Bycie w polu widzenia ;) - Wersja do druku +- PhobiaSocialis.pl (https://www.phobiasocialis.pl) +-- Dział: Działy tematyczne (https://www.phobiasocialis.pl/forum-9.html) +--- Dział: Nieśmiałość, Fobia społeczna (https://www.phobiasocialis.pl/forum-11.html) +--- Wątek: Bycie w polu widzenia ;) (/thread-2329.html) Strony:
1
2
|
Re: Bycie w polu widzenia ;) - stap!inesekend - 14 Sty 2010 Hmm... Tak sobie myślę, jak to ze mną jest i... Na pewno nie lubię, gdy patrzy na mnie ktoś, z kim mam wrogie stosunki. A tak ogólnie... myślę, że jest ok, póki są przy mnie jakieś osoby, z którymi mam jakiś choć odrobinę bliższy kontakt. Re: Bycie w polu widzenia ;) - eric - 14 Sty 2010 Jak widzę że grupka młodych zaczepnych albo dresopodobnych mi się podejrzanie czy wręcz obsesyjnie przygląda to nogi mi się uginają. W gimnazjum tacy znęcali się nade mną i jestem na nich wprost uczulony. Dlatego nienawidzę długo sterczeć w jednym miejscu na przykład na przystanku. Jeśli typki wezmą sobie mnie na cel to nawet im nie ucieknę bo nie umiem biegać. 18 sekund na setkę to trochę za dużo. Wiem że jestem bezbronny i mogą zrobić ze mną co chcą. Wtedy mam ochotę zemdleć. Zwykle udaję, że ich nie widzę, rozglądam się albo powoli usuwam się z pola widzenia żeby nie zwrócić zbytniej uwagi. Nagła ucieczka wyzwala u zwierząt instynkt łowiecki. Problemu nie ma jeśli poruszam się chociażby rowerem, nie muszę nigdzie stać i na nic czekać, mogę uciec, nie czuję się bezbronny. Scyzoryk w kieszeni wożę dla jeszcze większego poczucia bezpieczeństwa, bardziej w tym celu niż żeby go faktycznie używać. Można powiedzieć że wtedy czuję się pewnie. W ogóle odchodzę od chodzenia pieszo. Traktuję to jako coś przestarzałego. Po co piechotą skoro można rowerem. Jak nie można rowerem to autobusem/tramwajem/autem, zawsze bezpieczniej. Po pierwsze czuję się bezpieczniej, po drugie ciągle jest to wysiłek fizyczny, a nie tylko bezczynne wożenie d*py, po trzecie jest to coś 4x efektywniejsze niż chodzenie pieszo, i po czwarte nawet nie zanieczyszczam środowiska Mógłbym wymieniać dalej ale myślę że to wystarczy. Mieszkam teraz na niebezpiecznym osiedlu więc każdych młodych traktuję niestety jako obiekty niebezpieczne. Niedługo przeprowadzka w bezpieczne bezdresowe i bezpatologiczne miejsce, równie dobrze znane mi osiedle. Tam nawet pieszo czuję się "prawie" bezpiecznie. Re: Bycie w polu widzenia ;) - ZagubionyAlex - 28 Sty 2010 Też tak miałem wsiadałem do autobusu i wydawało mi się, że ktoś na mnie źle patrzy, że zaraz podejdzie i coś mi zrobi, zaczepi albo uderzy od razu. Sam zacząłem się gapić na ludzi, czasem to naweet trochę namolnie, w każdym razie jakoś się przyzwyczaiłem, że ludzie patrzą i będę patrzeć i że to normnalne takie przyglądanie się I to wcale nie znaczy, że jesli ktoś się na mnie gapi to jest dziwny. Re: Bycie w polu widzenia ;) - totylkoja - 29 Sty 2010 Cały czas, gdziekolwiek się nie znajdę, mam wrażenie, że ludzie nie tylko się na mnie gapią, ale "mierzą" i oceniają. Wiem, że pewnie nikogo szczególnie nie interesuje czy mam idealną fryzurę albo w co jestem ubrana, ale nie potrafię się tego pozbyć Re: Bycie w polu widzenia ;) - Jędrek - 15 Lut 2010 Ja w sumie czasami lubię być w polu widzenia, jak mijam ludzi to staram się im patrzeć prosto w oczy, ostatnio mijając taką dziewczynę patrzyłem się jej w oczy i o dziwo uśmiechnęła się do mnie, nawet miłe uczucie. Re: Bycie w polu widzenia ;) - eric - 15 Lut 2010 Do mnie nikt się nigdy nie uśmiecha, moja "neutralna" mina musi odstraszać, a nie będę pozował bo to dla mnie niepotrzebny bezcelowy wysiłek. Dobrze że chociaż sam na swój widok śmieje się do lustra i mogę sobie powiedzieć że robię jakieś postępy Wychodzenie z doła najbardziej buduje moją samoocenę Re: Bycie w polu widzenia ;) - Zakochana_Jane - 19 Lut 2010 Hej! A ja ostatnio uświadomiłam sobie, że gdy idę ulicą to JA gapię się na wszystkich ludzi, szczególnie tych, co idą naprzeciwko mnie. ONI nie patrzą się na mnie bardziej niż na innych, po prostu naturalnie odwzajemniają moje spojrzenie. I kto wie czy nie myślą równie podejrzliwie o mnie, kiedy się tak na nich patrzę Kiedyś wydawało mi się inaczej, że to wszyscy patrzą się na MNIE. To było dla mnie uzdrawiające 'odkrycie'. Może następnym krokiem będzie uśmiechanie się do mijanych przechodniów? Ale to o wiele trudniejsze! Re: Bycie w polu widzenia ;) - Joanna C - 12 Mar 2010 Witam wszystkich.ciesze się że znalazłam to forum.Mam fobię społeczną praktycznie od dzieciństwa.Spowodowały to takie rzeczy jak totalny brak poczucia bezpieczeństwa i doznana przemoc ze strony ojca.teraz jakoś sobie radzęracuję i nidawno zaczęłam studia na socjologii.Przerażają mnie wszystkie zjazdy na uczelni,nie potrafię zebrać sie na odwagę by przed grupą wygłosic referat czy prezentację.Wolę to robić "z ławki" ale i wtdy gdy wszyscy sie patrza po prostu cała się trzęsę.Dużo pomogła mi moja psycholog ,to ona zmotywowała mnie do studiów.Chodze teraz na grupę ale nie potrafię się otworzyć.czasem coś zdawkowo powiem ale nie umiem się skupić gdy czuje na sobie wzrok ludzi,nie wiem co mówić i milczę.Bardzo się męczę tym.Przed każdym zjazdem na uczelni łykam lei od psychiatry,żeby choć trochę się uspokoić.Jak tak dalej żyć....?????? Re: Bycie w polu widzenia ;) - dominik - 29 Mar 2010 Joanna C przede wszystkim nigdy nie zadawaj tego pytania "jak tak dalej żyć" bo to ciągłe przypominanie sobie że istnieje problem, im mniej sie zadaje to pytanie, im bardziej sie skupiamy na czynnościach ktore chcemy wykonać tym mniejszy jest lęk, no ale bez cudów oczywiście jak miałem 9 stopień lęku ops: to pamiętam że łapy trzepały mi sie nawet w kuchni bo tam było okno w swoim pokoju nigdy nie odsłaniałem, przez ulicę biegłem jak dziki zwierz, bez przerwy sie rozglądałem wokoło jak weteran wojenny który słyszy głosy na szczęście teraz aż takiej jazdy nie ma, z lękiem żyje sobie jak z migreną czy cukrzycą, po prostu jest a ja leje na niego na ile sie da |