PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Inicjowanie sytuacji towarzyskich
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Często jest tak, że mam ochotę zaproponować komuś wyjście gdzieś (nawet głupie przejście się do automatu w czasie przerwy :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język 2:) , ale boję się, że wykręci się albo odmówi...za to, gdy ktoś wyjdzie z propozycją, zawsze przyjmuję chętnie (zdarzają się rzadko)(nie chcę wyjśc na gburowatą albo coś)...to samo z rozpoczynaniem rozmowy, jak ktoś zagada to potrafię czasami wpaśc w słowotok, ale zacząć- nigdy w życiu! Jak ktoś poprosi o pomoc- jestem gotowa skoczyć w ogień, żeby zrobić co w mojej mocy ( a potem mam wyrzuty sumienia ze dalam sie wykorzystać), ale samej głupio mi prosić o pomoc (choćby glupie kserówki)- bo wyjdę na ochydną pijawkę i jeszcze się wykręcą od pomocy...Wydaje mi się, że mogę być przez to postrzegana jako nudna i niechętna osoba

Co zrobić, żeby bardziej wyjść do ludzi i nie bać się inicjować samemu jakieś sytuacje z nimi, a nie tylko czekać aż sami czegoś ode mnie zechcą?
Wychodzić z interakcją zamiast tylko na nią odpowiadać?

pozdrawiam
Pracować nad asertywnością. Wychodzić poza swoją strefę komfortu i stopniowo ją poszerzać. Chyba na większości treningów interpersonalnych o tym mówią (jak na razie byłem tylko na jednym i do przećwiczenia mieliśmy takie zagadnienia jak proszenie o coś innych ludzi, inicjatywa w grupie, dążenie do własnego celu, iście na kompromis. Nie było to powiedziane wprost co mamy od siebie wymagać. Mieliśmy jako kilka grup lub indywidualnie wykonać określone zagania. Dopiero na końcu wyszło w praktyce, że jeśli chcesz osiągnąć swój cel to musisz stale wychodzić poza swoje granice komfortu). W internecie znajdziesz pełno wykładów i materiałów na ten temat. Nie ma uniwersalnego rozwiązania. Każdy musi sam pracować nad odwagą w przełamywaniu swoich lęków.
Ja swoją inspirację czerpię z 'motivational speakers'. np. wykład jednego z najbardziej wpływowych
speakerów w USA http://www.youtube.com/watch?v=dGyLPwSYh90 .



Edit. Coś mi się przypomniało ze szkoleń. Prowadzący psycholog sugerował, że większość ludzi lubi jak się od nich coś chce. Znaczy ludzie lubią sytuacje kiedy mogą się wykazać przed innymi. Zobacz po sobie. Lubisz jak ktoś do ciebie dzwoni i zaprasza gdzieś? Lubisz odpowiadać na tematy znajdujące się w kręgu twoich zainteresowań?
Wg. mnie sposobu na uniknięcie strachu związanego z pierwszymi razami gdy inicjujesz jakąś rozmowę nie ma. Dla pocieszenia dodam, że trudno jest tylko na początku. Im więcej razy to zrobisz, tym mniej będziesz się tego bać, aż w końcu wejdzie Ci to w krew.

Nie zastanawiaj się, nie analizuj, nie gdybaj tylko po prostu zagadaj :Stan - Uśmiecha się:.
Tak, typowe przypadłości fobika odc 4576, Brooke jedzie do domku w gór...
Znam to doskonale, rady - leczenie, całe to forum...

"ludzie lubią sytuacje kiedy mogą się wykazać przed innymi." Serio? Lubia sie wykazywać tak jak autorka? Jak kazdy fobik, który cieszy michę bo ktokolwiek zwrócił nań uwagę? Szczerze wątpię... Nas to cieszy, podnosi samocene, rozgania samotność, pozwala poczuć się potrzebnym - zdrowy może uznać, ze jakaś mało znana laska zawraca mu dupę. Owszem, nei musi. Owszem, to normalne. Ale w związku z tym nie generalizowałbym w zadnym z kierunków "lubią - nie znoszą".
Zas napisał(a):"ludzie lubią sytuacje kiedy mogą się wykazać przed innymi." Serio? Lubia sie wykazywać tak jak autorka? Jak kazdy fobik, który cieszy michę bo ktokolwiek zwrócił nań uwagę? Szczerze wątpię... Nas to cieszy, podnosi samocene, rozgania samotność, pozwala poczuć się potrzebnym - zdrowy może uznać, ze jakaś mało znana laska zawraca mu dupę. Owszem, nei musi. Owszem, to normalne. Ale w związku z tym nie generalizowałbym w zadnym z kierunków "lubią - nie znoszą".

Tak ludzie lubią się wykazywać. Chodzi tutaj o sytuacje, które jednocześnie mieszczą się w granicach komfortu drugiej osoby.
Ano właśnie - chyba zmierzałem do tego samego...
To jest właśnie najtrudniejsze, pozbycie się komfortu. Jeśli np. mam ochotę do kogoś zagadać - to po prostu zebrać się w sobie, ruszyć dupę i to zrobić.
Spotkania towarzyskie, w których brałem udział, z powiedzmy ostatniego roku? Mogę policzyć na palcach, nawet chyba nie dwóch rąk. Spotkanie rodzinne na Wszystkich Świętych - nie moja inicjatywa, tylko ciotki i wujka. Spotkanie forumowe - nie moja inicjatywa. Wyjazd wakacyjny na Mazury - nie moja inicjatywa. Parę imprez integracyjnych i wyjazdów w pracy - inicjatywa pracodawcy.
Oczywiście jest również mnóstwo pomniejszych sytuacji towarzyskich i tu od czasu do czasu udaje się coś zainicjować. Jak choćby zagadanie do atrakcyjnej koleżanki z pracy (przy pustym korytarzu). Pamiętam dumę, jaką wtedy czułem, zwłaszcza gdy (już w czasie trwania rozmowy) ktoś przechodził obok i był jej świadkiem.
^ Ale to była ostatnia tak długa (minuta z hakiem...) swobodna i miła rozmowa z tą osobą. Powód? Ślepy los nie podsunął kolejnych okazji.
Już nie wspomnę o innej dziewczynie, z którą na firmowej wigilii, po pijaku, sporo się kołysałem na parkiecie i całkiem sporo (jak na mnie) rozmawiałem - a przez kolejny niemal rok boję się do niej w pracy odezwać, ograniczając się do "cześć". Bo to ona nie wychodzi z inicjatywą. Najwyraźniej nie jest zainteresowana bliższą znajomością (a może tak jak ja boi się ją rozwinąć?).
Oj, trzeba wychodzić z inicjatywą, trzeba pchać się z butami w życie osób, na których nam zależy, licząc że za bardzo się nie obrażą :Stan - Uśmiecha się - LOL:
Wiem że trzeba. Tak właśnie należy robić.