PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Wyczekiwane spotkanie
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Mam 19 lat, około 4 lat temu poznałam przez internet chłopaka, z drugiego końca Polski, na popularnym portalu społecznościowym. Przyznać trzeba, że lubiliśmy zawsze rozmawiać i robiliśmy to bardzo często, zwykle codziennie. Dopiero od niedawna mamy się ku sobie bardziej niż zwykle.
Z jego strony wynikła inicjatywa spotkania, mimo że będzie musiał wydać na podróż miliard i spędzić miliard godzin w tejże podróży.
Mamy się zobaczyć pewnie jeszcze w tym miesiącu, dnia dokładnego nie ma wyznaczonego, a ja już jestem cała w strachu. Wie o moich wadach, wszelakich, problemach, potyczkach. Mimo to, boję się potwornie, że go rozczaruję. Głównie chodzi o fizyczność. Boję się, że zblokuję się do tego stopnia, że uzna, że nie jestem nim jakkolwiek zainteresowana, a mam problem z mówieniem o tym co czuję, okazywaniem. Tak zwana "poker face" od momentu gdy opuszczę dom.
Snuję już wizje o tym, że muszę wyjść po niego na dworzec, że popełnię gafę, że nie zapełnię mu dobrze czasu, że załatwię zły nocleg. Wspominał, że może pójdziemy coś zjeść. To kolejny stres dla mnie. Od zawsze czuję się głupio jedząc w miejscach publicznych, a jak mam tak iść z mężczyzną, to czuję się jakbym wyglądała żałośnie w całej scenerii.
Snuję tysiąc wersji. I ciągle dochodzę do wniosku, że jestem "beznadziejna, za brzydka i w ogóle be" żeby się z nim spotkać. Mimo, że zależy mi na nim bardzo i siedząc tu sama pragnę z całego serca go zobaczyć.
sama zaprzeczam swoim uczuciom.
Nie wiem jak sobie z tym poradzić i czy mogę się w jakikolwiek sposób do spotkania przygotować.
Hej:Stan - Uśmiecha się:
Rzeczywiście trudna sprawa. Myślę, że jeśli tak dobrze się ze sobą dogadujecie, on wie o twoich problemach i stwierdził, że chce się z tobą spotkać, to chyba warto spróbować. Może wszystko dobrze się potoczy?:Stan - Uśmiecha się:
Ewentualnie mogłabyś mu powiedzieć, że nie jesteś jeszcze gotowa, ale nie wiem, czy za jakiś czas będziesz czuła się bardziej gotowa...?
Nie, wiem że to nie kwestia czasu i bez względu na termin nie będzie mi lżej z perspektywą spotkania. Mówiłam mu, że bardzo się stresuję, aczkolwiek dla niego fobia społeczna to abstrakcja. Gdy mu powiedziałam, że ją u siebie podejrzewam powiedział : "ania, nie piernicz". Wytłumaczyłam mu nieco. Ale wiecie jak jest, bogaty biednego nie zrozumie :Stan - Uśmiecha się:
Nie idzicie na twistery i inne hamburgery, to stres przed głupim wyglądaniem moze bedzie mniejszy :Stan - Uśmiecha się:

Lubisz go, to nie marudź, nie zmarnuj tej szansy... Ta, łatwo powiedzieć, ale pomyśl o tym - czy warto uciekać od takiej okazji, majać FS? :Stan - Niezadowolony - Smuci się:
Też kiedyś pisałem przez dłuuuugi czas z pewną dziewczyną i mimo kilku prób, nigdy się nie spotkaliśmy. Im później tym trudniej.
Zaryzykuj. Myśl pozytywnie. Pomyśl o "nagrodzie" która czeka jeśli się dogadacie.
Wg. psychologów taka pisanina bez spotkań na żywo zdrowa nie jest i raczej nie rokuje, ale chyba warto by było skonfrontować nasze wizje z rzeczywistością. Może wyjdzie z tego nie wielkie love, a nauka na przyszłość.
Nawet nie wielkie love, ale nauka, to znacznie więcej niż pisanina online.
anning napisał(a):Snuję już wizje o tym, (...)
Snuję tysiąc wersji.
Nie staraj się przygotować i myśl o niczym albo zapewnij sobie jakikolwiek inny temat/tematy do myślenia/zajęcia się i skup się na tym tak jakby wszystko inne na świecie nie miało znaczenia, np. oddychanie, gotowanie, krzyżówki, kostka rubika... :-D
masterblaster napisał(a):...kostka rubika... :-D
Albo utwory Rubika, tam sobie poklaskać dodatkowo można :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Nieee, za Rubika raczej się nie wezmę, choćby mi płacili :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:

Oczywiście, że nie chcę tego zaprzepaścić przez FS. Zaryzykuję, ale wiem, że do tego czasu będę kłębkiem nerwów.
Wcześniej pisaliśmy sobie "ot tak, on se żył ja se żyłam". Dopiero od niedawna gdzieś tam przyświeca temu perspektywa spotkania. A on jest bardzo zdeterminowany.
To mnie dodatkowo stresuje, że podświadomie wymaga ode mnie dużo. A ja jestem perfekcjonistką, co w tym przypadku wcale mi nie pomaga :Stan - Niezadowolony - W szoku:
Boję się, że przez FS będę skrępowana, zblokowana, że hmm...nie wynagrodzę mu swoją osobą trudu włożonego w realizację spotkania. Wiec chyba tak czy siak plucia sobie w brodę nie ominę.
Zobaczymy. Zaryzykuję. Co będzie to będzie :Stan - Uśmiecha się:
Myślę, że jeśli pisaliście ze sobą przez 4 lata to każdy z was ma jakąś wizję tej drugiej osoby, prawdopodobnie trochę wyidealizowaną. Równie dobrze może się okazać, że to on nie spełni twoich oczekiwań...
Dlatego tak jak mówisz, warto zaryzykować i się przekonać:Stan - Uśmiecha się:

*Zas
FS to nie wyrok, można się z tego wyleczyć i być może dzięki swoim doświadczeniom patrzeć na świat bardziej dojrzale niż ludzie, którzy czegoś takiego nie przeżyli.
Naturalnie, zgadzam się. Aczkolwiek ja jestem bardzo pobłażliwa wobec innych ludzi i ich wad, a uważam, że moje wady to wady najgorsze na świecie i widoczne od razu, skreślające mnie.
To chyba typowe.
No niestety dla ludzi z FS tak.
Miałam trochę podobną sytuację. To znaczy kiedy byłam naprawdę w złym stanie zaczęłam się spotykać z chłopakiem. Stworzyłam sobie wizję jaki on jest dobry, że się mną zajmuje, że mi poświęca czas i w ogóle jest niesamowity i wmówiłam sobie, że się w nim zakochałam... Potem się okazało, że niekoniecznie tak było, wszystko się działo w mojej głowie.
Tzn. nie chcę nas porównywać, bo u każdego fobia się objawia trochę inaczej... Po prostu rozumiem, że jest to trudne...
Ja w zyciu "w srodku monitora" spotkalem tyle ciekawych dziewczyn z ktorymi chetnie bym sie spotkal, ale zawsze geografia zabijala nadzieje. Oh, dlaczego nie mozemy wszyscy mieszkac w jednym malutkim pudeleczku i wychodzic tylko zeby razem pozbierac poziomki.
Berserk napisał(a):Zaryzykuj. Myśl pozytywnie. Pomyśl o "nagrodzie" która czeka jeśli się dogadacie.

Całkowita racja. Poznałam kilka osób za pośrednictwem forum ( innego ). To bardzo wartościowe znajomości. Z niektórymi osobami spotykam się regularnie. Warto się poznać w realu i najlepiej jak najszybciej, aby nie budować mało realistycznego obrazu danej osoby.
anning napisał(a):I ciągle dochodzę do wniosku, że jestem "beznadziejna, za brzydka i w ogóle be" żeby się z nim spotkać.

Wyslij mu pare fotek. Jak nadal bedzie chcial przyjechac to znaczy, ze nie jest z toba tak najgorzej.

anning napisał(a):Mimo, że zależy mi na nim bardzo i siedząc tu sama pragnę z całego serca go zobaczyć.

No to sie zobaczcie. Masz go podanego na tacy, wiec wystarczy, ze wyjdziesz i posiedzicie razem godzinke albo pare godzinek. Powiedz zeby cie odwiedzil jak najszybciej to zamiast wymyslaniem sobie powodow czemu lepiej posiedziec przed komputerem bedziesz mogla sie zajac przygotowaniami i planowaniem przebiegu spotkania.

Berserk napisał(a):Zaryzykuj. Myśl pozytywnie. Pomyśl o "nagrodzie" która czeka jeśli się dogadacie.

A czym ona ryzykuje skoro to do niej przyjezdza ten kolezka? Tym, ze bedzie nudno i ta cala znajomosc sie rozpadnie? Ze po drodze zgubi telefon albo klucze? Czy moze tym, ze kolega - podroznik okaze sie psychopatcznym gwalcicielem handlujacm ludzkimi organami? Skoro ta znajmosc mialaby sie rozpasc to chyba dobrze, ze teraz, a nie po kolejnych 4 latach internetowego wzdychania do siebie. Gorzej z drugim albo trzecim przypadkiem, ale na takie sytuacje moze rownie dobrze natrafic np. przy powrocie ze sklepu.
Muszę przyznać, że bardzo mi to imponuje, że chce przyjechać. A ma do pokonania jakieś 600 km...I jest bardzo zdeterminowany.

Wie jak wyglądam, generalnie ma o mnie dość "wyidealizowane" pojęcie co mnie dodatkowo przytłacza. Ciężko mi oceniać samą siebie, ale jestem bardzo zakompleksiona mimo tego, że potrafię wzbudzić męskie zainteresowanie.

W czerwcu się nie spotkamy, bo wyjeżdżam. Ale mam nadzieję, że lipiec będzie tym wielkim miesiącem.

Wiem, o tym, że im szybciej się spotkamy tym lepiej. Ale sytuacje dnia codziennego ciągle mnie przeświadczają w tym, że nie wiem czy sprostam jego oczekiwaniom, podświadomym, bo on bardzo mnie wspiera i nawet uważa moje ciągłe przerażenie światem za urocze.
[/quote]
anning napisał(a):Muszę przyznać, że bardzo mi to imponuje, że chce przyjechać. A ma do pokonania jakieś 600 km...I jest bardzo zdeterminowany.

Moich rodziców też tyle dzieliło, może Tobie też się poszczęści :Stan - Uśmiecha się:
...
Powiało optymizmem!...
loona, też się tego obawiam. Tyle, że wiesz, na początku nie planowaliśmy spotkania. To było tak zwane "luźne pisanko" w wolnych chwilach, a że dobrze nam się gawędziło to robiliśmy to często. Jest odważny, pewny siebie. Ale jak sam twierdzi, jestem małomówna i boi się, że chcąc mnie przegadać będzie gadał bzdury. Zmartwiło mnie to :Stan - Niezadowolony - Smuci się:
Ustaliliście już termin?
W czerwcu ja nie mogę. Więc na pewno lipiec, pierwszy lub drugi weekend :Stan - Uśmiecha się: