23 Wrz 2018, Nie 10:47, PID: 765168
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 23 Wrz 2018, Nie 17:39 przez BlankAvatar.)
Pamiętam, że prawie od zawsze towarzyszyło mi poczucie, że jestem gorsza od innych. Nie uważałam siebie za normalną nastolatkę. Ten brak normalności rozumiałam pejoratywnie. Nie wykorzystywałam pokrętnej popkulturowej atrybucji i nie uważałam, że jestem wyjątkowym płatkiem śniegu, niezrozumianą i wybitną jednostką. Czułam się tak zwyczajnie, pospolicie dziwna i gorsza. Wstydziłam się siebie i swoich potrzeb. Z biegiem lat budowałam wokół siebie coraz wyższy mur. Nigdy nie przyznawałam się do tego, że ktoś mi się podoba. Nie miałam w zwyczaju mówić swojej ówczesnej przyjaciółce, że cierpię z powodu tego, że jestem źle traktowana. Udawałam, że sobie radzę z całą tą niechęcią, która mnie spotykała na każdym kroku. Udawałam, że jestem ponad tym. Zgrywałam taką, której nie zależy na byciu lubianą, na byciu wybraną do drużyny na wuefie, na byciu częścią klasy. Robiłam to, aby przetrwać. Przez kilka lat miałam jeszcze siłę walczyć o swój honor, ale później się poddałam. Popularne dziewczyny rzucały mi na ławkę jedna po drugiej książki i mówiły "weź to zanieś do biblioteki". A ja wstawałam, zbierałam te ciężkie książki i grzecznie zanosiłam, bo przecież one mi kazały. Kiedy się ze mnie wyśmiewały, to siedziałam cicho i udawałam, że nie słyszę. Byłam odepchnięta, nielubiana, wyśmiewana. Do dziś nie mogę uwierzyć, że to się naprawdę działo na taką skalę. W klasie dokuczano mi w okrutny sposób. Raz pomazano mi nową kurtkę markerami. Ktoś napisał na środku "gruba świnia".
Idę szkolnym korytarzem, nagle potykam się o czyjąś wystawioną celowo nogę. Ludzie wybuchają śmiechem. Ktoś krzyczy "weź, bo se ryj rozbije i będzie jeszcze brzydsza". Ktoś inny mnie popycha z tyłu i mówi "no idź gruba krowo". I wiecie co jest najgorsze? To nie jest wcale opis mojego najgorszego dnia w szkole. To nie jest pojedyncza sytuacja, którą pamiętam. Tak wyglądał prawie każdy mój dzień w cholernym gimnazjum. Dzień w dzień ktoś mnie obrażał, poniżał, kopał, podstawiał mi nogę, rzucał we mnie butelką. Dzień jak co dzień. Jak w takiej sytuacji mogłam nie czuć się gorsza? Na palcach jednej ręki jestem w stanie policzyć sytuacje, kiedy zostałam potraktowana jak czująca istota.
Teraz jest u mnie lepiej. Nie jestem już gruba, nie jestem ofiarą. Tylko pewne schematy myślowe zostały. Bardzo długo nie umiałam ruszyć się z miejsca, nie umiałam domagać się czegokolwiek od innych (mówię o domaganiu się rzeczy typu szacunek). Czy ktoś z Was miał podobnie, że czuł się tak odczłowieczony na jakimś etapie swojego życia? Nigdy nie poznałam nikogo, kto przyznałby mi się, że czuje się albo kiedyś czuł w ten sposób. Przy okazji mam przykry wniosek, że te emocje wcale ze mnie nie zeszły, mimo że powinny. Nie umiem tym ludziom, którzy mnie krzywdzili, wybaczyć i źle im życzę. Chciałabym przestać czuć się gorsza, przestać w ogóle o tym myśleć. Na razie nauczyłam się okazywać emocje i przyznawać się do nich.
Idę szkolnym korytarzem, nagle potykam się o czyjąś wystawioną celowo nogę. Ludzie wybuchają śmiechem. Ktoś krzyczy "weź, bo se ryj rozbije i będzie jeszcze brzydsza". Ktoś inny mnie popycha z tyłu i mówi "no idź gruba krowo". I wiecie co jest najgorsze? To nie jest wcale opis mojego najgorszego dnia w szkole. To nie jest pojedyncza sytuacja, którą pamiętam. Tak wyglądał prawie każdy mój dzień w cholernym gimnazjum. Dzień w dzień ktoś mnie obrażał, poniżał, kopał, podstawiał mi nogę, rzucał we mnie butelką. Dzień jak co dzień. Jak w takiej sytuacji mogłam nie czuć się gorsza? Na palcach jednej ręki jestem w stanie policzyć sytuacje, kiedy zostałam potraktowana jak czująca istota.
Teraz jest u mnie lepiej. Nie jestem już gruba, nie jestem ofiarą. Tylko pewne schematy myślowe zostały. Bardzo długo nie umiałam ruszyć się z miejsca, nie umiałam domagać się czegokolwiek od innych (mówię o domaganiu się rzeczy typu szacunek). Czy ktoś z Was miał podobnie, że czuł się tak odczłowieczony na jakimś etapie swojego życia? Nigdy nie poznałam nikogo, kto przyznałby mi się, że czuje się albo kiedyś czuł w ten sposób. Przy okazji mam przykry wniosek, że te emocje wcale ze mnie nie zeszły, mimo że powinny. Nie umiem tym ludziom, którzy mnie krzywdzili, wybaczyć i źle im życzę. Chciałabym przestać czuć się gorsza, przestać w ogóle o tym myśleć. Na razie nauczyłam się okazywać emocje i przyznawać się do nich.