07 Maj 2019, Wto 19:00, PID: 791392
Czytając dyskusję na facebooku trafiłam na kilka ciekawych wypowiedzi różnych osób i pomyślałam, że dobrze by było się nimi podzielić, bo temat dotyczy sporo osób na tym forum.
"Depresja wygląda trochę inaczej. To jest jak oglądanie swojego życia zza szyby lub ekranu, będąc kompletnie obojętnym na to co się dzieje. Trochę jak oglądanie najnudniejszego filmu pod słońcem, na dodatek będąc już zmęczonym. Chcesz go wyłączyć, masz dość, ale jednak nie możesz, bo ten film to twoje życie. Zdarzają się czasem momenty, lepsze sceny, gdzie chcesz dać filmowi szansę, ale zaraz potem znowu nadchodzi rozczarowanie. Na przykład miałam taki dzień, gdzie byłam z dużą grupą znajomych, byłam w centrum uwagi, śmiałam się, każdy mnie słuchał i doceniał. Wiedziałam, że powinnam być szczęśliwa, wiedziałam, że powinnam to uznać za wspaniały dzień, próbowałam... ale się nie dało, bo tak naprawdę w środku czułam ten smutek i znudzenie, czułam jakbym po prostu oglądała to wszystko i próbowała się domyślić co teraz czuje główna aktorka, mimo, że jest mi to obojętne. Wychodziłam z domu z ludźmi prawie codziennie, ale oni nie wiedzieli, jaki jest mój stan. Byłam pod opieką psychiatry i psychologa, miałam stwierdzoną depresję od bardzo młodego wieku, tak młodego, że nie miałam pojęcia jak wygląda inne życie i jak wygląda pełne szczęście, bez chociaż odrobiny goryczy. Co mnie wyleczyło? Nie leki, nie psychiatra, nie psycholog, a mój obecny chłopak, który po prostu był obok, rozumiał moje dziwne zachowania związane z depresją i nie oceniał. Takimi małymi gestami w około 3/4 miesiące wyleczył depresję, która trwała 11 lat. Naprawdę bycie obok i wsparcie ma wielką moc, samo zauważenie tej osoby i próba rozmowy to już dużo."
"W depresji ważne jest poczucie, że ma się koło siebie osoby szczere, na które można liczyć. W moim przypadku lekarz (psycholog) tylko mnie dobijał. No bo jaki jest sens życia jeśli muszę rozmawiać o swoich problemach z obcymi ludźmi którym muszę za wysłuchanie mnie płacić? Do psychiatry bym nigdy nie poszedł, rzadko który przejmie się sytuacją, da tylko leki które człowieka ogłupią i będzie mu się wydawać przez chwilę, że wszystko jest dobrze."
"Leczyć u psychiatry dla mnie brzmi jak ogłupiać/depopulować przez Rockefeller crew/ big pharma/ korporacje. Nikt nie wspomina o oczyszczeniu organizmu, zdrowym odżywianiu się i prawach życia."
"Miałem depresję i psychiatra z psychologiem tylko pogarszali sprawę bo odczuwałem że jestem coraz większym dnem. Dopiero zwykli ludzie wyciągając pomocną dłoń pokazali mi, że mogę pomóc innym tak jak oni pomogli mi."
Najłatwiej wysłać bliską osobę do kogoś innego, aby samemu mieć święty spokój, ale czy wtedy jesteśmy rzeczywiście "bliską osobą"?
"Depresja wygląda trochę inaczej. To jest jak oglądanie swojego życia zza szyby lub ekranu, będąc kompletnie obojętnym na to co się dzieje. Trochę jak oglądanie najnudniejszego filmu pod słońcem, na dodatek będąc już zmęczonym. Chcesz go wyłączyć, masz dość, ale jednak nie możesz, bo ten film to twoje życie. Zdarzają się czasem momenty, lepsze sceny, gdzie chcesz dać filmowi szansę, ale zaraz potem znowu nadchodzi rozczarowanie. Na przykład miałam taki dzień, gdzie byłam z dużą grupą znajomych, byłam w centrum uwagi, śmiałam się, każdy mnie słuchał i doceniał. Wiedziałam, że powinnam być szczęśliwa, wiedziałam, że powinnam to uznać za wspaniały dzień, próbowałam... ale się nie dało, bo tak naprawdę w środku czułam ten smutek i znudzenie, czułam jakbym po prostu oglądała to wszystko i próbowała się domyślić co teraz czuje główna aktorka, mimo, że jest mi to obojętne. Wychodziłam z domu z ludźmi prawie codziennie, ale oni nie wiedzieli, jaki jest mój stan. Byłam pod opieką psychiatry i psychologa, miałam stwierdzoną depresję od bardzo młodego wieku, tak młodego, że nie miałam pojęcia jak wygląda inne życie i jak wygląda pełne szczęście, bez chociaż odrobiny goryczy. Co mnie wyleczyło? Nie leki, nie psychiatra, nie psycholog, a mój obecny chłopak, który po prostu był obok, rozumiał moje dziwne zachowania związane z depresją i nie oceniał. Takimi małymi gestami w około 3/4 miesiące wyleczył depresję, która trwała 11 lat. Naprawdę bycie obok i wsparcie ma wielką moc, samo zauważenie tej osoby i próba rozmowy to już dużo."
"W depresji ważne jest poczucie, że ma się koło siebie osoby szczere, na które można liczyć. W moim przypadku lekarz (psycholog) tylko mnie dobijał. No bo jaki jest sens życia jeśli muszę rozmawiać o swoich problemach z obcymi ludźmi którym muszę za wysłuchanie mnie płacić? Do psychiatry bym nigdy nie poszedł, rzadko który przejmie się sytuacją, da tylko leki które człowieka ogłupią i będzie mu się wydawać przez chwilę, że wszystko jest dobrze."
"Leczyć u psychiatry dla mnie brzmi jak ogłupiać/depopulować przez Rockefeller crew/ big pharma/ korporacje. Nikt nie wspomina o oczyszczeniu organizmu, zdrowym odżywianiu się i prawach życia."
"Miałem depresję i psychiatra z psychologiem tylko pogarszali sprawę bo odczuwałem że jestem coraz większym dnem. Dopiero zwykli ludzie wyciągając pomocną dłoń pokazali mi, że mogę pomóc innym tak jak oni pomogli mi."
Najłatwiej wysłać bliską osobę do kogoś innego, aby samemu mieć święty spokój, ale czy wtedy jesteśmy rzeczywiście "bliską osobą"?