Strata zdrowia i urody - Wersja do druku +- PhobiaSocialis.pl (https://www.phobiasocialis.pl) +-- Dział: Działy tematyczne (https://www.phobiasocialis.pl/forum-9.html) +--- Dział: Pozostałe problemy zdrowotne (https://www.phobiasocialis.pl/forum-40.html) +--- Wątek: Strata zdrowia i urody (/thread-12686.html) Strony:
1
2
|
Re: Strata zdrowia i urody - Marianne - 06 Lip 2015 Odstawiłam kawę z mlekiem, słodycze, soki (podobno dużo lepsze są same owoce niż soki - no chyba, że takie kilkudniowe super naturalne albo wyciskane samemu), chleb, ser żółty i majonez. I tak mam poczucie, że to wszystko przez stres, ale zmiana diety nie zaszkodzi.... Sól niejodowana to morska albo himalajska? Czyli Ty, masterblaster przeszedłeś na weganizm, czy już w tej chwili jesz też produkty zwierzęce? Re: Strata zdrowia i urody - masterblaster - 06 Lip 2015 Nieźle, ładna kolekcja "stresorów", hehe Jeśli na soli nie jest napisane wyraźnie, że niejodowana i bez dodatków to najprawdopodobniej jest jodowana. Preferuję jadło roślinne ale nie wykluczam całkowicie pokarmów zwierzęcych - niewielkie ilości raz na jakiś czas (małe ryby, wiejski drób, jajka..). Re: Strata zdrowia i urody - Placebo - 06 Lip 2015 Soki nie są takie złe (ale mam na myśli soki a nie nektary albo inne barwione i aromatyzowane napoje) tylko trzeba wybierać te lepsze, myślę, że np. te z hortexu są ok. Polecam też soki warzywne, nie tylko pomidorowe ale mieszanki różnych warzyw, są różnie doprawiane, ostra i łagodne więc smakują lepiej niż mogłoby się wydawać. Zwróć też uwagę na to czy nie brakuje w twojej diecie białka bo zamiast włosów na głowie pojawi się lanugo na całej reszcie twojego ciała... xd Dobrze, że odstawiłaś kawę bo źle wpływa na kondycję naczyń krwionośnych. Z tego względu ja właśnie też przestałam ją niedawno pić. Ale i tak czasem piję yerbę... przynajmniej jest zdrowsza. Re: Strata zdrowia i urody - Marianne - 09 Lip 2015 masterblaster napisał(a):Nieźle, ładna kolekcja "stresorów", heheŻe ten stres oksydacyjny powodują? Nie żebym jakoś często jadła te rzeczy (oprócz kawy, którą ostatnio piłam dwa razy dziennie i chleba), ale myślę, że dobrze mi to zrobi. Bo takie myślenie "co zmieni jedna kawa czy jedno ciastko" to błędne koło... W sumie myślę, że gdyby rodzice nie kupowali kawy, sera czy majonezu, to sama bym ich nie kupowała. Ogólnie, to są to takie zapychacze, które się je, żeby sobie "poprawić humor", czy z przyzwyczajenia, ale tak naprawdę, to dużo bardziej lubię i lepiej się czuję po zdrowym jedzeniu. masterblaster napisał(a):Preferuję jadło roślinne ale nie wykluczam całkowicie pokarmów zwierzęcych - niewielkie ilości raz na jakiś czas (małe ryby, wiejski drób, jajka..).A białego sera nie? Zaopatrujesz się w sklepach ze zdrową żywnością, czy u rolników, którzy mają swoje produkty? Pewnie jesz też trochę warzyw strączkowych? Placebo napisał(a):Soki nie są takie złe (ale mam na myśli soki a nie nektary albo inne barwione i aromatyzowane napoje) tylko trzeba wybierać te lepsze, myślę, że np. te z hortexu są ok.No właśnie wydaje mi się, że czytałam, że z jakiegoś powodu lepiej jeść owoce, niż pić soki (oprócz tych kilkudniowych), nawet te 100-procentowe, z horteksu - bo jednak one są pasteryzowane, czyli pewnie tracą wartość w tym procesie. Placebo napisał(a):Polecam też soki warzywne, nie tylko pomidorowe ale mieszanki różnych warzyw, są różnie doprawiane, ostra i łagodne więc smakują lepiej niż mogłoby się wydawać.Czasami kupuję - na przykład z buraków, ale niektóre są za słone jak dla mnie. Poza tym dużo z nich ma różne niepotrzebne dodatki - wzmacniacze smaku i takie tam...Chyba, że te ekologiczne. Placebo napisał(a):Zwróć też uwagę na to czy nie brakuje w twojej diecie białka bo zamiast włosów na głowie pojawi się lanugo na całej reszcie twojego ciała... xdNie no z tego, co się orientuję, to lanugo to przy anoreksji się pojawia, a to mi raczej nie grozi Poza tym nie wyeliminowałam białka zwierzęcego, jem trochę indyka i ryb, i coraz bardziej się też przestawiam na rośliny strączkowe, sezam (sezam jest bardzo dobrym źródłem białka). Placebo napisał(a):Dobrze, że odstawiłaś kawę bo źle wpływa na kondycję naczyń krwionośnych. Z tego względu ja właśnie też przestałam ją niedawno pić. Ale i tak czasem piję yerbę... przynajmniej jest zdrowsza.W sumie, to kawę piłam jakoś tak dla "poprawy humoru",ale czy ja wiem, czy mi tak go poprawiała, może czasami tak. W każdym razie teraz piję dużo zielonej herbaty - też pobudza, ale nie tak gwałtownie i bardziej długofalowo. Yerbę próbowałam, ale jest dla mnie za gorzka, a chyba dość mocną się ją powinno parzyć. Re: Strata zdrowia i urody - masterblaster - 09 Lip 2015 Cytat:gdyby rodzice nie kupowali kawy, sera czy majonezu, to...Było by znacznie łatwiej. Białego sera jak najbardziej nie, nie i jeszcze raz nie. Bardzo mi smakuje ale dobitnie przekonałem się jak fatalnie wpływa na moje zdrowie taki ser, czy w ogóle białka mleka. Niestety to samo co nam bardzo szkodzi potrafi jednocześnie bardzo dobrze smakować, a nawet uzależniać. Ze strączkowych jadałem np. zieloną soczewicę a teraz mam na ogródku zielony groszek, fasolnik chiński, bób. Warzywa w ogóle staram się mieć swoje, a w kasze i inne ziarna zaopatruję się z zwykłych sklepach przeważnie. Cytat:wydaje mi się, że czytałam, że z jakiegoś powodu lepiej jeść owoce, niż pić sokiCałe owoce to dużo więcej błonnika, dłuższe uczucie sytości, mniejsze prawdopodobieństwo gwałtownej huśtawki poziomu glukozy, mniej prawdopodobny efekt przeczyszczający. Re: Strata zdrowia i urody - Marianne - 10 Lip 2015 masterblaster napisał(a):Białego sera jak najbardziej nie, nie i jeszcze raz nie. Bardzo mi smakuje ale dobitnie przekonałem się jak fatalnie wpływa na moje zdrowie taki ser, czy w ogóle białka mleka.To znaczy miałeś jakieś problemy żołądkowe, czy tak ogólnie...? masterblaster napisał(a):Niestety to samo co nam bardzo szkodzi potrafi jednocześnie bardzo dobrze smakować, a nawet uzależniać.No niestety - nie wydaje mi się, żeby biały ser był najgorszą z tych rzeczy masterblaster napisał(a):Ze strączkowych jadałem np. zieloną soczewicę a teraz mam na ogródku zielony groszek, fasolnik chiński, bób. Warzywa w ogóle staram się mieć swojeO fasolniku coś słyszałam, ale nie próbowałam... Ja ostatnio oprócz soczewicy jem jeszcze ciecierzycę - głównie w hummusie, i bardzo mi smakuje, szczególnie w tym połączeniu z sezamem. To fajnie, że chce Ci się uprawiać warzywa samemu. To zupełnie co innego zerwać sobie prosto z grządki i zjeść świeże, niż kupować...Mój tata uprawia warzywa (nie zupełnie ekologiczne, bo nawozi ziemię sztucznymi nawozami, ale w ogóle nie pryska chemicznymi środkami roślin), więc w sezonie mam na bieżąco dostawę. masterblaster napisał(a):Całe owoce to dużo więcej błonnika, dłuższe uczucie sytości, mniejsze prawdopodobieństwo gwałtownej huśtawki poziomu glukozy, mniej prawdopodobny efekt przeczyszczający.Placebo, to mamy profesjonalne wyjaśnienie, dlaczego owoce są lepsze od soków Od dawna się interesujesz zdrowym odżywianiem? Bo masz chyba dużą wiedzę na ten temat? Re: Strata zdrowia i urody - Placebo - 10 Lip 2015 Marianne napisał(a):Placebo napisał(a):Soki nie są takie złe (ale mam na myśli soki a nie nektary albo inne barwione i aromatyzowane napoje) tylko trzeba wybierać te lepsze, myślę, że np. te z hortexu są ok.No właśnie wydaje mi się, że czytałam, że z jakiegoś powodu lepiej jeść owoce, niż pić soki (oprócz tych kilkudniowych), nawet te 100-procentowe, z horteksu - bo jednak one są pasteryzowane, czyli pewnie tracą wartość w tym procesie. [...]Czasami kupuję - na przykład z buraków, ale niektóre są za słone jak dla mnie. Poza tym dużo z nich ma różne niepotrzebne dodatki - wzmacniacze smaku i takie tam...Chyba, że te ekologiczne. Oczywiście, że co świeże i nie przetworzone to zdrowsze (chociaż też nie zawsze bo np. przetwory z pomidorów - przeciery, ketchupy, soki są zdrowsze bo uwalniają się tam jakieś przeciwutleniacze w procesie gotowania) ale czasem dobrze napić się soku i ja bym się tam nie przejmowała już jakąś znikomą ilością dodatków bo tylko niektóre z nich są w jakimś tam stopniu szkodliwe. Jako przekąskę wybieram owoce ale np. do obiadu dobrze napić się soku. Marianne napisał(a):W sumie, to kawę piłam jakoś tak dla "poprawy humoru",ale czy ja wiem, czy mi tak go poprawiała, może czasami tak. W każdym razie teraz piję dużo zielonej herbaty - też pobudza, ale nie tak gwałtownie i bardziej długofalowo. Yerbę próbowałam, ale jest dla mnie za gorzka, a chyba dość mocną się ją powinno parzyć.Ja zauważyłam u siebie trochę gorsze samopoczucie jak zaczęłam sobie odmawiać codziennej kawy z rana. Brakowało mi tego kopa energii ale przyzwyczaiłam się z czasem. Zieloną herbatę też piję ale nie czuję wogóle, żeby mnie pobudzała. Yerba jest gorzka - to fakt - jest nie dobra ale jak dla mnie i tak lepsza niż kawa. Parzyć jej w sumie nawet nie trzeba, można ją zalewać też zimną wodą. Ma intensywny smak bo sypie się jej dużo - tak 1/3-1/2 naczynia. masterblaster napisał(a):Białego sera jak najbardziej nie, nie i jeszcze raz nie. Bardzo mi smakuje ale dobitnie przekonałem się jak fatalnie wpływa na moje zdrowie taki ser, czy w ogóle białka mleka.Może to zwykła alergia na białka mleka. To leży już chyba w genach, nie każdemu musi szkodzić. Tak czy siak ser biały to jedno z lepszych źródeł białka. To co odzwierzęce nie musi od razu być złe. masterblaster napisał(a):Całe owoce to dużo więcej błonnika, dłuższe uczucie sytości, mniejsze prawdopodobieństwo gwałtownej huśtawki poziomu glukozy, mniej prawdopodobny efekt przeczyszczający.Mniejsza ilość błonnika ale bardziej prawdopodobny efekt przeczyszczający...? Swoją drogą, żeby nastąpił taki efekt to ja nie wiem ile trzeba soku wypić... cały litr? Marianne napisał(a):Placebo, to mamy profesjonalne wyjaśnienie, dlaczego owoce są lepsze od soków. Od dawna się interesujesz zdrowym odżywianiem? Bo masz chyba dużą wiedzę na ten temat.Tak wiem, świeże owoce są lepsze ale nie zawsze mamy je przy sobie. Ja tam lubię się napić soku i nie zamierzam tego nawyku zmieniać bo w owocach jest trochę więcej czegoś tam. Nie boję się sklepowych kolorowych kartonów ani dodatków o tajemniczych nazwach. Lubię soki i wiem, że mi one nie szkodzą. :-) Ja się zawsze tym trochę interesowałam. Moja mama zawsze dbała, żebyśmy jedli zdrowo. Słodycze - tylko czasami, zupki z paczki - nigdy ale mięso to na obiad mieliśmy codziennie Zaczęłam się trochę bardziej interesować odżywianiem jak zaczynałam się odchudzać parę lat temu. Też lubię hummus ale jest okrutecznie kaloryczny. Jesz może czasem falafel? Smakuje dużo lepiej jak się go obtoczy w sezamie. Też kaloryczny ale co tam, smakuje bosko. Re: Strata zdrowia i urody - masterblaster - 10 Lip 2015 @Marianne, żołądkowe nie ale inne atrakcje: dermatologiczne, z zatokami, zapalenia stawów, napady hipoglikemii, osłabione krążenie.. Fajnie, że masz dostęp do swojskich plonów, trzeba z tego korzystać. Pięć lat temu olśniło mnie, że robiłem sam sobie krzywdę nieświadomie jedząc to co jadłem. @Placebo, napisałem, że coś mi zaszkodziło. Nie napisałem, że coś jest złe w każdym jednym wypadku, w każdej postaci, w każdej ilości i dla każdego. O ile pamiętam, wybadali, że jakieś 80% ludzi słabo trawi mleko. Ja znam albo znałem kilku koneserów produktów mleczarskich ale zdrowia żadnemu z nich nie można by pozazdrościć. Z dziwnych ciekawostek słyszałem, że chociaż cielęta mają się przeważnie znakomicie na świeżym niepasteryzowanym mleku, to kiedy pochodzi ono od nowoczesnej, "uszlachetnionej", wysokowydajnej krowy, nie pozwala się im pić tego mleka dłużej niż parę tygodni, bo groziło by im to hipoglikemią i popadnięciem w anemię.. Re: Strata zdrowia i urody - iLLusory - 11 Lip 2015 A czy mleko to nie jest pokarm dla dzieci (w tym i dla cielaków i innych dzieci niż ludzkie) i to raczej tylko i wyłącznie? Skoro dorosłym nie za bardzo służy.... Re: Strata zdrowia i urody - Zasió - 11 Lip 2015 niestety, biali europejczycy wyewoluowali w ten sposób, że jednak im, mimo wszystko, w większości nie szkodzi. Ale wiadomo, mleko - biała śmierć... na szczęście zsiadłe ma mniej laktozy, o serach nie mówiąc. chociaż w nich pewnie co innego szkodzi... Re: Strata zdrowia i urody - Marianne - 14 Lip 2015 Placebo napisał(a):Oczywiście, że co świeże i nie przetworzone to zdrowsze (chociaż też nie zawsze bo np. przetwory z pomidorów - przeciery, ketchupy, soki są zdrowsze bo uwalniają się tam jakieś przeciwutleniacze w procesie gotowania) ale czasem dobrze napić się soku i ja bym się tam nie przejmowała już jakąś znikomą ilością dodatków bo tylko niektóre z nich są w jakimś tam stopniu szkodliwe. Jako przekąskę wybieram owoce ale np. do obiadu dobrze napić się soku.Też słyszałam, że przetworzone pomidory mają większą wartość, niż te nieprzetworzone. Nie no jasne, zawsze trzeba zachować rozsądek, a nie popadać w skrajności. Ale jakiś czas kupowałam te soki warzywne (właśnie takie mieszanki), i w niektórych czuć taki dziwny posmak - taki jakby piasek, nie wiem co to jest, ale nie jest to dobre, czasami też w niezbyt dobrych chlebach to czuć. Teraz jest coraz większy wybór soków i moda na zdrowe odżywianie, więc jest w czym wybierać, ale z drugiej strony te ekologiczne soki są dość drogie. Najlepiej wyciskać sobie samemu, tylko, że to z kolei zajmuje trochę czasu Placebo napisał(a):Ja zauważyłam u siebie trochę gorsze samopoczucie jak zaczęłam sobie odmawiać codziennej kawy z rana. Brakowało mi tego kopa energii ale przyzwyczaiłam się z czasem. Zieloną herbatę też piję ale nie czuję wogóle, żeby mnie pobudzała. Yerba jest gorzka - to fakt - jest nie dobra ale jak dla mnie i tak lepsza niż kawa. Parzyć jej w sumie nawet nie trzeba, można ją zalewać też zimną wodą. Ma intensywny smak bo sypie się jej dużo - tak 1/3-1/2 naczynia.No ja stwierdziłam, że kawa nawet ma trochę za silne działanie. Może parzysz za słabą zieloną herbatę, dlatego nie czujesz jej działania, albo jesteś przyzwyczajona do yerby, która chyba bardziej pobudza. Mój brat jest miłośnikiem yerby, więc wiem, że się ją parzy w tym specjalnym pojemniczku. Teraz czytam, że to jest cały rytuał jej przyrządzania. Można w ogóle pić yerbę w filiżance czy kubku, czy trzeba mieć tą tykwę? Placebo napisał(a):Tak czy siak ser biały to jedno z lepszych źródeł białka.No właśnie z tego co czytałam, to, wbrew pozorom, niekoniecznie. Na stronach dla sportowców ser biały jest określany jako "gorsze" źródło białka niż mięso, ryby i warzywa strączkowe. W 100 gramach jest ok. 18 gram białka,(zależy jaki to ser - chudy czy tłusty), więc stosunkowo dużo (w piersi kurczaka ok.20), ale na przykład w soczewicy 25g. W diecie rozdzielnej, w której chodzi o to, żeby nie łączyć ze sobą w posiłkach węglowodanów z białkiem, bo wtedy jedzenie jest dużo gorzej trawione i obciąża żołądek, ser biały jest określany jako produkt neutralny - można go łączyć z węglowodanami (w przeciwieństwie do mięsa, ryb, strączków). Z jakiegoś powodu surowe i wędzone ryby też są określane jako neutralne. Chyba chodzi o to, że żeby strawić te produkty organizm wydziela inne enzymy, niż kiedy trawi "typowe", lepiej przyswajalne białko. Placebo napisał(a):No właśnie ja też coś o tym efekcie przeczyszczającym słyszałam - szczególnie jeśli chodzi o sok pomarańczowy. Poza tym jednak sok jest dość skoncentrowany i dostarczasz do organizmu dość dużo cukru naraz. Z drugiej strony chyba właśnie po to między innymi wyciska się soki, żeby dostarczyć sobie dużo składników odżywczych i witamin naraz. Trudno by było na przykład zjeść tą ilość marchewek, która schodzi na szklankę soku.masterblaster napisał(a):Całe owoce to dużo więcej błonnika, dłuższe uczucie sytości, mniejsze prawdopodobieństwo gwałtownej huśtawki poziomu glukozy, mniej prawdopodobny efekt przeczyszczający.Mniejsza ilość błonnika ale bardziej prawdopodobny efekt przeczyszczający...? Placebo napisał(a):Tak wiem, świeże owoce są lepsze ale nie zawsze mamy je przy sobie. Ja tam lubię się napić soku i nie zamierzam tego nawyku zmieniać bo w owocach jest trochę więcej czegoś tam. Nie boję się sklepowych kolorowych kartonów ani dodatków o tajemniczych nazwach. Lubię soki i wiem, że mi one nie szkodzą. :-)To chyba najważniejsze, żeby wybierać to, co nam smakuje i służy i żeby zachować jakąś równowagę... Placebo napisał(a):Ja się zawsze tym trochę interesowałam. Moja mama zawsze dbała, żebyśmy jedli zdrowo. Słodycze - tylko czasami, zupki z paczki - nigdy ale mięso to na obiad mieliśmy codziennie Zaczęłam się trochę bardziej interesować odżywianiem jak zaczynałam się odchudzać parę lat temu.Aha, ja w sumie też od kilku lat zaczęłam się tym interesować, a ostatnio coraz bardziej, ale nie dlatego zaczęłam zmieniać różne nawyki, żeby schudnąć, tylko żeby się lepiej czuć U mnie w domu na szczęście nigdy nie jedliśmy tłusto i nie było dużo mięsa - nie jestem miłośniczką. Na pewno też ma na to wpływ to, że mój tata uprawia warzywa Placebo napisał(a):Też lubię hummus ale jest okrutecznie kaloryczny. Jesz może czasem falafel? Smakuje dużo lepiej jak się go obtoczy w sezamie. Też kaloryczny ale co tam, smakuje bosko.Jakoś mi nigdy nie przyszło do głowy, że hummus jest kaloryczny Jest za to taki pyszny, że mogłabym się nim codziennie żywić Ale porównując kaloryczność z innymi źródłami białka, czy z warzywami? Czy bez porównania? Próbowałam falafli, bardzo mi smakowały, chociaż hummusu nic nie przebije Ciągle się zbieram, żeby kiedyś je zrobić - hummus robię już od jakiegoś czasu Ostatnio robiłam z bobu - taki a' la hummus, ale z ciecierzycy lepszy masterblaster napisał(a):@Marianne, żołądkowe nie ale inne atrakcje: dermatologiczne, z zatokami, zapalenia stawów, napady hipoglikemii, osłabione krążenie..No to nieźle... I co, wszystko się uspokoiło, kiedy przestałeś jeść ser/ nabiał? masterblaster napisał(a):Fajnie, że masz dostęp do swojskich plonów, trzeba z tego korzystać.No to prawda, fajne to jest, staram się korzystać, a w sezonie to już w ogóle Szczególnie, że są to rzeczywiście dobrej jakości warzywa. Mój tata ma dość dużo stałych klientów, którzy twierdzą, że nasze warzywa są wyjątkowo dobre Dużo klientów specjalnie do nas przychodzi po warzywa dla rekonwalescentów, czy dzieci. Niektórzy specjalnie przychodzą do mojego taty po sałatę, bo ich króliki czy świnki innej nie tkną, a naszą wcinają Nie chodzi mi przypadkiem o to, że naszą sałatą się żywią głównie zwierzęta, ale że można to potraktować jako gwarancję jakości masterblaster napisał(a):Pięć lat temu olśniło mnie, że robiłem sam sobie krzywdę nieświadomie jedząc to co jadłem.Jeszcze niedługo i będziesz mógł zostać dietetykiem Szukasz informacji w Internecie, czy kupujesz jakieś książki na ten temat? Re: Strata zdrowia i urody - masterblaster - 15 Lip 2015 Masz zdolnego tatę. Żywi całą okolicę? Tak, unikanie nabiału bez wątpienia mi pomogło. Najwięcej informacji (w tym książek) jakie przewertowałem, znalazłem w necie.. Osobiście znam kogoś, kto przez dwa lata męczył się z biegunkami i jeździł po lekarzach bez skutku - w tym na ich konferencje/szkolenia (jako dziwny przypadek był zapraszany). Nikt z lekarzy nie miał pojęcia co mu dolega i dlaczego nic nie pomaga, chociaż przebadali go i przeskanowali na wylot. A okazało się przypadkiem, że wszystko z powodu soku jabłkowego - gdy raz mu się skończył, a w sklepie zabrakło.. Re: Strata zdrowia i urody - Marianne - 15 Lip 2015 masterblaster napisał(a):Masz zdolnego tatę. Żywi całą okolicę?No, myślę, że z pół Krakowa będzie Nie no żartuję, ale gdzie się nie ruszy, spotyka swoich klientów, albo okazuje się, że znajomi znajomych robią u niego zakupy Może dlatego, że Kraków jest mały jednak My mieszkamy pod Krakowem masterblaster napisał(a):Tak, unikanie nabiału bez wątpienia mi pomogło.Też o tym myślałam, ale kupujemy taki dobry swojski ser biały, że czasami trudno się powstrzymać, chociaż to też kwestia nastawienia Od kiedy przestałam pić kawę, mleko automatycznie też. Jakiś czas często piłam maślankę i kupowałam jogurty owocowe, ale już staram się nie. Jednak jest w nich sporo różnych ulepszaczy Ale myślę, że koktajl z owoców zrobiony w domu raz na jakiś czas nie zaszkodzi... A Ty jesteś nadal na diecie bez soli, czy wróciłeś do niej? Z cukru dużo łatwiej mi zrezygnować niż z soli... Masz jakieś strony, które mógłbyś polecić? masterblaster napisał(a):Osobiście znam kogoś, kto przez dwa lata męczył się z biegunkami i jeździł po lekarzach bez skutku - w tym na ich konferencje/szkolenia (jako dziwny przypadek był zapraszany).Haha, niezły sposób, żeby stać się znanym w środowisku masterblaster napisał(a):Nikt z lekarzy nie miał pojęcia co mu dolega i dlaczego nic nie pomaga, chociaż przebadali go i przeskanowali na wylot. A okazało się przypadkiem, że wszystko z powodu soku jabłkowego - gdy raz mu się skończył, a w sklepie zabrakło..No to rzeczywiście... Wydawałoby się taki niewinny soczek Re: Strata zdrowia i urody - Placebo - 15 Lip 2015 Marianne napisał(a):Najlepiej wyciskać sobie samemu, tylko, że to z kolei zajmuje trochę czasuCzasem robiłam sobie sama soki ale to dość czasochłonne. Wolę już kupne. Marianne napisał(a):Mój brat jest miłośnikiem yerby, więc wiem, że się ją parzy w tym specjalnym pojemniczku. Teraz czytam, że to jest cały rytuał jej przyrządzania. Można w ogóle pić yerbę w filiżance czy kubku, czy trzeba mieć tą tykwę?Nie musi być tykwa, są jeszcze inne naczynia. Ceramiczne są chyba najlepsze. Tykwa ma niby poprawiać smak ale z tym jest problem później z myciem. Kiedyś miałam takie tykwy ale pomimo wyparzania zaczął się pojawiać na nich dziwny osad. Na dodatek jedna lekko przeciekała. Dawno się ich już pozbyłam. Chciałam sobie kiedyś kupić tkie ceramiczne naczynie... jak na razie piję z normalnego kubka. Marianne napisał(a):Na pewno też ma na to wpływ to, że mój tata uprawia warzywaMoja mama też Większość owoców i warzyw mamy własnych. Teraz to głównie z nich się składa moja dieta xd Dużą część z tego zaprawiamy, robimy własne soki, dżemy i inne takie żeby mieć na cały rok. Marianne napisał(a):Jakoś mi nigdy nie przyszło do głowy, że hummus jest kaloryczny Jest za to taki pyszny, że mogłabym się nim codziennie żywić Ale porównując kaloryczność z innymi źródłami białka, czy z warzywami? Czy bez porównania? Próbowałam falafli, bardzo mi smakowały, chociaż hummusu nic nie przebije Ciągle się zbieram, żeby kiedyś je zrobić - hummus robię już od jakiegoś czasu Ostatnio robiłam z bobu - taki a' la hummus, ale z ciecierzycy lepszy Humus jest kaloryczny przez olivę i tahini, jakie się tam dodaje. Jest o połowę mniej kaloryczny niż masło orzechowe. To i tak strasznie dużo, 30-40 kcal ma łyżeczka. Ciecierzyca sama w sobie nie taka straszna. Ale falafel znów smaży się na oleju... wiadomo, że co smażone to bardziej kaloryczne bo zawsze tego tłuszczu trochę tam zostanie. Re: Strata zdrowia i urody - masterblaster - 15 Lip 2015 Marianne napisał(a):kupujemy taki dobry swojski ser biały, że czasami trudno się powstrzymaćTak, wyobrażam sobie. Ser to jednak ser, może świetnie smakować, ale wiem jak działa na organizm i wolę delektować się innymi rzeczami. U mnie w domu na szczęście dawno już nie było takiego sera swojskiego, tylko jakieś sklepowe wynalazki, których i tak nie mam ochoty próbować. Sól, praktycznie zapomniałem, że istnieje. Jak czasem skosztuję chleba to dziwię się, że jest tak okropnie słony a ludzie tego nie zauważają. Ochota na słone może być napędzana przez brak równowagi mineralnej albo np. nadmiar pewnych pokarmów. Przykładowo wczoraj trafiłem na ciekawą stronę, wygląda bardzo strawnie i sensownie jak dla mnie: nutritionfacts.org |