bo to nie jego interes i twoja prywatna sprawa. Albo przynajmniej tak myśl i go zbądź ogólnikami bo nie wydaje mi się by drążyli :Stan - Uśmiecha się: Ale wiem że tak fajnie to tylko się tylko pisze a co innego to zrobić... Cóż... Trzeba mieć wy+:Ikony bluzgi kochać 2: i się nie przejmować :Stan - Uśmiecha się:... Zresztą sama piszesz że są przyjaźnie do ciebie nastawieni więc niema czego się obawiać huehuehuehue? Zbytnia koncentracja na sobie gdy oni prawdopodobnie nie zwracają na ciebie tak bardzo uwagi a i nawet jak byś popełniła gafę lub błąd to wyjdą się być tolerancyjni... Zresztą nawet jak byś popełniła to co??? Nie musisz być perfekcyjna, ludzie nonstop popełniają jakieś gafy i się tylko z tego śmieją i spływa to po nich...

No tak przyjemniej powinno to wyglądać w teorii imo :Stan - Uśmiecha się:
Z doświadczenia wiem ,że jak się już zacznie unikać to już można tak w nieskończoność. Kolejne wymówki się nawarstwiają i dochodzi: "wtedy nie byłem to będzie dziwne jeśli teraz pójdę, będą się pytać itd." Dodatkowo zawsze boję się tego samego: pytań i gaf. Intelektualnie jest to dla mnie porąbane.
Cytat:Chciała bym z nim pojechać, nie robić mu zawodu, ale wiem, że nie dam rady, że popełnie u nich jakąś gafę, że zaczną się przedziwne pytania itp Zresztą nie umiem tak gdy ktoś mnie powiadomi na ostatnią chwilę, nie jestem wtedy przygotowana psychicznie, moje ciało oblega dziwny paraliż, od razu źle się czuję itp Po prostu nie wiem co ja mam już robić...

powiedz to narzeczonemu.