jestem zalosna - Wersja do druku +- PhobiaSocialis.pl (https://www.phobiasocialis.pl) +-- Dział: Działy tematyczne (https://www.phobiasocialis.pl/forum-9.html) +--- Dział: Nieśmiałość, Fobia społeczna (https://www.phobiasocialis.pl/forum-11.html) +--- Wątek: jestem zalosna (/thread-12928.html) |
Re: jestem zalosna - dark_angel - 08 Sie 2015 Roza napisał(a):USiebie napisał(a):Roza napisał(a):A co do zapomnienia - czyli dajmy na to, wszystko się układa po Twojej myśli, życie zmierza we właściwym kierunku - rzuciłabyś wtedy książki i muzykę? Bo jeśli nie, to chyba coś jest na rzeczy, a jeśli tak, to widocznie się myliłam. Na pewno bym ograniczyla, ale nie odrzuciłabym tego na zawsze. Co do kierunku mojego zycia to nie wiem kim chce zostac w przyszlosci. Chce w przyszlosci wyjechac z Polski i tam poszukac pracy. Chodze do technikum i ucze sie na logistyka. Re: jestem zalosna - Roza - 08 Sie 2015 Czyli wszystko, co robisz w życiu jest takie "od niechcenia", byle nie leżeć w łóżku i patrzeć w sufit? Nie ma ani jednej rzeczy na tym świecie, która Cię fascynuje? Nic, zero? Zwierzęta? Przyroda? Moda? Historia? Majsterkowanie? Technologia? I tak dalej? Nawet przed tym jak znalazłaś się w kiepskim stanie, nic Cię nie pociągało? Re: jestem zalosna - dark_angel - 08 Sie 2015 @Roza kiedy bylam mala zawsze bardzo chcialam, zeby rodzice zapisali mnie na jakies zajecia, na cokolwiek. Chodzilam kiedys co prawda plywac i lubiłam to. No, ale potem rodzice wzieli kredyt i przestalam chodzic, a na nic innego tez kasy nie bylo. Lubie jeszcze rysowac, ale nie jestem w tym dobra. Re: jestem zalosna - Roza - 08 Sie 2015 Ależ wydaje mi się, że wcale nie trzeba być dobrym w czymś by uznać to za hobby. Inaczej dawno porzuciłabym pisanie, które - naprawdę - jest całym moim życiem. Poza tym, czasem nasze dzieła oceniamy zbyt surowo - być może Twoje rysunki wcale nie są złe. Długo rysujesz? Ile czasu poświęcasz na to zajęcie? Może to być też kwestia braku wprawy i stąd pewne niedociągnięcia. Im dłużej czemuś poświęcasz uwagę, tym osiągasz lepsze efekty. Pamiętam jedno z pierwszych opowiadań, które wystawiłam publicznie. Jest cudowne - tak okropnej grafomanii pewnie nie czytałaś! Ale mimo fali krytyki, pisałam dalej i mogę powiedzieć, że jest stokroć lepiej niż było. Masz siedemnaście lat i mnóstwo czasu przed sobą na doskonalenie swoich umiejętności. Podoba ci się rysowanie - więc w to idź. Dalej myślisz o graniu na gitarze - to samo. Poza tym jest lato - jedź nad wodę i popływaj. Zobaczysz, czy dalej tak Ci się to podoba. A jeśli tak, to nie zmarnuj tego i nie myśl, że nie masz żadnych zainteresowań. Re: jestem zalosna - dark_angel - 08 Sie 2015 @Roza rysuje, wtedy kiedy odczuwam taka ochote. Czasami rysuje parerazy na dzien, a czasami nie rysuje tygodniami. Co do plywania to wiem, ze dalej to lubie. Ogolnie to kocham morze. Jednym z moich marzen jest pojechac nad ocean. Jednak jak chce nawet isc na basen to mam opory. No bo, tak samej to troche glupio mi isc. Re: jestem zalosna - masterblaster - 09 Sie 2015 Cytat:... nie przywiazuje wiekszej wagi do mojej diety.No właśnie, to przykre ale jeśli samemu nie zadba się o tę fundamentalną dla zdrowia psychicznego sprawę, to nikt inny też tego nie zrobi. Tak tylko wspominam o tym przy okazji.. Re: jestem zalosna - dark_angel - 09 Sie 2015 @masterblaster to co wedlug ciebie mam jesc? Re: jestem zalosna - USiebie - 09 Sie 2015 Nie chcesz jeść jak masterblaster uwierz mi. Re: jestem zalosna - dark_angel - 09 Sie 2015 USiebie napisał(a):Nie chcesz jeść jak masterblaster uwierz mi. Hahahaha no w sumie to sie moglam tego domyslec. A miales podobno isc bo "psujesz watek". Re: jestem zalosna - USiebie - 09 Sie 2015 Przepraszam, powstrzymać się nie mogłem. Ale już idę. Nie lubię za bardzo się udzielać w takich pomocowych tematach. Potem mam wyrzuty sumienia. Ja bym chętnie zaczął zarażać i optymizmem i w ogóle. Może dieta mastera ci pomoże, kto wie, nie neguję. Re: jestem zalosna - Zasió - 09 Sie 2015 Jaglana jest dobra na wszystko, Jaglana na drogę za śliską Jaglana na stopę za niską Jaglana podniesie Ci ją Re: jestem zalosna - dark_angel - 09 Sie 2015 @Zas przyjelam do siebie twoje cenne rady. Teraz codziennie bede jesc kasze. Re: jestem zalosna - Zasió - 09 Sie 2015 ha, mam dar przekonywania większy niż master. Re: jestem zalosna - dark_angel - 09 Sie 2015 @Zas no gratuluje takie talenty zadko sie zdarzaja. Re: jestem zalosna - masterblaster - 09 Sie 2015 Nie sztuka jeść tak jak inni - np. jak ja, albo jak reszta waszej rodziny. Trochę zabawne, że próbujecie wyobrażać sobie jak jadam na podstawie tego co pisałem na forum. Na Waszym miejscu też nie podejrzewał bym, że moje jedzenie będzie mi smakować.. Re: jestem zalosna - Luctucor - 09 Sie 2015 Cytat:Nie sztuka jeść tak jak inni - np. jak ja, albo jak reszta waszej rodziny. No właśnie, musisz wyczuć wewnętrzny przepływ energii przez twoje narządy pokarmowe i sama stwierdzić co jest właściwym jedzeniem, bo dla każdego to jest inaczej. Mnie np. bardzo sprzyjają kotlety schabowe z ziemniaczkami :-) Re: jestem zalosna - Placebo - 09 Sie 2015 Ja dzięki masterblasterowi odkryłam niedawno, że boli mnie brzuch po schabowych. Podobnie też po chipsach, kiełbasie.... Nie wiem czy to dlatego, że tłuste, że smażone czy dlatego że nie jestem przyzwyczajona do jedzenia takich rzeczy. Albo dlatego, że mięso... może to znak, że powinnam przejść na wegetarianizm, a te chipsy to pewnie na smalcu smażyli. Re: jestem zalosna - iLLusory - 09 Sie 2015 A czy przypadkiem kotlecik, to nie potrzebuje do strawienia kwaśnych soczków żołądkowych, a ziemniaczki bardziej zasadowych? Co się dzieje jak jak ph w żołądku nie jest tak kwaśne jak należy? Nie ma wpływu? Re: jestem zalosna - Luctucor - 09 Sie 2015 iLLusory napisał(a):A czy przypadkiem kotlecik, to nie potrzebuje do strawienia kwaśnych soczków żołądkowych, a ziemniaczki bardziej zasadowych? Potrzebuje, dlatego kotlecik będzie trawiony w żołądku, gdzie pH jest niższe, a ziemniaczki w jelicie cienkim, gdzie pH jest wyższe. Cytat:Co się dzieje jak jak ph w żołądku nie jest tak kwaśne jak należy? Nie ma wpływu? Dojdzie do rozwoju patogennych bakterii w żołądku, zapewne wystąpią też jakieś problemy trawienne związane z zaburzeniem trawienia białek. Ja bym nawet odpuścił sobie to mięsko tylko, że nie mam czym go zastąpić Re: jestem zalosna - Cagey - 10 Sie 2015 Kra_Kra napisał(a):Lepiej zmobilizujcie się i działajcie, dopóki nie jest za późno i macie jeszcze mnóstwo perspektyw przed sobą. Okolice 17tu lat to okres decydujący w życiu i potem możecie mieć solidnie przesrane. Zaledwie parę lat później nadal jest się młodym, a mimo to mnóstwo furtek zamkniętych na zawsze z powodu wcześniejszego zaniedbania. Dlatego jedynym wyjściem jest nie użalać się i po prostu działać, tu niestety nie ma żadnej drogi na skróty. Wiem, że łatwo się gada, ale ja jestem właśnie na tym etapie, gdy dopiero po czasie zobaczyłam jak na dłoni, jak ogromnym błędem było użalanie się nad sobą i utwierdzanie się w przekonaniu, że wszystko może poczekać, bo przecież taka młoda jestem i na wszystko jeszcze będzie czas.... Podpisuję się pod tym Bardzo to bolesne, ale prawdziwe niestety. Re: jestem zalosna - Niered - 10 Sie 2015 Mięcho można zastąpić bobem. http://www.faceci.com.pl/r_bob.html Re: jestem zalosna - nielubiana - 10 Sie 2015 dark_angel napisał(a):@Roza rysuje, wtedy kiedy odczuwam taka ochote. Czasami rysuje parerazy na dzien, a czasami nie rysuje tygodniami. Co do plywania to wiem, ze dalej to lubie. Ogolnie to kocham morze. Jednym z moich marzen jest pojechac nad ocean. Jednak jak chce nawet isc na basen to mam opory. No bo, tak samej to troche glupio mi isc. Co do talentów to tylko garstka ludzi je posiada. Nie ma się co przejmować bo większość to szaraczki. Może warto się odezwać do któryś koleżanek z klasy? Zaproponować basen, czy kino. Na pewno z kimś tam utrzymywałaś jakiś kontakt. Lepiej się przełamać teraz póki chodzisz do szkoły. Staraj się rozmawiać o głupotach nie rób z siebie takiego półinteligenta, z którym można rozmawiać tylko o mądrzejszych rzeczach. ( bez wymówek że nie masz ich nr telefonu, jest Facebook jak nie masz to załóż i dodaj osoby które lubisz) Re: jestem zalosna - Kateusz - 18 Sie 2015 Jakby na to nie patrzeć, to jestem poniekąd przykładem osoby takiej jak ty, ale już po liceum. Opowiem Ci jak to ze mną było, ale trzeba tutaj rozwinąć wątek moich lat poprzednich. Już od dziecka nie miałem zbyt dużych kontaktów z dziećmi, nie dlatego że się jakoś bałem, tylko nie miałem dostępu do tych . Nie chodziłem do przedszkola, czasem moja nadopiekuńcza mamusia zabierała mnie na podwórko, żebym pobawił się z dziećmi, ale ja je miałem w dup*e i zazwyczaj nie bawiłem się z nimi, tylko robiłem swoje rzeczy. Może gdyby moja mamuśka gała mi choć trochę wolności, to nawiązałbym jakieś relacje z dziećmi, ale oczywiście instynkt macierzyński jest nieposkromiony.mt019 Potem przyszedł czas na pójcie do zerówki. Na początku moja interakcja z innymi dziećmi wyglądała, olewająco-kontaktowa. Wszystko byłoby fajnie, gdybym nie s+ł sobie trzeciego dnia- kiedy to dzieciarnia słuchała jakiejś bajki czytanej przez Panią (włącznie ze mną). Ja siedziałem za dziewczynka, których kudły (a właściwie siano) denerwowały mnie bo elektryzowały się i lepiły do mnie. Ja w odzewie geniuszu wziąłem nożyczki w celu ich obcięcia- ale nie! Przedszkolanka wszystko zobaczyła i wydarła się na mnie. Ja byłem w szoku, bo nigdy nie doświadczyłem czegoś takiego, więc oczywiście w ryk. Potem wiadomo co było- słabego osobnika trzeba wyeliminować i ciągnęło się to za mną całą zerówkę. Następnie pierwszego dnia w pierwszej klasie miałem jeszcze większego pecha, bo nasza nowa Pani posadziła mnie z psychopatą- grubym wieprzem który pierwszego dnia chciał uciąć mi ucho. Potem mój brak sprzymierzeńców i nieporadność, sprawiła że część chłopaków z klasy regularnie prześladowało mnie..., do tego nie uwierzycie co się stało w drugiej klasie- zmieniła się wychowawczyni, która była koleżanką matki tego psychopaty. Do trzeciej klasy bolał mnie brzuch na myśl o szkole. Dodatkowo miałem od tego wszystkiego problemy z koncentracją i nauką, co doprowadziło kolejno do męczenia mnie w domu. Gdybym był trochę odważniejszy i mniej otępiały/ pogrążony w marazmie, to zabiłbym się- nic innego nie stało mi na przeszkodzie. To było istne piekło. Niby po koniec trzeciej kasy, zakumplowałem się z jednym kolegą, dzięki czemu było mi łatwiej przez ostatnie miesiące. Potem w czwartej klasie (chyba wyszedłem z czyśćca mt051) stało się coś dziwnego. Nagle ze zmianą wychowawczyni, odeszły moje problemy. Nikt mnie nie zaczepiał, zacząłem dobrze uczyć się i zaleczyłem częściowo rany na mojej zdruzgotanej psychice. Kolejnym etapem mego cyklu kształcenia było nic innego jak nie gimnazjum. Hmmm. Pierwszy rok bez uwzględnienia końcówki, był dosyć stabilny. Nie wiedziałem jak zacząć- byłem raczej zamknięty w sobie, ale przy pierwszym obyciu, bo potem w miarę zasymilowałem się z innymi. Nawet radziłem sobie z napastnikami (jak to w gimbazie). "Druga klasa gimnazjum": Nagle niemożliwe staje się faktem. Rozpoczęcie roku- tam w klasie po wakacjach spotykam się z kumplami i nagle słyszę że do klasy dołącza nowy uczeń oraz że chodziłem z nim do klasy. Ja się mu przyglądam i nie poznaję typa. Stwierdzam że ktoś mnie wkręca, ale jednak nie! Pani czyta obecność! A ja już wiem że będę chodził do klasy z moim psychopatą, tyle że tym razem przerobionym na JPka! Od razu doznałem porażenia psychotycznego i stałem się lamusem. Wszystkie złe wspomnienia wracały, a ja ponownie znalazłem się w zagrożeniu. mt088 Starałem się trzymać od niego z daleka, ale nie wiedziałem jak lecz sprawa sama rozwiązała się. Wpadłem w bagno, ale mniejsze bagno niż wtedy gdyby zaczął mnie nachodzić gang mojego psychopaty. Koledzy na początku mili, ale potem dręczący i niszczący. Musiałem jakoś istnieć, więc ponownie sporo znosiłem. Sytuacja rozkręcała się, a ja byłem zniszczony psychicznie. W trzeciej klasie dzięki zbawiennym wpływom nowej wychowawczyni (bo zmieniła się nam w drugiej klasie), część towarzystwa została rozmontowana, a przez to mogłem bardziej skupiać się na lekcji. Nawiasem mówiąc w drugiej klasie zapałałem większa miłością do nauk ścisłych i otrzymałem powołanie medyczne. Początek trzeciej klasy, to była nauka do olimpiady biologicznej na której brakło mi trzech punktów, aby przejść do II etapu. Wtedy pomyślałem że jestem czegoś wart. Nie uczyłem się zbyt wiele, ale miałem dobrych nauczycieli, oraz starałem się. Zaczęła się wtedy kształtować moja nowa psychika, będąca reakcją na złe dzieciństwo i inne negatywne doświadczenia. Nie dostałem się do porządnego liceum, bo miałem mało punktów z małej matury (z resztą w moim mieście ponoć nie ma dobrego liceum ). Pierwszą klasę przewegetowałem, tyle że po jakimś czasie wbiłem się w grupkę sensownych chłopaków. W drugiej rozkwitły moje zdolności interpersonalne- cieszyłem się życiem, uczyłem się dużo. Chciałem brać udział w olimpiadzie biologicznej i uznałem że najlepiej zabrać się za nią w trzeciej klasie. Wybrałem sobie temat pracy badawczej- zbyt ambitny i trudny do wykonania. Pomyślałem sobie że jak nie zrobię pracy, to napiszę sobie tylko poster i będzie z głowy. Pracy nie zrobiłem, bo okazało się że gatunek, który chciałem wykorzystywać podczas badań był pod ochroną. Nie przejąłem się tym- pomyślałem że wezmę inny- nie zdobyłem go. A tam- sfabrykuję poster. Zrobiłem poster, ale nie oddałem go, gdyż stwierdziłem że nie zaprzedam duszy, a z resztą zbyt bardzo stresowałbym się tym. Odpuściłem i poszedłem do matury. Uczyłem się. Zrobiłem za mało testów i nie dostałem się na medycynę. Teraz praktycznie nikt do mnie nie zagaduje nawet na fb. Chciałbym mieć kogoś z kim mógłbym wyjść gdzieś i pogadać, ale niestety zauważyłem że nikt do mnie nie pasował w liceum. W sumie moje dzieciństwo bardzo na mnie wpłynęło przez co prawdopodobnie mało kto do mnie nie pasuje, bo większość ludzi nie doświadczyła podobnego życie do mojego i stąd jestem inny. Niestety nie miałem wpływu na wszystko. Trzeba pogodzić się z tym że moja sfera interpersonalna została zdegenerowana i nie będę prowadził normalnego życia. Stąd skoro mam prowadzić nienormalne życie, to staram się aby było wybitne, a nie tragiczne. Jak dla mnie nie ma nic na siłę i jeśli dwoje ludzi do siebie nie pasuje, to nie zaprzyjaźnią się. Jeśli ty masz teraz sporo czasu, to nie siedź i nie płacz nad sobą, tylko ułatwiaj sobie życie samorozwojem, gdyż możesz przynajmniej zostać "kimś" w przyszłości i wtedy być może znajdą się osoby, które polubię Ciebie za bycie sobą- polubią Cię za to jaja jesteś. My młodzi chcemy wszystko na już, lecz w życiu trzeba być cierpliwym. Bądź sobą! Postaw sobie najlepiej w wybitny cel (nie koniecznie musi to być dożenie do popularności, tylko coś czego na prawdę pragniesz- trzeba to w sobie odkryć, najlepiej próbując nowych rzeczy)! Dąż do niego! Z resztą nieraz stwierdzisz, że nie ma co przejmować się pewnymi ludźmi, bo są dla nas jak kula u nogi i być może tak jest z twoją klasą. :chytry: Re: jestem zalosna - dark_angel - 18 Sie 2015 @Kateusz, ale sie rozpisales. Mnie na szczescie jako tako nie dreczyli w szkole. Bylam bardziej traktowana jak powietrze, dekoracja. Szczerze to wspolczuje ci ze miales takie dziecinstwo. Ja na swoje raczej nie narzekam. Juz od paru lat probuje nie przejmowac sie opinia innych i coraz lepiej mi to wychodzi. Nie bede sie zmieniac dla kogos musze to zrobic dla siebie samej. Re: jestem zalosna - Kateusz - 18 Sie 2015 Ale w tym problem że nawet nie wiesz tego, czy będzie Ci lepiej, czy nie. Wiem że zazwyczaj walka z własnym charakterem prowadzi tylko do samo-nienawiści. Jeśli zmienisz się małymi kroczkami- to może wtedy Ci wyjdzie. Najważniejsze abyś odkryła czy rzeczywiście: -to jest twoja inicjatywa -czy to wynik presji rówieśniczej. Pamiętaj tylko o najważniejszym- nie ma nic na siłę. |