Czy to jest normalne (problem z j.obcym) ? - Wersja do druku +- PhobiaSocialis.pl (https://www.phobiasocialis.pl) +-- Dział: Problemy i porady (https://www.phobiasocialis.pl/forum-14.html) +--- Dział: Inne życiowe problemy i sytuacje (https://www.phobiasocialis.pl/forum-22.html) +--- Wątek: Czy to jest normalne (problem z j.obcym) ? (/thread-9333.html) |
Re: Czy to jest normalne (problem z j.obcym) ? - OtoJa - 18 Sie 2013 Mike napisał(a):No mamy wykupiony kurs w ESKKNie trzeba niczego kupować, jest pełno stron, które za darmo oferują naukę języka. Cytat:Co do nauki: jednym lepiej do głowy wchodzi polski, innym matematyka, a innym języki obce.To prawda, ale jest też sporo osób, które tak mówią, a tak na prawdę nigdy się porządnie za naukę tego co nie lubią nie zabrały, a tłumaczą to jakąś niemocą Re: Czy to jest normalne (problem z j.obcym) ? - kyubei - 18 Sie 2013 Mnie też się wydaje, że dla chcącego nic trudnego. Oczywiście, że o wiele prościej mają prawdopodobnie ci, którzy mają kontakt z językiem i tą możliwość, żeby porozmawiać z jego rodzimym użytkownikiem, albo co.. Ale jeśli się chce to wszystko można, opanowanie języka to tylko kwestia czasu, potrzeba do tego ciężkiej pracy, przede wszystkim systematyczności, silnej motywacji i trochę dobrych chęci Jednym nauka przychodzi łatwiej innym trochę mniej, ale nauczyć się w sumie chyba każdy może.. *-* Tak sobie myślę, że w sumie ta przeklęta nieśmiałość i fobia mogą być w pewnym sensie taką stalową zaporą czy jak kto woli przeszkodą, dużym utrudnieniem. Masakra Ale...w sumie.. Re: Czy to jest normalne (problem z j.obcym) ? - Zasió - 18 Sie 2013 stap - Standardowe gadanie kogoś, dla kogo cos jest naprawdę łatwe, z racji i motywacji, i predyspozycji. A odnosząc sie do mojej wzmianki o motywacji nie odnoś się do niej wybiórczo. Nie napisałem, ze to kwestia tylko motywacji. To kwestia także tego, jak miałby przebiegać proces nauki. Może poweim jeszcze inaczej. Zgadzam sie, że każdy "w jakimś stopniu" moze sie nauczyć języka obcego. Tak jak absolutnie każdy może sie nauczyć w jakimś stopniu matematyki, choćby jęczał, ze jest "humanistą" i niczego ni ni panimaju. Bzdura, taki program podstawowy z liceum jest w stanie pojąć każdy. Ale nie zaprzeczajmy, ze ludzie z różną skutecznością przyswajają różne rodzaje informacji, mają lepszą lub gorszą pamięć taką albo sraką, wyobraźnię itp. I z takiego humanisty nie zrobisz nigdy doktora matematyki. A w każdym razie - nie zrobisz w normalnych, zastanych warunkach. Może gdyby taki ktoś poświęcił 10 lat na kucie samej matematyki, znalazł sobie jakieś własne metody rozpisywania zagadnień, kapitalne materiały, to z czasem wiele rzeczy by pojął. Ale nie jest to wykonalne, A nawet jeśli, to "po co"? Z językiem problem jest taki, że w pewnym sensie "znanie go trochę" jest w dzisiejszym swiecie, zwłaszcza jeśli idzie o angielski, coraz mniej ważne, a z drugiej strony nie zapytasz przekornie "po co?. Może patrząc przez pryzmat własnej nauki języka mam trochę skrzywiony obraz, bo pewnie gdybym dobrze umiał te podstawy, umiał te wszystkie ustawione scenki formalne i nieformalne, umiał na 10 sposobów swobodnie poweidzieć ze pan dyrektor jest zajety, ze spodnie za małe i kolor nie taki, że do Reala dojedzie pan autobusem linii 13 z tamtego przystanku, a wysiąść trzeba minąwszy budynek TP (tak, minąwszy itp. a nie w 10 zdaniach podmiot-orzeczenie) myślałbym o tym nieco inaczej, niemiej chyba nie mylę sie wiele - zwykle nauka języka daje tyle, że umie się "coś". Najczęściej coś, co w prawdziwym, życiu nie pozwoli bez słownika przetłumaczyć połowy piosenek i 3/4 zaawansowanych białych wierszy. Jest tylko nieco bardziej użyteczne niż zarys wiedzy z matematyki po skonczeniu szkoły (poza dodawaniem, mnozeniem, dzieleniem, ułamkami oraz podstawami geometrii nie przydaje się nic, jeśli nia jesteś potem inżynierem itp). Mozesz dzięki temu odnaleźć sie w markecie, kupic bilet do kina, znaleźć kibel na lotnisku, podać kurs hinduskiemu taksiarzowi, ale w praktyce - taki to trochę analfabetyzm. A zeby wejść na wyższy poziom ci mniej zdolni, jak ja, musieliby ryć ten angielski równie mocno, jak ryją co trudniejsze przedmioty na studiach. Wynaleźć jakieś super metody, szperać wciąż w necie itp. To tylko nieco mniej prawdopodobne niż dziesięcioletnie studia matematyczne humanisty. Nie twierdzę, zę nigdy nei chciałem spróbować, moze by mi się udało jakbym rozwiązał kilka swoich problemów i miał naprostowane życie. Moze warto próbować. Ale nie pieprzmy, ze to łatwe jak zrobienie pikli na zimę. Oczwiscie są ludzie naprawdę bystrzy, pracowici cholernie też, ale i bystrzy, co mają CPE, dosyc komunikatywny francuski + niemiecki i skończone prawo na Yale albo fizykę na MIT, ale mowimy o przeciętniakch. Ja widzę dla siebie szansę chyba tylko w czytaniu, czytaniu i czytaniu, ale takim skupionym na samym czytaniu, niz na szukaniu informacji - ergo, w Kundlu z wbudowanym słownikiem i jakichś tanich/darmowych książkach, co lepszych artykułach z prasy. Ale najpierw i tak wystarczyłoby mi przeczytanie parę razy łopatologicznych książek przygotowawczych do matury, gdzie mam tony tych dialogów z którymi mam problemy... o, i do tego to faktycznie brak mi motywacji, bo nudne to niczym prawo handlowe. Więc i kundla nie kupuję i nie biorę się za te stare książki z domeny publicznej... Zresztą, tak mi jeszcze przyszło do głowy - czemu zakładać, ze motywacje każdy mozę z siebie wykrzesać taką samą? Zmotywujesz się tak smao do nauki chemii, fizyki i prawa? Nie? Więc i motywacja, neikoniecznie tylko z powodu lenistwa, jest różna u róznych ludzi, a przecież wszyscy się zgadzamy, zę pomaga. Brak motywacji czy lenistwo to oczywiście w dużym stopniu nasza wina, ale też warto pamiętać, ze nei do końca. Re: Czy to jest normalne (problem z j.obcym) ? - stap!inesekend - 18 Sie 2013 Zasie, Ty myślisz, że nauka języków przychodzi mi tak ot, hop siup? Okej, tak jest, gdy jestem na miejscu, bo ja - paradoks może, ale - uwielbiam gadać w obcych językach. W ogóle to czasami dostaję lingwistycznego orgazmu I zupełnie nie wyglądam wtedy jak fobik. Natomiast, gdy przychodzi do ślęczenia nad książką, to ja odpadam, nie umiem się skupić i w ogóle... dochodzą do tego: perfekcjonizm i inne fobiczne pierdoły i masz babo placek. Więc to nie jest tak różowo, jak niektórzy sądzą. Niemniej jednak, ja naprawdę KOCHAM języki obce i nie mógłbym chyba bez nich żyć. Myślę, że nauka języka jest jednak łatwiejsza niż skomplikowana matematyka. Może problem w złym dobraniu źródeł? Warto znaleźć coś, co lubimy robić, tylko w języku obcym - oglądanie "Gry o tron" z napisami, nucenie tekstów ulubionego zespołu ze Szwecji czy Japonii, czytanie klasyków w oryginale, słuchanie Radia Europa ... Pomysłów jest wiele, potrzebne jest tylko ruszenie z miejsca. Z tym "znaniem trochę" czuję podobnie. Chwilami mam wrażenie, że dla pracodawców nie znam żadnego innego języka, poza polskim. Re: Czy to jest normalne (problem z j.obcym) ? - Zasió - 18 Sie 2013 "Niemniej jednak, ja naprawdę KOCHAM języki obce i nie mógłbym chyba bez nich żyć." A ja nie za bardzo. I to też jest cos, co tobie pomaga, a mnie nei do końca. Mnie bardziej motywuje to, zę nie umiem,a powinienem, a nie, że tak z całego serca chcę. Nie no, trochę chcę, bo to fajne i praktyczne - inaczej choćby porusza sie człowiek po internecie teraz, a inaczej te 10 lat temu, gdy po angielsku ani be, ani me, ale wciąż mnie to "nie jara". Dodatkowo mam tak, ze wkurza mnie "szukanie metod", bo to jak jazda 2h autobusem, by 20 min połazić po sklepie. Denerwuje mnie chaos itp. Re: Czy to jest normalne (problem z j.obcym) ? - uno88 - 18 Sie 2013 Jest jeszcze coś takiego, że: "1. W języku angielskim jest w przybliżeniu 100 000 głównych słów. 2. Rodzimy użytkownik języka angielskiego zna pomiędzy 10 000 (niewykształcony) a 20 000 (wykształcony) takich słów. 3. Profesor Nation odkrył, że osoba musi znać 8-9 tys. słów, aby swobodnie przeczytać książkę. 4. Badania nad osobami, które uczą sie rodzimego języka pokazują, że osoba ze słownictwem biernym liczącym 2,5 tys. słów i czynnym liczącym 2 tys. słów może posługiwać się językiem biegle." Wystarczy się, więc nauczyć słownika frekwencyjnego liczącego 2000 najczęściej używanych słów i coś tam dukać. Oczywiście również w wymowie. Zostaje jeszcze gramatyka, ale z nią miałem zawsze najmniejszy problem. W całym swoim życiu kułem angielskie słówka z 10 razy i to wyłącznie na klasówki. Strach pomyśleć ile bym umiał, gdybym od gimnazjum uczył się po te 5 słówek dziennie. Kluczowy jest też rodzaj motywacji. Motywacja typu kij i marchewka, czyli najzwyklejsza świadomość zysków i strat jest krótkotrwała. Nadaje się do realizacji krótkoterminowej, zadaniowej typu "zakuję na klasówkę i będę miał z głowy, a jak nie to dostanę pałę, a starzy nie dadzą kasy na melanż". Motywacja for fun (wewnętrzna) działa na długą metę i jest gwarantem sukcesu w dziedzinach w, których na efekty trzeba czekać (nauka języka, zdobycie jakiejś umiejętności, dbanie o sylwetkę). Re: Czy to jest normalne (problem z j.obcym) ? - Zasió - 18 Sie 2013 Dukać - to swietnie powiedziane. Oczywiscie frekwencyjny frekwencyjnemu mozę nie równy, ale np. słownik Oxfordu ma taką fajna listę 3000 najczęściej spotykanych słów, które w samym słowniku oznaczone są symbolem kluczyka. Otwierasz dowolna stronę i bez tego symbolu masz słowa takie jak: intact, disgrace, debris etc. Nawet zakładajac, że spora część z ponad 100 000 haseł - niechby i połowa - to wyrazy pochodne jeden od drugiego albo złożenia w rodzaju drug dealer czy inny dressing gown, to prędziej uwierzyłbym ze - 3000 wystarczy do sprawnego - no właśnie, ty to dobrze określiłeś - dukania. Choć na ile sprawnego - czort wie. W przeczytanie książki z 10k słów juz można uwierzyć, ale w taką znajomość 20k przez wykształconego brytyjczyka, to eni bardzo. Chyba, że faktycznie nie bierzemy pod uwagę wyrazów pochodnych. Wtedy taki teoretycznie opasły słownik, ale wciaż dla uczących się, więc jakoś tam wybrakowany jeszcze, skurczy się o dodatkowo o połowę, a ze brytyjczyk pewnie zna taki akurat słownik co najmniej w połowie... to mamy te 25k Tylko co tam słówka. Do wielu jest od groma kolokacji do zapamiętania, od groma "verb patterns", do tego "phrasal verbs"... Nie przeczę, ze płynna znajomość choćby tych 3000, zwłaszcza w mowie, to byłoby o wiele więcej moze niz wiem teraz, ale jak już sie chyba zgodziliśmy ze stapem - tak naprawdę, to i tak nic, jak chcesz oglądać filmy w oryginale choćby. Re: Czy to jest normalne (problem z j.obcym) ? - stap!inesekend - 18 Sie 2013 Do filmów w oryginale nie potrzeba aż tak wiele, chyba, że masz manię w postaci "muszę znać każde słowo". Re: Czy to jest normalne (problem z j.obcym) ? - Zasió - 19 Sie 2013 Bez manii "znam każde słowo". oglądanie dla mnie kompletnie nie ma sensu. chyba, ze dla czystej nauki, ale wtedy odpada zupełnie motywacja "robię cos, co lubię" bo film, który mnie interesuje chce a) zrozumieć w pełni b) obejrzeć dla relaksu. wiec trzeba chyba oglądać dwa razy, najpierw z napisami czy lektorem, za jakiś czas w oryginale. do filmu w oryginałeb trzeba pewnie tyle, co do książki, tylko pewnie jeszcze bieglej. no, zależy to tez od języka użytego w filmie, to fakt Re: Czy to jest normalne (problem z j.obcym) ? - uno88 - 19 Sie 2013 Gdyby chcieć rozumieć każde słowo w całym dajmy na to serialu House M.D. to bez tych 10 tysięcy nie podchodź pewnie plus nieco języka stricte medycznego. Tylko, że z takim sapiącym w kark demotywatorem, chyba nikt nie uczyłby się języków obcych. No, może jedynie jacyś zagorzali fani konkretnych powieści, seriali, czy filmów. Na dłuższą metę więcej bym się spodziewał po kimś kto powie "Przeczytam ze 100% rozumieniem całego Władcę pierścieni, niech mnie troll jaskiniowy wydyma jeśli ściemniam!", niż po "Dopiero mając CPE możesz ośmielić się powiedzieć, że władasz językiem angielskim." Wg. mnie potrzeba bardzo konkretnych planów dotyczących tego, czemu ta znajomość ma w ogóle służyć. Ja bym chciał rozumieć w pełni terapię Richardsa i inne najnowsze książki traktujące o terapii CBT w oryginale. Więc pozostaje tylko zakuć. Re: Czy to jest normalne (problem z j.obcym) ? - stap!inesekend - 19 Sie 2013 Ale i po polsku nie znasz wszystkich słów, np. terminologii, żeglarskiej, medycznej, średniowiecznej batalistyki etc... Re: Czy to jest normalne (problem z j.obcym) ? - Zasió - 19 Sie 2013 nie znasz, ałeb uwierz, ja tu nie myślę o znajomości skomplikowanej terminologii wąskich dziedzin. porblem w tym, ze nie znając tych kilku tyś słów często możesz się czuć jakbyś gadał z rodowitym hanysem albo wrecz kaszubem (zwlasza biorąc pod uwagę, ze nie znając słowa i tego, jak się go używam, czasem yrudno połapać się w reszcie zdania). niezrozumienie pojedynczych czy specjalistycznych słów to imho bardzo wysoki poziom biegłości po polsku tez znasz tkanki, siatkówki, blaszki miazdzycowe, okostna, rufę, kleje, sterburtę, a nawet jeśli nie rozrozniasz nastu typów broni białej i obuchowej. to świta ci ze rapier, puginal, lanca, morgenstern albo buzdygan to nie są części garderoby, tylko cos to walenia lub ciecia, choćbyś nie wiedział co jest czym i jak wygląda. znajomość tylu słów w angielskim to juz dobra znajomość i wcsle nie takie b1 pewnie... Jasne, ze nie musze znać nazw części broni palnej, bo i po polsku nie znam jej budowy poza spustem, kolba i lufa oraz celownikiem. Re: Czy to jest normalne (problem z j.obcym) ? - stap!inesekend - 19 Sie 2013 Czytałem "Starego człowieka i morze" po angielsku i bez terminologii marynarskiej da się to zrobić :] Obawiam się, że po prostu i w tej kwestii dopada Cię pesymizm. A naprawdę da się :] Re: Czy to jest normalne (problem z j.obcym) ? - Luna - 19 Sie 2013 Bardzo lubię języki obce, uczę się ich cały czas i prawdopodobnie uczyć się będę całe życie, dla mnie jest to przyjemne hobby. Ale z drugiej strony - czym więcej się uczę, to dowiaduję się, jak wiele jest obszarów, do których nie dotarłam. Czym więcej się uczę, tym mniej wiem I nie jest to przyjemne, do tego mnóstwo czasu zajmują powtórki, bo opanowany materiał lubi uciekać z głowy W ogóle ostatnio dopadają mnie myśli, że nie da się dobrze nauczyć języka, bo niby jak, skoro prawdopodobnie nie znamy bardzo dobrze nawet własnego. Wiem, że nie należy się tym przejmować i "wykrawać" sobie coś z języka na własne potrzeby, ale czasami takie myśli działają demotywująco... Co do filmów i seriali zgadzam się z Zasem - nie wyobrażam sobie obejrzeć czegoś, co mnie naprawdę interesuje, i nie zrozumieć wszystkiego lub prawie wszystkiego. Czasem coś oglądam w oryginale, ale tylko w ramach nauki języka, czyli coś, co nie jest zbyt ciekawe. Cytat:Czytałem "Starego człowieka i morze" po angielsku i bez terminologii marynarskiej da się to zrobićKlasyki nie próbowałam, ale łatwiejsze książki owszem, i tak, da się czytać. Ale i tak wkurzam się, gdy nie rozumiem dłuższego fragmentu i muszę sięgać do słownika. Cytat:Mozesz dzięki temu odnaleźć sie w markecie, kupic bilet do kina, znaleźć kibel na lotnisku, podać kurs hinduskiemu taksiarzowi, ale w praktyce - taki to trochę analfabetyzm.Trochę tak, ale zależy, dlaczego się uczysz tego języka. Bo jeśli chcesz spędzić wakacje w danym kraju, to to powinno wystarczyć. Re: Czy to jest normalne (problem z j.obcym) ? - stap!inesekend - 19 Sie 2013 Jako dziecko oglądało się "Dwa głupie psy" na Cartoon Network i nieznajomość słów jakoś nie była problemem ;] Ja też czasami się frustruję, ale no... nie warto się poddawać. [Anyway, założę chyba osobny wątek] Re: Czy to jest normalne (problem z j.obcym) ? - Floyd - 19 Sie 2013 Ja się zgodzę z Zasem - moim zdaniem do języków trzeba mieć bakcyla, tak jak do każdej innej rzeczy. Jedni matmę pojmują w mig, inni muszą kuć żeby zdać. To samo z językiem - jedni potrafią sobie tworzyć w głowie szlaki skojarzeń, inni kompletnie nie mają na to sposobu i żaden obcy im nie wchodzi. Poza tym zależy też do czego ten język jest nam potrzebny, no i jakie mamy możliwości nauki. Ja np. bardzo rzadko mam potrzebę użycia języka w praktyce, przez co ulatuje mi on w błyskawicznym tempie. Dodatkowo nauka w polskim wydaniu to albo teoretyzowanie na gramatyce, albo suche wkuwanie słówek, które potem i tak się na niewiele zdają, bo normalnie występują w zbitkach zdaniowych, w jakiś zupełnie odmiennych kontekstach, które po prostu człowiek musi wyczuć jak długo praktykuje z danym językiem. Dla mnie nauka języków ma formę odwróconej piramidy. Początek jest w miarę łatwy i przy średnim nakładzie pracy można się nauczyć dukać w danym języku, dogadać w sytuacji kryzysowej itp. Do biegłości to baaaardzo długa droga. Re: Czy to jest normalne (problem z j.obcym) ? - stap!inesekend - 19 Sie 2013 To ciekawe, że wielu ludzi, którzy twierdzą, że są beztalenciami, gdy zostają przyparci do mury, nagle świetnie sobie radzą ;] Rozwala mnie na przykład moja ciotka, która ma męża Włocha i mieszka na Sardynii. Mówiła, że poszła na kurs angielskiego, ale szybko zrezygnowała, bo to było dla niej taaaakie trudne. Taaa, ale włoskiego nauczyła się niemal perfekcyjnie - ciekawe, co? :] Re: Czy to jest normalne (problem z j.obcym) ? - Zasió - 19 Sie 2013 stap, wiem, ze chcesz wszystkim wmówić, że to tylko kwestia lenistwa... trudno. Ale mnie nie przekonasz. Czytaj zresztą uważnie, co piszę, to znajdziesz nawet coś, z czym chyba sie zgodzisz A włoski może po prostu był dla niej łatwiejszy? Angielska gramatyka jest dla nas strasznie mało intuicyjna... na poziomie wyższym niż dukanie subject-verb-object No i jak nagle poświęciła się tylko temu... parz moje wcześniejsze posty. Floyd - pełna zgoda. Poziom A1/A2 i odpowiedniki w innych językach i ich klasyfikacjach to bułka z bananem, ale potem zaczynają się schody. No, oczywiście w chińskim, japońskim i innym tamilskim czy nawet rosyjskim początkowo jest trudniej z racji innych znaczków-krzaczków Re: Czy to jest normalne (problem z j.obcym) ? - Floyd - 19 Sie 2013 stap!inesekend napisał(a):To ciekawe, że wielu ludzi, którzy twierdzą, że są beztalenciami, gdy zostają przyparci do mury, nagle świetnie sobie radzą ;] Rozwala mnie na przykład moja ciotka, która ma męża Włocha i mieszka na Sardynii. Mówiła, że poszła na kurs angielskiego, ale szybko zrezygnowała, bo to było dla niej taaaakie trudne. Taaa, ale włoskiego nauczyła się niemal perfekcyjnie - ciekawe, co? :] Stap, ale ja właśnie o tym mówię że największym problemem w samodzielnej nauce języka jest brak przymusu jego używania codziennie, przez co on ulatuje z głowy. Jakbym się wyprowadził do obcego kraju, to siłą rzeczy byłbym zmuszony przyswoić choćby podstawy, co z ciągłym używaniem i słyszeniem języka dookoła przychodzi o wiele łatwiej. Dziwi mnie to, że tego nie łapiesz uczenie się języka mieszkając w Polsce i używając do przeglądania od czasu do czasu stron w tym języku jest dla mnie kompletnie nieefektywne. I dla wielu osób podejrzewam, że też. Re: Czy to jest normalne (problem z j.obcym) ? - Debora - 10 Wrz 2013 Ja chyba nie mam zdolności do języków obcych. Nie znam angielskiego choć uczyłam się go kilka lat w szkole, a niemiecki, którego też się uczyłam znam w bardzo małym stopniu. Z innymi językami obcymi nie miałam do czynienia. Choć zdałam maturę z języka niemieckiego (co prawda tylko na poziomie podstawowym), to w rzeczywistości myślę, że nie potrafiłabym się porozumieć z kimś w tym języku. Re: Czy to jest normalne (problem z j.obcym) ? - Luna - 10 Wrz 2013 Zas napisał(a):A włoski może po prostu był dla niej łatwiejszy?Też o tym pomyślałam. Wydaje mi się, że jeśli ktoś łatwo uczy się jednego języka, to wcale nie znaczy, że innego nauczy się z taką samą łatwością. Widzę to na swoim przykładzie. Nauka angielskiego i hiszpańskiego nie sprawia mi większych kłopotów, słówka zapamiętuję szybko i pamiętam długo. Zupełnie inaczej jest z niemieckim. Nie mogę zapamiętać słówek, a jak już to zrobię, to po chwili i tak nie pamiętam : / Plus to, o czym pisał Piotr. Re: Czy to jest normalne (problem z j.obcym) ? - Zasió - 10 Wrz 2013 Ta, jak to leciało? Chyba jakoś tak: Niemcy maja dziwna gramatykę. Zapisującałezdaniabezkropekiprzecinków. I nazywają to "rzeczownik" Ja tam zawsze lubiłem niemiecki, jak mi szła nauka i ile pamiętam, to juz inna historia. Ale Deutsch macht Spass, tego sie trzymajmy. Re: Czy to jest normalne (problem z j.obcym) ? - ajuka - 16 Wrz 2013 Też mam problemy z nauką języków. Angielski poziom intermediate od gimnazjum a mam 23 lat. Ciągła stagnacja. Nie mogę przejść na poziom wyżej. Wydaje mi się, że fobicy mogą być gorsi w językach - strach przed mówieniem ogólnie a co do tego w obcym języku powoduje, że na nawet zwykłych lekcjach w szkole nie wykorzystujemy w 100% możliwości nauki. Sama wiem jak miałam na studiach. Ciągłe pytania o hobby, chłopaka, podróże itp. Jak mam coś odpowiedzieć nawet po polsku jak w moim życiu nic się nie dzieje ? Odpowiadałam Yes lub No i starałam się uciec od odpowiadania. Re: Czy to jest normalne (problem z j.obcym) ? - Avalain - 16 Wrz 2013 Przypomniało mi się, z pierwszego roku studiów, gdy na ćwiczeniach nasz profesor oznajmił nam, że jesteśmy "false begginers" (fałszywi początkujący) i że teoretycznie powinniśmy coś umieć, ale nie umiemy nic. Inna sprawą było to, że większość ludzi specjalnie napisało test kwalifikujący tak aby wylądować w niższej, mniej wymagającej grupie. Uważam że jednym z większych sekretów na szybką naukę czegokolwiek, w tym języka obcego, jest połączenie tej czynności z pozytywnymi odczuciami i/lub zabawą. Gdy poszedłem na swoje pierwsze korepetycje z języka angielskiego w szkole podstawowej, napisałem parę liter w zeszycie, zobaczyłem że korepetytor jest sztywny jak kij od miotły. Nie potrafiłem się skupić na tym co próbował mnie nauczyć, było to tak nudne jak on. Zacząłem grać w gry komputerowe, angielskojęzyczne. Stare tytuły, które nie zawierały wiele treści, jednak wzbudzały we mnie ciekawość. Brałem słownik i tłumaczyłem sobie słowo po słowie. Później słowa zaczęły być o wiele bardziej rozpoznawalne i sięgałem rzadziej do słownika. Wystarczyło mi później tylko doszlifować czasy, co nie było problemem gdy już tyle się czytało i rozumiało. Pozostał tylko temat poprawnej wymowy. Pomimo rozumienia i umiejętności mowy językiem, cały czas jąkałem się i zawieszałem w pół słowie aby sobie przypomnieć znaczenie. Dla mnie kuracją była praca. Pracuję w towarzystwie obcokrajowców gdzie język angielski jest naszym wspólnym językiem. W każdym kraju ludzie potrafili mnie zrozumieć, co dodawało mi więcej pewności siebie w wypowiedzi. Najśmieszniej było gdy taki pewny i dumny zawitaliśmy w Wielkiej Brytanii. Mówiłem sobie, że jest to dla nie ostateczny test, sprawdzian życia z języka angielskiego. Pierwszy kontakt prawdziwym językiem. Oczywiście, przez ich pokręcony dialekt ledwo zrozumiałem co do mnie mówiono. Jednak okazało się że tylko ta pierwsza osoba z którą rozmawiałem miała jakiś dziwny akcent. Podobnie z jednym członkiem załogi, pochodził z Indii i nikt nie potrafił go zrozumieć pomimo że podobno przemawiał po angielsku. Robił swoje to nikt się go nie czepiał Dzięki temu doświadczeniu, po powrocie do Polski często łapię się na sytuacji że mam myśli w języku angielskim i trudności w wymowie polskich słów. To znaczy pamiętam nazwę przedmiotu po angielsku, ale zapominam po polsku. Muszę sobie przypominać polską mowę, co trwa niespełna dwa tygodnie za każdym razem. Tak więc polecam naukę przez przyjemność. Oglądać filmy z napisami angielskimi, brać słownik, wypisywać słówka. Grać w gry, podobnie tłumaczyć tekst. Nie przyjdzie to dzień, dwa, jednak z czasem zaczniesz zauważać te same słowa i zwroty. Zaczniesz widzieć kontekst i wspólną całość. Robię tak teraz z językiem japońskim i efekty są zdumiewające. Postanowiłem oglądać anime bez napisów. Nie cierpię angielskiego dubbingu. Głosy są zniekształcone i nie pasujące do postaci. Tak więc zacząłem z upartością uczyć się tych "krzaczków" wyżej wymienionym sposobem Nie wiedziałem tylko że wdepnąłem w bagno ich alfabetu. Hiragana, Katakana oraz Kanji. To jak uczyć się całego alfabetu, który z samego Kanji ma tylko 50 000+ znaków. Na szczęście większość nie jest niezbędna. Krzakmaster! Re: Czy to jest normalne (problem z j.obcym) ? - ajuka - 08 Paź 2013 Nauka języków chyba ma to do siebie, że najwięcej daje kontakt z językiem w naturalnym środowisku. Większość osób które dobrze znają np. angielski wielokrotnie chociażby jeździło na wakacje za granicę czy nie obawia się mówić z native speakerami. Fobicy a przynajmniej ja boję się wyjazdów i upokorzeń związanych z problemem dogadania się. |