09 Lip 2019, Wto 16:48, PID: 798375
Witajcie
Jest mi bardzo smutno z powodu tego co się stało. Dostałam się na terapię z NFZ. (Porządna placówka, nie byle jaka jak to bywa w ramach NFZ). Na kasę chorych przysługiwało mi 15 spotkań, potem mogłam kontynuować jedynie prywatnie.
Na pierwszym spotkaniu, wiadomo-wywiad. Pani zrobiła na mnie bardzo pozytywne wrażenie.
Na drugim spotkaniu powiedziała mi, że jest bardzo dużo rzeczy do przepracowania u mnie, że mam silną fobię społeczną i że niestety nie zdążymy wszystkiego omówić. Na następnym spotkaniu powiedziała, że nie każdemu terapia pomoże (tu już zapaliła mi się czerwona lampka). I na 8 lub 9 spotkaniu powiedziała, że następnym razem będzie ostatnie spotkanie, bo już nie potrzebuję terapii (??). Jedyne co zrobiłyśmy w ciągu tych kilku spotkań to wypisanie alternatywnych myśli, do tych moich negatywnych przekonań. Terapia w żaden sposób mi nie pomogła. Nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć. Tak bardzo się cieszyłam, zrobiła mi ogromną nadzieję że będę normalna, mówiła że komunikatywności można się nauczyć, cieszyłam się że w końcu uda mi się pójść na jakieś studia. Tak mi smutno. Nie rozumiem dlaczego tak zadecydowała. Może nie miała pomysłu jak mi pomóc? Może jestem zbyt ciężkim przypadkiem? Zaproponowała tylko terapię grupową w przyszłości i jakieś książki. Ale nie na taką pomoc liczyłam.
Jest mi bardzo smutno z powodu tego co się stało. Dostałam się na terapię z NFZ. (Porządna placówka, nie byle jaka jak to bywa w ramach NFZ). Na kasę chorych przysługiwało mi 15 spotkań, potem mogłam kontynuować jedynie prywatnie.
Na pierwszym spotkaniu, wiadomo-wywiad. Pani zrobiła na mnie bardzo pozytywne wrażenie.
Na drugim spotkaniu powiedziała mi, że jest bardzo dużo rzeczy do przepracowania u mnie, że mam silną fobię społeczną i że niestety nie zdążymy wszystkiego omówić. Na następnym spotkaniu powiedziała, że nie każdemu terapia pomoże (tu już zapaliła mi się czerwona lampka). I na 8 lub 9 spotkaniu powiedziała, że następnym razem będzie ostatnie spotkanie, bo już nie potrzebuję terapii (??). Jedyne co zrobiłyśmy w ciągu tych kilku spotkań to wypisanie alternatywnych myśli, do tych moich negatywnych przekonań. Terapia w żaden sposób mi nie pomogła. Nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć. Tak bardzo się cieszyłam, zrobiła mi ogromną nadzieję że będę normalna, mówiła że komunikatywności można się nauczyć, cieszyłam się że w końcu uda mi się pójść na jakieś studia. Tak mi smutno. Nie rozumiem dlaczego tak zadecydowała. Może nie miała pomysłu jak mi pomóc? Może jestem zbyt ciężkim przypadkiem? Zaproponowała tylko terapię grupową w przyszłości i jakieś książki. Ale nie na taką pomoc liczyłam.