Radosne życie i metoda małych kroczków. - Wersja do druku +- PhobiaSocialis.pl (https://www.phobiasocialis.pl) +-- Dział: Problemy i porady (https://www.phobiasocialis.pl/forum-14.html) +--- Dział: Inne życiowe problemy i sytuacje (https://www.phobiasocialis.pl/forum-22.html) +--- Wątek: Radosne życie i metoda małych kroczków. (/thread-15058.html) |
Re: Radosne życie i metoda małych kroczków. - soulja - 20 Maj 2016 Cytat:ale nie wiem, czy o to ci chodzi Zaś uważasz ,że zawieranie znajomości w necie (czy też w realu) to jakas tajemna sztuka? Nie mam zamiaru rozpisywać szczegółów z mojego życia bo to nikomu do niczego nie jest potrzebne. Dobrze odpisał Ci Ordo Rosarius Equilibrio na tą kwestie. Zastanawia mnie czy zaznajomiłeś się z kimś z tego forum chociażby. Bo ja zaprzyjaźniłem się z jedną osobą którą tu poznałem i ta przyjaźń trwa już od lat. Ponadto z wieloma osobami z tego forum nawiązałem kontakt, znajomości z tego nie wyszły ale tak w życiu bywa. Byłeś na jakimś spotkaniu fobików? rozmawiasz prywatnie z kimś? Może zacznij od tego. Widzisz jak dla ciebie poznanie kogoś graniczy z cudem bo tak to postrzegasz to nie dziw sie ze ty totalnie nie masz energii do podejmowania jakichkolwiek działań. Twierdzisz ze na studiach stał sie cud i udało ci sie kogoś poznać.Biadolisz z rozżaleniem zamiast wyciągnąć z tej historii coś pozytywnego. Skoro nic ze sobą nie robiłeś a i tak pojawiła sie taka możliwość/ taki cud to pomyśl jak zwiększysz prawdopodobieństwo zaistnienia więcej takich historii kiedy zaczniesz coś ze sobą robić albo wręcz prowokować takie sytuacje.Grunt abyś ty sie zmienił bo poznać kogoś to jedno ale też trzeba umieć znajomość podtrzymywać , rozwijać. Spróbuj nawiązać z kimś tutaj znajomość, przenieść ją do realu. [/quote] Re: Radosne życie i metoda małych kroczków. - Zasió - 20 Maj 2016 ambicja? tak, chyba brakuje mi ambicji. a moze mi jej nie brakuje, może ją sam w sobie tłamszę. bo kojarzy mi sie z tym dupkiem z podstawówki, z jednej strony sterroryzowanym i uczącym się wbrew sobie,a z drugiej ratującym się poczuciem wyższości, ambicją i pokazywaniem innym, co to nie on. Z jednej strony np. uciekam przed nauką, a z drugiej strony jest we mnie pragnienie - którego nie umiem, nie chcę właściwie zrealizować - by np. obecnie w pracy zdobyć tej wiedzy jak najwięcej i uchodzić przed ludźmi za - to za duże słowo, ale brakuje mi innego - profesjonalistę. przy czym nie chodzi mi o wywyższanie się, nie, to już nie to, chodzi mi o wartość, jaka z tego płynie, poczucia bycia przydatnym. Ale to wiąże sie z walką, z przymusem, i z powrotem do tego stresu i cierpienia, które mnie zniszczyły. nie wiem jak na studiach przez rok byłem wolny od tego, jak potrafiłem pracować i nie cierpieć. właściwie to chyba dzięki ambicji, muszą byc więc dwa rodzaje ambicji... Ordo Rosarius Equilibrio - widzisz, moze tylko na swój sposób, ale gdzieś głęboko ja przecież też w to chyba wierzę. po co bym to wszystko pisał, nie mając kompletnie nadziei? i chyba też miałem wtedy taki plan. pewnie realizowany, może zupełnie na opak, nawet na pewno - ale go miałem. tylko dlaczego go miałem? myślę, że tylko dlatego, że zdarzył się ten "cud". nie wykrzesałem tego sam z siebie, nie umiałbym. no i czy sądzisz, że pamiętając jak było, nie myślałem sobie, nie raz i nie dwa: "skoro wtedy się udało, możesz to zrobić jeszcze raz! uczep się tego, że masz pracę, że jeszcze mniej sie czegoś tam boisz, teraz tylko rób kolejne kroki, byle tylko nie cofnąć się, nie upaść." nie chwalę się tym, bo i nie ma czym, ale przecież miewam czasem takie myśli. no ale, cholera, nie umiem. czasem pojawiają się takie przebłyski, raz na kilka miesięcy, gdy przez jeden dzień znowu czuję, że bym potrafił. ale to potem szybko znika. za szybko. rzeczywistość daje mi po mordzie i się budzę ze snu. nie sądzę, że to depresja. moze wyuczona bezradność. a może pogarda wobec samego siebie. sam nie wiem... jeśli z tobą jest tak, jak piszesz, to naprawdę cię podziwiam. "Soulja... nie musi mowic o konkretach, tez bym nie opowiadal o tym gdzie i kogo poznalem, bo i jakie to ma znaczenie? Ludzi poznac mozna wszedzie, naprawde." ale wręcz przeciwnie. To banał, że można wszędzie. to pusty frazes. czemu nie moze się pochwalić - poznałem kogoś na forum, a to było tak albo srak. przecież to świetny przykład tego, jak mozna zjednać sobie ludzi, jak to wygląda, tak naprawdę. a tymczasem każdy ucieka w te banały. poznałem, wszędzie można. wiesz, to tak jakby powiedzieć kompletnej łamadze - można zbudować mięśnie, trzeba tylko ćwiczyć, machać hantlami i wyciskać sztangę. niby wszystko już wiadomo. A przecież nawet w machaniu hantlami jest ważna technika. (soulja - tak, zawieranie znajomości to dla mnie jest poniekąd tajemna sztuka. kilka razy rozmawiałem tu z kimś, ale krótko. chyba tylko raz sam zacząłem. nie byłem na spotkaniach, by mieszkam daleko od Gdańska czy Wrocławia. chociaż w połowie lipca mam urlop i gdyby w tym roku była szansa, to mógłbym sie pojawić...) Brak pasji to moj ogromny problem. tak zostałem wychowany. a może jestem taki pusty. nie wiem. nigdy nie miałem prawdziwej pasji, małpowalem co najwyżej innych. nigdy nie umiałem się wkręcić na maksa. nawet gdy cos robię, nie zapamiętuję, albo zapamiętuje mało. no bo jak oglądasz filmy, to w końcu kojarzysz aktorów, reżyserów, ich dorobek. niby tak naturalnie. ja nigdy tego nie pamiętałem. moze teraz, po latach, jest z tym lepiej... ale nigdy w niczym nie byłem na poziomie, by o tym dyskutować. wiesz, anwet te gry, w które uciekam... mogę napisać, czy jakaś podoba mi się czy nie, ale nie kupuje nowości, nie jestem zwykle na czasie, nie śledzę newsów. nie myśl, że kiedykolwiek wyplułbym z siebie jakiś snobistyczno-analityczny koemntarz w rodzaju tych, jakimi rzuca o tym czy owym ksenio albo clint. mangą też się nie inrteresuję. ten randomowy mangowy gejchłopiec to chyba tylko jakieś odbicie mojego ja. Tak w ogóle to ci dziękuje. dziękuję, że poświeciłeś tyle czasu i to wszystko napisałeś. skoro już bawimy się w energetyczne porównania to... bije z twoich postów jakaś dobra energia. piwa też nie lubie... Re: Radosne życie i metoda małych kroczków. - masterblaster - 20 Maj 2016 Ogólnie odnoszę wrażenie, że wszyscy jakby zgadzają się co do tego, że nie rozchodzi się o żadną wyszukana filozofię, skomplikowaną metodę, czy tajemne sztuczki. grego napisał(a):ja nie lubię takich pozytywnie nastawionych ludzi starających się pomagać, po prostu mnie irytują, Zas napisał(a):Mam się z czego cieszyć? Widzisz, wszystko zalezy, jak na to spojrzeć.Z jakiegoś filmu pamiętam wątek z kolesiem, który kolekcjonował pogrzeby, ale nie pamiętam szczegółów, zdaje się, że jakoś je dokumentował i opisywał. Brzmi jak fajne hobby i okazja do poznawania odpowiednio "nastrojonych" ludzi? Jeśli z jednej strony chciałoby się więcej zadowolenia z życia a z drugiej strony odbiera się przejawy tegoż własnie jako dołujące i irytujące, to jest mz. istotna wewnętrzna sprzeczność. Karkołomny wysiłek szarej masy, trawiony na odwracanie kota ogonem może boleć.. Re: Radosne życie i metoda małych kroczków. - Zasió - 20 Maj 2016 master, przecież napisałem - nie irytuje mnie, nie powoduje gniewu, tylko boli. chociaż jednocześnie jest w tym widoku coś pociągającego. człowiek chce się napatrzeć. Re: Radosne życie i metoda małych kroczków. - Ordo Rosarius Equilibrio - 21 Maj 2016 Wiesz, ja po prostu lubie ludzi. Tak jakby... z gory. Potem moga to s+, ale nastawienie do kazdego nowopoznanego czlowieka mam przepozytywne. Mimo ze co oberwalem od swiata to moje Malo kiedy chwalimy sie porazkami, bo to przeciez bylby jakis nonsens. To naturalne, ze skrywamy paskudne rzeczy, ze nie obnosimy sie z tym, bo raz, ze to glupie, dwa, ze niemile widziane, a trzy, ze i tak absolutna wiekszosc nie zrozumie z czym sie borykamy, bo nawet nie zechca - co tez jest naturalne. Ludzie uciekaja od takich rzeczy, bo chca sie czuc dobrze. Trudno miec do nich o to pretensje. Co do tego jak jest ze mna - moze dramatycznie zabrzmialo, nie jest tak jakos okrutnie, te tygodnie nie oznaczaja tego, ze caly czas nie radze sobie, raczej to chwile ucieczki od swiata, pewnych emocji, i tak dalej. Detoks od forum, to robi dobrze, soulja cos podobnego pewnie tez mial na mysli. Nie sadze, wierz mi - nie sadze by bylo co podziwiac, po prostu z pewnymi rzeczami sie jakos uporalem, pewna postawe swoja zmienilem, w gruncie rzeczy to nic wielkiego. Nic, co byloby nieosiagalne chocby dla Ciebie. Anyway - mowilem to nie po to, by uwiarygodnic, ze rozmawiasz z kims, kto tez swoje przezywa, bo wiekszosc tu obecnych ma duzo emocjonalnego gowna, ktore ze soba ciagna. Chodzi o to, ze mimo tego wiekszosc moich dni to dobre dni, dni, w ktorych sie usmiecham, zyje (no ok, z fobia ) i generalnie sie ciesze. A jakbys znal moja historie w calosci to watpie bys myslal, ze wlasnie ja mam sie z czego cieszycm skoro niejedno udzwignac musialem, i musze nadal, wiadomo. I to nie sa nieszczere emocje, po prostu umiem sie cieszyc tym, co jest, dobrymi rzeczami, bo te dobre rzeczy nas otaczaja, sa wokol i da sie z tego czerpac. Ok, przyznaje - nie zawsze, sa takie dni... sam wiesz, ale przewaznie tak. To nie jest banal, ze mozna wszedzie poznac ludzi. Internet - ide na forum - rozmawiam z kimstam, ide na kurnik pograc w karty - zaczepiam ludzi, oni zaczepiaja mnie, czesto rozstrzal jest olbrzymi co do tego, na kogo trafiamy i w jakim wieku, ale to tez jest spoko. Fajnie pogadac z nastolatka z rumunii, fajnie wymienic kilka slow z szescdziesieciolatka z Argentyny, wszystko mozna. Absolutnie z kazdym, jesli zechcesz, mozesz sie dogadac. W kazdym miejscu. A to akurat jest juz tylko kwestia skilla. A kazdy zawsze ma cos do powiedzenia. Kazdego cos jara. Bywajac w sieci ciagle masz szanse na jakas interakcje, preteksty pojawiaja sie co chwile. Dlatego ja troche nie rozumiem jak mozna mowic, ze to pusty frazes, ze mozna wszedzie. Kwestia checi. Miejsc, gdzie mozna poznac ludzi sporo jest, rozumiem, ze chciales od niegokonkretnego przykladu. Siadasz przed komputerem, powiedzmy, ze chcesz poznac fajna, delikatna laske, bo jakas sucz-dresiara moze celowac w inny target niz Ty i to moze byc za trudne. Gdzie kierujesz swoje kroki? Np na forum Coldplay. Przypadkiem kiedys zupelnym zdarzylo mi sie byc na zlocie ludzi z tego forum, choc sam raczej nie lubie Coldplay, do czego sie nie przyznawalem rzecz jasna z szacunku do nich - zamulaja ci goscie okrutnie (tzn ci grajacy, nie ci z forum, haha), do usypiania spoko, ale za dnia wolalbym cos, co mnie nie usypia Z tego co wiem, to podobnych dzwiekow sluchales jakos chyba. Nie bylem tam, ale pare lat temu forum bylo duze, to wiem, pierdyliard postow dziennie, polecam. W kazdym razie mase tam wrazliwych istotek i pewnie wiekszosc dziewczyn gdzies w okolicach studiow. Z kolei jakbym byl np laska i szukal desperata, bo by mnie tacy krecili - forum phobiasocialis bym polecil. I tak dalej, rozumiesz o co mi chodzi, nie? I to chyba kwestia nastawienia jednak w duzym stopniu. Bo co to za problem - poznac ludzi, przeciez oni sa wszedzie Mozesz zaczepiac laski tu i zrzucac wine na mnie na fakt, czemu to robisz, jesli potrzebujesz pretekstu. Pojawisz sie w nowym otoczeniu to ludzie moga Cie tez sami zaczepiac. Jak tu przyszedlem to kilka dziewczat (a i ze dwoch, moze nawet trzech chlopcow) zaczepialo mnie przez pierwsze dni, gdy tu pisalem. Potem przestali i dzis juz nikt nie pisze, ale wtedy chyba czuli sie pewniej, bo bylem nowy, bo costam, nie wiem. A to wszystko na forum o fobii spolecznej, pelnym ludzi z zaburzeniami! Zadna z tamtych "znajomosci" nie przetrwala, bo bylem nieufny glownie, jako ze bylem w przeszlosci stalkowany dosc tak powiedzmy solidnie Ale gdybym chcial to bym pielegnowal i by trwaly, zapewne, tak sadze. Pewnie nie wszystkie, wiekszosc umiera naturalnie - i ok. Bo takie jest zycie. Po prostu chcesz kogos poznac - poznasz. Moze bywac niezrecznie - trudno, nie z kazdym tez uda sie zlapac tzw wspolny jezyk, ale przewaznie to akurat to kwestia wprawy, niczego wiecej. Nie chce sie produkowac jeszcze na marne, bo minela trzecia Jesli jednak naprawde Cie to jakos interesuje konkretnie w jaki sposob mozesz to robic - priw, byc moze mialbym pewne wskazowki, w zaleznosci od tego, co mogloby byc problemem dla Ciebie. Ja sam nie zabiegam o nowe znajomosci, raczej mam obawy przed ich zawieraniem (chocby obawy natury... w sumie wszelakiej, niechec do pytan bezposrednich o mnie, niechec do spotkan, problem z otwieraniem sie, fobia spoleczna), ale jesli problemem jest samo to, by kogos poznac w ogole - zakladam, ze bylbym w stanie jakos Ci pomoc. Jak wiesz, samo poznanie nie gwarantuje tego, ze znajomosc przetrwa, wiekszosc z nich umiera nawet jesli relatywnie niezli z nas dyskutanci. Ale tez bez mozliwosci rozmow nie nauczymy sie rozmawiac, wiadomo. Czerpac z tego radosc, z najbardziej nawet niewinnej rozmowy, ona czasem wystarczy, by miec caly dzien dobry humor Wiesz, drobne pozytywne gesty - warto je doceniac, dziala jakies sprzezenie zwrotne, ja to oddaje, usmiecham sie, ktos widzi, ze poprawil mi humor - tak to dziala. A ja nastepnym razem pamietajac to, ze ktos to zrobil tym cieplej sie do niego odnosze i powstaje jakas wzajemna sympatia, czy nawet jej jakis drobny zalazek, ale zawsze to cos dobrego i pozytywnego. Dlatego warto je po prostu dostrzegac. Dobra, bo i tak nikomu nie bedzie sie chcialo czytac, a przede mna jeszcze final bates motel dzis Do milego. Re: Radosne życie i metoda małych kroczków. - soulja - 21 Maj 2016 Cytat:ale wręcz przeciwnie. To banał, że można wszędzie. to pusty frazes. czemu nie moze się pochwalić - poznałem kogoś na forum, a to było tak albo srak. przecież to świetny przykład tego, jak mozna zjednać sobie ludzi, jak to wygląda, tak naprawdę. a tymczasem każdy ucieka w te banały. poznałem, wszędzie można. wiesz, to tak jakby powiedzieć kompletnej łamadze - można zbudować mięśnie, trzeba tylko ćwiczyć, machać hantlami i wyciskać sztangę. niby wszystko już wiadomo. A przecież nawet w machaniu hantlami jest ważna technika. Cokolwiek bym nie napisał dla Ciebie to będzie jakiś cud. Kiedyś tutaj znalazłem dziewczynę bo tylko napisałem w jakimś wątku ,że chętnie z kimś pogadam i kogoś poznam. Zaczęliśmy rozmawiać prywatnie i tak to poszło. Na początku zaczęliśmy rozmawiać o naszym życiu , jak sobie radzimy itd. potem zainteresowania i to dość naturalnie się kręciło i bardzo fajnie nam sie gadało.Miałem wtedy właśnie poważna fobie i depresje a jednak się przełamywałem. Wtedy może też postrzegałem to jako cud ale jednak coś zrobiłem od siebie aby ten cud zaistniał. Ostatnio zauważyłem ,że wiele osób nie kryje się ze swoją religia na FB i są głeboko wierzący. Widziałem ze kilku moich znajomych chodzi na jakieś spotkania młodzieży, śpiewają , chwalą Jezusa. Ale rozumiem ,że ty nie wierzysz i jesteś na NIE. Na pewno by cie nie ukamienowali jakbyś chodził tam jako ateista sprawdzić co oni robią i przyjęliby cie jak swojego a to tylko pretekst do zawierania znajomości. Powiem wiecej mógłbyś powiedzieć o twoich problemach. Ale dla Ciebie to pewnie głupie i śmieszne a to sa generalnie całkiem normalni ludzie poza tym ze mają swoją wiarę. Nie masz pasji ale jakie masz wymówki? Dla mnie jest proste nic cie nie interesuje bo masz ogromną deprechę czyli nie stosujesz tego pierwszego kroku o którym napisałem. Nie stosujesz bo uważasz ze to bez sensu a własnie ma to sens bo jak masz dobrą energie to łatwiej o zainteresowanie światem i odnalezienie nowych pasji i dzieje sie to dość naturalnie. Ja jakiś czas temu kupiłem sobie konsole i zacząłem grać bo szukałem sobie dodatkowej rozrywki.Już jest temat do ewentualnych rozmów czy zawierania znajomości jak grasz bo gracze to też społeczność. Nawet oglądanie popularnych seriali to też już jakis temat czy nawet pomysł na spotkanie bo zaprosisz kogoś do siebie na wspólne oglądanie nowego odcinka Gry o Tron. Lubisz muzykę? Koncerty to też świetny sposób, fancluby. Lubisz sport? zapisz się na jakieś karate,boks,taniec czy coś to też już daje ogromne możliwości a zupełnie nic od ciebie nie wymaga. Znajomości same się zawierają a czasem z tych znajomości może wynikać coś ekstra czyli znajdziesz dziewczynę czy ktoś zaoferuje ci prace. Teraz twoja największa pasją są problemy. Oczywiście i nawet mając te problemy masz pretekst aby nawiązać jakąś znajomość np z fobikami ale tego nie robisz. Możecie się wzajemnie wspierać, wymieniać doświadczeniem, podejmować wspólne wyzwania a nie żyć problemami i w wzajemnie sie dołować i licytować kto miał gorzej.Też masz bardzo duże możliwości aby poznawać ludzi. A co do zawierania znajomości to nie jest tak ze za każdym razem Ci sie to uda. Tak nikt nie ma, nie każde spotkanie czy rozmowa przeradza sie w coś wiekszego ale to nie jest coś co powinno zniechęcać bo każda taka sytuacja to coś nowego i budującego. Ludzie którzy nie mają fobii i podobnych problemów a są samotni tez musza jakoś kombinować aby pojawiały sie możliwości na poznanie nowych ludzi, i oczywiście nie każda taka możliwość zamienia się w znajomość ale to nie znaczy ze ktoś sie tym zraża i twierdzi ze niemożliwe jest poznanie kogoś nowego. Cytat:Wiesz, ja po prostu lubie ludzi. Tak jakby... z gory. Potem moga to s+, ale nastawienie do kazdego nowopoznanego czlowieka mam przepozytywne. Mimo ze co oberwalem od swiata to moje Mruga To jest bardzo dobre nastawienie i na pewno w końcu trafisz na właściwe osoby z którymi sie zaprzyjaźnisz a grono to będzie sie powiekszać. Odrzucasz to co złe a kolekcjonujesz to co dobre Cytat:To nie jest banal, ze mozna wszedzie poznac ludzi. Internet - ide na forum - rozmawiam z kimstam, ide na kurnik pograc w karty - zaczepiam ludzi, oni zaczepiaja mnie, czesto rozstrzal jest olbrzymi co do tego, na kogo trafiamy i w jakim wieku, ale to tez jest spoko. Fajnie pogadac z nastolatka z rumunii, fajnie wymienic kilka slow z szescdziesieciolatka z Argentyny, wszystko mozna. Absolutnie z kazdym, jesli zechcesz, mozesz sie dogadac. W kazdym miejscu. A to akurat jest juz tylko kwestia skilla. A kazdy zawsze ma cos do powiedzenia. Kazdego cos jara. Bywajac w sieci ciagle masz szanse na jakas interakcje, preteksty pojawiaja sie co chwile. Dlatego ja troche nie rozumiem jak mozna mowic, ze to pusty frazes, ze mozna wszedzie. Kwestia checi. Miejsc, gdzie mozna poznac ludzi sporo jest, rozumiem, ze chciales od niegokonkretnego przykladu. Siadasz przed komputerem, powiedzmy, ze chcesz poznac fajna, delikatna laske, bo jakas sucz-dresiara moze celowac w inny target niz Ty i to moze byc za trudne. Gdzie kierujesz swoje kroki? Np na forum Coldplay. Przypadkiem kiedys zupelnym zdarzylo mi sie byc na zlocie ludzi z tego forum, choc sam raczej nie lubie Coldplay, do czego sie nie przyznawalem rzecz jasna z szacunku do nich - zamulaja ci goscie okrutnie (tzn ci grajacy, nie ci z forum, haha), do usypiania spoko, ale za dnia wolalbym cos, co mnie nie usypia Wesoly Z tego co wiem, to podobnych dzwiekow sluchales jakos chyba. Nie bylem tam, ale pare lat temu forum bylo duze, to wiem, pierdyliard postow dziennie, polecam. W kazdym razie mase tam wrazliwych istotek i pewnie wiekszosc dziewczyn gdzies w okolicach studiow. Z kolei jakbym byl np laska i szukal desperata, bo by mnie tacy krecili - forum phobiasocialis bym polecil. I tak dalej, rozumiesz o co mi chodzi, nie? I to chyba kwestia nastawienia jednak w duzym stopniu. Bo co to za problem - poznac ludzi, przeciez oni sa wszedzie Wesoly Mozesz zaczepiac laski tu i zrzucac wine na mnie na fakt, czemu to robisz, jesli potrzebujesz pretekstu. A ja lubie Coldplay Re: Radosne życie i metoda małych kroczków. - masterblaster - 21 Maj 2016 Ralph Waldo Emerson napisał(a):"Każdy człowiek w trakcie swojego nieustającego procesu kształcenia się kiedyś sobie uświadomi, że zazdrość to ignorancja, a naśladownictwo jest samobójstwem" Re: Radosne życie i metoda małych kroczków. - Zasió - 21 Maj 2016 No, i co master, chciałeś mi dokopać, czy jak? "Przypadkiem kiedys zupelnym zdarzylo mi sie byc na zlocie ludzi z tego forum, choc sam raczej nie lubie Coldplay, do czego sie nie przyznawalem rzecz jasna z szacunku do nich" Widzisz, a ja nie umiem tak udawać. jeśli potrafiłeś udawać kogoś innego, w dodatku w grupie obcych ludzi, to... widzisz, dla mnie to coś niewyobrażalnego. "To nie jest banal, ze mozna wszedzie poznac ludzi." Ależ jest. Bo przecież przez poznać nie chodzi ci chyba o to, że piszesz na jakimś forum. To oczywiście jest relatywnie proste. Ale co dalej? Ot tak znajdujesz pretekst by pisać do kogos prywatne wiadomości? Możesz odpisać na PW "Pojawisz sie w nowym otoczeniu to ludzie moga Cie tez sami zaczepiac." No widzisz, dla mnie to byłby cud. Weźmy liceum. Nowe środowisko, nikt nikogo nie zna. Wydawałoby się, że nawet nieśmiałego i cichego ktoś zaczepi, jeśli tylko ten nieśmiały stara się kręcić obok innych ludzi, słuchać, coś tam powiedzieć od siebie. A mnie nawet w takich okolicznościach nikt nie zaczepiał, nigdy. I nie żalę się teraz. Po prostu dla mnie to byłby tak sam "cud", jak to trafienie w tłumie kilkudziesięciu, a może stu kilkudziesięciu osób akurat na dwie osoby z mojej grupy. i to naprawdę wartościowe.... No ok, chyba raz czy dwa ktos do mnei napisał. tak, ostatecznie też sie nie dogadaliśmy, i nie winię za to siebie, faktycznie zbyt wiele nas różniło... "Ale dla Ciebie to pewnie głupie i śmieszne a to sa generalnie całkiem normalni ludzie poza tym ze mają swoją wiarę. " Odpiszę na to jedno, bo widać, się się czepiasz i chcesz wykazać tym przykładem, że nic mi nie pasuje. Tak, byłbym na NIE. Nie jestem głęboko wierzący, nie wiem, czy jeszcze w ogóle jestem. Nie czułbym się dobrze wśród takich ludzi. Ty chyba takich ludzi nie znasz. Ja miałem okazje poznać na terapii. Nawet kilka osób na raz, z tego względu, że jeden z terapeutów działał swego czasu w jakichś katolickich organizacjach i chyba niektórzy z premedytacją do niego się zapisali. Uwierz mi, ta przepaść jest zbyt wielka, by ją przeskoczyć i się dogadać. jak to sobie w ogóle wyobrażasz? musiałbym chyba udawać, że szukam Boga, a ja go nie szukam. dostałbym skrętu jelit na pierwszym spotkaniu niczym klacze w Janowie. no i jeszcze tak ogólnie - kwestia umiejętności? Tak, przyznaję. Ale to jeszcze bardziej skomplikowane, to nie tylko małe umiejętności, to także zagubienie w grupie, odpalająca się wtedy neurotyczność. I na studiach, i już w czasach forum kilka doświadczeń z grupami miałem. i zawsze jest tak samo. "Nie masz pasji ale jakie masz wymówki? Dla mnie jest proste nic cie nie interesuje bo masz ogromną deprechę" Dla niektórych wszystko jest proste. nie przeczę, że to mechanizm który często sie sprawdza. ja jednak napisałem ci, z czym jeszcze mam problem i jak to u mnie wygląda. to nie jest kwestia obniżonego nastroju. jeśli już, to w niewielkim stopniu. Weźmy te gry. Chcesz dyskutować o grach? A masz już nowego Dooma? Zamówiłeś już Krew i Wino? Co sądzisz o nowym NfS-ie? Skończyłeś juz DiRT Rally? Nowy Homefront to faktycznie taka słabizna? Jak tam nowa Banner Saga? Ja nigdy nie umiałem czymś tak naprawdę żyć, zawsze zatrzymuję sie gdzieś w pół kroku. Poza tym, na życie czymkolwiek trzeba sporo pieniędzy. Nie mam, a jakbym miał też chyba byłoby mi szkoda. Nie zrozum mnie źle, to nie jest tak, że sie ze wszystkim nie zgadzam. Wręcz przeciwnie. myślę tylko, że ludzie nie doceniają właśnie tego, jak wiele od nich nie zależy i czasem wmawiają tu innym, że wszystko jest proste. fobicy, terapeuci, ludzie zdrowi. trudno takim osobom wytłumaczyć swoje problemy, w ogóle trudno przecież opisać swoje emocje i dojść do sedna, a gdy w połowie drogi ktoś zarzuca cię banałami, to bez względu na to, czy są prawdziwe, czy nie, robi sie jeszcze trudniej. To kłamstwo, że wszystko od nas zależy. To, że jesteśmy tacy, jacy jesteśmy, to też głównie nie nasza wina. Ciebie zaczepili, soulja. A ty kogoś też? Umiesz już to robić? Cały ten post wygląda jak czepianie się, ale nie o to mi chodziło. Chciałem od początku przekazać cos zupełnie innego. Energia nie bierze się z powietrza. nie istnieje perpetuum mobile. tylko tyle. Re: Radosne życie i metoda małych kroczków. - soulja - 21 Maj 2016 Ja nigdzie Zas nie napisałem ,że rozwój jest prosty.Proste są zasady których trzeba się trzymać aby sie rozwijać. To tak jakbyś pytał czy trudno jest skoczyć na bungee.To jest proste a i tak większość ludzi tego nie zrobi w życiu. Wspomniałem ,że trzeba się przełamywać i walczyć z lękiem który może być nieraz ogromny i zaliczać te "porażki". Cytat:Nie zrozum mnie źle, to nie jest tak, że sie ze wszystkim nie zgadzam. Wręcz przeciwnie. myślę tylko, że ludzie nie doceniają właśnie tego, jak wiele od nich nie zależy i czasem wmawiają tu innym, że wszystko jest proste. fobicy, terapeuci, ludzie zdrowi. Wiadomo ze nie wszystko od nas zależy ale to nie znaczy ze nie można stopniowo realizować swoich celów. Człowiek zmienia się powoli a dokonuje tego wytrwała i systematyczna praca. Sam musisz odpowiedzieć sobie na pytanie czy pracujesz nad sobą czy robisz coś aby zmienić swoje życie. Tak, też zaczepiałem i inicjowałem znajomości czy rozmowy. Myślę ,że już tyle od siebie napisałem ,że nie mam za bardzo nic do dodania. Ja jestem zdania ze można wyjść z fobii i innych problemów ale nikogo nie będę czarował ,że można to zrobić z dnia na dzień i że to się samo zrobi. Raczej bym powiedział ze to jest praca nad sobą każdego dnia. Re: Radosne życie i metoda małych kroczków. - Vincent - 21 Maj 2016 Mam parę spostrzeżeń, nie odbieraj tego jako atak, to po prostu spostrzeżenia, bo w wielu kwestiach jesteś bardzo podobny do dawnego mnie. Poprzednicy już napisali, że problemem nie jest tylko Twoja fobia, a podejście do jej tematu i ogólnie życia. O ile fobika ludzie są w stanie znieść, to już ponuraka, malkontenta i upartego, wiecznego narzekacza bardzo rzadko albo wcale. Pokonanie fobii jest sporym wyzwaniem, natomiast zmiana nastawienia do życia znacznie prostszym. I od tego przyjacielu, musisz zacząć. Możesz to zanegować, napisać, że łatwo się mówi, że się nie da, że to brednie czy cokolwiek chcesz. Oszukujesz i tłumaczysz w ten sposób tylko siebie i swój (nie)wygodny światopogląd. A i radzę przestać rozmieniać na drobne przeszłość, chyba, że w celu uniknięcia tych samych błędów. To już było, nie da się tego zmienić, szkoda czasu i energii. Re: Radosne życie i metoda małych kroczków. - Zasió - 21 Maj 2016 IMHO to pokonanie fobii jest o wiele łatwiejsze niż np pokonanie zaburzeń osobowości. Re: Radosne życie i metoda małych kroczków. - Ordo Rosarius Equilibrio - 21 Maj 2016 Zasie, ale ja w tej sytuacji nie udawalem, po prostu tam sie znalazlem, pomijajac detale, bo to nieistotne, wiec nie mowilem - w sumie to Coldplay dla mnie to slabizna jakas i wole inne dzwieki, bo to jakis w ogole nonsens. Bylem cichym przysluchiwaczem sie w duzej mierze, ale spoko. Przeciez ci ludzie nie rozmawiali o Coldplay, a przynajmniej nie nieustannie, incydentalnie raczej. I po prostu nie podnosilem reki, nie wstawalem i nie mowilem - ja to bym zyczyl sobie wyrazic zdanie odrebne. Zwyczajnie szanowalem to, ze cos lubia, maja swoja zajawke i znalezlismy sie w tym samym miejscu i czasie. To bylo gdy fobia dopiero kielkowala, albo byla solidnie poskromiona i nie odczuwalem leku w takich sytuacjach, momentami moze niezrecznosc jakas, ale to normalne dla ludzi. Co do pretekstu - da sie go znalezc. Sam nie mam z tym problemu, choc przewaznie oczywiscie tego nie robie, powody jasno wytlumaczylem, ale jesli problemem jest pretekst to znajde Ci w kazdym przypadku takich mozliwosci duzo. No ok, nie w kazdym, ale nawet jak dziewczyna, bo skupmy sie na dziewczetach, wiadomo, przyjdzie tu i napisze suche czesc - piszesz jej prywatnie - no witaj na forum, jestem Zasiem, natrzaskalem miliard postow, zostalem mianowany na moderatora, bo akurat adminka mnie polubila jakims cudem (czesto sie przewijaja tu cuda w tym temacie), jestem wiec tu takim jakby takim pulkownikiem i chcialbym cie poprowadzic za raczke, bo widze, ze na razie sie nie odnajdujesz, a taka poniekad jest moja rola tu, powiedziec, ze wypada wiecej napisac o sobie, chcialbym bys sie tu rozgoscila i zostala z nami, to przyjazne miejsce, blablablablabla i rozmowa sie toczy, a ona sie moze odniesc do wielu roznych kwestii od razu i ma duze pole zaczepienia. Wiadomo, oczywiscie przerysowuje, celowo, nie kopiuj tego 1:1 Mozna pretekst uczynic i z tego, ze napisala tylko jedno slowo - ze to za malo. Zawsze go znajdziesz, jesli zechcesz. Wiesz ile dyskusji bylo tu na ten temat - jestes i w gorszej, ale z drugiej strony i w lepszej sytuacji, bo sam musisz zaczepiac dziewczeta, gorsza - wiadomo, pierwszy krok, costam, ale w lepszej - bo poniekad to laski beda od Ciebie tego oczekiwac by zostaly "zaczepiane", przeciez to nie one beda prosic o kontakt z Toba. Pretekstow jest tyle, ile tylko zechcesz. To miejsce samotnikow w koncu. Ok, ja rozumiem, ze sytuacja w liceum... no ja nie chce do konca sie odnosic, bo akurat bylem raczej lubiany (choc nigdy nie bylem ekstrawertykiem) i z wielu innych powodow, pewnie w gre wchodzil i wyglad i cala reszta. Ale to bylo, kiedys, nie ma to znaczenia, w sieci tu, teraz, gdzie mamy kontakt, jestesmy rowni, start mamy ten sam, rozumiesz to przeciez. W sumie to masz nawet i lepszy, awatar bardziej przyjazny, bycie tu od lat, bycie modem, i tak dalej. Masz atuty, ktore mozesz wykorzystac w kazdej przestrzeni, takze tej, w ktorej sie czujesz swobodnie - tu. Nie mowmy o hipotetycznych sytuacjach odleglych i abstrakcyjnych, bo to zaciemni obraz. I mozesz pisac do ludzi. Znanych Ci, nieznanych, z Lublina, czy z Urugwaju. O, mowilem o tej Argentynie, to bylo akurat swiezo tak, jakas kobieta siadla gramy w karty (raczej rzadko to robie, ale lubie niekiedy, znakomity reset dla glowy, bo jak gra dobra to skupi cala swoja uwage, tez polecam) i rozmawiamy, tak, widzisz, akurat rodzine mam w Argentynie, emigrowali Polacy kiedystam, Argentyna i Wlochy, takie byly czasy, globalna wiosna, blablabla. Rozmowa zupelnie bez drugiego dna, zwyczajna wymiana uprzejmosci, cos naturalnego miedzy ludzmi Dlatego nie rozumiem, naprawde nie rozumiem do czego potrzebujesz pretekstow. Do niewinnej prywatnej wymiany literek? Kurde, przeciez ja tu pewnie blisko z polowa forum rozmawialem mniej lub bardziej prywatnie Dwa ostatnie dni to kilka osob z ktorymi wymienilem sie wiadomosciami. Nic niezwyklego. Zreszta nie wyobrazaj sobie niewiadomo czego, bez podtekstow, sami chlopcy, no i naturalnie Asia, nasza siostra po fobii, wiadomo, po ostatniej forumowej dramie. Tym bardziej niezwykle nie powinno byc to dla Ciebie. Moze nie bedzie to budujace, Zasie, moze w jakis sposob sprawi nawet przykrosc, ale wyciagam swoj przyklad, bo Ty z tego robisz jakis big deal, zupelnie niepotrzebnie. Po prostu - da sie, Zasie (mialo byc bez Zasia, ale rym w rytm wpasowal mi sie dobrze ). Ja wiem, ze przebylismy inna droge i ja bylem towarzyski w swoim zyciu, bylo w nim miejsce na gromadke znajomych i jest mi poniekad z tego wzgledu tez znacznie latwiej. Wiem, ze takie mysli bez trudu znajda sie w Twojej glowie, ale nie dopuszczaj ich do siebie. Nie porownuj sie sam i nie mow sobie - o, no ja mam gorzej, wiec sie nie uda. Bez trudu znalezlibysmy niejedna przestrzen, gdzie mialbys lepiej niz ja. Niejedna. Czesc nawet watpliwa - moglaby byc do wykorzystania na Twoj plus. Nawet to, ze nie byles towarzyski nigdy Wiem tez, ze wiele z uwag to beda banaly dla Ciebie, bo to sa banaly w gruncie rzeczy, bo do tego tez czesto sie zycie sprowadza. Podejscie - to jest absolutnie do zmiany. Czy to bedzie latwe... Nie, , to wlasnie ta najtrudniejsza czesc Wiadomo. Ale no masz baze, masz cos, od czego mozesz wychodzic, masz wiedze, intelekt, jakies poczucie humoru, dasz rade zrobic wrazenie. Nie obnos sie ze swoimi porazkami w rozmowach, niech takie trudne rozmowy przychodza po czasie, po prostu rozmawiaj. To jedyna rada tu odnosnie samej rozmowy jaka mam. Nie atakuj na dzien dobry z klasycznym "czesc, jestem franek, mam dola i depresje spora", tylko podchodz do ludzi z sympatia usmiechem, a oni to odwzajemnia. Nie wszyscy, duza ich czesc na pewno. Mowisz o rzeczywistosci poza siecia, gdzie oczywiscie w naszym przypadku jest znacznie trudniej nawiazywac relacje (innym trudniej jest w sieci - robia bledy glupie, to, co wymowione, czasem napisane brzmi przechamsko itd), niezrecznie podejsc do nieznajomej osoby na ulicy niz zaczepic taka osobe tu, gdzie funkcjonujemy teraz - w sieci. I tu mozesz latwiej probowac budowac relacje. Forma nieco uposledzona, ale schematy sa te same i, co wazniejsze, emocje tez sa te same Nie stawiaj sobie od razu celu odleglego, baby steps, nie mysl od razu o maratonach. A ludzie Ci sa zyczliwi i Ci kibicuja, ze mna na czele. Re: Radosne życie i metoda małych kroczków. - masterblaster - 21 Maj 2016 Zas napisał(a):No, i co master, chciałeś mi dokopać, czy jak?Chyba na to nie wpadłem. Obczaj to, do poziomu zawiści chyba sporo Ci brakuje ale niektóre opisane objawy są zastanawiające. Zawiść to jedna z najbardziej destrukcyjnych emocji. Re: Radosne życie i metoda małych kroczków. - Zasió - 21 Maj 2016 Ordo Rosarius Equilibrio - No widzisz? Dla ciebie to niepojęte, że dla mnie to, o czym piszesz... jest niepojęte. Ja robię z tego niepotrzebnie big deal? A dla mnie to jest big deal. Tak, masz rację. W liceum nie istniałem. W podstawówce byłem po+ z natręctwami, terroryzowanym przez matkę. Nie no, miałem "kumpla", nie odstępowałem go na krok, gadaliśmy itp. Tyle że to nie była żadna prawdziwa "przyjaźń", ale przekonałem się o tym z czasem. On miał mnie gdzieś, tolerował mnie, niby gadał ze mną itp. ale nie myśl, że w wakacje proponował żeby sie spotkać... ja miałem tylko te studia, przez rok albo dwa. Tylko wtedy miałem jakąś namiastkę grupki znajomych. Tylko teraz to juz nie jest takie oczywiste i banalne, żeby powtórzyć to, co udało mi się na studiach. Nie jest tak oczywiste jak dla was. Ta przeszłość tego nie ułatwia, bo jestem kompletnie opóźniony w rozwoju. dziewięć lat temu, na początku studiów, chyba nie było aż tak tego widać. wiem, nie powinienem tak myśleć. ale widzisz, jak czytam o tym, co dla ciebie tak oczywiste, to czuję.. sam nie wiem, na pewno żal i ...przerażenie. intelekt? z tym jest niestety najgorzej. Re: Radosne życie i metoda małych kroczków. - Ordo Rosarius Equilibrio - 21 Maj 2016 Ja wiem, ze Ciebie nie motywuja takie rzeczy, a czesto wzmagaja poczucie beznadziei, ale no co Ci zostalo jak nie probowac to zmienic? Ja wiem, ze to wszystko ciagnie sie za Toba, wiem, ze to wszystko latwo sie mowi, ale sprobuj wziac to wszystko na klate i probowac. Malymi krokami. Nawet jak naprawde duzo Cie to kosztuje i emocjonalnie wyczerpuje - ale tutaj akurat kazdy kolejny krok bedzie latwiejszy. Nie w kazdym aspekcie naszego fobicznego jestestwa to dziala w ten sposob, ale tu, w relacjach miedzyludzkich - tak wlasnie jest. Re: Radosne życie i metoda małych kroczków. - dziewczyna z naprzeciwka - 21 Maj 2016 soulja napisał(a):Widziałem ze kilku moich znajomych chodzi na jakieś spotkania młodzieży, śpiewają , chwalą Jezusa.Ja proponuję zostać świadkiem Jehowy. Od drzwi do drzwi, tyle okazji do poznawania ludzi! Re: Radosne życie i metoda małych kroczków. - soulja - 22 Maj 2016 dziewczyna z naprzeciwka napisał(a):soulja napisał(a):Widziałem ze kilku moich znajomych chodzi na jakieś spotkania młodzieży, śpiewają , chwalą Jezusa.Ja proponuję zostać świadkiem Jehowy. Od drzwi do drzwi, tyle okazji do poznawania ludzi! Tylko podałem jedną z opcji a przecież nikogo nie namawiam do zmiany wiary. Zarzucono mi ,że jestem mało konkretny to podałem jakieś konkretne przykłady. Re: Radosne życie i metoda małych kroczków. - dziewczyna z naprzeciwka - 22 Maj 2016 Tak się składa, że dostałam niedawno zaproszenie na spotkanie takiej grupy, nie Jehowych, tylko katolickiej, no i co, mam iść, mimo że mnie ani tematyka nie interesuje, ani ci ludzie? Może rzeczywiście, gdybym miała fobię, to powinnam pójść, oswajać się z nowymi sytuacjami i co tam jeszcze, ale na depresję? Re: Radosne życie i metoda małych kroczków. - soulja - 23 Maj 2016 dziewczyna z naprzeciwka napisał(a):Tak się składa, że dostałam niedawno zaproszenie na spotkanie takiej grupy, nie Jehowych, tylko katolickiej, no i co, mam iść, mimo że mnie ani tematyka nie interesuje, ani ci ludzie? Ja to sugerowałem do Zasa na jedną z propozycji gdzie można poznawać ludzi i przełamywać fobie. Oczywiście było to bardzo luźno rzucone.Nikogo do żadnego sposobu nie namawiam, idź tam gdzie czujesz ,że to dobry pomysł dla Ciebie. Dlatego jestem mało konkretny bo uważam ,że każdy powinien sam sobie coś znaleźć co bedzie najdogodniejsze. Re: Radosne życie i metoda małych kroczków. - dziewczyna z naprzeciwka - 23 Maj 2016 soulja napisał(a):Nikogo do żadnego sposobu nie namawiam, idź tam gdzie czujesz ,że to dobry pomysł dla Ciebie.Gorzej jeśli jedynym dobrym pomysłem na wyjście z domu wydaje się spacer po cmentarzu... Re: Radosne życie i metoda małych kroczków. - masterblaster - 23 Maj 2016 Na cmentarzach życie towarzyskie również może kwitnąć w brew pozorom Re: Radosne życie i metoda małych kroczków. - soulja - 23 Maj 2016 dziewczyna z naprzeciwka napisał(a):soulja napisał(a):Nikogo do żadnego sposobu nie namawiam, idź tam gdzie czujesz ,że to dobry pomysł dla Ciebie.Gorzej jeśli jedynym dobrym pomysłem na wyjście z domu wydaje się spacer po cmentarzu... Skoro masz takie zainteresowania to możliwe ,że znajdziesz tam bratnią dusze Re: Radosne życie i metoda małych kroczków. - dziewczyna z naprzeciwka - 23 Maj 2016 Duszę może faktycznie Nie, to niezupełnie moje klimaty, tylko ten spokój... Byłam niedawno na pobliskim cmentarzu, tak z ciekawości zajrzałam, bardzo dużo grobów z plakietkami firm opiekujących się zamiast rodziny, dużo grobowców, wręcz kaplic, sporo skremowanych, tzn tak przypuszczam, bo zamiast normalnego nagrobka jest tylko mała płytka i tak kilkadziesiąt obok siebie, fatalne rozwiązanie, bliscy nie mają nawet gdzie stanąć. Trochę mnie zdziwiły posągi aniołów z bardzo odznaczającymi się sutkami. W Polsce byłam może na 4 cmentarzach, ale chyba inaczej jest. RE: - Maxx - 09 Maj 2018 (20 Maj 2016, Pią 11:33)Pm Cool Lee napisał(a): Wszystko pasuje że FS to jest wrodzony słaby układ nerwowy, można się podleczyć lekami czy inną terapią ale to i tak zapewne wróci Też mam takie wrażenie praca mnie wykańcza, życie mnie wykańcza, tylko skoczyć z mostu RE: - forac - 16 Lip 2018 (20 Maj 2016, Pią 18:34)forgetall napisał(a): Zas moja odpowiedź na pytanie czego potrzeba: AMBICJA (DETERMINACJA).ja nie mam ambicji ) |