PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Osoba inna - Osoba skazana na samotność?
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2
Witam, chciałbym poruszyć temat mojej fobii... Pochodzę z małej wioski na Kujawach, lecz jako małe dziecko przeprowadziłem się na Śląsk. Jako mały brzdąc bawiłem się z wszystkimi dziećmi (było nas ok. 14 na całą wieś) nawet starsi się do nas przyłączali. Graliśmy w piłkę, bawiliśmy się w naszym małym parku, każdy każdego lubił. Po przeprowadzce szok był tak mocny, że mało brakowało a zamknąłbym się totalnie w sobie. Mianowicie chodzi mi o taki szok, że jak próbowałem się z kimś pobawić, to ten ktoś patrzył na mnie dziwnie a następnie mówił że mu się nie chce. No ok. Ale to się powtarzało dość często. Miałem zazwyczaj dość wtedy ludzi, skupiłem się na nauce języków itd. Kontakt z dziewczynami, praktycznie żaden. Taty nigdy nie było w domu, mama zajęta gotowaniem i sprzątaniem domu, siostry zajęte sobą. I ja siedzący sam w pokoju. Zabrałem się za czytanie książek, modele i inne sprawy. Podobało mi się to, lecz wciąż chciałem z kimś wyjść, pogadać. Ojciec gdy przyjeżdżał, nigdy mi nic nie pokazywał, jedynie mnie bił jak coś przeskrobałem. Przez to teraz mam kłopoty z agresją (takie są moje podejrzenia) nigdy nie pomagał mi rozwijać moich pasji, np. konstruowanie. Zawsze marzyłem o skonstruowaniu mojego własnego pancerza. Mój pierwszy rysunek z pancerzem podarł. Od tamtej pory byłem dość agresywny do czasu gdy dostałem komputer i podłączyli mi internet. Po pewnym czasie, ubzdurałem sobie że internet jest dla mnie ważniejszy niż ludzie, jest bardziej interesujący, zawsze mnie zaakceptuje. Jako dziecko byłem bardzo wrażliwy, często mnie przezywano, dzięki teraz totalnie zatraciłem wiarę w ludzi. Zauważyłem pewne analogie w ludziach którzy byli wokół mnie. Gdy czegoś potrzebowali, to zaraz stawali się mili grzeczni, gdy dostali to czego chcieli, to znowu przezwiska. Teraz mi po tym została taka zwyczajna znieczulica. Przestałem się interesować ludźmi. Miałem kilka dziewczyn w życiu, tylko jedna była w porządku. Ostatnio zauroczyłem się w jednej dziewczynie. Okazało się, że ,,daje'' wszystkim na prawo i lewo. Chciałbym mieć normalnych znajomych, znać normalnych ludzi a nie taką patologię. Czuję się jak odgrodzony murem, po jednej stronie jest normalnie a po drugiej jest totalna patologia i ja siedzący okrakiem na tym murze. Teraz rzadko kiedy z kimś rozmawiam, nie widzę sensu aby to robić. Wolę pograć sobie w jakąś grę. Nie wiem co mam dalej robić, na razie zajmuję się czytaniem książek oraz modelarstwem. Może macie dla mnie jakieś rady, nie wiem, gdzie mogę spotkać normalnych, przyjaznych ludzi.
Nie da się odpowiedzieć na pytanie "gdzie spotkać normalnych, przyjaznych ludzi", bo dla każdego normalność i przyjazność oznaczają trochę co innego. Możesz próbować umawiać się przez to forum (lub inne podobne) z ludźmi z Twojego miasta i okolic. Tyle, że takie spotkanie nie gwarantuje "fajnego" towarzystwa (nie obrażając nikogo ze Śląska, jak i innych miejsc) w sensie otwartych i wygadanych ludzi - a wydaje mi się, że fobicy wbrew pozorom często takiego towarzystwa łakną (i jednocześnie chcą czuć się w nim swobodnie, tzn. żeby nikt ich nie zmuszał, żeby stali się tacy sami). Jest to jednak szansa na spotkanie ludzi podobnych sobie, a to też ważne. Doszedłem do wniosku, że pragnienie spotkania ludzi "ze swojej bajki" w przypadku fobików jest trochę jak wiara w mitologię. Dla fobika kontakty społeczne są trudne, czy będzie to spotkanie z innym fobikiem (bo ciężarem będzie jego aspołeczność), czy z nie-fobikiem (bo jego pewność siebie sprawi, że się speszymy, zdystansujemy, nasili się nasz lęk etc.). I, jestem głęboko przekonany - nie da się spotkać osoby, która bez żadnych zastrzeżeń nam podpasuje. Ludzie różnią się od siebie. Myślę, że należy zaakceptować fakt, iż większość ludzi jest pewna siebie i ma inną wrażliwość niż fobicy. A gdy się go zaakceptuje - nie załamywać się, tylko próbować zakręcić się w jakimś towarzystwie, a nuż trafimy na kogoś fajnego; przecież nasze ograniczenia nie oznaczają całkowitego wykluczenia. Każdy ma jakąś swoją "szajbę", nie ma ideałów, a mimo to każdy ma prawo do szczęścia.
Cytat:a nuż trafimy na kogoś fajnego; przecież nasze ograniczenia nie oznaczają całkowitego wykluczenia. Każdy ma jakąś swoją "szajbę", nie ma ideałów, a mimo to każdy ma prawo do szczęścia.
ach, jakie to piękne, prawie się wzruszyłem.... chlip... chlip...
Fajnie napisane, tylko co z tego? Ma to jakieś przełożenie na życie? No właśnie...
Zależy o jakim życiu piszesz.
Tiaa... tylko ciągłe porażki coraz bardziej mnie zniechęcają, ostatnio mam coraz bardziej dość, łatwiej i mniej boleśniej jest mi się zamknąć w sobie. Wiem blablabla ,,no pain - no gain'' i te sprawy, ale to już się ciągnie za długo...
Cytat:Po pewnym czasie, ubzdurałem sobie że internet jest dla mnie ważniejszy niż ludzie, jest bardziej interesujący, zawsze mnie zaakceptuje

Mam takie samo odczucie niestety. To kompletnie beznadziejnie, bo jak internet może być ważniejszy od ludzi, a z drugiej strony... zawsze jest, nie to co znajomi :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
Internet jest też miejscem, gdzie można poćwiczyć swoją asertywność, umiejętność wyrażania opinii. Jeśli okaże się, że tu nas nikt nie zje, to potem łatwiej uwierzyć, że w rzeczywistości też tak będzie.
Cytat:Internet jest też miejscem, gdzie można poćwiczyć swoją asertywność, umiejętność wyrażania opinii
...gdzie 90% osób każdą próbę dyskusji utnie upośledzonym "o gustach się nie dyskutuje" [Obrazek: lolhd5o0mtcri.gif].
Nie uważam, by było to upośledzone.
Flopy28 napisał(a):Jeśli okaże się, że tu nas nikt nie zje, to potem łatwiej uwierzyć, że w rzeczywistości też tak będzie.

Zjeść nie zje, ale zawsze może dojść do rękoczynów :Stan - Niezadowolony - Diabeł:
stap!inesekend napisał(a):Nie uważam, by było to upośledzone.
Z tylu możliwych wyjść uciekanie z podwiniętym ogonem po wygłoszeniu nielogicznej bzdury jednak tak popachniewa.
Lepiej zacząć się kłócić? Bo racjonalnie często nie wytłumaczysz.
Ale potem wiedziałbyś, "gdzie schować oczy", jak się ludzie w poczekalni u lekarza np. zaczynają słownie eksterminować, bo połowa lubi ryżego Niemca, a połowa kurdupla-faszystę. Kłocenie się o poglądy to wspaniała umiejętność. Tylko wymaga zapatrzenia w te swoje, pewności siebie i umiejętności ich obrony znacznie bardziej desperackiej niż ta mityczna "obrona" Częstochowy.
MejbiMajonez mam dokładnie takie same odczucia jak Ty. Niby tylu ludzi nas otacza, ale dlaczego jest tak trudno znaleźć kogoś normalnego (i nie chodzi mi tu o jakąś wyidealizowaną osobę). Nam fobikom i tak jest ciężko budować jakiekolwiek relacje.... a tu kiedy nadarza się okazja to trafiamy na kogoś kto jeszcze bardziej pogłębia nasze fobie. "Normalni" to chyba wymarły gatunek :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: ... tylko czy to jest powód żeby zamykać się i przestawać próbować??
A no właśnie, z pozycji niedostosowanego fobika, mogło by się wydawać, że zdążam do ogólnie panującej szeroko pojętej normalności społecznej. Chciałbym w to wierzyć. Tymczasem, im dłużej i więcej uczę się o ludziach, o panujących relacjach, o kondycji psychicznej przeciętnego człowieka, tym bardziej przekonuję się, że temu społeczeństwu wcale nie jest po drodze do normalności..
Mz. nie warto zbyt ufnie oglądać się na ogólnie przyjęte (statystyczne) "normy".
Normalny to pojęcie względne.
Blank, gdzie jesteś, spacyfikuj tych wywyższających się fobików! Jak Berkut na Majdanie!
Stap ma rację.
''Normalnością'' dla plemion afrykańskich będzie polowanie na antylopy z gołym tyłkiem, z kolei dla damulki z Las Vegas będzie to dzikie i kompletnie ''nienormalne'', wręcz brzydzące.

Taka moja definicja całej tej normalności:

''Normalność'' to zbiór moralnych i etycznych zachowań występujących w danym miejscu, zależnych od warunków, potrzeb, kultury i innych czynników własnych, przyjętych przez społeczeństwo je zamieszkiwujące.

Na takiej samej zasadzie działa odbieranie dobra i zła,
Wg. takich definicji wszystko jest normalne nawet zabijanie się na wzajem - wystarczy umówić się, że jest wojna..
@Zaś

gorzej z Tobą?


@all

podejrzewam, że każdy tutaj ma inną definicję normalności, więc chyba wypadałoby najpierw jakąś jedną ustalić?
No właśnie nie da się ustalić wspólnej bo zawsze znajdzie się ktoś komu coś będzie nie pasować.

Masterblaster, no a jak jest wojna to zabijanie nie jest normalne dla każdego?
Oczywiście ja mówię o konflikcie zbrojnym, wojna może być przecież np. Słowna.

Są rzeczy które się ze sobą wiążą i są one odbierane jednakowo przez wszystkich, no przynajmniej ja tak uważam.
No dobra, ale pod normalność możemy podpiąć coś, co jest przynajmniej neutralne, a najlepiej pożyteczne. Fobia ma same wady przy braku zalet, więc nici z usprawiedliwiania się (takie odniosłem wrażenie po tych kilku postach).
Zresztą lęk ma swoje konkretne zastosowanie, a sranie w majty podczas zakupu bułek pod to się nie łapie, bo bułki nie gryzą. Jak wyżej, zrelatywizować sobie można dla własnej wygody wszystko.
Bardzo prosto.
Fobia = samotność = indywidualizm = samorealizacja.

A jeśli mówisz o podpinaniu neutralności pod normy, to podaj przykład jakiś bo nie za bardzo wiem o co Ci chodzi.
Cytat:Bardzo prosto.
Fobia = samotność = indywidualizm = samorealizacja.
Tak jak ucięcie nóg, lol.
A to już nie można się samorealizować nie mając fobii? Nawet mi się wydaje, że jest wtedy nieporównywalnie łatwiej. I trochę ciężko mówić o jakimś wybitnym indywidualizmie, gdy boisz się każdego humanoida w zasięgu wzroku i lęk sugeruje ci reakcje ucieczkowe. To nie jest do końca świadomy wybór i naciągasz pojęcia. Ja wiem, że to fajne metody pocieszenia, ale pudło jak stąd do Sulejówka.

"Bycie samemu = indywidualizm", o jezus [Obrazek: lolhd5o0mtcri.gif]

Cytat:A jeśli mówisz o podpinaniu neutralności pod normy, to podaj przykład jakiś bo nie za bardzo wiem o co Ci chodzi.
Widzę.
Można, ja pisałem, że to jedyny wariant? Nie pamiętam, myślałem, że to tylko przykład niezależnej możliwości, no ale cóż, Sherlock znalazł poszlakę.
Dobrze, że widzisz, cieszę się z Twojego dobrego wzroku.
Mówisz coś jawnego dla siebie i za potrzebą nie prostujesz, podaj przykład to sobie dalej podyskutujemy, bo narazie jestem zaciemniony Twoją wiedzą, tak mi daleko, że nie rozumiem.

Boże jam jest głupi.
Stron: 1 2