PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Co powinienem zrobić?
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Witam wszystkich.

Postanowiłem tu napisać, gdyż podejrzewam fobię społeczną u mojego brata. Ma 30 lat, nie pracuje, mieszka z matką mimo iż posiada własne mieszkanie, które wolał wynająć. Ma tylko jednego kolegę, który i tak odwiedza go raptem 2-3 razy w roku i to tylko gdy mój brat go zaprosi. Potrafi nie opuszczać domu przez 2 tygodnie. Nie wyjeżdża nawet do sklepu żeby kupić sobie ubrania - prosi mamę żeby kupowała mu koszulki, skarpetki, nawet majtki. Gdy już wyjdzie do ludzi, chorobliwie się poci i stresuje - nawet gdy spotka dawnego znajomego ze szkoły. Chcąc aby wyszedł do ludzi czasami zapraszałem go na grilla czy moje urodziny. Zawsze przez pierwsze 1,5-2 h. w ogóle się do nikogo nie odzywał, po czym upijał się tak, że za każdym razem narobił sobie wstydu.

Najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie ma dnia, aby nie zrobił mamie awantury. Mama boi się do niego odezwać, o cokolwiek poprosić. Z byle powodu (np. że mu nie kupiła pizzy!) potrafi ją zwyzywać od najgorszych, doprowadzając do łez.

Równocześnie brat uważa się za najmądrzejszego, nie ma możliwości aby spokojnie z nim podyskutować. Sugerowałem mu z mamą kilka razy aby udał się do specjalisty. Nawet nie chce o tym słyszeć, wpada w szał.

Proszę, doradźcie nam co mamy zrobić. Nie dość, że marnuje własne życie, to w dodatku nie daje spokojnie żyć matce. Jak go namówić na wizytę u lekarza?

Z góry dziękuję za podpowiedzi.
Rozpuszczać SSRI w herbacie?

.. a tak poważnie? Nie wiem... Powoli próbować przekonać (o ile ten wątek jest na serio)? Sam musi tego chcieć, zrozumieć, zę jest z nim k... o niefajnie...
Wątek jest na poważnie.

Domyślam się, że musi to zrozumieć, do takiego wniosku doszedłem już dawno. Ale co zrobić, żeby zrozumiał?? Zwykła rozmowa nic nie daje - on wpada w szał, wypiera się.

Proszę o poważne podpowiedzi..
Szczerze, to wątpię we wszelkie rozwiązania "siłowe", typu wypychanie go do psychiatry. Z tego co widzę to albo nie zdaje sobie sprawy ze swojej sytuacji, albo zdaje sobie sprawę, lecz bardzo się tego wstydzi przed innymi. No i ten tego... nie wiem co dalej :Stan - Uśmiecha się: Przyszło mi tylko do głowy, że jeśli sprawia takie problemy mamie, a jednocześnie ma mieszkanie, to mama może mu powiedzieć, aby się wyprowadził. To by go też zmusiło do podjęcia pracy, bo nie miałby za co żyć. Praca pewnie sprawiałaby mu duże trudności, więc sam zgłosiłby się do specjalisty :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:

Dobre?
Hmm wydaje mi się, że najprościej by było jak by chłopakowi pojawił się jakiś cel w życiu- dziewczyna, praca itp, wtedy sam by zauważył, że beż zmian tego nie osiągnie, a jak celu brak, to po co w ogóle walczyć z fs, skoro mama się wszystkim zajmie.
Też to mamie radziłem, aby go wygoniła z domu. On na prośbę o wyprowadzenie się reaguje agresywnie: sama się wyprowadź! Nie dokłada się do rachunków, nie kupuje jedzenia.. Co mama ma zrobić? Wezwać policję na syna?
marekb napisał(a):Co mama ma zrobić?
A jak by mam przestała kupować jedzenie i inne rzeczy, to co by się stało?
Tak jak pisałem - jak mu nie kupi choćby pizzy, czy nie da pieniędzy na głośniki do komputera to jest wielka awantura, wyzwiska. Nawet jak po wielkiej kłótni nie robi mu nic do jedzenia, to on po prostu wyje to co jest w lodówce, a zakupy przecież mama musi robić....
marekb napisał(a):wyje to co jest w lodówce
no ale jak by zastał pustą lodówkę to by musiał się po zakupy ruszyć
Myślisz, że mama nie próbowała takiego "szantażu"? To się kończy jeszcze większymi kłótniami i wyzwiskami... Jego zdaniem to jest za... obowiązek mamy żeby mu wszystko zapewnić. On się zachowuje jakby nadal był dzieckiem. Ta sytuacja trwa od 3 lat. Myślę, że wszystkie tego typu "zagrywki" zostały już wyczerpane. Moim zdaniem jedyna możliwość to wysłanie go do specjalisty. Macie pomysł jak go do tego namówić/zmusić?
A co sie działo wcześniej niż 3 lata temu?
Sorry, ale właściwie podejrzewam, że różowo to z bratem nie było znacznie wcześniej, ale jak to zwykle bywa, nikt niczego nie widzi, nei rozumie, a potem płacz, bo dziecko jest, jakie jest.
Moze trzeba było myśleć tak minimum z 10 lat temu, co?
Zawsze myśleliśmy, że po prostu jest nieśmiały. Teraz widzę, że ma poważniejszy problem i chciałbym mu pomóc. Proszę o komentarze ludzi, którzy mieli do czynienia z podobnymi osobami.
marekb napisał(a):Moim zdaniem jedyna możliwość to wysłanie go do specjalisty. Macie pomysł jak go do tego namówić/zmusić?
W obecnym jego stanie specjalista nic mu nie pomoże, bo tak naprawdę leczymy się sami, a specjaliści tylko nam w tym pomagają. Gdy nie ma chęci, nie ma szans na leczenie.

Ja proponuję, żeby go jednak z tego domu "wyrzucić". Tzn. na przykład dać mu termin, do którego musi się spakować i wyprowadzić, po czym po upływie terminu po prostu wystawić jego rzeczy za drzwi. Jeśli trzeba, zmienić zamki, wezwać Policję. Trudno, innego wyjścia nie widzę.

Ale może ktoś będzie miał mniej inwazyjny i skuteczny sposób (choć wątpię).
sama możesz udać się do specjalisty, który zajmuje się fobią społeczną i zapytać jak nakłonić brata do leczenia.
A może on w ogóle nie ma fobii? Może jest po prostu rozpuszczonym nierobem? :Kitty - Uśmiecha się cwaniacko: A zresztą, nawet jeśli ma, to nie usprawiedliwia to jego bandyckiego wręcz zachowania. Na własną matkę się drzeć, że jedzenia nie kupiła? W wieku 30 lat? Przecież to się w głowie nie mieści.

I Zas nie pisz proszę, że "trzeba było zobaczyć 10 lat temu że coś się dzieje", bo nikt nikogo całe życie nie będzie niańczyć, ani domyślać się "co mu może być" skoro nie chce mówić. Sugerujesz że to rodziny wina że mają syna nieroba i niech cierpią? :Stan - Niezadowolony - Brak słów:

Skoro w domu zaczyna się robić taka patologia, to może zabierz stamtąd mamę? Masz taką możliwość? Choćby na miesiąc. Zabrać ją i z bratem zerwać kontakt. A w razie awantur wezwać policję. Nie widzę niestety zbyt wielu rozwiązań tej sprawy, bo z bratem będzie coraz gorzej - coraz starszy, bardziej sfrustrowany, pijący. Nic śmiesznego...
A właśnie, bo spodobało mi się to sformułowanie :Stan - Uśmiecha się - LOL: - jest gdzieś jakaś lista specjalistów zajmujących sie leczeniem fobii społecznej?
Po co używać takich górnolotnych, zakłamujących rzeczywistość sformułowań, napiszmy po prostu - do psychologa...

Floyd - moze byc i tak, ale nawet ten opis wskazuje, że to, jeśli już, rozpuszczony nierób z dużymi problemami. Czy przeciętny nierób nie chodziłby raczej z kumplami na balangi, rwał d*py na dysce i generalnie przepuszczał hajs z najmu w jakikolwiek bardziej fantazyjny sposób?

I Zas nie pisz proszę, że "trzeba było zobaczyć 10 lat temu że coś się dzieje", bo nikt nikogo całe życie nie będzie niańczyć, ani domyślać się "co mu może być" skoro nie chce mówić. Sugerujesz że to rodziny wina że mają syna nieroba i niech cierpią? :Stan - Niezadowolony - Brak słów:

Dlatego ciekawiło mnie co było wcześniej, bo 30 lat to kupa czasu. Nieróbstwo nie zawsze jest winą rodziny, fobia też, ale z winą czy bez trochę to za długi okres czasu by dopiero teraz żalić się "o jejciu, co robić, jaki on zły" wcześniej zdaje sie nic nie robiąc. Jak z tymi rodzicami z super-niani - zero myślenia, zero odpoweidzialności, zero zainteresowania funkcjonowaniem rodziny, a potem płacz, bo Macius robi chryję w Carrefourze i zasypia dopiero po Różowej Landrynce. Wiem ze wymaganie minimum zainteresowani drugim człowiekiem jest zawsze odbierane jako roszczeniowe i :Różne - Koopa:, no trudno...
Cytat:Floyd - moze byc i tak, ale nawet ten opis wskazuje, że to, jeśli już, rozpuszczony nierób z dużymi problemami.

No i co z tego? Ty myślisz że mąż który pije i leje żonę + dzieci nie ma problemów, dla frajdy to robi? To że ktoś ma problemy nie upoważnia go do takiego zachowania. Ja się parę lat użerałem z agresywnym alkoholikiem, on mi srał na głowę a ja szukałem dla niego terapii, a wiesz co pomogło? Jak został sam, bez pieniędzy i bez pielęgniarki w mojej osobie.

Niestety, życie jest okrutne, masz problem - szukasz pomocy/błagasz o pomoc, nie umiesz prosić bądź rozmawiać - albo gnij w domu bo wszyscy cię mają w dup*e (i słusznie) albo radź sobie sam. Jak się pojawia agresja to trzeba to przeciąć, bez względu na to czy braciszek jest pokrzywdzonym przez los rodzinę czy nie.
Ja nikogo nei usprawiedliwiam, ale piszę, jak jest. Nie wiesz dokładnie o co chodzi, a od razu podajesz przykład alkoholika i damskiego boksera stawiając go na równi? Może i ostatecznie będzie go trzeba z domu wyrzucić i będzie to jedyne rozwiązanie, ale po prostu zauważyłem, ze sytuacja nieroba różni się od sytuacji nieroba z fobią. Zresztą, czytaj całość przekazu...