21 Gru 2018, Pią 9:01, PID: 776530
Kogo z was ciągnie do ludzi a kto z was ich unika nie tylko że względu na fobie?
21 Gru 2018, Pią 9:01, PID: 776530
Kogo z was ciągnie do ludzi a kto z was ich unika nie tylko że względu na fobie?
21 Gru 2018, Pią 9:42, PID: 776532
Mnie ogolnie ciagnie do ludzi jak juz to nie mam z nimi jakis konfliktow. Najgorsze jest to ze czesto moja sytuacja wyglada tak ze nie man mozliwosci pozmawania ludzi
21 Gru 2018, Pią 9:58, PID: 776533
Ciężko jednoznacznie odpowiedzieć. Bywają dni gdy chcę być wśród ludzi, rozmawiać, mieć kontakt i ogólnie myślę, że lubię ludzi. Są też momenty gdy najchętniej nie wychodziłabym z pokoju i nawet z mamą nie chce mi się rozmawiać. I nie wiem który stan przeważa.
21 Gru 2018, Pią 10:06, PID: 776534
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 21 Gru 2018, Pią 10:07 przez Piesek.)
Silnie aspołeczny byłem w czasach gimnazjalnych i liceum. W wieku dorosłym zaczęło się to zmieniać i już rozmawiam z większością ludzi. Przyjaciół i kolegów jednak nie szukam, bo wystarczy mi jeden i nie chcę się rozdrabniać.
21 Gru 2018, Pią 18:11, PID: 776581
Bardzo bym chciała mieć grono życzliwych koleżanek, ale do dziś mi się to nie udało, to już raczej "po ptokach"
29 Gru 2018, Sob 9:17, PID: 777231
Myślałam, że jestem aspołeczna ale wydaję mi się, że to bardziej introwertyzm. Lubię przebywać z ludźmi ale nie za długo, np. teraz w święta mam już dosyć obecności mojej rodziny u mnie. Pomimo, że oglądamy filmy/gramy i ogólnie robimy rzeczy które lubię to i tak mnie to męczy, potrzebuje przestrzeni tylko dla siebie. Aż muszę wychodzić z domu na długie spacery bo źle się czuję, jak osaczona osoba.
29 Gru 2018, Sob 9:36, PID: 777232
(29 Gru 2018, Sob 9:17)melancolie napisał(a): Myślałam, że jestem aspołeczna ale wydaję mi się, że to bardziej introwertyzm. Lubię przebywać z ludźmi ale nie za długo, np. teraz w święta mam już dosyć obecności mojej rodziny u mnie. Pomimo, że oglądamy filmy/gramy i ogólnie robimy rzeczy które lubię to i tak mnie to męczy, potrzebuje przestrzeni tylko dla siebie. Aż muszę wychodzić z domu na długie spacery bo źle się czuję, jak osaczona osoba.też tak mam, 3 dni wśród rodzinki i potem 3 dni na odpoczynek
29 Gru 2018, Sob 11:37, PID: 777238
Jestem umiarkowanie prospołeczny.
Jednocześnie zbyt zaburzony, żeby swoje potrzeby społeczne realizować.
29 Gru 2018, Sob 12:53, PID: 777251
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 29 Gru 2018, Sob 13:23 przez Smętny.)
Chciałbym mieć jakichś znajomych z którymi można czasem gdzieś wyjść i pogadać, ale najlepiej nie za często Nie wiem czy to przez to, że już "zdziczałem" od siedzenia w 4 ścianach czy z powodu mojej wrodzonej introwersji, ale jak z drugiej strony sobie pomyślę, że mam tabun znajomych, którzy co chwile do mnie piszą, dzwonią i zapraszają gdzieś, to by mnie szlag jasny trafił, krew nagła zalała Już bym wolał nie mieć nikogo jak teraz.
No i też tak mam, że po dłuższym przebywaniu z wieloma osobami na raz potrzebuję potem przez co najmniej kilka godzin siedzieć w samotności by naładować baterie.
29 Gru 2018, Sob 13:18, PID: 777259
Szuflada aspołeczna, szuflada introwertyczna, szuflada... Ja nie czuję przynależności do żadnej szuflady, nawet do fobicznej, bo bywam towarzyski i śmiały. Trudno przez to zaspokoić potrzebę przynależności, a jeszcze trudniej nie zostać posądzonym o dwulicowość gdy skacze się z jednej do drugiej lub po prostu nie mieści się w pełni w żadnej.
29 Gru 2018, Sob 21:41, PID: 777309
Z jednej strony chciałbym spotkać się z ludźmi i porozmawiać albo porobić coś wspólnie, ale z drugiej strony gdy jestem zbyt długo w towarzystwie to stosunkowo szybko się męczę i szukam odosobnienia. Jeszcze problemem jest to że nie mam zabardzo z kim się spotkać, a poznawanie nowych osób przychodzi mi z niesmiernym trudem.
29 Gru 2018, Sob 22:43, PID: 777321
(29 Gru 2018, Sob 21:41)Hulio napisał(a): Z jednej strony chciałbym spotkać się z ludźmi i porozmawiać albo porobić coś wspólnie, ale z drugiej strony gdy jestem zbyt długo w towarzystwie to stosunkowo szybko się męczę i szukam odosobnienia.To typowe też dla mnie i chyba wielu z nas tutaj... Co poradzić? Trzeba chyba jakąś taką granicę znaleźć, do jakiego stopnia damy radę być w towarzystwie. Nie przekraczać jej gwałtownie, ale dawać się ponieść pozytywnym bodźcom płynącym ze spotkań z ludźmi.
30 Gru 2018, Nie 22:34, PID: 777565
jeszcze trzeba udawać zainteresowanie tym czym jarają się wszystkie ciotki, babcie, rodzice, kuzynostwo i inni przeciętni ludzie, wiecznie pod górkę
30 Gru 2018, Nie 22:43, PID: 777568
Nie lubię ludzi ale bardzo mi źle, kiedy ktoś mnie gdzieś zaprasza a ja odmawiam : /
19 Sty 2019, Sob 9:06, PID: 780213
Ja unikam ludzi, już od dzieciństwa nie lubiłam ludzi, lubiłam tylko siebie, lubiłam naukę i książki.
19 Sty 2019, Sob 9:19, PID: 780215
A ja lubię ludzi, choć też zależy jakich. Problem w tym, że nie lubię siebie. Ot cała filozofia.
19 Sty 2019, Sob 9:28, PID: 780216
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 19 Sty 2019, Sob 9:29 przez jablecznik.)
Lubie ludzi którzy nie wywierają na mnie presji mówienia, ale tez takich przy których czuje sie swobodnie. Jedno nie musi łączyć sie z drugim. Zwyczajne ludzi nie oceniających , nie łączących np mało mownosci z dziwactwem
19 Sty 2019, Sob 9:36, PID: 780217
(29 Gru 2018, Sob 21:41)Hulio napisał(a): Z jednej strony chciałbym spotkać się z ludźmi i porozmawiać albo porobić coś wspólnie, ale z drugiej strony gdy jestem zbyt długo w towarzystwie to stosunkowo szybko się męczę i szukam odosobnienia. Jeszcze problemem jest to że nie mam zabardzo z kim się spotkać, a poznawanie nowych osób przychodzi mi z niesmiernym trudem. Dokładnie mam tak samo
19 Sty 2019, Sob 9:44, PID: 780218
19 Sty 2019, Sob 11:55, PID: 780231
@Szary I w ten niepotrzebny sposób sami siebie krzywdzimy takimi myślami.
Ile razy w myślach sobie powtarzam "Jak ja siebie nienawidzę...". Tylko czemu tak właściwie to służy? Ani ulgi nie odczuwam, ani szczęścia to nie daje. Może działa to na zasadzie okaleczania, gdzie tutaj po prostu ranię swoją duszę w imię chwilowej racjonalizacji swojego położenia.
19 Sty 2019, Sob 12:01, PID: 780232
A ja siebie lubię. Wiem jak potoczyło się moje życie, wiem przez co przeszedłem i wiem, że w obliczu tego wszystkiego nie mogę być inny niż jestem. Do siebie nie mogę mieć zbyt wielu uwag.
19 Sty 2019, Sob 12:06, PID: 780235
19 Sty 2019, Sob 14:49, PID: 780243
Męczą mnie ludzie a w szczególności ich gadatliwość. Wolę dlatego przesiadywać samotnie w pokoju niż siedzieć z rozkrzyczanym towarzystwem.
03 Lut 2019, Nie 11:33, PID: 781777
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 03 Lut 2019, Nie 11:34 przez czerczesow.)
Mnie się wydaje patrząc kolejny raz na to pytanie, że każdy człowiek z fobią społeczną jest, lub z czasem staje się aspołeczny, natomiast nie każdy aspołeczny typ musi mieć fobię. Ja od małego nie lubiłem (nawet w wieku przedszkolnym) nie lubiłem towarzystwa i wolałem siedzieć w domu. Uważam większość ludzi za mało wartościowych i przede wszystkim niezbyt inteligentnych, interesujących się głupotami. Czasem myślę, że fajnie byłoby móc do kogoś pójść i pogadać, ale z drugiej strony gdyby ktoś mnie zaprosił - odmówiłbym. Nie miałbym wspólnych tematów do rozmowy. Nie wydaje mi się, że można być prospołecznym i mieć fobię, to tak jakby jeść mięso i uważać się za wegetarianina.
03 Lut 2019, Nie 15:03, PID: 781795
Nie wiem do końca co oznacza aspołeczny, ale z tego co czytam niektórych fobików naprawdę ciągnie do ludzi, tylko lęk im przeszkadza w zawieraniu znajomości. Też od dziecka stronię od ludzi, ale jednak zawsze kogoś tam miałem, w podstawówce, gimnazjum, jednego kolegę przynajmniej. Dopiero potem się odizolowałem całkowicie i chyba trochę sobie wmówiłem, że nie potrzebuję żadnych znajomości. Oczywiście nie ciągnie mnie na imprezy o w tłoczne miejsca, ale jak sobie przypomnę jednego sylwestra z paroma kolegami, albo nieliczne udane rozmowy w moim życiu, to jednak było to fajne uczucie. Gdyby nie lęk, brak social skilla i ujeme poczucie wartości, to pewnie miałbym jakieś życie towarzyskie. Wydaje mi się, że jednak każdy człowiek jest z natury, mniej lub bardziej, ale jednak prospołeczną istotą.
|
|