Do czego doprowadza Was fobia, jak się zachowujecie? - Wersja do druku +- PhobiaSocialis.pl (https://www.phobiasocialis.pl) +-- Dział: Działy tematyczne (https://www.phobiasocialis.pl/forum-9.html) +--- Dział: Nieśmiałość, Fobia społeczna (https://www.phobiasocialis.pl/forum-11.html) +--- Wątek: Do czego doprowadza Was fobia, jak się zachowujecie? (/thread-241.html) |
Re: Do czego doprowadza Was fobia, jak się zachowujecie? - pollo - 09 Lis 2010 ja też jak chorowałem, mielilem wszystko nascie razy, tak samo jak wy scenki sobie przygotowywalem na kazda ewentualnosc itd; na początku pomogły mi w tym leki a potem, juz ostatecznie terapia poznawczo-behawioralna Re: Do czego doprowadza Was fobia, jak się zachowujecie? - sensual - 10 Lis 2010 ..... Re: Do czego doprowadza Was fobia, jak się zachowujecie? - linka - 10 Lis 2010 U mnie doprowadza do tego, że nie umiem pokazać drugiej osobie, że mi na niej zależy. A jeśli ktoś mi to okazuje, to nie umiem wyjść ze skorupy i zaryzykować ; / Re: Do czego doprowadza Was fobia, jak się zachowujecie? - Coperfield333 - 10 Lis 2010 linka napisał(a):U mnie doprowadza do tego, że nie umiem pokazać drugiej osobie, że mi na niej zależy. A jeśli ktoś mi to okazuje, to nie umiem wyjść ze skorupy i zaryzykować ; / Ile ja przez to osób stracilem... Re: Do czego doprowadza Was fobia, jak się zachowujecie? - pomocny - 11 Lis 2010 linka napisał(a):U mnie doprowadza do tego, że nie umiem pokazać drugiej osobie, że mi na niej zależy. A jeśli ktoś mi to okazuje, to nie umiem wyjść ze skorupy i zaryzykować ; / Ja wolę nie pokazywać nikomu oprócz rodziny, że mi na nim zależy. W ten sposób oszczędzam sobie przykrości. A to wszystko przez to co się stało chyba pod koniec szkoły podstawowej, od dziecka jestem wrażliwy, mazgaj. Napisałem wtedy do takiej jednej walentynkę, potem napisałem jej SMSa, czy mogłaby ze mną się spotkać/porozmawiać, a ta bez żadnego powodu zaczęła na mnie bluzgać, wyśmiewać, wyzywać. Jakby to zrobił kolega to bym mu przyp***dolił, a zrobiła to osoba w której się zakochałem, to myślałem, że się zabiję... Zawsze myślałem, że dziewczyny są takie delikatne, miłe i wrażliwe. A to fałszywe żmije, co w najmniej spodziewanym momencie cię zaatakują. Kobiet broń niezawodna - fałsz, podstęp i zdrada. Jak żal minął, zacząłem żałować, że nie wziąłem jej za te kudły i nie strzeliłem w mordę. Re: Do czego doprowadza Was fobia, jak się zachowujecie? - camelia - 12 Lis 2010 Coperfield333 napisał(a):Camelia...Nie polecał bym od razu stosować jakiś leków na tego typu zachowanie, człowiek rożnie reaguje na stres a jak wiadomo stres towarzyszy każdemu człowiekowi, i nie musi mieć on problemów z psychika. Ja bynajmniej nie stosowałem żadnych leków i po czasie walki ze sobą w końcu zauważyłem efekt...a walka polegała na tym ze sam starałem się nawiązać kontakt ze stresorem i wcale nie było tak źle. a w jaki sposób nawiązywałeś kontakt ze stesorem?? juz nie drży Ci głowa? Udało Ci się to opanować? Re: Do czego doprowadza Was fobia, jak się zachowujecie? - Coperfield333 - 13 Lis 2010 camelia napisał(a):a w jaki sposób nawiązywałeś kontakt ze stesorem?? juz nie drży Ci głowa? Udało Ci się to opanować?Właściwie to robiłem to na tak zwanego "chama" wiedziałem ze coś jest ze mną nie tak i czułem ze muszę coś z tym robić. Chciałem zobaczyć czy na osobności podczas rozmowy tez będę miał takie objawy, kiedy miałem od razu jakiś pomysł na rozmowę to dążyłem do niej i było inaczej niż w grupie, aczkolwiek lęk odczuwałem dalej...po kilku, kilkunastu rozmowach była znaczna poprawa. Właściwie od tamtej pory nie spotkałem osoby z która kontakt wzrokowy byłby tak ciężki,więc wydaje mi się ze zrobiłem z tym duży krok do przodu, choć nie wykluczam ze spotkam kogoś z kim znowu będę popadał w takie skrajności. Re: Do czego doprowadza Was fobia, jak się zachowujecie? - camelia - 16 Lis 2010 Coperfield333 napisał(a):camelia napisał(a):a w jaki sposób nawiązywałeś kontakt ze stesorem?? juz nie drży Ci głowa? Udało Ci się to opanować?Właściwie to robiłem to na tak zwanego "chama" wiedziałem ze coś jest ze mną nie tak i czułem ze muszę coś z tym robić. Chciałem zobaczyć czy na osobności podczas rozmowy tez będę miał takie objawy, kiedy miałem od razu jakiś pomysł na rozmowę to dążyłem do niej i było inaczej niż w grupie, aczkolwiek lęk odczuwałem dalej...po kilku, kilkunastu rozmowach była znaczna poprawa. Właściwie od tamtej pory nie spotkałem osoby z która kontakt wzrokowy byłby tak ciężki,więc wydaje mi się ze zrobiłem z tym duży krok do przodu, choć nie wykluczam ze spotkam kogoś z kim znowu będę popadał w takie skrajności. No właśnie ja mam ten problem tylko przy obcych osobach, ale też nie przy wszystkich obcych.. Najczęściej przy takich, przy których odczuwam jakiś tam stres. Nawet nie chodzi o to, że jakos nie umiem nawiązać rozmowy. Nie wiem jak to opanować i skończyć z tym drżeniem głowy Re: Do czego doprowadza Was fobia, jak się zachowujecie? - Przybyszewska - 26 Lis 2010 Zacinam się albo plotę trzy po trzy. Sama czuje wtedy do siebie wstręt. Nieraz burak. A juz najbardziej mnie wkurza, jak ktoś zauważy, że się czerwienię i z uśmiechem oznajmia- jaka cegła! wrrr Re: Do czego doprowadza Was fobia, jak się zachowujecie? - mateu1 - 27 Lis 2010 sensual napisał(a):mnie zmienila zewnetrznie , jestem wychudzony blady wiecznie zmeczony, wygladam jak narkoman chyba i psychicznie , samotny, zerwane kontakty z ludzmi , wegetuje z domu nie wychodze od latmam tak samo jak Ty.. mamuska kaze mi isc porobic sobie badania bo jestem bardzo blady, mam wory pod oczami i jestem strasznie chudy (moze anemie mam albo cus) w szkole zbijaja sie ze jestem narkomanem... "kolega" z lawki mowi na mnie as.. as as aspoleczny, wlasciwie to dzieki niemu dowiedzialem sie ze mam fobie spoleczna, bo dopiero po tym jak tak mnie nazwal zaczalem szukac informmacji na ten temat Re: Do czego doprowadza Was fobia, jak się zachowujecie? - coolstorybro - 27 Lis 2010 no niestety mam to samo, gdyby nie alkohol to nie wiem czy by uwazali mnie za kogos kto zyje Re: Do czego doprowadza Was fobia, jak się zachowujecie? - mateu1 - 28 Lis 2010 Mnie doprowadziła do tego ze nawet boje sie powiedziec sąsiadowi "dzień dobry" jak widze jakiegos z daleka to staram sie go ominąć czesto wydluzajac sobie droge do domu gorzej jest jak nie da sie go ominac wtedy albo zachowuje sie po chamsku i nie witam sie albo jakos z siebie wydusze to "dzien dobry" uff (tylko jak nie powiem tu pozniej mysle o tym pol dnia) to jest tak zenujace i ponizajace ze chce mi sie plakac jak o tym mysle, a mysle bo wlasnie dzisiaj musialem (?!) kogos ominac. Re: Do czego doprowadza Was fobia, jak się zachowujecie? - goguś - 30 Lis 2010 Dla przykładu ja unikam,unikam pracy ,studiów,tych miejsc gdzie musiałbym przebywac dłuższy czas w tej samej grupie osób.gdy byłem na oddziale leczenia nerwic nie wytrzymałem do końca.poprosiłem aby mnie przedwczesnie wypisali, i niewiem co tu jest grane czy inni tez tak maja,bo czytając posty widze,ze niewszyscy maja takie problemy. "Pustka" - Castle Bravo - 13 Lut 2011 Gdy znajdę się w miejscu publicznym to odczuwam pustkę w głowie,serce przyśpiesza prace.W autobusie to jest walka o przetrwanie.To jest silniejsze ode mnie.Nigdy nie brałem psychotropów.Obecnie biore dziurawiec 3 tydzień 2x6ml.Ja mam prawie 22l.ata i nie mialem nigdy dziewczyny.Nie jestem brzydki,ale zawsze byłem nieśmiały zwłaszcza do ładnych kobie. Re: Do czego doprowadza Was fobia, jak się zachowujecie? - Michał - 14 Lut 2011 Do kobiet, na których Ci potencjalnie mogłoby zależeć? Re: Do czego doprowadza Was fobia, jak się zachowujecie? - coolstorybro - 14 Lut 2011 a co to za roznica. chyba na kazdej ładnej nam zalezy ktorej nie znamy (a kazdy próg "ładności" znosi inaczej). dzis widziałem fajny demot. blondynki tak naprawde chcą być ładne a nie mądre, bo faceci zamiast myśleć, tylko patrzą. Re: Do czego doprowadza Was fobia, jak się zachowujecie? - lambet - 14 Lut 2011 To ja opisze moje najlepsze akcje: Miałem sobie zrobić badanie w szpitalu (konkretnie EKG serca). Wychodzę więc z samochodu i już czuje lęk, wzeszedłem do szpitala (oczywiście pełno ludzi i wszyscy wzrok od razu na mnie). W informacji wytłumaczono mi mniej więcej gdzie jest gabinet; trafiłem bez problemu. Koło gabinetu było pełno ludzi, ja cały zestresowany bełkotliwym i jąkającym głosem pytam się o gabinet i czy ktoś tam jest (nie pamiętam dokładnie co mówiłem). Powiedzieli, że ktoś tam jest i żebym poczekał aż wyjdzie. Więc czekam, oni siedzą ja stoję więc jestem w centrum uwagi co dla mnie nie jest komfortowe. Ni pamiętam dokładnie jak to było stałem i patrzyłem śię przed siebie czując, że jestem trochę roztrzęsiony. Nagle uświadomiłem sobie, że nie zapytałem się czy ktoś oprócz mnie stoi w kolejce do gabinetu. I wtedy się zaczęło: czuję że coraz bardziej się denerwuje, przesz mój chory umysł przelatują myśli a co będzie jak się wryłem przed kogoś albo jaki ten ktoś gdy będę wchodził powie "chwileczkę teraz moja kolej". Czuje, że coraz bardziej jestem zestresowany na twarzy pojawił się burak (u mnie bardzo rzadki objaw pojawiający się w sytuacjach skrajnych). Byłem tak zestresowany, ze nie byłem wstanie się dopytać, więc mysle sobie, że jedyne wyjście to mimo wszystko wejść tam bez niczego. W końcu mam się tylko zarejestrować na badanie to potrwa minutke. Wchodzę nic nie mówię (bo nie jestem w stanie) daje lekarce skierowanie. Ona mówi żebym się rozebrał do pasa i położył na łóżku. Oczywiście zdenerwowanie chyba się nawet zwiększyło. Zaczeły dręczyć mnie mysli, że niedość że się wryłem przed kolejke to nadodatek lęk zniekształvci badanie. Po badaniu wyszedłem z gabinetu nie mówiąc nawet do widzenia (nie byłem w stanie). Najlepsze jest to że siedząc w samochodzie uświadomiłem sobie, że to wszystko było absurdalne, bo gdyby ktoś oprócz mnie tam był szedł to by odrazu powiedział. A i tak przez kilka dni zastanawiałem się czy lęk wypaczył badanie i czy będe musiał je powtórzyć. Siostra studiowała w wielkim mieście i namówiła mnie abym przyjechał a ona pokaże mi big city. Wpakowałem się do mini busa i jadę. Wprawdzie jazda autobusami czy busami nie stanowiła dla mnie jakiegoś szczególnego problemu, ale wtedy czułem dość silny lęk. Na początku nie było z tego powodu jakiegoś wielkiego problemu. Wziąłem ze sobą komórke rodziców aby na wszelki wypadek jakbyśmy nie mogli siebie odnaleść, na miejscy żeby siostra do mnie zadzwoniła. I to był wielki bląd Wyjechałem troche późno na dodatek z powodu remontów bus się trochę wlókł. Uświadomiłem sobie, że siostra może zadzwonić i spytać się gdzie jestem a ja będę musiał rozmawiać w mini busie pełnym ludzi. Oczywiście zacząłem się bardziej denerwować. Na dodatek zapomniałem (czy nawet nie wiedziałem) jaki dzwonek ma ta komórka. Na dodatek dwa razy dzwoniły innych ludzi (o mało wtedy zawału nie dostałem). Jako, że było wtedy gorąco po pewnym czasie dostałem duszności. Po chwili dostałem ataku paniki chciałem jak najszybciej stamtąd wyjść; wydawało mi się że dojdzie do wypadku a ja zostane uwięziony w zmiażdżonym wraku. Po krótkiej chwili słyszę że dzwoni mój telefon. Odebrałem , siostra jest wyjątkowo wygadana, na dodatek zdaje sobie sprawy że podczas rozmów telefonicznych mam problemy z mową, więc, jeżeli dobrze pamiętam to musiałem odpowiedzieć tylko tak, dobrze, cześć. Najbardziej niesamowite jest to, że mimo olbrzymiego lęku, ścisku w klatce piersiowej i skrętów w żołądku nie zajaknołem się ani głos mi nie zadrżał. Re: Do czego doprowadza Was fobia, jak się zachowujecie? - plamka123 - 17 Kwi 2011 Ja jak mam atak paniki to mogę się pomylić nawet w własnym nazwisku albo zapomnieć jak się nazywam. Re: Do czego doprowadza Was fobia, jak się zachowujecie? - Vampirel - 16 Maj 2011 hmm nie wiem od czego zaczac.. a wiec moja sytuacja jest nastepujaca.. nie bedzie pewnie to jakims zaskoczeniem jesli napisze ze jak wychodze do ludzi to na plaskiej powierzchni sie potykam, czuje sie obserwowany i kazdy szept czy cos uslysze obok to biore to za wysmiewanie sie z tego jak ide. szczegolnie jak ktos idzie za mna, wtedy juz totalnie mi sie nogi placza, serce mi wali i ciezko mi sie oddycha..po prostu nie moge zlapac powietrza, musze zlapac za telefon udawac ze sms przszedl czy cos i czekac az ten ktos przejdzie.. jedzenie czy picie w miejscach gdzie sa ludzie to juz zupelnie porazka, nie wiem czy sie boje czy wstydze tego jak jem czy tego ze mnie wysmieja zaraz, rece mi sie trzesa i tylko widze spojrzenia innych. w tej sytuacji rowniez mi serce wali jak mlot zreszta jak w wiekszosci innych. kontakt wzrokowy - boje sie go, chociaz nie tyle co jeszcze troszke czasu temu. o rozmowie przez telefon w miejscach gdzie sa ludzie to nie ma mowy. w domu telefonu nie odbieram jedynie od nieznajomych bo boje sie ze to jakas dziewczyna czy cos s+. zapomnialem dodac ze bracia smieja sie ze mnie ze chodze jak terminator i tylko dopakowania mi do niego brakuje.. zalatwic cos u lekarza to jeszcze da rade chociaz nie zawsze. w miejscach gdzie jest duzo ludzi jak mc donald galeria czy cos to nie dam rady nic kupic. wiec unikam takich miejsc. chyba ze ide z kims z kim sie dobrze czuje w miejscu publicznym.. nie wiem co moge jeszcze napisac. zaczerwienien nie wykrylem u siebie. jedynie jak mam zagadac do dziewczyny czy w w/w sytuacjach to nogi mam jakby mi ktos je usztywnil szynami, albo jak z waty i lewa albo prawa noga mi sie tak trzesie ze isc nie dam rady. ledwo stac ale widac wtedy ze sie trzese.. walenie serca i trudnosci z oddychaniem.. a i panicznie boje sie czegos niewiedziec lub wiedziec zle.. Re: Do czego doprowadza Was fobia, jak się zachowujecie? - coolstorybro - 16 Maj 2011 wczoraj mialem urodziny, przyszła siostra z koleżanką, mają 14 lat i mama. zachowywałem się jak debil, nie dość że zamknięty przez cały czas to jak już coś palnąłem to rzeczywiście nic tylko mnie pobić, taki gbur, jakbym wszystkich nienawidził, jakbym chciał czymś przycwaniakować, kompletne bzdury, bez sensu składu i ładu, wszystko jakby każdemu na złość. jeszcze na nikogo sie nie patrzyłem, tylko założyłem ręce i nogi, a przy składaniu życzeń czerwony nie mniej niż pomidor ; d zawsze tak reaguje na wstyd : / nie umiem sie zachować. a wcale tak nie chce mowic, po prostu tak ze srodka to wychodzi ze mnie, reakcja obronna co skutuje potem pobiciami, wyzywaniem :[ Re: Do czego doprowadza Was fobia, jak się zachowujecie? - kamilaaa - 16 Maj 2011 Ja też nie potrafię zabrać głosu w większej grupie, a kiedy już to robię głos mi się łamię, serce bije jak oszalałe, a ręce się pocą. Nie wspominając już, że nie potrafię nawiązywać trwałych kontaktów z ludźmi, nie chodzę na imprezy, nie piję alkoholu. Jestem po prostu dla otoczenia mało interesującą osobą. :-( Re: Do czego doprowadza Was fobia, jak się zachowujecie? - Gość - 16 Maj 2011 proste: doprowadza do tego, że zachowuję się tak debil :] Re: Do czego doprowadza Was fobia, jak się zachowujecie? - kamilaaa - 16 Maj 2011 a jak zachowujecie się w kontaktach damsko-męskich? nie brakuje Wam odwagi? A może macie kogoś bliskiego? We mnie cały czas tkwi przekonanie o tym, że jestem mało interesującą osobą i nie byłabym w stanie zainteresować sobą żadnego chłopaka. Czasami kiedy przysłuchuję się innym dziewczynom, kiedy mówią o tym jak spędzają wolny czas, czym się interesują, to ja mogę się tylko poczerwienić. To jest jeden z tematów, na który wolę nie zabierać głosu. Bo i co mam powiedzieć ? Że w wolnym czasie lubię czytać książki, słuchać muzyki? Kto z moich rówieśników w ten sposób spędza wolny czas? Re: Do czego doprowadza Was fobia, jak się zachowujecie? - Anhedonia - 16 Maj 2011 kamilaaa napisał(a):Bo i co mam powiedzieć ? Że w wolnym czasie lubię czytać książki, słuchać muzyki? Kto z moich rówieśników w ten sposób spędza wolny czas?Zapewne nie jestem Twoją rówieśnicą ale ja czytam książki i się tego nie wstydzę Re: Do czego doprowadza Was fobia, jak się zachowujecie? - aneczka36 - 17 Maj 2011 Dużo już w tym temacie było powiedziane, wiele z problemów dotyczy mnie, nie będę powtarzać, tylko coś dodam. Często myślę, że zmarnowałam dotychczasowe życie, bo gdy moi rówieśnicy w czasach młodości spotykali pierwsze miłości, bawili się na dyskotekach, przeżywali jakieś przygody, ja siedziałam w domu i uczyłam się albo czytałam książki, tak było do 25 roku życia, a potem tylko praca, praca, praca, obudziłam się dopiero kilka lat temu, zdaję sobie sprawę, że czas ucieka, więc jest teraz dla mnie bardzo cenny, staram się nie zmarnować każdej chwili, korzystać z życia. Jeszcze kilka lat temu moja sytuacja wyglądała marnie - ani pieniędzy zbyt wiele, ani własnego mieszkania, przyjaciół jak na lekarstwo, samotność. Teraz to się zmienia i doszłam do wniosku, że człowiek potrzebuje innych ludzi, żeby mógł normalnie egzystować, izolacja powoduje, że możesz zginąć, jest niebezpieczna, otaczając się ludźmi szukasz u nich pomocy, wsparcia i to dostajesz. Nie mając kontaktu z ludźmi się nie rozwijasz. Ostatnio czytałam w ,,Charakterach'', że trauma, którą przeżywa dziecko wpływa na zmiany w jego mózgu. Ja miałam nieszczęście wychować się w rodzinie toksycznej, alkoholowej. W dzieciństwie zamiast bawić się, cała moja energia była skierowana na przetrwanie. Podobno u takich dzieci w mózgu rozwijają się ośrodki, które są wyczulone na zagrożenie, stąd chroniczny lęk, który nie znika w życiu dorosłym, taki dorosły w kontakcie z drugi człowiekiem szuka oznak zagrożenia, ja tak mam. |