18 Lis 2018, Nie 11:23, PID: 771919
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 18 Lis 2018, Nie 11:25 przez blair.)
Do zadania tego pytania skłoniły mnie okoliczności. Tydzień temu napisałam kolokwium z przedmiotu, na który było bardzo dużo materiału do nauczenia się. Studiuję zaocznie i pracuję, więc miałam mało czasu na naukę, ale mimo wszystko opracowałam wszystkie podane zagadnienia, przeczytałam ze zrozumieniem książki z sylabusa i dużo czasu poświęciłam analizie tego przedmiotu. Czułam się przygotowana w pełni.
Prowadząca postanowiła zrobić "niespodziankę" i dała tylko trzy pytania, ale za to nawiązujące do czegoś, co podobno (piszę "podobno", bo nikt sobie tego nie przypomina) powiedziała na wykładzie. Nie było tego w zagadnieniach ani w książkach, więc tego nie umiałam i z trudem wyciągnęłam na tróję. Moi znajomi ze studiów dostali piątki i czwórki. Śmiali się, że nie chodzili na wykłady i nawet nie zajrzeli do książek, bo wszystko ściągnęli. Widziałam, że ludzie naokoło spisują z telefonów i od siebie nawzajem. Ja uczciwie pisałam sama. Od dziecka nie ściągałam, bo po pierwsze zawsze starałam się przygotować, po drugie panicznie się bałam, że zostanę złapana, a po trzecie uważałam, że ściąganie to oszustwo. Teraz mam poczucie, że muszę się nauczyć ściągać. Społeczny dowód słuszności nie zawsze ma wiele wspólnego z moralnością, ale jednak... wszyscy ściągają. To jest jakiś argument, mimo że słaby. Pomyślałam wczoraj, kiedy dowiedziałam się, że dostałam tróję, że to niesprawiedliwe. Dlaczego mam być poszkodowana z powodu tego, że nie ściągałam? Co mi po tym, że jestem znacznie lepiej nauczona, skoro to oni będą mieli na dyplomie wyższą średnią dzięki ściąganiu? To oni mają szansę na stypendium za wyniki, a mi ta trója szansę przekreśli. To są porządne pieniądze i robi mi to różnicę. Jestem zła na siebie, że tak bardzo boję się ściągać. Naprawdę mnie wkurza to, że inni ludzie nawet nie zajrzeli do książek i mają same piątki, kiedy ja na wszystko musiałam ciężko pracować zarywając noce. Od podstawówki do liceum aż tak tego nie przeżywałam, ale teraz jestem rozgoryczona.
Co o tym myślicie? Zdarzyło Wam się ściągać? Chcieliście kiedyś z powodu rozgoryczenia nauczyć się to robić? Żałujecie, że nie robiliście?
Prowadząca postanowiła zrobić "niespodziankę" i dała tylko trzy pytania, ale za to nawiązujące do czegoś, co podobno (piszę "podobno", bo nikt sobie tego nie przypomina) powiedziała na wykładzie. Nie było tego w zagadnieniach ani w książkach, więc tego nie umiałam i z trudem wyciągnęłam na tróję. Moi znajomi ze studiów dostali piątki i czwórki. Śmiali się, że nie chodzili na wykłady i nawet nie zajrzeli do książek, bo wszystko ściągnęli. Widziałam, że ludzie naokoło spisują z telefonów i od siebie nawzajem. Ja uczciwie pisałam sama. Od dziecka nie ściągałam, bo po pierwsze zawsze starałam się przygotować, po drugie panicznie się bałam, że zostanę złapana, a po trzecie uważałam, że ściąganie to oszustwo. Teraz mam poczucie, że muszę się nauczyć ściągać. Społeczny dowód słuszności nie zawsze ma wiele wspólnego z moralnością, ale jednak... wszyscy ściągają. To jest jakiś argument, mimo że słaby. Pomyślałam wczoraj, kiedy dowiedziałam się, że dostałam tróję, że to niesprawiedliwe. Dlaczego mam być poszkodowana z powodu tego, że nie ściągałam? Co mi po tym, że jestem znacznie lepiej nauczona, skoro to oni będą mieli na dyplomie wyższą średnią dzięki ściąganiu? To oni mają szansę na stypendium za wyniki, a mi ta trója szansę przekreśli. To są porządne pieniądze i robi mi to różnicę. Jestem zła na siebie, że tak bardzo boję się ściągać. Naprawdę mnie wkurza to, że inni ludzie nawet nie zajrzeli do książek i mają same piątki, kiedy ja na wszystko musiałam ciężko pracować zarywając noce. Od podstawówki do liceum aż tak tego nie przeżywałam, ale teraz jestem rozgoryczona.
Co o tym myślicie? Zdarzyło Wam się ściągać? Chcieliście kiedyś z powodu rozgoryczenia nauczyć się to robić? Żałujecie, że nie robiliście?