PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Logofobia
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Postanowiłem założyć nowy temat pod nazwą "logofobia" bo podobnego nie znalazłem.

Do tej pory wydawało mi się, że cierpię na fobię społeczną, ale przypadkiem w internecie natknąłem się na coś takiego jak "logofobia" czyli chorobliwy lęk przed mówieniem. Do właśnie dzisiaj żyłem z myślą, że mam tą fobię społeczną, ALE coś mi tu nie pasowało... Lęku przed ludźmi nie odczuwam, nie odczuwam też lęku stojąc w szkole przy tablicy, nie unikam miejsc publicznych jak restauracje itp. Po prostu lęk przed mówieniem, nie raz ten lęk jest tak duży, że mnie paraliżuje. Nie potrafię się wysłowić np. w sklepie jest mi ciężką zapytać się sprzedawcy o cokolwiek, więc się nie pytam :Stan - Uśmiecha się:
Ten lęk skutkuje tym, że mówię niewyraźnie do tego stopnia, że muszę się powtarzać, często też się zacinam.

Założyłem ten temat dlatego, że nie znalazłem czegoś takiego jak logofobia na tym forum i osoby, które myślą, że maja fobię, przeanalizowały wszystko bo może jest to właśnie ta "logofobia"

Pozdrawiam i życzę samych sukcesów w zwalczaniu tych nieprzyjemnych lęków :-)
Jak tak teraz myślę, to wydaje mi się, że też to troszkę mam, u mnie jest to spowodowane tym, że boję się zignorowania mojego zdania/wypowiedzi ale nie jest to u mnie duży problem, kilka głębszych i z każdym się dogadam.
Ja mam problem, żeby się wypowiadać. Nawet jak czytać miałam na lekcjach, to zaraz nic nie widziałam, jąkałam się, mówiłam niewyraźnie, nie wiem jakim cudem przetrwałam ustne matury...jąkałam się strasznie. W czasie rozmów też bywa różnie, jak to jest jakaś poważna rozmowa, to zasycha w gardle, w ustach, albo wręcz przeciwnie...Pytając w sklepie o coś porozumiewam się zazwyczaj pojedynczymi słowami, do tego wypowiedzianymi niewyraźnie (no chyba, ze rozmowa ogranicza się do zwykłego 'dzień dobry' czy coś w tym stylu). Matko...nie wyobrażam sobie iść samej do sklepu w celu zakupu jakiegoś ciuchu :Stan - Niezadowolony - Smuci się:
Jeśli chodzi o mnie to często mam problemy zacząć rozmowę czy nawet monolog a potem lęk ustępuje i zdarza mi się czasami "rozgadać"
U mnie lęk jest raz mniejszy raz większy, lecz zawsze jest tak, że powiem niewyraźnie jest to bardzo męczące nie raz po prostu jestem już bezsilny. Przy dużym lęku nie potrafię powiedzieć tego w taki sposób jaki bym chciał. Ale trzeba z tym walczyć mam termin do psychologa i innym polecam zrobić to sam:Stan - Uśmiecha się - Anielsko:. Nie możemy siedzieć bezczynnie i czekać aż samo minie. Jakby ktoś wiedział jak radzić sobie z tą logofobią to rady byłyby na pewno cenne
Dobrze robisz. Nawet nie próbuj iść do żadnego logopedy. Zdecydowanie najpierw psycholog. Wiem, bo trochę się orientuję w temacie.
Wcześniej byłem jeszcze u psychiatry posiedziałem 5 minut i "następny proszę" :Stan - Uśmiecha się:
pyta się dlaczego uważam, że mam fobie społeczną gdzie wtedy myślałem, że fs to jest to co mam. Teraz już myślę, że to logofobia. Opisałem swoją sytuację, że mam problemy z wysławianiem się. Zapytała się, czy zgodzę się na jakieś EEG czy coś takiego czyli na badanie mózgu. Po tym mam wiedzieć, czy to faktycznie fs, oczywiście zgodziłem się co mam do stracenia. :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:
Ja miałem EEG w środę, wyniki w tym tygodniu. Jednak zrobiłem to nie z powodu fobii, tylko deficytu uwagi.
Hej. Też myślę ze mam logofobie a nie fobie spoleczna. Jak można się tego wyzbyć?
Psycholog, psychiatra, leki.
Musisz o tym najpierw porozmawiać z jakimś specjalistą.
A czy to EEG w ogóle jest przydatne ? Ja mam termin na czwartek i się zastanawiam, że to może nie potrzebne jest do tego muszę za to zapłacić 80 zł.
Nie stać mnie na psychiatrę,bo jestem za granica i musiałabym chodzić prywatnie. Czy istnieją jakieś terapie do samodzielnego stosowania. Czy ktoś wie na czym polega terapia u psychiatry/,psychologa? Na czym on się skupia w takim przypadku?
Cieszę się, że ktoś założył taki temat. Ja jestem pewien na 100%, że mam logofobię, ale socjofobia to pojęcie ogólniejsze, w które również się wpisuję.
Nie lubię swojego głosu, uważam że jest za niski, słaby, wymęczony. Mówienie to u mnie jakiś rytuał (w odróżnieniu od zdrowych, dla których jest czymś w rodzaju oddychania). Czasem mam nieodparte wrażenie, że brzmię jak umierający.
Z braku akceptacji głosu bierze się zacinanie. Boję się odzywać, ale już coraz rzadziej z powodu jąkania (uczestniczyłem w terapii, na której nauczyłem się m.in. spowolnionego tempa mowy, właściwego gospodarowania oddechem i gestów upłynniająco-rytmizujących dłoni), a dlatego, że boję się skupienia uwagi na sobie; tego, że jak zacznę mówić, to będę musiał skończyć myśl, tak by nie zabrzmieć jak idiota; a podczas mówienia łatwo popełnić błąd, pogubić się; w dodatku mówiąc, jestem zmuszony słuchać własnego głosu :Stan - Niezadowolony - Obraża się: I pewnie dlatego wolę pisać.
shalafi fajnie, że napisałeś, że jest jakaś terapia wolnego mówienia. Teraz się tym bardziej zainteresuję. Jak byś jeszcze napisał gdzie na tą terapię się udać byłbym wdzięczny i czy Ci pomogła w jakiś sposób.

Rozumiem Cię w 100%, też nie podoba mi się w pewnych sytuacjach to w jaki sposób coś powiedziałem. Też mam problemy z odezwaniem się z obawą, że się zatnę, ale jak już nazbieram sił to mówię niewyraźnie i trzeba się powtarzać.
http://www.jakanie-terapia.pl/
Tu powinieneś odnaleźć interesujące Cię informacje :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:

Ja zacząłem kilka lat temu, od turnusu terapeutycznego, potem kilka innych terapii grupowych, a obecnie spotykam się z tymi ludźmi raz w roku, żeby sobie przypomnieć te techniki i 'wzmocnić się' po takim spotkaniu.
Nie wyleczyło mnie to, ale przynajmniej wiem czego się trzymać; mam jakąś kontrolę nad swoim mówieniem.