PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Nieśmiałości mówimy nie!
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2
Dobra, koniec mówienia o nieśmiałości jak o nieuleczalnej chorobie, trzeba się wziąć w garść i walczyć. Proponuję, aby w tym oto nowym i cudownym temacie zacząć pisać metody i porady dla osób takie jak my. W ten sposób stworzymy poradnik dla wszystkich wstydliwych i zagubionych ludzi. Kto wie, może zbiorowo stworzymy jakieś wiekopomne dzieło, kore już na zawsze zapisze się w pamięci ludzi, jako niezastąpione lekarstwo na wszelakie problemy z własną nieśmiałością.

Pierwsza rada: Obywatelu! kiedy poczujesz, że nie panujesz nad swoją nieśmiałością, a wręcz ona zapanowała nad Tobą myśl tylko i wyłącznie o swoich zaletach i pozytywnych stronach, nawet kiedy uważasz, że nie ma ich wiele. W myślach powtarzaj jaki jesteś cudowny. Rozejrzyj się dookoła, zobacz, że inni mają o wiele więcej wad.

Piszcie kolejne porady, czekamy z niecierpliwością!:Stan - Uśmiecha się - Mrugając:)))
dobra, nie wkurzajcie mnie, widzę, że wszyscy potraficie sobie ładnie pisać jak jest wam źle i wogóle tylko nie chcecie nic z tym zrobić, dlaczego? nie mam pojęcia, może zwyczajcie bycie wieczną ofiarą losu i narzekanie jak jest źle, jest dla was wygodniejsze, już mnie to nie obchodzi, siedźcie dalej zamknięci w swoich domach siedząc całe dnie przed komputerem i sobie biadolcie nad tą niesprawiedliwością...

Gość

Ja bym z chęcią napisał jakąś poradę, ale nie mam żadnych i nie wiem, jak sobie radzić z nieśmiałością.
no to sobie wyobraź coś i napisz, te metody nie muszą być zaczerpnięte z doświadczenia, zastosuj wizualizację czyli wyobraź sobie jak coś robisz czyli jak pokonujesz nieśmiałość i te inne pierdoły
kasia1310 napisał(a):Pierwsza rada: Obywatelu! kiedy poczujesz, że nie panujesz nad swoją nieśmiałością, a wręcz ona zapanowała nad Tobą myśl tylko i wyłącznie o swoich zaletach i pozytywnych stronach, nawet kiedy uważasz, że nie ma ich wiele. W myślach powtarzaj jaki jesteś cudowny. Rozejrzyj się dookoła, zobacz, że inni mają o wiele więcej wad.

Dzięki za dobre chęci ale nie widze swoich zalet i pozytywnych stron

moja metoda na walkę z nieśmiałością to kilka puszek zimnego piwa...

Moge tylko przypuszczać że ogólne, stopniowe zwalczanie swoich strachów jak np. podejście do kogoś obcego na ulicy i rozpoczecie konwersacji, skok na bungie (yyy jak to się pisze?) czy rozpoczęcie hodowli tarantuli mogłby by pomóc - ale jak to dokładnie wykonać...

Gość

O to to to - nie ma to jak piwo po którym nieśmiałość szybko znika 8) :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
E, piwo, można wpaść w nałóg i kolejny problem, myślę, że piesek by pomógł nie którym, trzeba z nim wychodzić na dwór, jest do kogo się odezwać w razie czego, no i zawsze można z kimś zagadać podczas spaceru, czy z sąsiadem czy też z inną obcą osobą napotkaną. :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
kasia1310 ma racje powinno sie myśleć pozytywnie o sobie, o swoim wygladzie i wogóle... ja niestety nie jestem dobrym przykladem dla was, otóż moje problemy z "fobią społeczną".... badż niesmialoscia... [bardziej chyba to pierwsze] zmienily sie dosyc niedawno[dopiero ide do 3 gimnazjum].Na koloniach bardzo mi sie podobala jedna dziewczyna ona mnie znala z poprzednich koloni, no ale ja oczywiscie nie mialem smialosci do niej podejsc, chcialem bardzo z nia porpzmawiac ale nie moglem sie do tego zmusic. Na szczescie nadeszlo dla mnie wybawienie. Wiedziala z poprzedniego wyjazdu jakiej muzyki slucham a ze na tych ostatnich mialem playera to mialem do niego napakowane pol giga metaku i rocka... i nie wierzylem gdzy ona zapytalamnie czy pozyczylbym jej swojego odtwarzacza[chyba z bledem napisalem]... oczywiscie pozyczylem jej bo wiedzialem od kumpli czego ona slucha... i nastepnego dnia chcialem sie zmusic z calej siely by pojsc do niej z pretekstem o to ze pozyczyla odemnie playera[przy okazji porozmawiac z nia] i nie uwierzycie co sie stalo.. siedzialem na lawce z czapka opuszczona praktycznie na oczy[z daszkiem] i nagle ktos do mnie podszedl , mialem oczy skierowane prosto w dul i rozpoznalem te buty ...."to byla ona"!!!!!!... przez cwierc sekundy ogarnal mnie haos zdretwienia ale natychmiast potem nagle odziwo sie uspokoilem i nie odczuwalem leku. Podnioslem glowe i moje oczekiwania byly sluszne... to byla ona to byla ta dziewczyna i juz chcialem powiedziec do niej pierwsze slowo czego nigdy nie robilem z nowymi osobami, a ona zaczela do mnie mowic pierwsza milo sie do mnie usmiechala, przywitala, sie wymienilismy pare slow i rozmawialismy o muzyce o niej o mnie [tak w skrocie] ja nie odczowalem odziwo zadnego strachu co zazwyczaj gdy rozmawialem z dziewczyna ktora mi sie podobala pocilem sie i nie moglem znalesc slow...... na razie koncze bo nie mam czasu, ale mam do was pytanie czy chcecie abym dokonczyl ta chistorie??
Cytat:czy chcecie abym dokonczyl ta chistorie??
Ja chce :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:
Ja też! Tylko jest taka przeglądarka jak Mozilla Firefox, która ma w sobie słownik języka polskiego i myślę, że to jej powinieneś używać.

http://www.mozilla.com/en-US/firefox/
No dobra wiec kontynuluje..... od momentu kiedy ze soba rozmawialismy [kiedy ona zaczela ze mna rozmawiac]. Od tamtej pory nie balem sie juz spojzec jakiejkolwiek dziewczynie w oczy badz cos powiedziec, nie wiem jak to okreslic... ale ona pomogla mi nie zdajac sobie nawet z tego sprawy..... i kolejnego dnia postanowilem pojsc do jej pokoju pogadac [tylko ze nadal nie mialem odwagi tam pojsc] ale kolega z sasiedniego pokoju powiedzial ze ona [monika] chciala odemnie porzyczyc playera, wiec zlapalem go i poszedlem doslownie zaraz za nim , tak odruchowo, nie wiem jakim cudem... i wszedlem do pokoju w ktorym mieszkala wraz z kolezankami, usiadlem naprzeciwko niej i dalem jej odtwarzacz, oczywiscie nie bylo mowy o zadnej prywatnej rozmowie, poniewaz kumpel z ktorym przyszedlem wyglupial sie popisujac sie w ten sposob, wiec nasza rozmowa byla powierzchowna, wogole nie ciekawila mnie i chcialem z tamtad odejsc. Ale nie moglem ze wzgledu na nia gdyz byla taka piekna [ moze opisze ja kiedy indziej ] wciaz patrzylem sie na nia nie czujac strachu tylko zaciekawienie z powodu sytuacji w ktorej sie znalazlem, bylem raczej zadowolony niz zdezorjetowany, cieszylem sie ze siedze przed nia i na nia patrze bez najmniejszego strachu [no moze troche... ale to byly dopiero moje poczatki] kolega draznil sie z nia a monika przesiadla sie obok mnie by go nie walnac z powodu jego wyglupow. Nastepnego dnia chcialem ponownie do niej pojsc ale nie chcialem byc dla niej niewygodny, ale koledzy mowili zebym do niej poszedl i zmusilem sie pojsc do niej po poludniu podszedlem do jej dzwi nikt mnie widzial [tym lepiej dla mnie, "nie denerwowalem sie"] ale niepokoj dopadl mnie ze nie bedzie zadowolona gdy do niej przyjde zaraz gdy przekroczylem prog "ale bylo juz za pozno na odwrot, bo bym sie skompromitowal" i wszedlem do srodka. Oczywiscie usiadlem na lozku naprzeciwko niej [ale to tylko na poczatku] oczywiscie staralem sie nie pokazywac malego strachu na mojej twarzy [nic dziwnego ze mnie dopadl strach, bo bylem tam ja sam i 4 dziewczyny w tym 3 nie znane mi wogole a jedna tylko z widzenia.... przyznacie ze zrobilem odwazny krok w mojej sytuacji ze wszedlem do tego pokoju.... wiedzialem ze beda tan przynajmniej 4 osoby] przywitalem sie wymuszajac od siebie rozluznienia by nie byc takim spietym i romawialem z nia o mroznych tematach o poprzednich koloniach, nie zwazajac zbytnio na kolezanki ktore nie wtracaly sie w nasza rozmowe, nie czulem strachu prawie niczego co mnie dopadalo wczesniej... ale najlepiej nam szla rozmowa oparta na muzyce metalowej: jakich sluchamy gatukow muzyki, zespolow, ja miejscami mowilem troche bardziej skomplikowanymi slowami "troche" czulem sie dzieki temu troche mniej skrepowany [nie wiem jak wy ale ja sie mniej krepuje gdy mowie dany temat swoimi slowami bardziej skomplikowanymi typu np: kontrowersja, groteskowosc i inne slowa ktorymi moge pokazac sie rozmowcom z lepszej strony mi to troche pomaga... chodzi mi glownie oto ze musi kazdy czlowiek miec w sobie cos co moze wykorzystac przeciwko swojej niesmialosci czuc sie lepiej podczas rozmowy, przebywania w grupie] i oczywiscie musiala byc zbiorka i wyszedlem bo musialem... no i w sumie chodzilem do niej praktycznie codziennie, co drugi dzien i tak dwa tygodnie minelypod koniec jeden taki idiota podlizywal sie jej.... i dzien przed wyjazdem do domu w ktoryms z pokoi mojej grupy zobaczylem jak siedzi mu na kolanach i on ja obejmuje [juz od polowy koloni mial u prawie wszystkich kolegow na pinku a zwlaszcza u mojego brata, bo bardzo go wkurzal z jednego wzgledu ze podlizywal sie dziewczynom innych chlopakow....] oczy wiscie nie ukrywam ze w momencie kiedy ich zobaczylem "krew mnie zalala" usiadlem udajac spokojnego "calkiem niezle mi to szlo" jakies dwa metry od nich na innym lozku " w miedzy czasie w tym pokoju byl tez i moj brat ktory juz dawno chcial mu dopier*olic tylko czekal na okazje" i zaczelem cos do niego mowic, a ona patrzyla sie na mnie, nie zwracalem uwagi na niego i wyzucalem w jego strone rozne mocne obelgi. Odepchnal lekko monike od siebie i wstal ja oczywiscie tez wstalem i zaczelismy sie nawzajem szturchac [popychac] i nagle wstal moj brat i stanal obok mnie powiedzial cos do niego ze na zbyt duzo sobie pozwala i prawie jednoczesnie strzelilismy z palcy i karku, juz chcialem go pozadnie walnac sciskajac mocno piesc i podnoszac ja do gory, a moj brat zaraz wczesniej walnal go w brzuch, tak ze ten sie zgial, potem dostal jeszcze od niego z kolanka i odepchnal na plytki na balkonie i odszedl. Ja jeszcze przez chwile popatrzylem na niego i na monike widzac w jej oczach zlosc, ale nic sobie z tego nie robilem o poszedlem zaraz za nim... w autobusie napisala mi w odpowiedzi na sms-a ze nie obrazila sie na mnie tylko w+:Ikony bluzgi kurka: na mnie i na mojego brata za to co zrobilismy temu gosciowi"adamowi" . i wiecie co jest w tym najglupszego ?? ze ten koles jeszcze w ten sam dzien kiedy dostal wpie*dul podlizywal sie mojemu bratu i mnie jakby nic sie nie stalo. Potem jakies dwa, trzy dni po przyjezdzie z koloni napisala mi zebym jej dal swoj numer gg, stanolem jak wryty czytajac sms-a no ale coz dalem jej go. Pisalismy troche i oznajmilem jej "czego nie zrobilem na koloniach bo nie mialem odwagi" ze ja kocham, ona odziwo o tym wiedziala [ona mnie tylko "bardzo lubiala"] i na gg napisalem jej co czulem gdy ja zobaczylem i takie tam... a ona w odpowiedzi napisala mi ze to bardzo mile czy slodkie, nie pamietam jak mi to napisala. Zaraz pare dni pozniej odezwala sie na gg przyjaciolka dziewczyny mojego przyjaciela i zaczelismy bardzo szybkim czasie pisac do siebie buzki "nie napisze imienia tej dziewczyny" i rozne mile zdania itp. mielismy sie spotkac na jednym z festynow niedaleko mnie za tydzien, bo w sumie ja mialem jej zdjecia a ona moich nie, no ale zeby udowodnic wam ze naprawde monika z koloni mi pomogla...... byl jeszcze jeden festyn w tym samym dniu kiedy uzgodnilismy spotkanie na nastepny... i w ten dzien jezdzilem sobie na rowerze myslac o niej zupelnie zakochany. Przyjechalem do domu i przyszedl mi sms czytam i okazuje sie ze ona jest na tym festynie i pytala sie czy ja tez na nim jestem [mielismy sie spotkac dopiero za tydzien] napisalem jej ze nie oczywiscie chciala zebym tam byl. Byla chyba godzina 22:50 nie pamietam dokladnie. Normalnie zostalbym w domu i zalujac ze mnie tam nie ma, a zrobilem cos czego bym sie po sobie nie spodziewal..... "Błagałem matke zeby mnie o 11:00 zawiozla na ten festyn" myslala ze mnie poje*alo ale i tak mnie zawiozla. Chcialem sie tylko z nia chociaz zobaczyc i zobaczylem. Nie odczuwalem zbytniego strachu ale wyczuwalem to od niej, troche porozmawialismy i musiala juz jechac do domu, ale czekala na mnie. Rano kolejnego dnia puscilem jej strzalke, czekalem dwie godziny i nic, pomyslalem ze pewnie nie ma kasy wiec sie nie przejmowalem. Napisalem do jej przyjaciolki na gg bo ona nie byla dostepna. Napisalem czy *** nic o mnie nie napisala, czy jej sie spodobalem, a ona napisala mi ze nic z tego raczej nie bedzie bo do *** wrocil jej byly i ze ona go bardzo kocha to do niego wroci... a pisala mi ze sie we mnie zakochuje ze ma nadzieje ze te wszystkie buziaki ktore jej wysylalem dostanie odemnie na zywo. Moze nie bardzo wam podalem pomysl na znikniecie badz zlagodnienie niesmialosci, ale nobrym lekarstwem na to jest by uwierzyc w siebie, w swoje mozliwosci... pewnie macie mnie za swira ale ja juz taki jestem...
no o to chodzi;-))))), to jak inni nas postrzegają zależy w bardzo duuuużym stopniu od nas samych, trzeba samemu wykreować siebie, dlaczego ktoś inny ma traktować mnie tak jak ja sobie tego życzę? ma się domyślać? pytać? nie, samemu trzeba określić zasady, postawić się, ja czasami na siłę jestem twarda, niedostępna i taka, żeby inni nie uważali mnie za biedną sierotkę, która boi się ludzi, to naprawdę pomaga. Czasami nie jest łatwo, ale jeśli sama nie poznam swojej wartości to nikt, kompletnie nikt jest nie zauważy. Te wszystkie problemy, nieśmiałość i te inne fobie są tylko problemami w naszych głowach, sami pozwoliliśmy aby zatruły nam życie i sami powinniśmy je pokonać AMEN;-))))

Tak apropopo ja coraz bardziej w dup*e mam opinie innych, sama dla siebie jestem najpiękniejsza, najładniejsza, najmądrzejsza, to jest moje życie i żadnemu idiocie, który nie potrafi szanować drugiego człowieka nie pozwolę, żeby niszczył najpiękniejsze chwile mojego młodego życia. Mówię Wam, życie bez stresu, zamartwiania się jest piękne. Spróbujcie spojrzeć na wszystko bardziej optymistycznie, wiem, że to się tak ładnie mówi, ale jak nie spróbujecie to się nie przekonacie, przecież nie macie nic do stracenia. BLESS
hmm....jak to fajnie przezywac takie dziecinne historie :Stan - Uśmiecha się:

chcialbym wrocic do tych czasow gimnazjalnych...chociaz wtedy mialem duze nasilenie choroby

jednak z tego da sie wyleczyc samemu tak poprostu :Stan - Uśmiecha się:

historia mi sie podobala i napewno da innym jakas wtyke w swoje zycie :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
Cytat:historia mi sie podobala i napewno da innym jakas wtyke w swoje zycie

dzx Stresowany


Od tamtego czasu sporo sie zmienilem... nie miewam juz atakow stresu... i nie boje sie rozmawiac z dziewczynami... nawet jezeli wiedza ze mi sie podobają.... stalem sie troche odwazniejszy dzieki "Monice".... nawet nie zdaje ona sobie z tego sprawy jak bardzo mi pomogla.... no to lece zanim znowu sie rozpisze.... nara.. :Stan - Niezadowolony - W szoku:
Oto kilka porad:

1. Daj pierwszeństwo kontaktom towarzyskim

2. Kultywuj przejrzystość swojej osobowości

3. Ośmielaj się mówić o swoich uczuciach

4. Naucz się gestów miłości

5. Stwarzaj przestrzenie wolności w swoich kontaktach towarzyskich

6. Używaj swego ciała dla okazywania ciepła

7. Bądź hojny w pochwałach

8. Rezerwuj sobie czas na rozmowy

9. Naucz się słuchać

10. Mów otwarcie o swoich uczuciach, nie próbuj ich ugładzać

Gdy się złościsz:

1. Mów o swoich uczuciach, a nie o błędach przyjaciela

2. Mów tylko na jeden temat

3. pozwól przyjacielowi odpowiadać

4. Pamiętaj, aby dążyć do rozładowania się a nie do walki.

5. Należy równoważyć krytycyzm uczuciem

Gdy Twoja przyjaźń słabnie:

1. Zlokalizuj defekt

2. Przepraszaj gdy nie masz racji

3. Sprawdź, czy Twoje nerwice nie niszczą twoich przyjaźni

4. Sprawdź, czy nie stosujesz przestarzałych metod współżycia z innymi

5. Sprawdź, czy nie masz zbyt wygórowanych potrzeb

6. Bądź pierwszym, który zakopie topór wojenny.
Tak się zastanawiam [Obrazek: hmmm.gif], czy Ty powiedziałeś o swoich uczuciach. [Obrazek: jezyk1.gif]
Przyszedł tu żeby nam pomóc więc może jakieś w tym uczucie jest :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: Witaj Sansiro!
Aha, no tak. Racja. Widzisz jaki jestem? :Stan - Różne - Zaskoczony:ops:
kasia1310 napisał(a):dobra, nie wkurzajcie mnie, widzę, że wszyscy potraficie sobie ładnie pisać jak jest wam źle i wogóle tylko nie chcecie nic z tym zrobić, dlaczego? nie mam pojęcia, może zwyczajcie bycie wieczną ofiarą losu i narzekanie jak jest źle, jest dla was wygodniejsze, już mnie to nie obchodzi, siedźcie dalej zamknięci w swoich domach siedząc całe dnie przed komputerem i sobie biadolcie nad tą niesprawiedliwością...


A ja widze Kasiu1310, ze jestes taka Sama jak ktos kogo znam na wylot. I ta osoba jest "oojętnie" śmiała, czyli ani za nieśmiała ani za odważna. W pewnym stopiniu wydaje sie czasem nieśmiała, a w pewnym showmenka. I ma taka chustawke i nie wiadomo na pierwszym wrazeniu jaka ona jest naprawde. Też tak identycznie gada. Sama mnie czasami denerwuje. Czasami nikt nie ma do konca racji. Ty masz troche racji, ale z drugiej strony ja tak odczuwam, że chyba nie jesteś do końca taka jak My. tzn. Az tak niesmiala. Ale to tylko sa moje takie odczucia. Mam nadzieje, że to tylko są pozory...
kasia1310 napisał(a):Czasami nie jest łatwo, ale jeśli sama nie poznam swojej wartości to nikt, kompletnie nikt jest nie zauważy.
Tak. Oby jednak z tą wartością nie przesadzić za bardzo, bo może nie znajdzie się nikt tak wartościowy jak my. I zostaniemy sami. Tacy wartościowi wśród tych bez wartości.

MaxiKing napisał(a):A ja widze Kasiu1310, ze jestes taka Sama jak ktos kogo znam na wylot. ...Ty masz troche racji, ale z drugiej strony ja tak odczuwam, że chyba nie jesteś do końca taka jak My. tzn. Az tak niesmiala. Ale to tylko sa moje takie odczucia. Mam nadzieje, że to tylko są pozory...
Ukrywać można się też za zbytnią śmiałością.
Smoklej napisał(a):Ukrywać można się też za zbytnią śmiałością.

Niektórym by się to przydało...

Ja jestem zbytnio śmiała tylko po alkoholu. :Stan - Niezadowolony - Przewraca oczami:
Sugar Sweet napisał(a):
Smoklej napisał(a):Ukrywać można się też za zbytnią śmiałością.

Niektórym by się to przydało...
Ale taka zbytnia, nadmierna śmiałość to maska. Nieprawdziwa. Chcesz być nieprawdziwa, czy chcesz być sobą.

A ja może jednak jestem śmiały. Tylko nie potrafię tego pokazać. Po alkoholu... też już chyba nie. Ostatnio nie sprawdzałem.
Chodziło mi o to, że z dwojga złego, jakym miała się ukrywac to wolałabym się ukrywac za śmiałością a nie nieśmiałością. w obu przypadkach jestem sztuczna. więc co to za różnica? :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
No tak, to ma sens :Stan - Uśmiecha się: :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:. Ale jeszcze będę próbował rozgryźć to ciacho. Tylko poszukam mojej sztucznej szczęki, bo mi się gdzieś zapodziała :Stan - Uśmiecha się:. Gdzie ona jest. Gdzie ja ją ostatnio widziałem. Widziaaałem.
ja czasami jestem mistrzem w maskowaniu :Stan - Uśmiecha się - Szeroko: :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:
Stron: 1 2