Fukcjonowanie w rodzinie. Jak sobie z tym radzicie? - Wersja do druku +- PhobiaSocialis.pl (https://www.phobiasocialis.pl) +-- Dział: Problemy i porady (https://www.phobiasocialis.pl/forum-14.html) +--- Dział: Relacje międzyludzkie (https://www.phobiasocialis.pl/forum-19.html) +---- Dział: RODZINA (https://www.phobiasocialis.pl/forum-64.html) +---- Wątek: Fukcjonowanie w rodzinie. Jak sobie z tym radzicie? (/thread-10536.html) Strony:
1
2
|
Re: Fukcjonowanie w rodzinie. Jak sobie z tym radzicie? - kapitan_bomba - 27 Maj 2014 jak dlamnie to niema zwiazku z fobia, mozna byc niesmialym i odwaznym, a mozna byc smialym i tchurzem Re: Fukcjonowanie w rodzinie. Jak sobie z tym radzicie? - Luna - 27 Maj 2014 kapitan bomba napisał(a):niechcesz to nie rob i niedaj sie traktowac jak dzieckoA to taka sama porada jak tego ratownika Bardzo ciężko zmienić się ot tak. Wpływy rodziców są bardzo silne, zwłaszcza jeśli przebywamy z nimi na codzień. Podoba mi się rada z budowaniem poczucia własnej wartości. Jeśli nie mamy możliwości wyprowadzki, to warto zastosować małe kroczki, żeby zwiększyć to poczucie. Wtedy i nie jesteśmy już tak mocno "uwiązani" do rodziny i podlegli na manipulacje, a i jest szansa, że także rodzina będzie miała więcej szacunku. Cytat:ylko pytanie czy jako dorosła osoba nie musze tak skrupulatnie każdemu składać życzenia i uczestniczyć w celebrach czy jako dorosła powinnam o tym pamiętac i robić to z sama z siebie? Bo mój dużo starszy kuzyn też każdemu składa życzenia więc to nie jest raczej dziecinada.Nie wiem, co doradzić. Moja rodzina nie jest imprezowa, więc przynajmniej u mnie ten problem odpadł automatycznie. Twoja rodzina jest blisko z sobą związana? Bo jeśli tak, to tym bardziej nie dziwię się, że Ci ciężko. W końcu pewnie nie chcesz przypadkiem obrazić osoby, którą lubisz. Nie wiem, może bierz udział w spotkaniach rodzinnych tylko od święta + z racji naprawdę ważnych uroczystości, jak np. urodziny ukochanej babci? Nie każdy lubi duże spędy rodzinne i Twoja rodzina też powinna to zrozumieć Re: Fukcjonowanie w rodzinie. Jak sobie z tym radzicie? - nikaragua - 27 Maj 2014 kapitan_bomba napisał(a):jak dlamnie to niema zwiazku z fobia, mozna byc niesmialym i odwaznym, a mozna byc smialym i tchurzem Bo fobicy są nieśmiali. Ale skoro nim nie jesteś to nie wiesz tego. Pytanie tylko co tutaj robisz? Tak. Jestem tchórzliwa bo byłam wychowana w strachu. nikaragua napisał(a):kapitan_bomba napisał(a):jak dlamnie to niema zwiazku z fobia, mozna byc niesmialym i odwaznym, a mozna byc smialym i tchurzem Cytat:Nie wiem, co doradzić. Moja rodzina nie jest imprezowa, więc przynajmniej u mnie ten problem odpadł automatycznie. Moja też nie jest imprezowa. To tylko takie odwałkowanie obiadku i siedzenie i udawanie, że się gadka klei. Nie są związani. To tylko pozory. Ja nie czuję żadnej więzi. Oprócz mamy, babci i ojca to wszyscy inni z rodziny są dla mnie jak obcy. A co do zrozumienia. Coś ty.. Ich nie obchodzi co ja myślę. Ważne co oni chcą. Re: Fukcjonowanie w rodzinie. Jak sobie z tym radzicie? - masterblaster - 27 Maj 2014 Pewnie chodzi o rytuał. Taki być może nie bardzo nieuświadomiony przymus małpowania schematu. Schemat łatwo powielać, przynajmniej od święta no i dopóki ktoś się nad tym specjalnie nie zastanawia. Okazywać szczerą życzliwość i sympatię to mogła by być już może za wysoka poprzeczka. Lepiej dać komuś prezent czyli złożyć ofiarę symbolizującą piękne uczucia i życzliwe zamiary. Ewentualne wątpliwości i napięcie rozpuszcza się w alkoholu i jest względny przynajmniej pozorny pokój i miłość. Bunt przeciwko schematom może być odbierany jako bunt przeciwko moralności albo jako dowód zdemoralizowania buntownika. Więc mz. ostrożność może się przydać jeśli nie zależy komuś na konfliktach. Analogicznie ludziom łatwiej jest uprawiać religię niż świadomie stosować na co dzień jakieś zasady etyczne/moralne. Tkwią w przekonaniu, że powielanie schematów i rytuały ich uświęcą albo przynajmniej usprawiedliwią, zamaskują głupotę albo podłości. Jeszcze tylko potrzeba jakiejś ofiary do poświęcenia.. kogoś niewinnego, bez skazy i zarzutu, kogo można by najpierw wyświęcić a zaraz potem zabić i skonsumować, tak dla większej pewności, bo jeśli niewinny ma dostąpić ułaskawienia i nagrody (zmartwychwstania?) to sami musimy tego dostąpić jeśli go zjemy. Proste, prymitywne, stare ale jakie jare.. Sorki jeśli odbiegam od tematu.. Re: Fukcjonowanie w rodzinie. Jak sobie z tym radzicie? - Pan Foka - 27 Maj 2014 Cytat:Proste, prymitywne, stare ale jakie jare..Bez urazy, odbioru osobistego i w ogóle mz. (hehe), ale proste i prymitywne to jest zakładanie, że człowiek po wyborze oferty z katalogu ideologii staje się robotem automatycznie wypełniającym zadania z checklisty. Obojętnie czy mówimy o religiach, doktrynach, światopoglądach czy zasadach BHP, mamy swe wady, które z nimi kolidują i w mniejszym lub większym stopniu się ugniemy, co nie znaczy, że nie szanujemy, nie wierzymy w daną opcję czy że nie chcemy jej pielęgnować (poprzez te "rytuały"). Re: Fukcjonowanie w rodzinie. Jak sobie z tym radzicie? - masterblaster - 27 Maj 2014 Pan Foka napisał(a):w mniejszym lub większym stopniu się ugniemy, co nie znaczy, że nie szanujemy, nie wierzymy w daną opcję czy że nie chcemy jej pielęgnować (poprzez te "rytuały").No właśnie, właśnie.. wierzymy, szanujemy, chcemy pielęgnujemy, świętujemy.. zamiast naturalnie i autentycznie przeżywać te wszystkie piękne rzeczy my przeżywamy swoje wyobrażenia i idee na ich temat a to co jest prawdziwym przeżyciem przytrafia się ewentualnie jako przypadkowy efekt uboczny, którego nie potrafimy potem odtworzyć. Cytat:Każde przekonanie, każda wiara to najmniej wiarygodne formy wiedzy. Wiara reprezentuje niepewność. Ludzie wierzą w np. w Boga, ponieważ nie mają co do tej wiary pewności. Tam, gdzie jest "naturalna wiedza", nie ma potrzeby wiary. Najwyższą formą pewności jest coś, co znasz tak dokładnie i jest to dla Ciebie tak naturalne, że nie da się tego wyrazić słowami. Re: Fukcjonowanie w rodzinie. Jak sobie z tym radzicie? - Pan Foka - 27 Maj 2014 Cytat:Najwyższą formą pewności jest coś, co znasz tak dokładnie i jest to dla Ciebie tak naturalne, że nie da się tego wyrazić słowami.Dlatego w każdym możliwym temacie piszesz, że łyżka nie istnieje. Cytat:No właśnie, właśnie.. wierzymy, szanujemy, chcemy pielęgnujemy, świętujemy.. zamiast naturalnie i autentycznie przeżywać te wszystkie piękne rzeczy my przeżywamy swoje wyobrażenia i idee na ich temat a to co jest prawdziwym przeżyciem przytrafia się ewentualnie jako przypadkowy efekt uboczny, którego nie potrafimy potem odtworzyć.Bo czasem tak jest lepiej. Piękniej. Czasem niezbędne jest A, by było B. Czasem droga do celu jest bardziej wartka i ciekawa niż sam cel. Re: Fukcjonowanie w rodzinie. Jak sobie z tym radzicie? - nikaragua - 27 Maj 2014 Teraz to już w ogóle odbiegliście od tematu. Re: Fukcjonowanie w rodzinie. Jak sobie z tym radzicie? - kapitan_bomba - 28 Maj 2014 nikaragua napisał(a):kapitan_bomba napisał(a):jak dlamnie to niema zwiazku z fobia, mozna byc niesmialym i odwaznym, a mozna byc smialym i tchurzem ja jestem niesmialy i nie jestem tchozliwy ... chociaz i tak pewnie niezakumasz Re: Fukcjonowanie w rodzinie. Jak sobie z tym radzicie? - nikaragua - 28 Maj 2014 kapitan_bomba napisał(a):nikaragua napisał(a):kapitan_bomba napisał(a):jak dlamnie to niema zwiazku z fobia, mozna byc niesmialym i odwaznym, a mozna byc smialym i tchurzem Nie zakumam? O, jak miło. Jeszcze, że mnie na co dzień traktują jak kretynkę to jeszcze na forum, na którym ludzie z problemami powinni się niby nawzajem wspierać... Dzięki. Jeszcze chętniej będę wychodziła do ludzi. Re: Fukcjonowanie w rodzinie. Jak sobie z tym radzicie? - mocart - 28 Maj 2014 to sie zgadza, to ze ktos jest niesmialy nie uwarunkowuje go z automatu na tchorzliwego i nieasertywnego ja na codzien tez bywam niesmialy ale w domu nikt mna nie dyryguje bo sobie na to nie pozwalam, a np jak mam rano wstac o 5 a reszta chce se ogladac jakism film do pierwszej nad ranem to gdy nieda sie nic ugrac slowami to biore pilot wylaczam, nastepnie odlaczam korki czasem poszarpie sie z tatusiem ale za moment juz wszyscy idziemy spac. niewiem dlaczego tak sie dzieje ale w domu w rodzinie mam zawsze wieksza sklonnosc do wybuchow agresji i nerwow ale to tylko i wylacznie ich wina bo chyba lubią mnie w+ć. na zewnatrz jestem calkiem inny, oaza spokoju Re: Fukcjonowanie w rodzinie. Jak sobie z tym radzicie? - nikaragua - 28 Maj 2014 mocart napisał(a):to sie zgadza, to ze ktos jest niesmialy nie uwarunkowuje go z automatu na tchorzliwego i nieasertywnego Dlatego ja unikam jak ognia takich spokojnych ludzi bo mi się kojarzą z jakims uspionymi psychopatami. Sa nieprzywidywalni. Poza tym to znaczy, że jesteś dwulicowy tak jak ja. Ja też w domu pyskata i kłótliwa a na zewnątrz spokojna. Większość ludzi tak ma. Ale według mnie nie masz prawa wyłączac komuś telewizora. To niekulturalne a z resztą inni domownicy też mają prawo oglądać telewizje. Jakby tobie ktoś wyłączył? No i to są rodzice. Re: Fukcjonowanie w rodzinie. Jak sobie z tym radzicie? - mocart - 28 Maj 2014 a jesli ja rano musze wstac do pracy a siostra z matka ogladaja jakis romans do 1 w nocy i ich jedyna propozycja kompromisu to "wez sobie materac i idz spac do kuchni" , wiec to oni maja prawo traktowac mnie jak psa,a ja niemam prawa powiedziec Nie ? w tym momencie jedynym wyjsciem sa rękoczyny zalezy kto co pojmuje pod pojeciem szacunek do rodzicow, oczywiscie ze ich kocham staram sie szanowac itp, ale nie traktuje ich jako kogos ponad mną, to nie sa moi szefowie, a raczej bardzo bliscy przyjaciele, np moja relacja z mamą to zawsze była huśtawka emocji, raz ja ją doprowadzalem do placzu, raz ona mnie, a innym razem sie przytulamy i mowimy ze wszystko bedzie dobrze, wczoraj jak wrocila od fryzjera to pierw co powiedzialem na jej widok to chyba cie po drodze piorun strzelil, a ona- lepiej sam spojrz w lustro zartownisiu czy to jest z mojej strony brak szacunku? jesli dla ciebie tak to znaczy to tylko tyle ze masz ze soba jakis problem naprawde za mlodych lat miewalismy czesto dziwne jazdy,raz bila mnie piesciami bo stracila cierpliwosc a ja trzymalem garde i robilem uniki jak mike tyson, albo raz tlukla mnie rakietką do ping ponga po plecach ramionach itp to sie glosno smialem i krzyczałem łaskoczesz mnie, a na drugi dzien sie oboje z tego smiejemy i wspominamy te miny ludzi w sklepie ktorzy nas obserwowali jak w teatrze ale i ona i ja wiemy ze taką oślą przekore i upartosc mam po ojcu. wiec sama widzisz ze u nas nie wyglada to tak jak na jakichs staropolskich filmach ze mama i tata to krol i krolwa a dzieci to poddani ktorzy spelniaja ich rozkazy, u mnie wszyscy jestesmy równi, ale znam takie osoby ktorzy maja bardzo despotycznych rodzicow, i to po takich osobach odrazu widac, sa zdominowani ulegli, bo w ten spoosb ich wychowano, gdy im mowiono- zabraniam ci wychodzic po 22giej, z koleji mi mowiono- chcesz to leć, ale nie bedziemy wstawac w srodku nocy i leciec do domofonu zeby ci otworzyc, wiec albo nocujesz gdzie indziej albo spisz na schodach. (MASZ WYBÓR, PRZEMYŚL TO I SAMODZIELNIE PODEJMIJ DECYZJE) ,na tym polegala roznica Re: Fukcjonowanie w rodzinie. Jak sobie z tym radzicie? - nikaragua - 28 Maj 2014 mocart napisał(a):a jesli ja rano musze wstac do pracy a siostra z matka ogladaja jakis romans do 1 w nocy i ich jedyna propozycja kompromisu to "wez sobie materac i idz spac do kuchni" , wiec to oni maja prawo traktowac mnie jak psa,a ja niemam prawa powiedziec Nie ? w tym momencie jedynym wyjsciem sa rękoczyny Ze mną jest coś nie tak? Rękoczyny? Z rodzicami? Czlowieku, to ty masz problem... Re: Fukcjonowanie w rodzinie. Jak sobie z tym radzicie? - Zasió - 28 Maj 2014 no ma, rodziny fobików nie są zwykle normalne Re: Fukcjonowanie w rodzinie. Jak sobie z tym radzicie? - masterblaster - 28 Maj 2014 nikaragua napisał(a):Dlatego ja unikam jak ognia takich spokojnych ludzi bo mi się kojarzą z jakims uspionymi psychopatami. Sa nieprzywidywalni. Poza tym to znaczy, że jesteś dwulicowy tak jak ja. Ja też w domu pyskata i kłótliwa a na zewnątrz spokojna.Jeśli ktoś zachowuje się spokojnie bo jest przewrażliwiony i stale pilnuje się aby emocje w nim nie narastały do przesady oraz unika sytuacji których nie potrafi ogarnąć i ucieka jeśli coś grozi utratą kontroli nad emocjami - to nie kojarzy mi się z nieprzewidywalnym psychopatą. Gorzej kiedy ktoś ma skłonność do kumulowania w sobie frustracji, gniewu, złości, zazdrości itp. Wtedy to rzeczywiście może być groźnie. Nie tak trudno np. zaobserwować jak jakieś zachowanie dziecka (nawet względnie niewinne ale powtarzane) potrafi wywołać u rodzica napad wściekłego szału. Re: Fukcjonowanie w rodzinie. Jak sobie z tym radzicie? - kuniguni - 14 Lip 2014 Witam wszystkich, jestem tutaj nowa Nie do końca wiem, czy jestem fobikiem czy nie, jednak przeglądając to forum, znalazłam tutaj mnóstwo osób z problemami podobnymi do tych, które mam ja sama. Przychylam się do opinii tych, którzy twierdzą, że często niekonstruktywnie krytyczna, bądź nadopiekuńcza rodzinka mogą być przyczyną problemów. Jestem tego przykładem. Nie mam rodzeństwa, rodzice więc z jednej strony wiecznie narzekają, że nie jestem samodzielna, z drugiej strony, gdy chcę się wykazać, to próbują mnie hamować. Na przykład: moja mama ciągle narzeka, że czemu nie gotuję i nie rozpalam w kominku, wtedy na coś bym się przydała, nie byłabym ciężarem. Ok, nabrałam chęci. Podchodzę do kuchni, a tu mama: "Nie, nie ucz się teraz, bo składniki zmarnujesz i nabrudzisz" eee? Chcę rozpalić w kominku, mama mi zabiera i "Zostaw to, oparzysz się, to drewno jest ciężkie" etc etc. Tata ma trochę więcej dystansu, jednak widzę wyraźnie, że z jednej strony chcą bym funkcjonowała samodzielnie, z drugiej jednak panicznie o mnie się boją. Najlepiej dogaduję się z dziadkami i wujkiem (czasem walnie dziwnym żarcikiem, ale poza tym jest spoko). Regularnie jestem namawiana do uczestniczenia w imprezach rodzinnych, których nie lubię. Obecna sytuacja i tak jest lepsza niż wcześniej, bo parę razy tupnęłam nogą, co skonczyło się spięciem, ale przynajmniej wyszłam na swoje. To, co mnie najbardziej denerwuje, to sytuacje, w których np. ktoś z rodziny prosi nas o bycie świadkami na ślubie, chrzestnymi itp. Rodzice nigdy nie odmawiają, bo "dziecku się nie odmawia", "bo nie wypada" itp. (Mnie na szczęście nie poproszono jeszcze ani razu). O tyle ciekawe jest to, że nie widzę, by funkcjonowało to w otoczeniu, ludzie swobodnie odmawiają, bo: to nie dziecko prosi, a jego rodzice (dziecko jako niemowlak tak naprawdę samo jeszcze nie ogarnia, co się wokół niego dzieje), poza tym bycie chrzestnym, czy swiadkiem to duży obowiązek, trzeba mieć rezerwy finansowe (ja nie mam) i ogólnie być obytym w tych tematach. Na szczęście jestem teraz w związku z pewnym chłopakiem i on pomaga mi powoli uniezależniać się od rodziny. Jeszcze z rok, półtora drogi przed nami, ale wierzę, że się uda Re: Fukcjonowanie w rodzinie. Jak sobie z tym radzicie? - masterblaster - 14 Lip 2014 Cześć kuniguni, kuniguni napisał(a):z jednej strony chcą bym funkcjonowała samodzielnie, z drugiej jednak panicznie o mnie się boją.Wątpię aby takim rodzicom rzeczywiście zależało na niezależności i samodzielności potomka. Mz. raczej wolą utrzymywać ofiarę, dzięki której wygodnie mogą podnosić swoją własną samoocenę. Dodatkowo gdy dzieciak trzyma się z daleka od świata i innych ludzi nie muszą się martwić, że stracą nad nim kontrolę albo, że wywinie jakiś numer, który mógłby ich mocniej zestresować. Re: Fukcjonowanie w rodzinie. Jak sobie z tym radzicie? - Angela - 06 Maj 2015 Dla mnie najważniejsza jest rodzina i dom. Często pomagałam rodzinie w utrzymaniu porządku w domu. Jestem osobą, która lubi pomagać. Pamiętam jak myłam okna, sprzątałam w domu, zmywałam schody, przedpokój, łazienkę, kibel. Regularnie wynoszę śmieci i koszę trawę w ogrodzie, ogólnie jestem bardzo zapracowana. Wszystko to robię dla rodziny, ale też dla siebie, żeby udowodnić, że coś potrafię. Nie lubię kłócić się z rodziną, dzięki łagodnemu charakterowi, umiejętnościom dyplomatycznym mam dobre kontakty i bezkonfliktowe życie, dbam o rodzinę i środowisko a moje sprawy osobiste zawsze schodzą na dalszy plan, tak już jest, że nie myślę o sobie a myślę o innych, żeby rodzina była zadowolona i zdrowa przede wszystkim. |