Dzięki wam wszystkim za odpowiedzi. To, co powiedzieliście, z jednej strony skłania mnie bardziej do tego, żeby sądzić, że nie mam autyzmu, ale ta broszurka... troszkę mnie wprawiła w zwątpienie.
To, co u mnie nie występuje, to pasja, której obsesyjnie się poświęcam. Mam jedynie coś takiego, że mogę mieć w danym momencie swojego życia bzika na punkcie tylko jednego wokalisty/wokalistki. Wcześniej była to wokalistka A (i wtedy nie jakoś obsesyjnie i każdego dnia, ale czytałam o niej, opowiadałam wszystkim i próbowałam 'zarazić' swoją pasją, a jak ktoś mówił 'nie podoba mi się', to się gotowałam wewnątrz i próbowałam przetłumaczyć, że ona naprawdę jest super). A potem pojawiła się wokalistka B i ta A odeszła w cień, mimo że wcześniej była tą jedyną i najwspanialszą i że lepszej już nie będzie. Ludzie mówią, że nie znam umiaru gadając o nich (paniach A i B) i że wtedy widać we mnie taką pasję. Ale może to normalne u ludzi, dla których muzyka coś tam znaczy w życiu, chociaż nie mam w swoim otoczeniu takiej osoby. Ale może wśród was jest taki ktoś?
Nie mam w sobie empatii, ale wiem, że jak ktoś mi opowiada o smutnych rzeczach, to wtedy muszę mieć smutny wyraz twarzy. Jak np. zdarzało się, że ktoś w moim towarzystwie i jakiejś jeszcze innej osoby płakał, to nigdy nie przyszło mi do głowy, żeby pocieszyć, przytulić, ale widziałam, że inni tak robią. I teraz jak jest taka sytuacja, to też już mniej więcej wiem co robić, co powiedzieć, tylko z tym przytuleniem tak nie bardzo...
Dzięki,
MarszałekFoch, za tę ulotkę
Czytając ją pewne rzeczy pokrywają się z tym, co dzieje się u mnie. Np.:
- problem z okazywaniem smutku, a przede wszystkim radości (np. zawsze jak dostanę jakiś wymarzony prezent, wiem, że muszę się dużo uśmiechać i powiedzieć z takim przejęciem 'dziękuję', ale i tak zawsze pojawiają się pytania 'cieszysz się?', 'czemu się nie cieszysz?', mimo że jestem przekonana, że dobrze odegrałam rolę),
- mam problemy z proszeniem o coś,
- unikam kontaktu wzrokowego, dużo bardziej wolę wtedy patrzeć w przestrzeń albo na jakiś przedmiot, na ścianę, ale wiem, że trzeba patrzeć w oczy, więc robię to, choć zawsze jest to na zasadzie 'teraz powinnaś spojrzeć w oczy', zawsze muszę o tym myśleć,
- powyższa zasada pokrywa się też z tym, że ludzie myślą czasem, że ich nie słucham, ale po prostu rozprasza mnie ich twarz i dużo lepiej mi się słucha 'zawieszając' na czymś wzrok,
- to, co nie jest namacalne, zazwyczaj jest też dla mnie nieprawdziwe, np. tak jest z bogiem, jestem agnostyczką, bo po prostu nie wiem czy jakikolwiek jest, czy go nie ma,
- często, no każdego dnia, nie oszukujmy się, zastanawiam się jakim tonem powinnam coś powiedzieć; niestety zazwyczaj w rzeczywistości ton ten wychodzi mi zupełnie inny niż sobie to wyobrażałam i ludzie uważają mnie za wyniosłą i niemiłą,
- temat nadwrażliwości: słuchowa (przykład, o którym pisałam wcześniej - słyszę pracującą pralkę u sąsiadów i jestem w stanie powiedzieć czy teraz wiruje, czy wpuszcza wodę itd. - współlokatorka z tego samego pokoju nic nie słyszy), węchowa (ale to jest już na znośnym poziomie), odczuwania temperatury (jest to dla mnie bardzo uciążliwe; np. siedzę w pociągu, a razem ze mną dwoje ludzi w mniej więcej moim wieku, oni na krótki rękaw, a ja mam podkoszulek, bluzkę na długi rękaw i sweterek - jest mi akurat, a oni wtedy zaczynają sapać i chcą wietrzyć, bo im gorąco),
- zawieszam się, patrząc w jeden punkt, ale teraz rzadziej mi się to zdarza niż kiedyś,
- nie przeklinam, bo uważam, że to upadla człowieka,
- mam fatalną orientację przestrzenną i w terenie,
Może ktoś dobrnie do tego momentu mojej wiadomości... O kilku mniej istotnych cechach z książeczki nie napisałam, ale też kilka istotnych rzeczy mnie nie dotyczy. Co sądzicie? Oczywiście NIE CHCĘ mieć autyzmu, już wolę fobię społeczną, bo z tego przynajmniej można się teoretycznie wyleczyć. Ale niektóre pytania zadaję z przekory, żeby się upewnić co wy o tym sądzicie. Chciałabym powiedzieć o wszystkich moich wątpliwościach pani psycholog, ale pewnie zapomnę o 3/4 tego, co tu napisałam.