PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Boję się swojego CV...
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2
Dobra, właściwie pewnie powinienem dopisać sie do wątku o pracy, ale... najwyżej mod posprząta. :Stan - Uśmiecha się:

Ostatnio skanowałem kuzynce zdjęcie do cefałki i tak jakoś zaintrygowany i zdopingowany tym faktem stwierdziłem "skoro mam zamiar iść do UP szukać stażu to pisanie CV mnie nie minie, może by tak..."

Nie mogę zakładać, że jako fobicy wszyscy pokazujecie pracodawcom pustka kartkę z wpisanymi jedynie ukończonymi studiami/szkoła... ja się niestety w ten stereotyp wpisuję, na studiach zero aktywności, zero kół zainteresowań, samorządów studenckich, zero pracy w wakacje, zero doświadczenia. W dodatku depersoalizacja i prokrastynacja skutkujące nieistnieniem czegoś takiego jak zainteresowania i hobby, które mógłbym wpisać do CV i nie walczyć z myślami z rodzaju "przeciez to nieprawda/przecież to na wyrost/o boże, a jak mnei zapyta o te filmy/książki/itepe?"

Może jakieś osoby stąd czuły/czuja się podobnie... Jak sobie radzić z takimi myślami? Jak sobie radzić z faktem, że naszym w CV nic nie ma, że zajmuje pół strony i to tylko wtedy, gdy dodamy niepotrzebnie jakie kończyliśmy liceum? Że za doświadczenie od biedy mogą robić (u mnie) jedne zajęcia (naciągane) i praktyki studenckie (tego chyba nikt nie wpisuje, ale bez tego CV skróci sie do nazwy uczelni) Jak walczyć z poczuciem, ze jestesmy niepotrzebni, nie mamy nic do zaoferowania? Jak zmniejszyć/pokonać zażenowanie tym faktem, jak zdobyć tę bezczelną pewność siebie, pozwalającą oferować takie świetne curriculum vitae?

A już tak na marginesie (i tak chyba zacznę szukać materiałów, jak pisać tego typu dokumenty...) - jak do cholery jako fobik napisać, gdyby było trzeba, list motywacyjny?! Przecież to jakaś abstrakcja...

A może nie ma z czym walczyć, bo z faktami się nie dyskutuje? :Stan - Niezadowolony - Smuci się:
Całkiem ciekawy temat wymyśliłeś.
U mnie byłoby pusto, gdyby nie a) praca na wakacjach dzięki mojej mamie b) praktyki studenckie c) języki obce - trochę ich jest, z tym, że niestety za dużo tam poziomów A1 i A2. Choć podobno warto o nich wspomnieć, jeśli faktycznie włada się językami na takim poziomie.

Co robić? Chyba Cię zmartwię - działać. Wolontariat i te sprawy.
Popieram stap, niestety, przecież nie będziesz kłamał, musisz coś zrobić.
Jako, że malo mnie na razie dotyczy temat CV, chciałbym wiedziec, jak to jest z ta skala znajomosci jezykow obcych, jak to sie mierzy i jak tego mozna dowiesc?
Juz lecę na wolontariat do Owsika...
A tak serio - sam liczę trochę na staż, to by juz była jakaś pozycja w CV, jeśli nei podołam szukaniu/nie zechcą mnie, to będę sie zastanawiał. Póki co nie widzę jednak innej szansy na zmianę i bardziej chodziło mi o kwestie psychiki, bo ostatecznie chyba nie jesteśmy jedyni z takimi CV...
Jak na przykład masz opanowany angielski do perfekcji to mogą Cię przydzielić jako pośrednika z oddziałem zza granicy. Jak sprawdzają, nie wiem, ze świadectwa szkolnego? Można sobie chyba załatwić zaświadczenie ze znjomości języka w urzędzie, robi się taki test gdy np. chcesz mieć obywatelstwo jakiegoś kraju.
ęzyki? Najlepiej certyfiakt ośrodków egzaminacyjnych (te wszystkie egzaminy na C1 i c2 z angielskiego :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:), od biedy zdany przedmiot na studiach...
Sleep napisał(a):Jak sprawdzają, nie wiem, ze świadectwa szkolnego?

Co tam papier. Dobrze jeśli jest, jednak cenniejsza jest "fluency" w mowie. A prezentuje się ją zwykle podczas rozmowy kwalifikacyjnej w formie rozmówek np. polsko-angielskich właśnie. Rekrutujący zagaja rozmowę lub przykładowo każe nam coś opowiedzieć o sobie po angielsku. No, chyba że aplikujemy na stanowisko, gdzie znajomość języka obcego jest kluczową kwestią, wtedy bardzo często do czynienia mieć będziemy z "interview" od początku do końca. Wówczas lepiej nie wyglądać na zbyt zdziwionego :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Omg doroslosc... Na szczęście oglądam filmy po eng z napisami, moze to mnie podratuje xD
Mnie w tej kwestii raczej nic nie uratuje. Fluency? Good joke...
Języki to jest to, co mnie przeraża...
to naturalne, że po szkole nie ma się doświadczenia zawodowego. Zresztą jakie to ma teraz znaczenie w perspektywie 13% bezrobocia, które ciągle rośnie a mówimy tylko o tym zarejestrowanym (pozostaje tylko rewolucja i obalenie kapitalizmu :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:).
Na szczęście idąc na staż nie musisz mieć wspaniałego CV. Zgłaszasz się do urzędu pracy, rejestrujesz i z przydziału cię wysyłają tam gdzie jest miejsce ale najlepiej samemu znaleźć staż. Warto się pytać w różnego rodzaju urzędach, sferze administracyjnej bo tam zawsze przyjmują stażystów a może ci się poszczęści i zwolni się jakieś stanowisko. Poza tym urzędy pracy organizują kursy zawodowe co już daje konkretne doświadczenie (sam w czymś takim biorę teraz udział). Dodatkowo za kurs dostaje się stypendium i w zależności od projektu można iść też potem też na staż. Przykładowo za kurs wózka widłowego w prywatnym ośrodku trzeba pewnie zapłacić z kilkaset złotych a w urzędzie jeszcze tobie zapłacą
Z moium wzrokiem to jestem ograniczony niestety raczej do urzędów - o ile monitor nie będzie za daleko albo nikomu nie będzie przeszkadzało, że w porywach siedzę 30 cm do niego...

No właśnie - trudno jest uwierzyć, że to normalne w czasach gdy każdy jest inteligentny, przebojowy i podejmuje setki aktywności...
Na początku miałem podobne lęki, ale z powodu rozbitego liceum (lekka dziura w edukacji, mocno nieciekawie to wygląda) - to mnie strasznie łamało i w zasadzie łamie nadal, bo dopóki nie skończę jakichś studiów, to wypadałoby rubryczkę ze szkołą średnią wpisywać. Jak się uratowałem? Moja pierwsza praca - niemalże łapanka. Przyszedłem na grupowe spotkanie kwalifikacyjne, kto chciał, to od razu podpisał umowę i kilka dni później przychodził do miejsca pracy - CV nikomu nie było potrzebne. Następna praca (obecna) to ta sama branża, więc choć mogli psioczyć sobie pod nosem na tę dziurę godną debila, to wygrałem dzięki posiadanemu doświadczeniu, choć ciężko nazwać jakimś wybitnym doświadczeniem trzymiesięczne uczęszczanie do prostej pracy. Niemniej był to oczywisty plus podczas rekrutacji. Tak więc szukać okazji podobnych do moich i nie nastawiać się od razu na kierownicze stanowiska. A gdybym nie był lękliwy i w wyniku tego jeszcze bardziej się starał (i tak ze mnie zuch chłopak), to już mógłbym awansować.

Cytat:A już tak na marginesie (i tak chyba zacznę szukać materiałów, jak pisać tego typu dokumenty...) - jak do cholery jako fobik napisać, gdyby było trzeba, list motywacyjny?! Przecież to jakaś abstrakcja...
Też do niedawna był to dla mnie kosmos, a teraz mógłbym rozsyłać pracodawcom nie list, a KSIĄŻKĘ o ludzkiej ułomności i niekompetencji, przy czym kreowałbym siebie na szeryfa uczciwości. Czasami się zastanawiam, czy ludzie szanujący pracę to naprawdę taki towar deficytowy i czy opłaca się mojemu panu kierownikowi zatrudniać taką zgraję bumelantów, którzy nie tylko nie znają pojęcia "współpraca" (przy jednoczesnym mistrzowskim opanowaniu "rzucam innym kłody pod nogi, bo tak mi wygodniej"), ale wręcz nie chcą niczego załapać, by im i innym żyło się lepiej. Dochodzi do tego, że "zdrowych" ludzi w niejednym aspekcie prześciga nasz zakładowy upośledzony, i to z nim wolę sobie pogadać niż z resztą. Kiedy myślę, że nic mnie już nie zadziwi, to mnie zadziwiają!
Boziu, jak ja tęsknię za słodkim nieróbstwem.


BTW: przesiedzenie studiów = przegrańskość. Dlatego jako trzęsityłek nie zamierzam iść na studia, dopóki się nie ogarnę.
ja tam sie staram nie przejmowac,
staram sie lapac cos dorywczego jak jest okazja,
a w wolnym czasie uczyc sie (internet) czegos co moze sie przydac,
co prawda dalej nikt mnie nie chce, ale juz jak gdzies wysle CV to zdarza sie nawet odzew "rozpatrzymy pana kandydature przy nastepnej rekrutacji" ...
Ja tam w CV wpisuję wszystko co ukończyłem włącznie z praktykami, które są przecież obowiązkowe na studiach. Co do zainteresowań to je za każdym razem wymyślam. Oczywiście wpisuję takie, co do których nie ma możliwości bądź ciężko zadać jakiekolwiek pytania.
Eximos napisał(a):Ja tam w CV wpisuję wszystko co ukończyłem włącznie z praktykami, które są przecież obowiązkowe na studiach. Co do zainteresowań to je za każdym razem wymyślam. Oczywiście wpisuję takie, co do których nie ma możliwości bądź ciężko zadać jakiekolwiek pytania.
Safari, zjawiska paranormalne, ezoteryka, ichtiologia? xD
Myślałem raczej o takich jak:
-praca przy komputerze
-jazda na rowerze
-samodoskonalenie
-literatura
-poznawanie nowych kultur
ipt. itd.
Chociaż podane powyżej przykłady mogłyby stanowić niezły temat do ciekawej rozmowy kwalifikacyjnej :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Co do cv, to rubrykę doświadczenie musiałabym mieć pustą, bo nie pracowałam wcale. Teraz żałuję, że przesiedziałam studia, ale wtedy nawet nie wiedziałam o aktywnościach, jakie mogą podejmować studenci. Dowiedziałam się o tym po studiach :Stan - Niezadowolony - Przewraca oczami: Do tego sam kierunek średnio mnie pasjonował.

Gdy ktoś ma praktyki, jakiekolwiek, cokolwiek, to wpisywać, pisać też pracę na czarno, wszystko, jeśli nie mamy konkretnego doświadczenia.
Ewentualnie coś zmyślić, tylko tak, żeby się nie zbłaźnić na rozmowie : P

Cytat:Zgłaszasz się do urzędu pracy, rejestrujesz i z przydziału cię wysyłają tam gdzie jest miejsce ale najlepiej samemu znaleźć staż
U mnie w UP staże "z urzędu" są w zasadzie tylko na początku roku, a wtedy jest kilkanaście osób na jedno miejsce : / Kiedy mnie gdzieś wysyłali na staż, to pierwsze pytanie było: "ma pani doświadczenie?" Taaaa, bo jakbym miała, to na pewno starałabym się o staż...

Zas napisał(a):No właśnie - trudno jest uwierzyć, że to normalne w czasach gdy każdy jest inteligentny, przebojowy i podejmuje setki aktywności...
Na pewno nie każdy, myślę, że takich ludzi nawet za dużo nie ma. Ale cóż, pracodawcy i tak wymagają nie wiadomo czego...

hipis napisał(a):chciałbym wiedziec, jak to jest z ta skala znajomosci jezykow obcych, jak to sie mierzy i jak tego mozna dowiesc?
Jak nie masz certyfikatu, to trzeba określić się na oko :Husky - Podekscytowany: A jak pracodawcy zależy, to pewnie zweryfikuje to na rozmowie : /

Pan Foka napisał(a):Boziu, jak ja tęsknię za słodkim nieróbstwem
Boziu, jak ja tęsknię za pracą...

Eximos napisał(a):Co do zainteresowań to je za każdym razem wymyślam.
Też mam z tym problem, bo interesuję się wieloma rzeczami, ale niczym szczególnie, więc też zawsze waham się, co włąściwie wpisać...
Ja się też boję, a wręcz wstydzę swojego CV ze względu na luki :Stan - Niezadowolony - Smuci się: Czasem się zastanawiam jak ja bym miała je wytłumaczyć potencjalnemu pracodawcy...
Przypomniało mi się, że już raz byłem na rozmowie kwalifikacyjnej :Stan - Uśmiecha się - Szeroko: Najśmieszniejsze było to, że tak naprawdę nie byłem nawet pewien, czy to rozmowa kwalifikacyjna (po prostu na targach pracy był punkt sprawdzania CV i pytali się, czy mogą je wziąć) i w dodatku nie wiem nawet do dziś, co to była za firma :Stan - Uśmiecha się - Szeroko: Generalnie nie miałem szans na pracę, bo oczekiwali kogoś, kto ma znacznie więcej czasu niż ja mogłem zaoferować, zwłaszcza wtedy. Po co jednak o tym tutaj piszę - padło pytanie o zainteresowania. Powiedziałem pewnie o językach, z mniejszą śmiałością o tym, iż lubię czasami robić zdjęcia i biegać (to drugie już było lekkim kłamstwem, bo jest to bardziej w sferze planów :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: ), ale on wciąż pytał "co jeszcze?". A ja naprawdę nie umiałem odpowiedzieć... Dziś doszłyby podróże, ale to wciąż mogłoby być mało.

P.S. Zła wiadomość dla fobików - na tym spotkaniu zwrócono mi uwagę na nerwowość (spytano się czy denerwuję) - ponieważ spieszyłem się, by odebrać coś z pociągu, to tym bardziej było to widać.
A propos złej wiadomości - czyli co? Bez benzodiazepinek ani rusz? Właśnie tak myślałem...
Jeśli chodzi o zainteresowania, to właśnie bardziej jeszcze niż pustka na kartce przeraża mnie możliwość drążenai tematu... Pfff...

Jak ten czas cholera zmyka... jeszcze nie byłem u psychiatry, a już luty... Muszę sie jakoś ogarnąć, bo zostanę bez stażu i w czarnej... A może już jest za późno?...
Nie traktuj tego jak wyroku. Po prostu opisuję, jak było w moim przypadku. Inny pracodawca/przeprowadzający rozmowę kwalifikacyjną (bo w tym wypadku zdecydowanie nie był to pracodawca) może zachować się zupełnie inaczej.
A do jakiego zawodu aspirujesz i jaką masz dziurę po skończonych studiach jeśli można wiedzieć :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: ?

Mi ktoś tam w UP już raz powiedział ,ze moje CV nie wygląda zbyt ciekawie :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:
Pocieszam się faktem ,ze w mojej branży CV nie jest aż tak istotne , gorzej jak mi nie wyjdzie plan na życie :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:

Staże to jest dobry pomysł :Stan - Uśmiecha się:
Wydaje mi się ,że w dzisiejszych chorych czasach coraz więcej osób ma problemy ze swoim CV wiec jakoś bardzo się od innych ludzi nie wyróżniamy.
stap!inesekend napisał(a):Całkiem ciekawy temat wymyśliłeś.
U mnie byłoby pusto, gdyby nie a) praca na wakacjach dzięki mojej mamie b) praktyki studenckie c) języki obce - trochę ich jest, z tym, że niestety za dużo tam poziomów A1 i A2. Choć podobno warto o nich wspomnieć, jeśli faktycznie włada się językami na takim poziomie.

Co robić? Chyba Cię zmartwię - działać. Wolontariat i te sprawy.

A możesz napisać w jakim stopniu znasz język obcy jak wpisujesz poziom A1?
Bo nie wiem, czy to oznacza, że umiem już normalnie rozmawiać czy np. że umiem np. się przedstawić i powiedzieć coś o sobie.
Boję się, że jak wpiszę A1, to będą już ode mnie oczekiwać nie wiadomo jakiej znajomości tego języka...
Na tej stronie: http://www.jezyki.pelnomocnik.uw.edu.pl/...&Itemid=79 masz opisane szczegółowy europejskie poziomy biegłości językowej.
Generalnie chodzi o to, by umieć się przedstawić, opowiedzieć coś o sobie, swoich zainteresowaniach, rodzinie, znajomych, nie reagować strachem, gdy ktoś będzie mówił do nas w obcym języku :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: Znać podstawy gramatyki, ortografii, napisać jakiś prosty list czy wypełnić formularz, a jeśli potrafimy opowiedzieć coś, co nas interesuje, a dotyczy kultury państw, gdzie mówi się danymi językami - tym lepiej :Stan - Uśmiecha się:
Ale powiem wam, że dojście do pełnego A1 wcale nie jest aż takie proste, jak mi się iedyś wydawało.
Stron: 1 2