Psychiatra bagatelizuje moje problemy - Wersja do druku +- PhobiaSocialis.pl (https://www.phobiasocialis.pl) +-- Dział: Pomoc (https://www.phobiasocialis.pl/forum-3.html) +--- Dział: Profesjonalna pomoc (https://www.phobiasocialis.pl/forum-45.html) +--- Wątek: Psychiatra bagatelizuje moje problemy (/thread-30457.html) Strony:
1
2
|
Psychiatra bagatelizuje moje problemy - Eksekk - 12 Wrz 2017 Tuż przed końcem poprzedniego roku szkolnego poszedłem do psychiatry, bo przez fobię unikałem zrobienia pewnej rzeczy w szkole (a konkretnie to resuscytacji na edb). Wtedy jeszcze nie miałem żadnych leków, toteż fobia działała z pełną mocą. Nie dość, że stresowałem się ogromnie przed wizytą, to jeszcze podczas samej wizyty prawie nic nie mówiłem, tylko zdołałem na początku wykrztusić parę zdań (m. in. to, że mam fs). Psychiatra zadała kilka pytań, popisała trochę i w efekcie usłyszałem, że "nic mi nie dolega". Teraz pytanie, w jakim stopniu to moja wina (że mało mówiłem o swoich problemach)? Czy nie jest przypadkiem tak, że psychiatra powinien przeprowadzić rozbudowany wywiad i zadawać pytania pomocnicze? Podsumowując, ta wizyta prawie nic mi nie dała (poza przepisaną hydroksyzyną). Jak szkoła ponownie się zaczęła, to stwierdziłem, że muszę w końcu coś z tym zrobić, bo objawy (zwłaszcza ogromna niechęć i cierpienie w związku z chodzeniem do szkoły) stały się nieznośne, a nie mam zamiaru całego życia przesiedzieć w domu. Pojawił sie jednak dosyć spory problem. Otóż w mieście, w którym mieszkam (Siedlce) podobno nie ma innych psychiatrów dla niepełnoletnich. Rozważałem wizyty u psychiatry w innym mieście, ale matka się nie chce zgodzić (ma dosyć negatywne nastawienie do moich objawów, uważa, że przesadzam, że inni ludzie też się stresują itp., ogólnie patrzy na całą sytuację z punktu widzenia normalsa). Powiedziała jedynie, że może mnie zapisać jeszcze raz do tego poprzedniego psychiatry. I tutaj pojawia się moje pytanie. Opłaca się tam jeszcze raz iść? Problem nieopisywania swoich objawów z powodu fobii wydaje mi się, że rozwiązałem. Otóż spisałem w pliku tekstowym dokładnie co mi dolega i jak się zachowuję na co dzień z przykładami. Zamierzam to wydrukować i pokazać psychiatrze. Podczas tamtej wizyty dostałem też hydroksyzynę, więc wezmę dosyć dużą dawkę. Boję się jednak reakcji psychiatry na wieść, że będzie musiał to przeczytać. Co jeśli pomyśli, że specjalnie to sobie spisałem, żeby łatwiej mi było udawać czy coś w tym stylu? Ja naprawdę cierpię na te przypadłości, ale jak dotąd prawie każda osoba, która mogłaby mi pomóc, bagatelizuje to i/lub nie wierzy mi. Chcę się zacząć leczyć, ale nawet z tym mam problem... Jak udowodnić psychiatrze, że naprawdę cierpię na te dolegliwości? Proszę o pomoc. RE: Psychiatra bagatelizuje moje problemy - klocek - 13 Wrz 2017 (12 Wrz 2017, Wto 23:51)Eksekk napisał(a): Jak udowodnić psychiatrze, że naprawdę cierpię na te dolegliwości? Proszę o pomoc. Lol, to bardzo częsty problem. 90% polskich psychiatrów jest takich. Ja sam miałem tak non stop. Krótka odpowiedź: nie da się udowodnić. Musisz iść do innego. Wyglądasz na inteligentnego i w dodatku coś niecoś wiesz o psychologii, a oni takich nie lubią. Jak spróbujesz jej udowodnić, że się myli, to ona jeszcze bardziej się uprze, że nic Ci nie jest, tylko sobie wkręciłeś objawy, bo przeczytałeś je w necie. Ja się średnio muszę przejść po pięciu psychiatrach, zanim trafię na szóstego, który uwierzy, że coś mi dolega. Czy masz jakąś inną rodzinę oprócz matki, najlepiej z innego miasta? Np. ciotki albo wujków? Pojedź do nich i jak tam będziesz, to idź do psychiatry albo najlepiej od razu do kilku. Niestety, musisz mieć dar przekonywania. Próbuj różnych metod i okazuj różne stopnie znajomości tematu. Np. raz podawaj wszystkie objawy, jakie znasz a innym razem udawaj, że się w ogóle nie znasz. Za którymś razem się uda. Prawdopodobnie dostaniesz leki przeciwlękowe. Niestety, polscy psychiatrzy i w ogóle lekarze są niedouczeni a cała polska służba zdrowia to droga przez mękę. Ale powinno Ci się udać. RE: Psychiatra bagatelizuje moje problemy - trash - 13 Wrz 2017 Rozumiem.problem, ale na poczatek proponuje po prostu opracować sobie 'strategie' jak to zaliczyć najmniej boleśnie. Także kombinuj RE: Psychiatra bagatelizuje moje problemy - smutna00 - 13 Wrz 2017 Do autora tematu- dokładnie jakbym czytała o sobie. Też byłam u psychiatry i też nie zostałam zrozumiana, a wręcz potraktowano mnie niepoważnie. Psychiatrą była starsza kobieta, okazała się być wesołą ekstrawertyczką. Nie była w stanie zrozumieć, że jestem introwertykiem, a co dopiero, że mam fobię. A gdy próbowałam jej tłumaczyć, że, np. w stresujących sytuacjach trzęsą mi się ręce i nogi zresztą w ogóle cała się trzęsę, albo że dostaję czerwonych plam na dekoldzie, to bagatelizowała to jakimś nieudanym żartem czy porównaniem, że jednemu w stresie to się robi, drugiemu tamto, że zupełnie mam się tym nie przejmować, że znalezienie chłopaka będzie lekarstwem na całe zło... W każdym razie wizyta nic mi nie dała, mało tego jeszcze bardziej poczułam się niezrozumiana. A hasło fobia społeczna z jej ust nie padło ani raz, wręcz odnosiłam wrażenie, że nie wie co to. Co do bycia 100% introwertykiem (nie mogę tego zaakceptować i zauważyłam, że tam gdzie kończy się moja fobia, zaczyna się introwertyzm i tak w koło) zaleciła udawanie zawsze, wszędzie, żebym udawała po prostu... Dostałam 1 lek, który nic nie pomógł. Liczyłam na to, że coś się ruszy, że może ta wizyta coś da- niestety. RE: Psychiatra bagatelizuje moje problemy - Eksekk - 13 Wrz 2017 (13 Wrz 2017, Śro 0:03)klocek napisał(a): Czy masz jakąś inną rodzinę oprócz matki, najlepiej z innego miasta? Np. ciotki albo wujków?Mam, a mianowicie ciotkę w Warszawie i babcię w Białej Podlaskiej (z tych w miastach). Problem jest jednak taki, że muszę chodzić ciągle do szkoły, a w weekendy nie warto jechać, bo raczej wszyscy psychiatrzy nie pracują. Właściwie to jedynymi okazjami są święta Bożego Narodzenia i ferie (o ile matka się w ogóle zgodzi, żebym szedł). Z drugiej strony mógłbym po prostu poczekać do 25 maja (będę miał wtedy urodziny, a tym samym 18 lat) i popróbować psychiatrów z Siedlec. W czerwcu mam jednak egzamin zawodowy, z którym raczej nie poradzę sobie bez leków, a nie wiem, czy do tego czasu znajdę odpowiedniego psychiatrę. No i sama perspektywa czekania prawie rok mnie zniechęca. Co za beznadziejna sytuacja... RE: Psychiatra bagatelizuje moje problemy - klocek - 13 Wrz 2017 A kiedy masz najbliższą wycieczkę klasową? Zamiast jechać z resztą klasy, urwij się, pojedź do Warszawy i tam idź do psychiatry. RE: Psychiatra bagatelizuje moje problemy - Eksekk - 13 Wrz 2017 Świetny pomysł z tą wycieczką. Dokładnego terminu nie znam, ale coś już w mojej klasie ustalali. Postaram się dowiedzieć, kiedy. Problemem będzie jedynie przekonanie matki do tego, żebym mógł wyjechać (z samym niepojechaniem na wycieczkę raczej nie będzie problemu). RE: Psychiatra bagatelizuje moje problemy - klocek - 14 Wrz 2017 Czyli pozostaje problem z matką? Dałoby się zrobić jakoś tak, żeby to ta ciotka Cię zaprosiła? Tzn. Ty mówisz jej, że chcesz do niej przyjechać na parę dni, bo musisz coś załatwić w Warszawie, ona dzwoni do Twojej matki i przekonuje ją. Ciągle piszesz o matce. O co z nią chodzi? Ona też nie wierzy w Twoją fobię? Jeżeli wolno mi zapytać (jak nie chcesz, to nie odpowiadaj), to co z Twoim ojcem? RE: Psychiatra bagatelizuje moje problemy - Eksekk - 14 Wrz 2017 To raczej nie wypali. Moja matka musiałaby być o wszystkim poinformowana i pewnie nie dałaby mi jechać, dopóki bym nie powiedział, po co to robię. Czy wierzy to nie wiem, ale na pewno bagatelizuje. Uważa, że przesadzam i trzeba z tym walczyć, że inni ludzie się też stresują w nowych sytuacjach itp., czyli dyrdymały powtarzane przez każdego normalsa. Wiąże się to z tym, że jak jest okazja (w tym wypadku psychiatra w Siedlcach), to zgadza się na wizytę, ale nie rozumie powagi problemu i nie chce podjąć kroków wymagających więcej wysiłku (np. wizyta u psychiatry w innym mieście). Ojciec wyprowadził się od nas ~8 lat temu i mieszka w Warszawie, ale nie można na niego liczyć. A, prawie zapomniałbym. O terminie wycieczki dowiem się w środę (będzie wtedy zebranie z rodzicami). RE: Psychiatra bagatelizuje moje problemy - klocek - 14 Wrz 2017 Ojciec nieobecny, matka kontrolująca. Niezły start w życie. Przynajmniej jesteś inteligentny a to mimo wszystko ułatwia sprawę. Ale emocjonalnie będziesz miał ciężko. W szczególności nie masz męskich wzorców. Nie wiem, czy Cię od razu redpillować, ale lepiej chyba nie. Na razie ogarnij tego psychiatrę. Musisz się stać dorosły. Dorosłość to decyzja. To jest coś, co musisz zrobić samemu. Pewnego dnia powiedzieć sobie: jestem już dorosły - i właśnie takim być. Dorosłość polega m.in. na tym, że już się nie pytasz mamy o zgodę. Ani nie robisz czegoś, bo mama kazała, ani bo mama zabroniła. To pierwsze to dziecięce posłuszeństwo, to drugie to dziecięcy bunt. Dorosłość to jest decydowanie samemu. Idź do tego psychiatry, nawet jeżeli mama się nie zgodzi. To Twoje życie, nie jej. Dysponujesz w ogóle jakimś budżetem? RE: Psychiatra bagatelizuje moje problemy - Maggie - 16 Wrz 2017 Witaj, odnośnie Twojego pytania o sens wizyty u tego psychiatry. Nie, to nie ma sensu. Większość psychiatrów funkcjonuje tak jak większość lekarzy, czyli przepisać leki i następny proszę. To nie znaczy, że wszyscy są tacy, ale większość nie ma żadnego przygotowania psychoterapeutycznego. Sprawdziłam te Twoje Siedlce i jest w nich wielu psychoterapeutów, czyli ludzi, którzy będą zainteresowani Twoim problemem i będą mogli Ci pomóc, będą wiedzieć jak rozmawiać i nie odeślą Cię do domu z poczuciem niezrozumienia. Jednak tu zaczynają się schody. Psychoterapia zazwyczaj odbywa się raz w tygodniu, to jest proces zmiany, który musi trochę potrwać. Tak jak ktoś już powyżej pisał, masz pewien bagaż i nie da się z tym rozprawić na jednym czy nawet paru spotkaniach. Jednak ogromnym plusem jest Twój wiek. Na psychoterapię na NFZ raczej nie licz, a prywatna jednak trochę kosztuje. Umawiając się na spotkanie od razu zapytaj o możliwość zniżki, ze względu na to, że się jeszcze uczysz i rodzice nie są przychylni leczeniu Ciebie (co jest prawdą, bo jak rozumiem Twoja mama bagatelizuje Twój problem). Nie musisz iść wcale do kogoś z 30 letnim doświadczeniem, młodzi psychoterapeuci po dobrej szkole są równie skuteczni. Poczytaj sobie o nurtach w terapii. Jeżeli będziesz chciał iść do psychoterapeuty (powinien mieć skończoną psychologie lub psychiatrię i uznaną szkołę psychoterapii), to daj znać w jakim nurcie, może będę mogła pomóc i sprawdzić tego kogoś A i nie bierz większej dawki leku niż przepisana, to są silne leki przeciwlękowe, działają nasennie (bierzesz je na noc mam nadzieję). RE: Psychiatra bagatelizuje moje problemy - Eksekk - 16 Wrz 2017 (14 Wrz 2017, Czw 23:41)klocek napisał(a): Dysponujesz w ogóle jakimś budżetem?Póki co nie, więc z tą samodzielną wizytą się na razie wstrzymam. @Maggie rozważałem psychoterapię, ale zdecydowałem, że lepiej będzie najpierw pójść do psychiatry, żeby przepisał jakieś SSRI czy coś innego, co zmniejszyłoby bazowy poziom lęku, bo obecnie to jest katastrofa. Miałbym duży problem z samym pójściem na terapię, nie mówiąc o aktywnym uczestniczeniu. Hydroksyzyna w dawce przepisanej przez lekarza miała działanie na granicy placebo. Zresztą nie biorę jakichś kosmicznych dawek (20-25 mg), i tak, staram się brać na noc. Przy okazji, chciałbym podziękować, że nadal odpowiadacie w tym wątku To wiele dla mnie znaczy. RE: Psychiatra bagatelizuje moje problemy - annie_hall - 17 Wrz 2017 Eksekk napisał(a):@Maggie rozważałem psychoterapię, ale zdecydowałem, że lepiej będzie najpierw pójść do psychiatry, żeby przepisał jakieś SSRI czy coś innego, co zmniejszyłoby bazowy poziom lęku, bo obecnie to jest katastrofa. Miałbym duży problem z samym pójściem na terapię, nie mówiąc o aktywnym uczestniczeniu. Rozumiem i popieram. Bardzo mi się podoba, że myślisz krytycznie i wiesz, co robisz. Myślę, że wiesz też to, co napiszę poniżej, ale muszę się odnieść do wypowiedzi Maggie, bo nie mogę się nie odnieść (16 Wrz 2017, Sob 18:44)Maggie napisał(a): odnośnie Twojego pytania o sens wizyty u tego psychiatry. Nie, to nie ma sensu. Większość psychiatrów funkcjonuje tak jak większość lekarzy, czyli przepisać leki i następny proszę. To nie znaczy, że wszyscy są tacy, ale większość nie ma żadnego przygotowania psychoterapeutycznego. Może wizyta u tego psychiatry rzeczywiście nie ma sensu, ale warto próbować u innych. Psychiatrzy funkcjonują jak lekarze, bo są lekarzami. I tak jak lekarze innych specjalizacji, bywają lepsi i gorsi, ale to nie oznacza, że nie warto korzystać z ich pomocy. Jeśli pójdziesz do internisty z bólem brzucha, a on stwierdzi, że nic ci nie jest i nie da skierowania na badania, to chyba nie uznasz, że to bez sensu i nie zrezygnujesz z wizyty u innego lekarza? Nie trzeba mieć przygotowania psychoterapeutycznego, żeby zachowywać się jak człowiek i umieć okazywać empatię. Są lekarze (w tym psychiatrzy), którzy to potrafią, i tacy, którzy zupełnie nie zdają sobie sprawy, że to ważne. Są też certyfikowani psychoterapeuci, których to całe "przygotowanie" wcale nie przygotowało do uprawiania zawodu i którzy nie są zainteresowani problemem pacjenta/klienta, a tylko - i tu się zgodzę - "wiedzą, jak z nim rozmawiać", żeby mu się wydawało, że jest zaopiekowany i żeby chciał wracać na kolejne sesje. Jak się nad tym głębiej zastanowić, można dojść do wniosku, że nie jest aż tak trudno przekonać do siebie osobę, która jest sparaliżowana lękiem (albo z innego powodu nie potrafi funkcjonować wśród ludzi i czuje się niezrozumiana), bo zwykle nie ma ona nikogo, kto by jej udzielił jakiegokolwiek wsparcia. Kiedy jesteś w takim stanie, nawet słaby terapeuta może posłużyć za przysłowiową brzytwę - może się okazać, że nie utoniesz, ale za to pokaleczysz sobie palce. Naprawdę łatwo dać się oszukać, a psychoterapia, wbrew powszechnym przekonaniom i medialnej propagandzie antylekowej, też może powodować skutki uboczne. Poza tym nie każdy jej potrzebuje. Oczywiście warto się przekonać, jak na nas działa, ale też nie można podchodzić do niej bezkrytycznie. I jeszcze przypis do kwalifikacji terapeuty. Nie musi to być koniecznie osoba po psychiatrii albo psychologii - żeby dostać certyfikat, musi mieć tytuł magistra, skończyć 4-letnie szkolenie z psychoterapii i zdać egzamin. Wiele szkół psychoterapii atestowanych przez Polskie Towarzystwo Psychologiczne, Polskie Towarzystwo Psychiatryczne i inne uznane stowarzyszenia, uprawniających do zdobycia certyfikatu psychoterapeuty, przyjmuje na szkolenia nie tylko psychologów i psychiatrów, ale też np. informatyków albo absolwentów ochrony środowiska - takie osoby bywają lepszymi terapeutami niż psycholodzy, bo nie myślą wg wyuczonych na psychologii schematów. Co oczywiście nie jest regułą. Wszystko to komplikuje się jeszcze bardziej, jeśli weźmie się pod uwagę charakter i koszty szkoleń dla terapeutów (niezależnie od podejścia), które także wpływają na jakość ich późniejszej pracy (tak samo jak miejsce szkolenia, forma oferowanych zajęć i osoby, które je prowadzą). Do tego dochodzi problem "dopasowania się" klienta i terapeuty (ludzie mają różne potrzeby i nie każdy może pomóc każdemu). Czyli nie jest to takie proste, jak piszesz, a liczba psychoterapeutów w Siedlcach nie musi oznaczać, że osoba, którą odwiedzi Eksekk, na pewno mu pomoże - co więcej, nie będzie mógł tego ocenić po jednym spotkaniu, co oznacza większe ryzyko i potencjalnie wyższy koszt terapii. Prawdopodobnie nie będzie tak źle, ale jednak mnie denerwują takie ogólnikowe porady z cyklu "cierp człowieku, bo leki to zło" albo "leki to pójście na łatwiznę, męcz się latami na milczących sesjach i pracuj-nad-sobą". Tzn. może nie do końca to miałaś na myśli, ale ja się za dużo takich rzeczy nasłuchałam od różnych osób, które chciały dobrze, ale nie wiedziały, o czym mówią. I teraz mam potrzebę walki o zdroworozsądkowe podejście do sprawy Wszystko jest dla ludzi. Hydroksyzyna też, chociaż na dłuższą metę niczego nie leczy, a te minidawki to właściwie takie cukierki (potwierdza to fakt, że lekarze przepisują ten lek nawet całkowicie zdrowym histerykom, takim jak Eksekk ). Raczej nie pomogą w rozpoczęciu terapii, a taka powinna być ich rola. I nie chodzi o to, żeby łykać więcej, tylko żeby łykać po coś. Bo zażywanie leków dla samego zażywania to chyba najgorsza rzecz, jaką można w tej sytuacji zrobić. RE: Psychiatra bagatelizuje moje problemy - ozjasz666 - 18 Wrz 2017 Psychiatra tylko na NFZ i od wypisywania recept, a od pogadania jest psycholog. Ja miałem dwóch psychiatrów i oboje byli do kitu(ale ten drugi był na NFZ, więc wziąłem receptę, brałem leki i byłem zadowolony). Zawsze możesz poszukać innego psychiatry, ale nie polecam mieć mega nadziei. Powodzenia. RE: Psychiatra bagatelizuje moje problemy - Eksekk - 04 Paź 2017 Pora na mały update. Udało mi się przekonać matkę, więc wizyta u psychiatry w Warszawie już niedługo (nie wiem dokładnie kiedy). Dzięki Wam za wsparcie A, prawie bym zapomniał: wycieczka będzie kilkudniowa, od 18 do 20 października, ale jedzie tylko połowa klasy, więc pozostała część (w tym ja) będzie mieć lekcje z inną grupą. Nie jest to jednak zbyt wielki problem, bo w dni wizyt najwyżej nie będę szedł do szkoły, a może uda się tak ogarnąć, żeby załatwiać te wizyty po szkole. RE: Psychiatra bagatelizuje moje problemy - klocek - 05 Paź 2017 Napisz później, jak Ci poszło. Dlaczego do wszystkiego potrzebujesz zgody matki? RE: Psychiatra bagatelizuje moje problemy - Eksekk - 08 Paź 2017 Niestety za wcześnie się cieszyłem... Matka już zmieniła zdanie i "po żadnych warszawach nie będzie jeździć". Rozsądne argumenty do niej nie trafiają. Zaplanowałem całą wizytę łącznie z dojazdami i przyjazdami, przedstawiając ją pół godziny temu, to "daj mi spokój, idę spać". Zawsze tak jest. Z nią nie da się porozmawiać jak z rozsądnym dorosłym. Nie wiem, co mam zrobić. Zaproponowała co prawda, że zapisze mnie do tamtego poprzedniego psychiatry, a jak nie wyjdzie, to pojedziemy do innego, ale już w to nie wierzę. @Klocek: bo mam mocną fobię, przez co jestem okropnie niesamodzielny i póki co większość spraw załatwiała na mnie matka. RE: Psychiatra bagatelizuje moje problemy - klocek - 08 Paź 2017 Wiedziałem, że tak będzie i to jest dość częsty schemat. Co musisz zrobić, żeby załatwić to samemu? Umiesz sobie kupić bilet? Jak Twoja matka zareaguje, kiedy zrobisz to sam? RE: Psychiatra bagatelizuje moje problemy - Eksekk - 12 Paź 2017 Pewnie musiałbym zabrać matce pieniądze, zapisać się na wizytę (co byłoby dosyć problematyczne, bo większość przypadków pewnie by wymagała potwierdzenia wizyty przez kogoś dorosłego), a potem wyjechać. Myślę, że dużym problemem byłaby sama podróż - nie mam pojęcia, jak bym miał stwierdzić, że już jestem w odpowiednim miejscu i powinienem wysiąść (chodzi o autobusy, pociągi itp.), a pytanie innych ludzi nie wchodzi w grę z wiadomego powodu. Nie mam pojęcia, jak by zareagowała, i właśnie to jest jednym z głównych powodów, z których tego nie robiłem. Mogłoby jej to udowodnić, że naprawdę potrzebuję pomocy, ale równie dobrze mogłaby się w+ć, że ją lekceważę itp., a wtedy pewnie byłoby baaardzo ciężko przekonać ją do kolejnej wizyty. Na szczęście jednak póki co nie muszę tego robić. Po wielu bojach z matką udało się ustalić, że jak znajdę psychiatrę młodzieżowego w Warszawie, który przyjmuje w weekend, to pojedziemy. A ponieważ tych jest jak na lekarstwo (nawet w stolicy), z początku jedyny, którego znalazłem, miał termin za miesiąc (a przez ten czas chyba bym się całkowicie załamał). Szczęście się jednak do mnie uśmiechnęło (najwyższa pora ) i podczas wczorajszego szukania tego psychiatry znalazłem innego, który miał wolny termin w tę sobotę o 10 (tutaj link do strony o nim). Zapisałem się i matka zgodziła się na wizytę. RE: Psychiatra bagatelizuje moje problemy - Eksekk - 14 Paź 2017 Z góry przepraszam za double posta, ale szukałem w regulaminie wzmianki o tym i nie było, więc zakładam, że dozwolone. Otóż byłem u tego psychiatry i muszę powiedzieć, że wizyta była udana. Psychiatra nie robiła problemów z tym, że kazałem jej czytać z kartki, wręcz przeciwnie, matka mi potem powiedziała, że była zadowolona, bo nie musiała wypytywać, tylko miała podane wszystko na tacy. Potem pogadała trochę sam na sam z moją matką, ze mną, a na końcu z nami obu. Zaproponowała terapię poznawczo-behawioralną, uściślając, że chodzi tam głównie o wyćwiczenie pewnych określonych umiejętności społecznych. Co do leków, dostałem SSRI (Asentra) i udało mi się wyprosić benzo (Xanax 0.25mg). Mam przyjmować regularnie Asentrę, a Xanax doraźnie w razie ogromnego stresu. Następna wizyta (głównie w celu oceny działania SSRI) będzie pod koniec grudnia. Dziwne jest jedynie to, że nie dostałem jasno postawionej diagnozy, czy mam fobię/depresję. Pewnie skoro wypisała leki to mi wierzy, ale czy tak powinno być? RE: Psychiatra bagatelizuje moje problemy - klocek - 14 Paź 2017 Raczej Twoja matka wymaga leczenia psychiatrycznego, skoro izoluje Cię od ludzi. Czy ona jest jedyną osobą, z którą rozmawiasz? I pytanie: sam tak chcesz (bo ona jest jedyną osobą, której się nie boisz), czy ona Ci zabrania? Zacznij może robić jakąś rzecz przed nią w tajemnicy. Choćby prowadzić pamiętnik. To byłby pierwszy krok do psychicznego uniezależnienia się. Diagnozę dostałeś, ale lekarz Cię o niej nie poinformował. Możesz zapytać. Oni mają prawny obowiązek Ci powiedzieć. W sumie sam nie wiem, dlaczego oni tak bardzo nie lubią tego mówić. RE: Psychiatra bagatelizuje moje problemy - Eksekk - 17 Paź 2017 Nie, aż tak źle to nie jest. Nie izoluje mnie. Mam jednego takiego kolegę, z którym poznałem się, zanim jeszcze rozwinęła się u mnie tak mocna fobia (z 6 lat temu). Bardzo dobrze go znam i często z nim rozmawiam na gg, ale spotykanie w realu zaczęło powodować zbyt silny stres, żeby to robić (teraz, gdy mam benzo, może się to nieco zmienić). Rozmawiam też z jedną osobą poznaną przez neta, ale to wszystko przez gg, w realu mało co robię. O diagnozę się dopytam na kolejnej wizycie. Będę mógł poprosić o jakiś dowód (papier) z jej opisem? Nie chciałbym mieć znowu sytuacji, że ktoś mi nie uwierzy... RE: Psychiatra bagatelizuje moje problemy - Pan Foka - 17 Paź 2017 Odpowiadał już ktoś na tytułowe pytanie "a może to ty przeceniasz problemy?", bo czytać mie się nie chce RE: Psychiatra bagatelizuje moje problemy - Eksekk - 20 Paź 2017 (17 Paź 2017, Wto 21:10)Pan Foka napisał(a): Odpowiadał już ktoś na tytułowe pytanie "a może to ty przeceniasz problemy?", bo czytać mie się nie chce Nie bardzo wiem, jak mam rozumieć tę wypowiedź. Sugerujesz, że przeceniam swoje problemy i dramatyzuję? RE: Psychiatra bagatelizuje moje problemy - forac - 28 Paź 2017 Pewnie plus bycia starym przegrywem, bo mi psychiatra wypisała leki bez problemu. |