13 Lis 2018, Wto 5:20, PID: 771184
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 13 Lis 2018, Wto 5:37 przez chorobnik.)
Przez swoje dotychczasowe życie budowałem majątek, myśląc, że dbam o swoje bezpieczeństwo finansowe, by podnieść jakość życia. Dziś uświadomiłem sobie, że tak na prawdę chodziło mi o dowartościowanie się. Moje poczucie własnej wartości jest na poziomie śmieciowym. Nigdy nie miałem dziewczyny, nigdy się nie całowałem. Kolegów (takich, z którymi byłem sam na sam, kilkukrotnie i przez dłuższy czas) mogę policzyć na palcach jednej ręki. Pracę mam za granicą, wybitnie samotniczą a w rodzinnym domu też wszyscy są zapracowani. Do tego dochodzi komputer, dzięki któremu mogę rozmyć swoją osobowość oglądając filmy i seriale. Nienawidzę siebie.
W wieku 80 lat będę zapewne samotnym, nieszczęśliwym starcem, może uzależnionym od alkoholu z pokaźnym majątkiem. Jestem nieśmiały, ciężko mi podtrzymywać rozmowy. Czuję, że ludzie nudzą się w moim towarzystwie. Nie zapraszają mnie nigdzie. Postanowiłem wyrwać się z tego. Poszukać w świecie przyjaźni, miłości.
Na drugim końcu świata znalazłem dziewczynę, z którą dobrze się bawimy, rozmawiamy ze sobą. Mimo, że jestem już zaszufladkowany do friend-zone przez ten mój pi*** charakter to i tak jestem zachwycony jak bym wygrał w totolotka. W sumie więcej mi nie trzeba. Natomiast przeraża mnie fakt, że to się skończy. Wkrótce wrócimy do swoich krajów, a ja będę musiał zmierzyć się z piekłem samotności, szarością dnia codziennego i życiową pustką. Każdego dnia o tym myślę.
W sumie działa to tak samo jak narkotyk. Bycie na życiowym haju, a potem straszny zjazd psychiczny. Z czasem potrzeba częściej i więcej. Istnieje tu ryzyko zastąpienia alkoholem.
Jak zmienić swoje życie? Nie stanę się osobą towarzyską i rozmowną Dalej włóczyć się po świecie? Wydaje mi się, że łatwiej kogoś poznać z innego kręgu kulturowego. Jesteśmy dla siebie wtedy ciekawsi, inni.
Czy ja kiedyś będę szczęśliwy?
W wieku 80 lat będę zapewne samotnym, nieszczęśliwym starcem, może uzależnionym od alkoholu z pokaźnym majątkiem. Jestem nieśmiały, ciężko mi podtrzymywać rozmowy. Czuję, że ludzie nudzą się w moim towarzystwie. Nie zapraszają mnie nigdzie. Postanowiłem wyrwać się z tego. Poszukać w świecie przyjaźni, miłości.
Na drugim końcu świata znalazłem dziewczynę, z którą dobrze się bawimy, rozmawiamy ze sobą. Mimo, że jestem już zaszufladkowany do friend-zone przez ten mój pi*** charakter to i tak jestem zachwycony jak bym wygrał w totolotka. W sumie więcej mi nie trzeba. Natomiast przeraża mnie fakt, że to się skończy. Wkrótce wrócimy do swoich krajów, a ja będę musiał zmierzyć się z piekłem samotności, szarością dnia codziennego i życiową pustką. Każdego dnia o tym myślę.
W sumie działa to tak samo jak narkotyk. Bycie na życiowym haju, a potem straszny zjazd psychiczny. Z czasem potrzeba częściej i więcej. Istnieje tu ryzyko zastąpienia alkoholem.
Jak zmienić swoje życie? Nie stanę się osobą towarzyską i rozmowną Dalej włóczyć się po świecie? Wydaje mi się, że łatwiej kogoś poznać z innego kręgu kulturowego. Jesteśmy dla siebie wtedy ciekawsi, inni.
Czy ja kiedyś będę szczęśliwy?