Hejka mam pytanko, pewnie wiele odpowiedzi bedzie bardzo podobnych , Gdzie najbardziej odpoczywacie psychicznie? regenujecie sie psychicznie? Moja oaza spokoju jest Moj pokoj ale tylko i wylacznie jak jestem w nim sam.... wiem to akurat pasuje do fobika samotnosc i spokoj wtedy odzywam, chcialem jeszcze zwrocic uwage co do watku jak ktos przychodzi do nas do domu, zawsze sie ukrywam w pokoju i nie chce wyjsc przywitac sie pogadac bo poprostu sie boje sam nie wiem czego ehhh....
U mnie to też jest mój pokój. Obecnie mieszkam na stancji i tutaj nie czuję się już tak fajnie. Bez przerwy mam się na baczności, w razie gdybym musiał na coś odpowiedzieć lub coś zrobić. Z drugiej strony zawsze chodzę czysty i pachnący, a do tego mam porządek w pokoju i nie trzymam niepotrzebnych śmieci więc niejako wpływa to na moją motywację :]
Łóżko i słuchawki na uszach z ulubionymi kawałkami.
Długi spacer w odludnych miejscach (np las) oczywiście z słuchawki na uszach
Fajnie byłoby się kiedyś nauczyć nurkować bo myślę ze pod wodą to by było najlepsze miejsce na wyciszenie się
Mój pokój jest jak miecz obosieczny: czasami marzę o tym, by się w nim pojawić, a czasem, by się z niego wyrwać...
Ja ide na pomost nad jezioro zaraz po prysznicu z mokrymi wlosami w pizamie. I moje dwa koty ze mna chodza. (w lecie oczywiscie). Pieknie jest. To tylko moje chwile...najlepsze. W zimie maluje obrazy ale to tylko namiastka, tylko w glowie bez odczuc zewnetrznych to chyba sie nie liczy.
Mój pokój, ewentualnie szkoła muzyczna, a konkretnie pewne 2 sale w tej szkole, najlepiej w towarzystwie pewnej jednej osoby
szczególnie jeżeli ta osoba gra, a ja się mogę bezkarnie przyglądać i przysłuchiwać
nie rozumiem czym
nic, brzmi jakbyś była kimś zauroczona
bo jestem
Właściwie taką oazą spokoju to może być las, latem szczególnie, jak się chodzi na grzyby (i jak nie ma innych grzybiarzy)
Byłem w ostatnim czasie w górach. W hotelu gdzie mieszkałem szybko znalazłem taki punkt, gdzie nikt się nie zapuszczał. Jedno ze skrzydeł tego hotelu, korytarz, wnęka a w niej okno i sofa na której się wylegiwałem. Dopiero parę dni przed końcem pobytu pojawili się ludzie
Okazało się, że obok mieszkało 3 Niemców. Dwa dni udawałem że ich nie widzę (obcy ludzie więc nie mam potrzeby by do nich wychodzić). Na trzeci dzień idą i słyszę "aaloooo". Pierwsze 3 sekundy - WTF?! Zaraz potem z lekkim lękiem "Dobry wieczór". Niemcy się przywitali i rzucili komentarzem że "Polacy to są skryci"
Mieszkam na zadupiu więc miejsca gdzie mogę się skryć mam pod dostatkiem. W domu jest to jeden z rogów salonu i strych. Często chodzę sam na strych, na ogół z komórką lub mp3 w ręku, coś tam naprawię, przeglądam stare książki i gazety jakie tam zalegają. W okolicy jest sporo lasów i dwa jeziora. Piękne miejsce.
A jak jestem w mieście to mam kilka lokalizacji: kilka pomieszczeń i balkony internatu a outside - nie ma tego zbyt wiele. W bezpośrednim pobliżu - dwie lesiste górki i tyle. Nie ma zbyt wiele miejsc gdzie można obnosić się z intymnością.
Generalnie mówiąc kiedy przebywam w mieście o wiele mocniej odczuwam samotność aniżeli gdy przebywam w dni wolne w swojej pustelni.
Ja nie wiem ale spokój ducha odnajduje w miejscach, które wiążą się z jakimiś silnymi i dobrymi wspomnieniami z przeszłości. Z dużym sentymentem wracam czasami na drugi koniec miasta gdzie mieszkałem ponad 10 lat temu i lubię się po przechadzać po starej dzielnicy i powspominać
Sleep napisał(a):Dom moich dziadków.
Jak najbardziej, też mój nr 1
Oprócz tego wypad samemu w plener - do lasu, na łąkę ...
Tośka napisał(a):Natomiast spotkania z ludźmi, możliwość wygadania się i odreagowania negatywnych emocji na przykład na imprezie w tańcu, to chyba działa na mnie najlepiej i najszybciej.
Widzę, że Tośka wychodzi powoli z fobii
Włączam tryb zawiści
moze to glupie ale ostatnio spokoj odnajduje u boki pewnej kobiety
) moze ona sprawi ze bede taki jak kiedys? pelny zycia i wigoru chcialbym bardzooooo ...
Misio1990 - jak czytam jej posty to mam wrażenie że już wyszła. I to w jakieś dwa-trzy miesiące.
No i dobrze...
krzyżyk na drogę