29 Cze 2019, Sob 20:21, PID: 797124
Witam. Od jakiegoś czasu zaczęło się dziać coś niedobrego ze mną, mianowicie mam wrażenie, że jestem całkowicie odcięty od emocji - pozytywnych i negatywnych. Mam w domu ojca alkoholika i jego odpały jakoś przestały robić na mnie wrażenie (nie tyczą się bezpośrednio mojej osoby, więc nie moja sprawa). Niby powinienem się cieszyć, że tak wszystkiego nie przeżywam, jednakże ukończyłem pierwszy rok studiów, bez poprawek i zdałem test diagnostyczny z języka, najlepiej na całym roku, otrzymując maksimum punktow z części gramatycznej (na co wykładowcy zgodnie stwierdzili, że jeszcze się to nie zdarzyło wśród osób zaczynających naukę od zera). Fakt ten jest mi tak obojętny, jak to, że zaczęły się wakacje. "Odpocząłem" jeden dzień i zacząłem przerabiać książki na drugi rok. Nic tylko się cieszyć, że taki ambitny, prawda? Otóż problem tkwi w tym, że żadna czynność nie sprawia mi przyjemności. Jeśli ktoś by mnie zapytał, jakie mam zainteresowania, to nie potrafiłbym udzielić żadnej odpowiedzi. Wszystko czego się podejmuje nie pochodzi z wnętrza mnie, tylko jest takie jakby zautomatyzowane. Sprawiam wrażenie chłodnego lub jak określiła to jedna koleżanka z pracy - zarozumiałego. W dodatku stronię od towarzystwa, nawet tutaj nie chce mi się pisać, za sprawą gigantycznej pustki w głowie i braku swobodnego przepływu myśli. Wciąż się zastanawiam skąd biorą się tematy do rozmów, co powoduje, ze dany osobnik jest czymś żywo zainteresowany i opowiada o tym z wielkim zaangażowaniem. Pisząc tego posta nie mam jasno sprecyzowanego celu i też odczuwam swego rodzaju blokadę. Z leków od miesiąca przyjmuję escitalopram (10mg) i trittico (150mg) pół tabletki przed spaniem. Wszystko co napisałem wyżej dzieje się już przed przyjmowaniem tych specyfików. Czy ktoś przechodził przez coś podobnego i może coś poradzić? Ciężko mi ostatnio wytrzymać ze samym sobą.