01 Gru 2018, Sob 23:32, PID: 773702
Nie wiedziałem jak do końca nazwać ten wątek, dlatego użyłem takich słów. Może ktoś po przeczytaniu posta powie mi jak lepiej to nazwać.
Zdecydowałem się napisać coś takiego, bo kolejny raz mam problemy w pracy... Ja po prostu nie potrafię myśleć pod presją czasu czy kogoś. Muszę wtedy wykonywać ruchy kilka razy wolniej. Nie potrafię też być dłużej skupionym na jakiejś czynności. Robiąc coś, po prostu wykonuje to nie myśląc o danej rzeczy. W głowie kłębią mi się myśli, które kompletnie nie są związane z tym co robię. W pewnym sensie można to nazwać ruminacjami.
http://pozaschematy.pl/2012/11/21/kiedy-...a-spokoju/
Ale to nie jest tak, że myśli, które krążą cały czas w mojej głowie (poza momentami, kiedy robię coś, co mnie interesuje) są negatywne. One są i negatywne i pozytywne. Po prostu są. Myśli na jakiś temat, o czymś, nawet o pierdołach. Obcy ludzie często mi mówili, że nie myślę. Takimi słowami mnie najłatwiej wyprowadzić z równowagi. Bo oni po prostu nie rozumieją, że ja nad tym nie panuję.
Od kiedy pamiętam zawsze byłem "dziwny". Nawet jak 20 lat temu w czasach dzieciństwa wychodziłem z domu i miałem normalne relacje z kolegami, to i tak zawsze było ze mną coś nie tak. Zawsze myślałem wolno i miałem powolne ruchy. W pierwszej pracy w jakiej byłem narzekali, że jestem wolny. W ogłoszeniach o pracę często jest napisane o komunikatywności. Niestety ja komunikatywny nie jestem. Po prostu wolno kojarzę to, co się do mnie mówi. Zwykle rozumiem to inaczej niż inni mieli na myśli. Kiedyś z tego powodu podejrzewałem u siebie Zespół Aspergera, ale to raczej nie to.
Obecnie zacząłem się uczyć programowania, bo muszę zdać ostatni egzamin kończący studia, ale szczerze mówiąc nie wiem czy mi się to uda. Miałem już dwie lekcje korepetycji i mam ogromny problem z kojarzeniem faktów i związków, analizą pewnych rzeczy w normalnym tempie. Po prostu wlepiam się w coś i nie potrafię szybko racjonalnie myśleć. Wszystko robię mechaniczne, bez przemyślenia.
W zeszłym miesiącu miałem taką sytuację, że jechałem wieczorem samochodem przez część miasta której nie znam i w pewnym momencie wjechałem na skrzyżowanie, na którym nie do końca wiedziałem gdzie pojechać, zagapiłem się i pojechałem źle. Tak mnie to wybiło z rytmu, że "podpaliłem się" i dosłownie nie wiedziałem co się wokół mnie dzieje. Dopiero w ostatniej chwili zahamowałem przed przejściem dla pieszych przez które przechodzili ludzie, a przecież było czerwone światło. I ja widziałem to czerwone światło, ale nie byłem świadom tego co robiłem, bo tak przeżywałem wcześniejsze zagapienie się. Boję się, że kiedyś spowoduje wypadek, dlatego staram się jeździć ostrożnie. Mam nadzieje, że w przyszłości nie będę musiał używać samochodu, tylko jeździć komunikacją.
O dziwo mimo tego niedojebania mózgowego mam refleks. W zeszłym roku robiłem sobie badania psychotechniczne w grudniu. Trzeba było tam reagować na znaki świetlne, sygnały dzwiękowe itd. Facet, który analizował moje wyniki powiedział, że były najlepsze w całym roku. Taki paradoks.
Nie panuję nad tym, że w większości rzeczy jakie wykonuje, nie myślę. W pracy zajmuję się kompletacją zamówień. Dobrze, że te rzeczy są robione "mechanicznie", bo jak trzeba by było myśleć przy każdej rzeczy jaką biorę do ręki, to robiłbym masę błędów. Ludzie często mówili mi, że wolno się uczę, trzeba by rzeczy kilka razy tłumaczyć itd. Jak przeciętnemu człowiekowi wyjaśnić mój problem?
Moje zamulenie w sytuacjach życiowych jest niesamowite. Nie potrafię przeczytać ze zrozumieniem jednej książki technicznej, bo nie wiem co czytam.
Przez 5 lat pracowałem w jednej firmie, gdzie wyrobiłem sobie markę solidnego i pracowitego człowieka. Ale nikt nie wie, że dla mnie największą zaletą tej pracy było to, że nikt mi nie wchodził w drogę. Owszem, musiałem się z innymi komunikować, ale większość rzeczy robiłem sam. W tym roku musiałem zmienić pracę. Pierwsza szła mi nawet, ale tam była dobra atmosfera, która sprzyjała temu co robiłem. Niestety później wynikła sytuacja z pewną dziewczyną, o której pisałem w innym wątku. W listopadzie poszedłem do nowej pracy i niestety po miesiacu musiałem zrezygnować, bo byłem tam pod stałą obserwacją tego co robię, po prostu miałem na karku kogoś, kto ciągle oceniał moje poczynania. Niestety było to głównie negatywne oceny. A ja w takiej atmosferze myśleć nie umiem. Dlatego musiałem odejść. Za tydzień idę do innej pracy, bo z moimi kwalifikacjami łatwo mi ją znaleźć, ale znowu nie wiem jak długo ją utrzymam. Może być znowu tak, że wyjdzie moje wolne myślenie i niezrozumienie tego, co się do mnie mówi, z czego wyjdą żenujące sytuacje. Wtedy po prostu mam wrażenie, że ludzie uważają mnie za idiotę. W poprzedniej pracy w pamięc zapadły mi słowa jednego gościa, który kilka razy powtarzał mi dane polecenie "-Ale rozumiesz, rozumiesz?". Na szczęście był życzliwy, ale inny na jego miejscu chyba by mnie zamordował.
Czy ma ktoś z Was podobny problem? Czy jest na to jakaś diagnoza? Bo ja nie wiem jak to nazwać. Z pewnością ma to związek z nerwicą lękową i fobią. Przydałoby mi się na to jakieś orzeczenie o niepełnosprawności czy coś. Może udałoby mi się znaleźć pracę, w której te problemy by mi nie doskwierały.
Zdecydowałem się napisać coś takiego, bo kolejny raz mam problemy w pracy... Ja po prostu nie potrafię myśleć pod presją czasu czy kogoś. Muszę wtedy wykonywać ruchy kilka razy wolniej. Nie potrafię też być dłużej skupionym na jakiejś czynności. Robiąc coś, po prostu wykonuje to nie myśląc o danej rzeczy. W głowie kłębią mi się myśli, które kompletnie nie są związane z tym co robię. W pewnym sensie można to nazwać ruminacjami.
http://pozaschematy.pl/2012/11/21/kiedy-...a-spokoju/
Ale to nie jest tak, że myśli, które krążą cały czas w mojej głowie (poza momentami, kiedy robię coś, co mnie interesuje) są negatywne. One są i negatywne i pozytywne. Po prostu są. Myśli na jakiś temat, o czymś, nawet o pierdołach. Obcy ludzie często mi mówili, że nie myślę. Takimi słowami mnie najłatwiej wyprowadzić z równowagi. Bo oni po prostu nie rozumieją, że ja nad tym nie panuję.
Od kiedy pamiętam zawsze byłem "dziwny". Nawet jak 20 lat temu w czasach dzieciństwa wychodziłem z domu i miałem normalne relacje z kolegami, to i tak zawsze było ze mną coś nie tak. Zawsze myślałem wolno i miałem powolne ruchy. W pierwszej pracy w jakiej byłem narzekali, że jestem wolny. W ogłoszeniach o pracę często jest napisane o komunikatywności. Niestety ja komunikatywny nie jestem. Po prostu wolno kojarzę to, co się do mnie mówi. Zwykle rozumiem to inaczej niż inni mieli na myśli. Kiedyś z tego powodu podejrzewałem u siebie Zespół Aspergera, ale to raczej nie to.
Obecnie zacząłem się uczyć programowania, bo muszę zdać ostatni egzamin kończący studia, ale szczerze mówiąc nie wiem czy mi się to uda. Miałem już dwie lekcje korepetycji i mam ogromny problem z kojarzeniem faktów i związków, analizą pewnych rzeczy w normalnym tempie. Po prostu wlepiam się w coś i nie potrafię szybko racjonalnie myśleć. Wszystko robię mechaniczne, bez przemyślenia.
W zeszłym miesiącu miałem taką sytuację, że jechałem wieczorem samochodem przez część miasta której nie znam i w pewnym momencie wjechałem na skrzyżowanie, na którym nie do końca wiedziałem gdzie pojechać, zagapiłem się i pojechałem źle. Tak mnie to wybiło z rytmu, że "podpaliłem się" i dosłownie nie wiedziałem co się wokół mnie dzieje. Dopiero w ostatniej chwili zahamowałem przed przejściem dla pieszych przez które przechodzili ludzie, a przecież było czerwone światło. I ja widziałem to czerwone światło, ale nie byłem świadom tego co robiłem, bo tak przeżywałem wcześniejsze zagapienie się. Boję się, że kiedyś spowoduje wypadek, dlatego staram się jeździć ostrożnie. Mam nadzieje, że w przyszłości nie będę musiał używać samochodu, tylko jeździć komunikacją.
O dziwo mimo tego niedojebania mózgowego mam refleks. W zeszłym roku robiłem sobie badania psychotechniczne w grudniu. Trzeba było tam reagować na znaki świetlne, sygnały dzwiękowe itd. Facet, który analizował moje wyniki powiedział, że były najlepsze w całym roku. Taki paradoks.
Nie panuję nad tym, że w większości rzeczy jakie wykonuje, nie myślę. W pracy zajmuję się kompletacją zamówień. Dobrze, że te rzeczy są robione "mechanicznie", bo jak trzeba by było myśleć przy każdej rzeczy jaką biorę do ręki, to robiłbym masę błędów. Ludzie często mówili mi, że wolno się uczę, trzeba by rzeczy kilka razy tłumaczyć itd. Jak przeciętnemu człowiekowi wyjaśnić mój problem?
Moje zamulenie w sytuacjach życiowych jest niesamowite. Nie potrafię przeczytać ze zrozumieniem jednej książki technicznej, bo nie wiem co czytam.
Przez 5 lat pracowałem w jednej firmie, gdzie wyrobiłem sobie markę solidnego i pracowitego człowieka. Ale nikt nie wie, że dla mnie największą zaletą tej pracy było to, że nikt mi nie wchodził w drogę. Owszem, musiałem się z innymi komunikować, ale większość rzeczy robiłem sam. W tym roku musiałem zmienić pracę. Pierwsza szła mi nawet, ale tam była dobra atmosfera, która sprzyjała temu co robiłem. Niestety później wynikła sytuacja z pewną dziewczyną, o której pisałem w innym wątku. W listopadzie poszedłem do nowej pracy i niestety po miesiacu musiałem zrezygnować, bo byłem tam pod stałą obserwacją tego co robię, po prostu miałem na karku kogoś, kto ciągle oceniał moje poczynania. Niestety było to głównie negatywne oceny. A ja w takiej atmosferze myśleć nie umiem. Dlatego musiałem odejść. Za tydzień idę do innej pracy, bo z moimi kwalifikacjami łatwo mi ją znaleźć, ale znowu nie wiem jak długo ją utrzymam. Może być znowu tak, że wyjdzie moje wolne myślenie i niezrozumienie tego, co się do mnie mówi, z czego wyjdą żenujące sytuacje. Wtedy po prostu mam wrażenie, że ludzie uważają mnie za idiotę. W poprzedniej pracy w pamięc zapadły mi słowa jednego gościa, który kilka razy powtarzał mi dane polecenie "-Ale rozumiesz, rozumiesz?". Na szczęście był życzliwy, ale inny na jego miejscu chyba by mnie zamordował.
Czy ma ktoś z Was podobny problem? Czy jest na to jakaś diagnoza? Bo ja nie wiem jak to nazwać. Z pewnością ma to związek z nerwicą lękową i fobią. Przydałoby mi się na to jakieś orzeczenie o niepełnosprawności czy coś. Może udałoby mi się znaleźć pracę, w której te problemy by mi nie doskwierały.