PhobiaSocialis.pl
o afirmacjach i terapii Richardsa - Wersja do druku

+- PhobiaSocialis.pl (https://www.phobiasocialis.pl)
+-- Dział: Pomoc (https://www.phobiasocialis.pl/forum-3.html)
+--- Dział: Profesjonalna pomoc (https://www.phobiasocialis.pl/forum-45.html)
+--- Wątek: o afirmacjach i terapii Richardsa (/thread-1737.html)

Strony: 1 2


Re: o afirmacjach i terapii Richardsa - emil - 21 Lis 2008

Niered napisał(a):ja od nikogo niczego nie wymagam człowieku, to bolało
Może się źle wyraziłem. Ale chodzi mi o to, że to tobie powinno zależeć na tym aby znaleźć sposób na wyjście z bagna jakim jest FS.
Odrzucając terapię niczego nie osiągniesz. I nie czekaj aż ktoś stworzy dla ciebie idealną terapię, bierz to co jest i korzystaj.

Poczucie własnej wartości nie przyjdzie nagle. Trzeba je budować. Własnym działaniem. Normalnie poczucie własnej wartości nie powinno zależeć od zewnętrznych opinii, ale jak jesteś FS to podejrzewam, że u ciebie właśnie od nich zależy. Więc jak chcesz od innych dostać poczucie własnej wartości to postaraj się aby cię za coś docenili.

Dlaczego uważasz że społeczeństwo ocenia powierzchownie? Czego w tobie nie dostrzega?
Niered napisał(a):wystarczy pewny siebie, przebojowy, inteligentny, otwarty
Właśnie. A żeby takim być potrzeba terapii.
Ciekaw jestem czy znasz inne terapie? Z ilu technik terapeutycznych korzystasz?


Re: o afirmacjach i terapii Richardsa - Niered - 22 Lis 2008

Sosen napisał(a):Z twoich postów wynika, że my wszyscy jesteśmy jacyś naiwni/głupi, że wierzymy w tą terapię i chcemy sobie pomóc.
bardzo dobrze, ze w coś się wierzy, odczuwa się chęć niesienia sobie pomocy
Sosen napisał(a):Tylko dlatego, że w tej terapii są afirmacje ją odrzucasz?
nie mam siły na afirmacje po prostu

Sosen napisał(a):Wydaje mi się, że ty lubisz swoje negatywne myśli?
albo te myśli lubią mnie :Stan - Niezadowolony - Zastanawia się:
Sosen napisał(a):Twoim tokiem myślenia nigdy bym z tego nie wyszedł.
jeśli fobia pokomplikowałaby się z innymi zaburzeniami zwłaszcza

Sosen napisał(a):Gdybym nie trafił na tą terapię, to dalej bym grzązł w tym brudzie. W takim razie ja jestem naiwny, że chce się zmienić i z niej korzystam? Trochę dziwny twój tok myślenia.
nie, jesteś szczęściarzem, że trafiłeś na swoją terapię, gratuluję :Stan - Uśmiecha się:
nie jest ważne co komu pomaga, ważne że pomaga...jednemu pomoże farmakologia, komuś innemu święcony kozi serek

Sosen napisał(a):Prawie mnie przekonałeś, że jestem jakiś dziwny i rzeczywiście naiwny że z niej korzystam.
nie, korzystać jak najbardziej ale z góry wmawiać komuś, że właśnie tego szuka :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
sorki za wcześniejsze niepotrzebne komentarze

emil napisał(a):Odrzucając terapię niczego nie osiągniesz. I nie czekaj aż ktoś stworzy dla ciebie idealną terapię, bierz to co jest i korzystaj.
tonący kiepskiej terapii się chwyta, ja jeszcze się jakoś unoszę na wodzie

emil napisał(a):Dlaczego uważasz że społeczeństwo ocenia powierzchownie? Czego w tobie nie dostrzega?
tak ogólnie piszę, nie że mam do kogoś żal, po prostu najczęściej nie starcza czasu żeby kogoś poznać na wskroś, życie za krótkie jest chyba na to... po prostu 'jak cię widzą tak cię piszą' na pierwszym miejscu jak sądzę klasyfikuje się wizerunek, cała reszta spada na dalszy plan


Re: o afirmacjach i terapii Richardsa - vitalia - 22 Lis 2008

Niered napisał(a):albo ktoś nie czyta ze zrozumieniem, ewentualnie jest niewidomy :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
wystarczy sam początek terapii zobaczyć jak wygląda terapia
akurat większość afirmacji ma taki odcień neutralny, ale niektóre to już jest szczyt po prostu

Lęk nie jest niebezpieczny – jest po prostu nieprzyjemny. Nic mi nie jest.
Proces leczenia zaczyna się, gdy zaakceptuję siebie.
Akceptuję siebie, dzięki temu mogę się zrelaksować

Mnie się wydaję, że trzeba się zastanowić nad tymi zdaniami i nad tym co się przez nie rozumie:

Lęk nie jest niebezpieczny – jest po prostu nieprzyjemny. Nic mi nie jest.

Co w tym zdaniu nie jest prawdziwe? przecież lęk to tylko emocja to tylko adrenalina płynąca w żyłach, emocje nie są niebezpieczne, bo co Ci się może stać najwyżej serce troche powariuję, spocisz się, zaczerwieniesz, ale przecież nie umrzesz!

Proces leczenia zaczyna się, gdy zaakceptuję siebie.
Akceptuję siebie, dzięki temu mogę się zrelaksować

Co to znaczy "akceptuję siebie" , czy to znaczy, że jestem dumny z siebie, ze swojego życia?że już nie muszę nic ze sobą robić? nie! wg mnie " akceptuję siebie" oznacza,że widzę siebie takiego jakim jestem, widzę swoje wady i zalety i przyjmuję to do swojej świadomości, godzę się z tym jaki jestem, bo uciekanie przed sobą, obrażanie się na siebie, poniżanie siebie i samokrytycyzm nic mi nie dają i nigdy w niczym mi nie pomogą. "akceptuje siebie" oznacza iż przyjmuję odpowiedzialność za siebie i postanawiam się zmienić ponieważ jest mi źle. Gdy zaakceptuję siebie mogę sie zrelaksować bo przestaję ze sobą walczyć bo przyjąłem do wiadomości, że nie jestem doskonały, że mam liczne wady i nie ma sensu siebie za to nienawidzieć, lepiej spożytkować tę energie do "walki" z lękami, na opracowanie planu działania....


Re: o afirmacjach i terapii Richardsa - vitalia - 22 Lis 2008

Odnośnie automatycznych negatywnych myśli, wg mnie aby takich mysli sie pozbyć to przede wszystkim należy obserwować siebie i "wyłapywać " takie myśli, a potem "badać "je pod kątem prawdziwości np. robiłeś coś i ci się nie udało wtedy to może pojawić się w twojej głowie myśl "do niczego się nie nadaje" następstwem takiej myśli może być smutek, przygnębienie i utwierdzenie w tym przekonaniu ponieważ właśnie zdobyłeś nowy dowód na to, że jesteś nieudacznikiem. Jeśli natomiast uda Ci się wyłapać tę myśl to możesz próbować podejść do niej racjonalnie i powiedzieć sobie"bzdura! to prawda, że teraz mi się nie udało i że czasem nie umiem zrobić tego , czy tamtego, ale przecież inne rzeczy mi się udają np. ostatnio pomalowałem płot, zreperowałem coś tam" chodzi o to aby podważyć tę automatyczną negatywną myśl i popatrzeć na siebie realnie.


Re: o afirmacjach i terapii Richardsa - zagubiona - 13 Gru 2008

sosen - nie potrafię pisac priva dopiero udalo mi sie zarejstrowac, mam do Ciebie wielką prośbę, czy mógłbyś przesłaś mi terapię Richardsa jesli ją posiadasz (przetłumaczoną na język polski:Stan - Niezadowolony - Smuci się:)

w wątku którym była ona wklejana i tłymaczona wszytsko zostało usuniete przez moderatora, a ja juz dla siebie innej pomocy nie widze.

Może napisz do mnie na priv, ja Ci podam meila...? (albo powiedz jak ja mam do Ciebie napisac)

pozdrawiam i bardzo prosze


Re: o afirmacjach i terapii Richardsa - Margot - 13 Gru 2008

Pod kazdym postem masz zazwyczaj "profil" i "pw", wiec klikasz na "pw" sosena.

Nie wiem czy o to Ci chodziło.


Re: o afirmacjach i terapii Richardsa - Niered - 14 Gru 2008

vitalia napisał(a):Mnie się wydaję, że trzeba się zastanowić nad tymi zdaniami i nad tym co się przez nie rozumie:

Lęk nie jest niebezpieczny – jest po prostu nieprzyjemny. Nic mi nie jest.

Co w tym zdaniu nie jest prawdziwe? przecież lęk to tylko emocja to tylko adrenalina płynąca w żyłach, emocje nie są niebezpieczne, bo co Ci się może stać najwyżej serce troche powariuję, spocisz się, zaczerwieniesz, ale przecież nie umrzesz!
to zdanie jest puste, można powiedzieć, że nie rozwiewa żadnych wątpliwości, chyba że ktoś cierpi na fobofobię (lęk przed lękiem) :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język 2:

vitalia napisał(a):wg mnie " akceptuję siebie" oznacza,że widzę siebie takiego jakim jestem, widzę swoje wady i zalety i przyjmuję to do swojej świadomości, godzę się z tym jaki jestem, bo uciekanie przed sobą, obrażanie się na siebie, poniżanie siebie i samokrytycyzm nic mi nie dają i nigdy w niczym mi nie pomogą. "akceptuje siebie" oznacza iż przyjmuję odpowiedzialność za siebie i postanawiam się zmienić ponieważ jest mi źle. Gdy zaakceptuję siebie mogę sie zrelaksować bo przestaję ze sobą walczyć bo przyjąłem do wiadomości, że nie jestem doskonały, że mam liczne wady i nie ma sensu siebie za to nienawidzieć, lepiej spożytkować tę energie do "walki" z lękami, na opracowanie planu działania....
Świetnie napisane. Problem, ze to wcale nie musi być takie proste :Stan - Uśmiecha się: Sama zmiana nastawienia w tym wypadku może zająć komuś wiele lat albo i jeszcze dłużej, podczas kiedy terapia ma trwać 20 tygodni, to jakaś ściema słuchaj... :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: Wszystko zależy od tego z czym kto ma problem.
Cytat:uciekanie przed sobą, obrażanie się na siebie, poniżanie siebie i samokrytycyzm nic mi nie dają i nigdy w niczym mi nie pomogą.
no w porządku, załóżmy zdaję sobie z tego sprawę tylko skąd pomimo tego bierze się u mnie nieakceptacja :Stan - Niezadowolony - Zastanawia się: Na znak protestu przeciwko sobie? A może to reakcja obronna, coś w stylu: ja oceniając się krytycznie mogę uniknąć negatywnej oceny ze strony innych, co w przypadku lęku przed wyśmianiem/ krytyką jest teoretycznie korzystne, ten sam zaś lęk przed krytyką uniemożliwia podjęcie wyzwania być może
stąd też się bierze "osobowość unikająca" i te całe warunki bezgranicznej akceptacji, konieczne do podjęcia wyzwania przez osobę z takim zaburzeniem (być może ja np :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język 2:) co przy niskim progu zaufania do kogokolwiek tworzy niezły mur nie do przeskoczenia.


Re: o afirmacjach i terapii Richardsa - plooto - 14 Gru 2008

Niered zaje*ist*go masz stary avatara :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:

Niered napisał(a):Świetnie napisane. Problem, ze to wcale nie musi być takie proste Sama zmiana nastawienia w tym wypadku może zająć komuś wiele lat albo i jeszcze dłużej, podczas kiedy terapia ma trwać 20 tygodni, to jakaś ściema słuchaj... :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: Wszystko zależy od tego z czym kto ma problem.
to się odnosiło do zmiany nastawienia w sensie zaakceptowania się ? jeżeli tak to moim zdaniem się mylisz bo każdy moment jest odpowiedni do potraktowania siebie jako osoby normalnej która ma nadwrażliwość na punkcie co kto o niej pomyśli.

W moim przypadku miałem problem z akceptacją samego siebie bo była przepaść pomiędzy kim w rzeczywistości jestem a kim chciałbym być. Teraz próbuje pracować nad sobą poprzez hamowanie chorych ambicji i wstawianie w to miejsce prostych nieskomplikowanych codziennych czynności.


Re: o afirmacjach i terapii Richardsa - Sosen - 14 Gru 2008

Niered, jesteś kimś takim, kto nigdy nie spróbował flaków, tylko je ogląda z zewnątrz i mówi, że są bardzo niedobre. To że przeczytałeś powierzchownie nie oznacza że znasz tą terapie, że jej "próbowałeś". Słuchałeś taśm ?


Re: o afirmacjach i terapii Richardsa - Niered - 14 Gru 2008

plooto napisał(a):jeżeli tak to moim zdaniem się mylisz bo każdy moment jest odpowiedni do potraktowania siebie jako osoby normalnej która ma nadwrażliwość na punkcie co kto o niej pomyśli.
i jeśli tak jest załóżmy to co dalej :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:

Sosen napisał(a):Niered, jesteś kimś takim, kto nigdy nie spróbował flaków, tylko je ogląda z zewnątrz i mówi, że są bardzo niedobre. To że przeczytałeś powierzchownie nie oznacza że znasz tą terapie, że jej "próbowałeś". Słuchałeś taśm ?
są na świecie rzeczy, których nie trzeba ładować do ust, żeby wiedzieć, że nie nadają się do jedzenia : P
Dzięki za taśmy, nie skorzystam, może jak będą po naszemu


Re: o afirmacjach i terapii Richardsa - Sosen - 14 Gru 2008

No ja flaków też nie lubię akurat, ale je przynajmniej próbowałem :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:


Re: o afirmacjach i terapii Richardsa - plooto - 14 Gru 2008

Niered napisał(a):i jeśli tak jest załóżmy to co dalej :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Akceptując siebie robisz milowy krok w stronę rozwoju swojej osoby.Otwierasz się na ludzi i nie zależy ci tak bardzo na tym żeby inni cię akceptowali czy okazywali życzliwość bo znasz swoje cechy i je w pełni szanujesz.Będziesz mógł łamać po kolei pewne bariery,zaczynając od tych najcieńszych oczywiście.Kochając siebie pokochasz ludzi.Będziesz fruwał sobie jak wolny ptaszek.bez skojarzeń proszę :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:


Re: o afirmacjach i terapii Richardsa - Sosen - 14 Gru 2008

Ploto ma rację, dostajesz wtedy jedynego przyjaciela, który Cię nigdy nie opuści - siebie. Wszędzie z nim chodzisz i czujesz się bezpieczniejszy :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: Nie dołuje Cię tylko wspiera. To chodzi o przeoranie naszego mózgu, aby był dla nas, a nie przeciwko nam. Do tego służy terapia, o to chodzi w akceptacji.


Re: o afirmacjach i terapii Richardsa - Niered - 14 Gru 2008

wrócę do tego zdania
Cytat:każdy moment jest odpowiedni do potraktowania siebie jako osoby normalnej która ma nadwrażliwość na punkcie co kto o niej pomyśli.
to, że traktuję siebie właśnie tak, nie oznacza jeszcze, że się akceptuje.

W sumie sam siebie też nie lubię i to powinienem zmienić, chyba nie jest to typowe zjawisko i nie wynika z fobii społecznej, prędzej jest na odwrót, takie moje nastawienie do siebie odbija się na całym życiu, ale mniejsza o to.

Fobia społeczna to najgorsze uogólnienie jakie tylko można wymyślić, test Leibowitza jest zbyt stronniczy, nie powinno się na jego podstawie stwierdzać nic, jedynie, że jest problem w kontaktach społecznych i dopiero spróbować doszukać się przyczyny, a nie na dzień dobry dostać etykietkę fobia społeczna i cześć :Stan - Niezadowolony - Zastanawia się:


Re: o afirmacjach i terapii Richardsa - plooto - 15 Gru 2008

Cytat:
Cytat:każdy moment jest odpowiedni do potraktowania siebie jako osoby normalnej która ma nadwrażliwość na punkcie co kto o niej pomyśli.
to, że traktuję siebie właśnie tak, nie oznacza jeszcze, że się akceptuje.
no racja,ale to dobrze że wiesz że jesteś normalny tak jak inni.

Cytat:W sumie sam siebie też nie lubię i to powinienem zmienić, chyba nie jest to typowe zjawisko i nie wynika z fobii społecznej, prędzej jest na odwrót, takie moje nastawienie do siebie odbija się na całym życiu, ale mniejsza o to.
widzisz jaki jesteś mądry. :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:

Cytat:Fobia społeczna to najgorsze uogólnienie jakie tylko można wymyślić, test Leibowitza jest zbyt stronniczy, nie powinno się na jego podstawie stwierdzać nic, jedynie, że jest problem w kontaktach społecznych i dopiero spróbować doszukać się przyczyny, a nie na dzień dobry dostać etykietkę fobia społeczna i cześć
a co Ci przychodzi na myśl jeżeli nie FS to co osobowość unikowa :Stan - Niezadowolony - Zastanawia się:: Te dwie rzeczy są bardzo podobne do siebie.Z tą tylko różnicą że unikowcy są bardziej odcięci od ludzi bo czują się źle,potrzebują bezwarunkowej akceptacji.Jednych i drugich cechuje niska samoocena,lęk społeczny.
Generalnie do diagnoz nie ma co się przywiązywać bo to wymyślono na potrzeby psychiatrii a nie ludzi i to jest zmienne wszystko.osobowość człowieka kształtuje się przez całe życie i wiele rzeczy może się zmienić.poza tym nowe diagnozy powstają inne są zastępowane i tak to wszystko działa.


Re: o afirmacjach i terapii Richardsa - Niered - 18 Gru 2008

plooto napisał(a):a co Ci przychodzi na myśl jeżeli nie FS to co osobowość unikowa Question Te dwie rzeczy są bardzo podobne do siebie.Z tą tylko różnicą że unikowcy są bardziej odcięci od ludzi bo czują się źle,potrzebują bezwarunkowej akceptacji.Jednych i drugich cechuje niska samoocena,lęk społeczny.

Zwyczajnie lęk przed stresorem. Od tego jak mocny będzie ten lęk, tak silna będzie chęć uniknięcia stresora, tutaj akurat unikowcy nie mają sobie równych.

Z resztą nasza regułka załatwia za jednym zamachem obydwa zagadnienia

Cytat:Forum dla wszystkich cierpiących na fobię społeczną - socjofobię. Powoduje ona lęk i stres, o różnym natężeniu, w sytuacjach towarzyskich i społecznych, co skutkuje unikaniem ich. To wciąż mało znana fobia w Polsce, ale nie jesteś z tym sam(-a)!
jeśli zawsze skutkuje unikaniem, to można mówić już o osobowości unikającej :Stan - Uśmiecha się:


Re: o afirmacjach i terapii Richardsa - dominik - 26 Sty 2009

a ja uważam, że to nie tyle mydlenie oczu i wmawianie sobie tylko rzeczywiste zmiany.
mnie ta terapia uratowala zycie. po latach wychodze na pierwsze spacery na miasto (z wlasnej woli a nawet ochoty) poznaje pierwszych od dawna znajomych, potrafie juz zapanowac nad ruchami. mniej wiecej raz dziennie miewam juz tylko maly napad, ale po godzince mija, a przecież przez 2 lata bez przerwy czułem się tylko źle przez 24 godziny na dobę, balem sie kupić obiad na miescie, w pracy nie chcieli ze mnom ludzie gadać bo wykonywalem nerwowe ruchy. A teraz nawet sami nie są pewni czy mieli racje co do mnie czy nie :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
Ta terapia zatrzymuje przyczyny powstawania fobii, nie wmawia tylko przypomina czym dolewa się oliwy do ognia, i nagle po jakimś czasie okazuje się że po zlikwidowaniu przyczyn objawy bardzo powoli znikają. Tego sobie nie dałem rady wmówić. Mózg to chemia i nie wierze w pojęcia "dusza" czy "psychika" jak coś stałego, bardzo osobistego czego nie dało by się zmienić.


Re: o afirmacjach i terapii Richardsa - Niered - 03 Lut 2009

pustelnik napisał(a):Mózg to chemia i nie wierze w pojęcia "dusza" czy "psychika" jak coś stałego, bardzo osobistego czego nie dało by się zmienić.
zależy co chcemy zmieniać, charakter choćby będzie ciężko. Jeśli coś się komuś nie podoba, to mu żadna terapia raczej nie pomoże żeby to zmienić.


Re: o afirmacjach i terapii Richardsa - marcin1980 - 04 Lut 2009

Ja z tym jadę i nie wybrzydzam. Czy będą efekty - nie wiem. Ale w każdym bądź razie nic nie tracę na tym :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:


Re: o afirmacjach i terapii Richardsa - Piotrek - 27 Lut 2009

Hello!
Kolejna czesc terapii przetlumaczona:Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:



Link do tłumaczenia terapii usunęłam, ponieważ mógł zawierać treść łamiacą regulamin fora.pl (a konkretnie łamiącą prawa autorskie). Mysza


This forum uses Lukasz Tkacz MyBB addons.