PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Chcę zrezygnować ze studiów....
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Jestem na 1 roku filologii germańskiej i chciałam zrezygnować już przed I semestrem, ale bliscy i znajomi wywarli na mnie taką presję, że postanowiłam zostać. Teraz myślę o tym już bardzo bardzo na poważnie. Zawsze byłam dobra z języków obcych, więc w liceum twierdziłam, że germanistyka to moje marzenie. Ale teraz zdałam sobie sprawę, ze wcale tak nie jest. Po prostu wszyscy moi znajomi zdawali się wiedzieć, co chcą w życiu robić, co studiować, o czym marzą. Zawsze słyszałam, że jestem dobra z niemieckiego i muszę iść na tę germanistykę. Gdy już zaczęłam studiować, zrozumiałam, że nic z tego nie będzie. Od października żyję w okropnym stresie, poczuciu bezsensu i osamotnienia... Cały tydzień żyję myślą o piątku i powrocie do domu na weekend. Czuję się na zajęciach, jakbym dalej była w liceum. Wyobrażałam to sobie zupełnie inaczej. Pod względem językowym jestem najgorsza w grupie i z pewnością jedna z najgorszych na roku. Nie nadążam za programem, wszystko sprawia mi trudność, prowadzący raczej nie motywują do pracy. Nie nawiązałam tu żadnych głębszych znajomości, a mieszkam w akademiku(i znam tylko 4 osoby 0_o). Ktoś mógłby spytać, po co w ogóle szłam na te studia... No więc, ja MUSZĘ studiować, inaczej stracę moje jedyne źródło utrzymania, jakim jest renta rodzinna...A bardzo chciałam zrobić sobie rok przerwy zaraz po liceum, żeby sobie przemyśleć, czego tak naprawdę chcę. Jedyną rzeczą, która mnie powstrzymuje jest myśl, że zawiodłam moją mamę, która zawsze mi pokazywała, że nie można się w życiu poddawać... Ale czy mam to ciągnąć dalej, kosztem mojego zdrowia psychicznego? Był ktoś z was kiedyś w takiej sytuacji, zrezygnował ze studiów??? :Stan - Niezadowolony - Smuci się:
Witam filologiczną koleżankę po fachu :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Ale wiesz, nie doradzałabym Ci rezygnacji, przynajmniej nie w tej chwili. Jeśli teraz to rzucisz, to zostaniesz całkowicie z niczym co najmniej do października, a i szkoda niezaliczonego roku, szkoda wydanych do tej pory pieniędzy. Powiem Ci, że gdy ja zaczęłam studia, miałam bardzo podobne myśli - że nic nie umiem, nie nadaję się i nie poradzę sobie, są lepsi, chcę to rzucić w diabły. A teraz? Piszę pracę magisterską. Nie podchodź do tego z myślą, że to męczarnia. Raczej myśl, że właśnie COŚ w tym życiu robisz, a nie siedzisz bezczynnie. To bardzo dużo.
Nigdy nie wiesz, co przyniesie życie, nie warto podejmować tak szybko decyzji. Jeśli mogę coś doradzić, to właśnie daj sobie czas do końca roku, bo rezygnacja teraz zupełnie niczego Ci nie przyniesie. Ulgi też nie poczujesz, wbrew pozorom.
Mnóstwo osób rezygnuje, niektórzy nawet kilkakrotnie. Może zalicz ten semestr, i tak już się kończy, i w trakcie wakacji zastanowisz się, co ze sobą zrobić :-)
Ja rezygnowałem i żałuję. Wiele ofert pracy wymaga po prostu tego licencjata nieważne jaki kierunek. Nie wiem z doświadczenia, ale wydaje mi się, że to jak wyglądają studia nie musi być zgodne z naszymi oczekiwaniami. Ważne żeby praca potem była zgodna. By ten zwykły dzień pracy wyglądał tak jakbyśmy tego chcieli.
She, przymuś się może żeby skończyć ten rok, a potem dziekanka? Prawnie nadal będziesz studentką, więc renta powinna Ci przysługiwać.

A czy wrócisz po dziekance to już inna kwestia- niemniej moim zdaniem nie warto sobie zamykać tej furtki w tym momencie.
Wszystko to, co piszecie ma sens... Tylko że ja już teraz wiem, że nie zaliczę sesji letniej. I stwierdzam to całkowicie obiektywnie: mam warunek z I semestru, nie zaliczę egzaminów ustnych, bo nie jestem na wystarczająco wysokim poziomie językowym, nie dostanę zaliczenia z fonetyki( już mnie o tym poinformowała 'kochana' pani prowadząca), nie oddałam jeszcze pracy rocznej i nie mam szans z żadną gramatyką, bo ledwo odmieniam przez przypadki. Wydaję się jakbym nic nie robiła przez cały semestr, a ja naprawdę próbowałam nadrobić wszystkie zaległości. I tak się przejęłam tym, że odstaję od grupy, że był to dla mnie straszny stres. Na każdych zajęciach. A dziś jeszcze naszła mnie myśl, że w zasadzie nie muszę już teraz składać pisemnej rezygnacji. Po prostu odpuszczę sobie do końca semestru, nie zdam sesji i sami mnie wywalą... Jest to raczej durne i nierozsądne rozwiązanie, ale ja nigdy raczej zdrowym rozsądkiem nie grzeszyłam...:Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
Jeśli się postarasz i coś tam zaliczysz, to powinni Cię przepuścić z długiem punktowym, prawda? Przynajmniej rentę zatrzymasz, bo z tego co piszesz, to ważna sprawa.
Nigdy nie jest aż tak źle, żeby nie mogło być lepiej. Może to tylko Ty to tak widzisz, że jesteś na straconej pozycji? Sama na pierwszym roku miałam problemy z zaliczeniem, ale jak widzisz... jakoś poszło. Jest jeszcze kwiecień, jeśli się zbierzesz w sobie, to na pewno dasz radę. Wierzę w to i trzymam kciuki :Stan - Uśmiecha się: Spróbuj, szkoda marnować szansę.

A z ciekawości - gdzie studiujesz? Bo ten kierunek jest mi bliski :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Hmmmm... Chyba faktycznie to jeszcze raz przemyślę... Dzięki ludzie :Stan - Uśmiecha się:
tifa- Kraków
O, no to zupełnie po drugiej stronie kraju. Myślałam, że może mogłabym w czymś pomóc, z jakimiś prowadzącymi :Stan - Uśmiecha się:

Przemyśl, przemyśl. Wiesz jak ja się zawsze motywuję? Że szkoda mi stracić tego, co już osiągnęłam i mam. Nic tak mnie nie motywuje jak właśnie myśl, że znów trzeba będzie od początku... a pewnie nie znajdę na to sił.
She.sun.20 napisał(a):Hmmmm... Chyba faktycznie to jeszcze raz przemyślę... Dzięki ludzie :Stan - Uśmiecha się:
tifa- Kraków
Przemyśl przemyśl, nie warto się od razu poddawać :Stan - Uśmiecha się:
She.sun.20 napisał(a):Był ktoś z was kiedyś w takiej sytuacji, zrezygnował ze studiów??? :Stan - Niezadowolony - Smuci się:

Ja byłem w podobnej sytuacji. Zrezygnowałem ze studiów.
Miałam podobną sytuację, tylko kierunek trochę inny, bo matematyka. Prawda, że byłam najgorsza z grupy, teraz się zastanawiam czy ja cały pierwszy semestr żyłam może w innym świecie? Nie przebrnęłam przez pierwszą sesję, można było powalczyć o pozostanie na studiach choćby na warunku, ale stwierdziłam, że to już nie ma sensu.
Jestem na drugim roku na innym kierunku na innej uczelni (też Kraków :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język 2:) i jest łatwiej, ale... żałuję, że nie włożyłam więcej wysiłku, że zmarnowałam ten czas. Jestem przekonana, że nawet gdybym miała powtarzać rok to poszłoby mi dużo dużo lepiej.
Nie poddawaj się, jak ktoś tu wyżej napisał, będziesz miała wakacje na przemyślenie sprawy i ewentualne nadrobienie zaległości. Poza tym kierunek warty stresu moim zdaniem :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: Trzymam kciuki!
Ja zrezygnowałam bo też nie miałam żadnej motywacji i wyjechałam na przysłowiowy zmywak. Tam się nauczyłam życia, dostałam wielokrotnie w 4litery, podszkoliłam język, zarobiłam nieco grosza. Wróciłam też do końca bez przekonania, po prostu pozwoliłam, żeby los mnie robił jak chce. Po powrocie zrobiłam 1 studia teraz jestem na drugich bo wiem już co chce robić. Nie żałuje przerwania studiów, ale wiem, że nie czasem drugiej szansy można nie dostać bo czas nie czeka, albo dostać ją dużo później. Spróbuj wykrzesać jeszcze odrobinę motywacji i zaczekaj do wakacji.
Ja też kiedyś zrezygnowałem ze studiów i patrząc z perspektywy czasu, to bardzo dobrze zrobiłem. Żałuje, że nie zrobiłem tak długo wtedy zwlekałem z tą decyzją. Pierwsze dwa lata po rezygnacji były bardzo ciężkie, ale w końcu dostałem dobrą robotę na stałe.
Witam! Może i ja się wypowiem na ten temat, bo jestem w podobnej sytuacji. Też chodzę na filologie i jestem na II roku. Wiele razy zadaje sobie pytanie "co ja tu robię?" mam zupełnie inne marzenia, cele i plany na przyszłość. I chce zrezygnować, ale wiem że tego nie zrobię, z kilku powodów. Parę z nich napisze je bo mogą one komuś pomóc.
1. Zrezygnuje. I co dalej? W naszym kraju z pracą nie jest łatwo i nie ma co się oszukiwać, bez wykształcenia nie ma sporych szans na dostanie dobrej pracy. W moim przypadku pójście do pracy było by najlepsze rozwiązanie, na realizacje moich planów potrzeba mi sporo funduszy.
2. Szkoda mi tych prawie dwóch lat które spędziłem w tej szkole. Mimo, że mam nieraz problemy z różnych przedmiotów, to daje rade i się nie poddaje. Interesuje się językami obcymi więc się nie zniechęcam. To jest kierunek który mnie najbardziej interesuje.
3. Brak znajomych. Jestem świadomy że gdy zrezygnuje to stracę kontakt z ludźmi których poznałem na uczelni. A szkoda by było stracić, poznałem wiele fajnych ludzi.
Powodów jest wiele ale nie będę tu wszystkich wymieniać...

Szkoła mnie kosztuje dużo stresu i dlatego nieraz zastanawiam się by zrezygnować. Nie widzę się w żadnym zawodzie, które oferuje mi ukończenie mojego kierunku. Chciałbym robić coś innego i mieszkać zza granicą. A tam żadna szkoła, którą skończę w naszym kraju nie ma znaczenia.
Oczywiście to są tylko moje przekonania i oczywiście każdy może mieć inne zdanie co do tej kwestii.
perth napisał(a):1. Zrezygnuje. I co dalej? W naszym kraju z pracą nie jest łatwo i nie ma co się oszukiwać, bez wykształcenia nie ma sporych szans na dostanie dobrej pracy.

Na pewno nie pocieszę Cię słowami, że z wykształceniem wcale nie jest łatwiej. Skoro jesteś już na 4 semestrze to do licencjatu musisz dojść. Szkodo by było to zmarnować, skoro jakoś ci idzie.
Jestem w podobnej sytuacji. Co prawda, już na 2. roku filologii, ale fuksem udało mi się uniknąć warunku. Uwalam notorycznie egzaminy ustne. Też byłam przekonana o tym, że jestem dobra w językach, zresztą tak mi sugerowali nauczyciele, a okazało się, że jestem beznadziejna. Mam wrażenie, że jestem na niższym poziomie językowym niż przed podjęciem studiów.

Czuję, że fatalnie wybrałam, ale ze względu na rodziców, kasę zainwestowaną w zakwaterowanie i utrzymanie w pozarodzinnym mieście kontynuuje. Zbliża się sesja, a ja nadal nie umiem języka będąc na 2. roku.
She. sun. 20, mam pytanie czy nauka języka niemieckiego poza studiami sprawia Ci przyjemnośc, bo jeżeli tak to mnie się wydaje, że to może raczej twoja sytuacja na roku, osamotnienie i to ,że czujesz się najgorsza
powodują że chcesz zrezygnowac.
U mnie na studiach są osoby, które kiedyś były dosyc słabe, a dziś są jednymi z lepszych.
I jeżeli nauka języków jest dla Ciebie przyjemnością to myślę że nadrobisz zaległości.
Czy może jest coś co wiesz że wolałabyś studiowac?

Ja jestem na kieruku, który mnie nie interesuje ( nie napiszę na jakim bo mam niezdrowy lęk, że ktoś mógłby mnie rozpoznac) i nie widzę siebie w tym zawodzie, który zdobywam, też strasznie męczę się psychicznie na studiach, często zadaje sobie pytanie: co ja tutaj robię?
Tylko, że ja niewiem co chciałbym robic w życiu, a ponieważ niewiem postanowiłem je mimo wszystko skończyc .