PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Miłość i zauroczenie,a pośród nich socjofobiczka
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Chłopak nr 1,lat 26,znam go od wielu lat,znam jego imię i nazwisko,znam jego rodzinę,a on moją.Podobał mi się od bardzo dawna,ale on zwrócił na mnie uwagę dopiero na początku tego lata.Zakochałam się.Był między nami gorący flirt,uśmiechanie się,maślane oczy,patrzenie sobie w oczy,to chłopak,który nie należał do nieśmiałych.No ale nie gadaliśmy ze sobą.W końcu pod koniec wakacji powiedział mi "cześć",ale ja nie odpowiedziałam.Potem jeszcze trochę się przed nim ośmieszyłam.Od tamtej pory widziałam go jeszcze jakieś dwa razy i traktował mnie jak powietrze.Kocham go i zrobiłabym dla niego wszystko.Widuję się z nim tylko w lecie.Co prawda mieszkamy w tej samej miejscowości i może się zdarzyć,że oprócz lata spotkamy się gdzieś tam na mieście z dwa-trzy razy w ciągu roku,ale to naprawdę rzadko i przez kilka sekund.
Chłopak nr 2,lat 17,to chłopak z mojej szkoły,wiem o nim tylko tyle,że wiem do której klasy chodzi.Spodobał mi się rok temu,patrzyliśmy sobie w oczy,kiedy mijaliśmy się szkolnym korytarzem.Potem on spodobał się też mojej koleżance z klasy.Ona do niego zagadała,na tym się skończyło.Czasem tylko na nią popatrzył,ale głównie nadal patrzył na mnie.Ja zaczęłam go ignorować,chciałam dać mu szansę wyboru,z którą z nas chce być.Wtedy on też mnie ignorował,potem unikał i znów ignorował.W tym roku szkolnym ja znów się na niego patrzę,on czasami na mnie też,ale głównie stara się unikać mojego wzroku.Wiem,że on wie,że mi się podoba i jego koledzy też o tym wiedzą.Dwa tygodnie temu była taka sytuacja,że stał w kolegami i popatrzył na mnie i tak się delikatnie uśmiechnął,ja do niego też,ale pierwsza odwróciłam wzrok,bo jego koledzy też się na mnie patrzyli.W czwartek,stał ze swoją koleżanką z klasy (to było dziwne,bo nigdy do tej pory nie widziałam go z żadną dziewczyną,zawsze stał z kolegami),ona moim zdaniem ewidentnie z nim flirtowała: bawiła się włosami,niby przypadkiem dotykała,te całe kobiece sztuczki.Rozmawiali,zaczęli się śmiać,on zaczął tak "ucierać jej nosa", no wiecie,tak złapał ją za nos.Następnego dnia siedziałam na ławce z tą moją koleżanką z klasy.On przechodził i totalnie olał zarówno ją,jak i mnie.Ja nienawidzę tej dziewczyny z mojej klasy,jest podła,ostatnio w ogóle przestałam się do niej odzywać.Jestem mocno zauroczona w tym chłopaku,ale sama nie wiem co myśleć o jego zachowaniu.
Pomiędzy nimi dwoma,ja,18-letnia socjofobiczka.I zupełnie nie wiem co robić,totalnie się pogubiłam,czuję się jak w pułapce.Na pewno nie odezwę się do żadnego z nich pierwsza.Jestem o nich bardzo zazdrosna.Chłopak nr 1 jest miłością mojego życia i nawet jeśli byłabym z kimś w związku,to dla niego zrobiłabym wszystko,myślę o nim non stop i kiedy pod koniec wakacji trochę się przed nim ośmieszyłam to byłam naprawdę w strasznym stanie psychicznym,najchętniej najadłabym się wtedy jakichś tabletek nasennych,byłam cała roztrzęsiona,naprawdę strasznie mi na nim zależy.Ale widzę go tylko w wakacje.Chłopaka nr 2 widzę codziennie,ale nie wiem czego on chce,zależy mi na nim,ale mam dużo konkurentek,a on po roku czasu nadal się do mnie nie odezwał, a ja sama też tego nie zrobię.Socjofobia mi na to nie pozwoli.
Ogólnie mam duże powodzenie u chłopaków,ale tylko w takim sensie,że większość patrzy na mnie w jednoznaczny sposób (od razu mówię,że ubieram się normalnie,jak każda nastolatka),ale żaden nie zagada.Moją fobię pogłębiło to,że w wieku 16 lat jeden chłopak mnie wyśmiał i odrzucił,a podobna historia wydarzyła się rok później.
Co byście zrobili na moim miejscu?
Od razu napisze, że nie spodoba Ci się moje zdanie.

Nie nadajesz się dla żadnego z nich. Tak naprawdę nie kochasz żadnego, to nawet nie miłość czysto platoniczna co maniakalna. Z tego co piszesz wynika, że będziesz z tym który się pierwszy odezwie, to nie jest miłość to zawody w Twojej głowie. Gdybyś kochała Pana nr.1 to byś nie interesowała się Panem nr.2 i odwrotnie, bo kochać to być wiernym. Nie wiem też czemu nie robiłaś z "dwójką" nic co by wzmocniło relacje i czekałaś cały rok bo oczekiwałaś jego reakcji. Naczekasz się z takim podejściem. Może to ta kobieca duma.
W ogóle nie uważam, żeby o 8 lat starszy facet patrzył na Ciebie tak jak Ty na niego. To nie ten etap dojrzałości, on patrzy inaczej.
Jak będziesz dalej żyła tym co teraz to skończy się to na tym, że i Pan 1 i 2 znajdą sobie dziewczyny po jakimś czasie a Ty zostaniesz sama i nawet nie zauważyłaś te osoby, które patrzyły na ciebie tak jak Ty na tamtych Panów.
Czy próbowałaś już jakiejś formy leczenie swojej fobii? Myślę, że rozpoczęcie terapii u psychologa byłoby dobrym wyjściem i mogłoby Ci pomóc nabrać pewności siebie.
Musisz też być pewna, do którego z nich naprawdę coś czujesz.
Judyta napisał(a):Moją fobię pogłębiło to,że w wieku 16 lat jeden chłopak mnie wyśmiał i odrzucił,a podobna historia wydarzyła się rok później.
Co byście zrobili na moim miejscu?
To, że trafiłaś na dupków nie znaczy, że trafisz znowu. Wiem, że to może być trudne, ale nie można wiecznie żyć przeszłością.
"Art", nie leczyłam się u specjalisty,bo uważam,że mi mogłaby pomóc jedynie terapia grupowa,a w mojej miejscowości nie ma takiej możliwości,a ja nie mam jak gdzieś dojeżdżać.Kiedyś,gdy źle się czułam,przeprowadziłam taką terapię,którą znalazłam w internecie-pomogło do tego stopnia,że czuję się w miarę dobrze.Mam lepsze i gorsze dni,ale teraz już potrafię w miarę normalnie funkcjonować w środowisku,tyle,że nie potrafię odezwać się do chłopaka i chyba nigdy się tego nie nauczę.Nawet bywały takie dni,że czułam,że mogę to zrobić,ale zawsze w ostatniej chwili fobia mnie powstrzymywała.
Co do moich uczuć to tak jak mówię,do chłopaka nr 1 to miłość,taka jedyna mocna w życiu,a do chłopaka nr 2 to takie dosyć mocne zauroczenie.
Tyle,że ja od tej przeszłości nie mogę się oderwać: jedno ośmieszenie w 3 klasie gimnazjum,a drugie w 1 klasie szkoły średniej.Tyle,że to drugie było o tyle bardziej bolesne,że chłopak,pomimo,że dorosły to rozgadał całej mojej klasie,że go podrywałam itd.,chociaż tak naprawdę próbowałam z nim tylko na początek nawiązać normalną relację przez internet (bo brakowało mi odwagi na żywo) i to bez żadnych podtekstów.Dlatego teraz mam taki uraz.
"Judas" to nie tak,że będę z tym,który się pierwszy odezwie.Kocham chłopaka nr 1 i zgodzę się z tym,że kochać to być wiernym,ale być wiernym osobie,z którą się jest w związku.To co czuję do chłopaka nr 2 to zauroczenie,ale gdybym miała wybór to z pewnością wybrałabym nr 1.Wiesz,może 8 lat różnicy to sporo,ale on obraca się w towarzystwie dziewczyn i chłopaków 18-25 lat i nie przeszkadza mu to.Wiem,jak na mnie patrzył,nie wymyśliłam sobie tego.A to,że nie zrobiłam nic więcej z nr 2 to nie kobieca duma tylko właśnie fobia.
Podobno terapia indywidualna + odpowiednie leczenie farmakologiczne również może pomóc. Ja bym spróbował. Nie masz nic do stracenia.
Leków wolałabym nie brać,bo na co dzień nauczyłam się już normalnie żyć,więc chyba nie ma sensu faszerować się nimi.Do terapii indywidualnej zniechęca mnie to,że czytałam,ze podobno psychoterapeuta każe narysować to czego się boisz,a potem ci mówi,że nie warto się tego bać.Dla mnie to jest śmieszne,bo to,że narysuję sobie ludziki to nie znaczy,że przestanę odczuwać lęk.
Chyba nie do końca możesz normalnie żyć skoro opisujesz swój problem i określasz się jako fobik. Leki mogą Ci jedynie pomóc. Nie wiem jak wygląda całość psychoterapii (mam za sobą dopiero pierwszą wizytę), ale zdecydowałem się pójść, bo wiem, że nie robiąc nic nigdy się z tego nie wydobędę. No ale to tylko moje zdanie.
Wiadomo,że nie jest idealnie,ale da się żyć,a swój problem opisuję,bo nigdy sobie nie radziłam w relacjach z chłopakami,tylko teraz to wygląda poważniej niż dawniej.
No przemyślę to.A jak wyglądała Twoja pierwsza wizyta?
Pierwsze wizyty mają cel poznawczy. Psycholog spyta się Ciebie co Cię do niego sprowadza, jak wygląda Twoje życie itd. Wysłucha spokojnie i na tej podstawie stworzy Twój obraz psychologiczny i rozpocznie jakąś terapię.
8 lat według mnie to nie jest jakaś ogromna różnica, ale co ja tam wiem, ja stary jestem :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
Wytłumacz mi tylko proszę jakim cudem jesteś zakochana w kimś komu tylko cześć powiedziałaś? Chyba żeby kogoś kochać, to trzeba dobrze poznać tą osobę. Wydaje mi się, że po prostu jesteś bardziej zauroczona panem1.
Ta terapia to w każdym razie pewno bez rysunków i kozetki :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:
OtoJa napisał(a):8 lat według mnie to nie jest jakaś ogromna różnica, ale co ja tam wiem, ja stary jestem :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
Wytłumacz mi tylko proszę jakim cudem jesteś zakochana w kimś komu tylko cześć powiedziałaś? Chyba żeby kogoś kochać, to trzeba dobrze poznać tą osobę. Wydaje mi się, że po prostu jesteś bardziej zauroczona panem1.
Podobno zauroczenie trwa maks. kilka miesięcy,a ja coś do niego czułam odkąd go poznałam czyli to już jakieś 4 lata,a to takie maksymalne silne uczucie to od czerwca.Może i z nim nie rozmawiałam,ale za tyle lat ile go znam zdążyłam go trochę poznać,on jest kolegą mojego wujka,a z jego bratem chodziłam do podstawówki.
Judyta napisał(a):Podobno zauroczenie trwa maks. kilka miesięcy
A ja słyszałem, że się może utrzymywać ponoć od 2 do 3 lat :Stan - Niezadowolony - W szoku:

Poza tym jak się z kimś jest i się go pozna, to szybko się może "zakochanie" skończyć :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:

A on to co? Piszesz niby, że daje Ci jakieś sygnały ale jak widać nic poza tym nie robi. Może on nie jest aż tak bardzo zainteresowany, a Ty sobie nadzieje robisz.

Któreś z was musi się w końcu odważyć na pierwszy krok, bo jak tak będziecie tylko sobie patrzyć, to albo Ty w końcu znajdziesz sobie innego, albo jego jakaś inna dziewuszka "wyrwie" :Stan - Uśmiecha się:
Takie patrzenie ruski rok tylko to jak dla mnie żaden flirt :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:. To że jeden czy drugi na Ciebie patrzy to niekoniecznie musi znaczyć nie wiadomo co. Czasami ludzie, którym się ktoś podoba mają tendencję przypisywania spojrzeniom, gestom tego kogoś, jakieś niesamowite znaczenie. Moim zdaniem, gdyby byli zainteresowani to podeszliby, zagadali. Jeśli sama nic nie zrobisz to wychodzi na to, że oni też.
Judyta napisał(a):Kocham go i zrobiłabym dla niego wszystko.
A no właśnie, wydaje mi się, że zrobiłaś już 'wszystko' co mogłaś zrobić.
Nawet po sobie wiem, że podobne zauroczenia mogą ciągnąć się latami, ale to nic więcej, jakaś sympatia owszem, ale wyobrażanie sobie 'miłości' w takim kontekście to totalne nieporozumienie, taki trik naszej biologi (do obejścia rozumu).