10 Sie 2021, Wto 17:14, PID: 846530
@Danna może ten dyskomfort psychiczny był akurat potrzebny? Może wynikał z jakiejś głębokiej świadomości, że ta sytuacja naprawdę nie jest ok?
Wiem, że ocena ryzyka jest zawsze w pewnym stopniu subiektywna. Uważam, że uzależnienie się finansowe od drugiego człowieka poza nielicznymi wyjątkami leży w obszarze ryzyka nieakceptowalnego.
Po prostu nie mieści mi się w głowie, że można z własnej woli bez ważnych czynników zewnętrznych nie chcieć niezależności finansowej.
Za dużo na tym nieszczęsnym łez padole przeżyłam i widziałam, żeby móc abstrahować od potencjalnych niebezpieczeństw związanych z takim układem.
@Ciasteczko powołałam się na osobowość zależną ze względu na to, że w moim odczuciu byłoby to usprawiedliwienie dla polegania na partnerze w sprawach zarobkowych. Trudno też gonić do roboty osobę w poważnym epizodzie depresji - stąd wzmianka o chorobach.
Tu muszę chociaż przyklasnąć decyzji o ślubie - wybranie takiego sposobu życia jest dla mnie uzasadnieniem hajtnięcia się bez intercyzy.
Co absolutnie nie znaczy, że autorka ma żyć pod moje dyktando. Ot, wyrażam swoje zdanie. Nieprzychylne, to fakt. Zwyczajnie taka postawa mnie triggeruje, choć zapewne nie powinna, bo to przecież nie wpływa na moje życie. Nie da się afirmować absolutnie każdej postawy i nie ma co udawać, że wszystkie są tak samo dobre. Wiadomo, kwestia tego, co jest dla kogoś ważniejsze, ale z mojego punktu widzenia gnuśność nic dobrego na dłuższą metę nie przyniesie.
Wiem, że ocena ryzyka jest zawsze w pewnym stopniu subiektywna. Uważam, że uzależnienie się finansowe od drugiego człowieka poza nielicznymi wyjątkami leży w obszarze ryzyka nieakceptowalnego.
Po prostu nie mieści mi się w głowie, że można z własnej woli bez ważnych czynników zewnętrznych nie chcieć niezależności finansowej.
Za dużo na tym nieszczęsnym łez padole przeżyłam i widziałam, żeby móc abstrahować od potencjalnych niebezpieczeństw związanych z takim układem.
@Ciasteczko powołałam się na osobowość zależną ze względu na to, że w moim odczuciu byłoby to usprawiedliwienie dla polegania na partnerze w sprawach zarobkowych. Trudno też gonić do roboty osobę w poważnym epizodzie depresji - stąd wzmianka o chorobach.
Tu muszę chociaż przyklasnąć decyzji o ślubie - wybranie takiego sposobu życia jest dla mnie uzasadnieniem hajtnięcia się bez intercyzy.
Co absolutnie nie znaczy, że autorka ma żyć pod moje dyktando. Ot, wyrażam swoje zdanie. Nieprzychylne, to fakt. Zwyczajnie taka postawa mnie triggeruje, choć zapewne nie powinna, bo to przecież nie wpływa na moje życie. Nie da się afirmować absolutnie każdej postawy i nie ma co udawać, że wszystkie są tak samo dobre. Wiadomo, kwestia tego, co jest dla kogoś ważniejsze, ale z mojego punktu widzenia gnuśność nic dobrego na dłuższą metę nie przyniesie.