Nie mam nic do powiedzenia w towarzystwie... :( - Wersja do druku +- PhobiaSocialis.pl (https://www.phobiasocialis.pl) +-- Dział: Problemy i porady (https://www.phobiasocialis.pl/forum-14.html) +--- Dział: Relacje międzyludzkie (https://www.phobiasocialis.pl/forum-19.html) +---- Dział: ROZMOWA (https://www.phobiasocialis.pl/forum-62.html) +---- Wątek: Nie mam nic do powiedzenia w towarzystwie... :( (/thread-18.html) |
Re: Nie mam nic do powiedzenia w towarzystwie... :( - WolfGhost - 29 Gru 2007 mniemam ze leki dzialaja.. Re: Nie mam nic do powiedzenia w towarzystwie... :( - TroPtyN - 29 Gru 2007 I leki, i psychoterapia. :-) Re: Nie mam nic do powiedzenia w towarzystwie... :( - Emperor - 30 Gru 2007 Hmmm, zaczynam się trochę (właściwie to troszeczkę, tak tyci, tyci) przekonywać do tych magicznych specyfików Za miesiąc niecały będę mieć wolne już, 2-3 tygodnie (niby sesja, ale kto by się tam przejmował, jak ma sto razy ważniejsze sprawy na głowie - fobia). Chyba się w końcu przemogę i pójdę do jakiegoś psychologa Jeśli to ma pomóc w pokonaniu "nic nie chcenia się" i tego chorobliwego dyskomfortu w obecności ludzi (strach dotyczy tylko rozmów na całe szczęście albo i nieszczęście ), to jestem jak najbardziej za. Nawet nie musi to sprawić, żebym był bardziej rozmowny niż teraz (tj. często milczący zamiast zawsze milczący ), chociaż nie pogniewałbym się, jeśli by i tu trochę pomogły te leki. Re: Nie mam nic do powiedzenia w towarzystwie... :( - TroPtyN - 30 Gru 2007 Warto pójść, samo siedzenie z założonymi rękoma tylko pogorszy sprawę. :-) Ale nie można oczekiwać natychmiastowej i drastycznej zmiany - na to potrzeba czasu. Re: Nie mam nic do powiedzenia w towarzystwie... :( - Michał - 30 Gru 2007 O tak! Niestety! Wiem coś po sobie. Nie mam już siły, ani gotowości na terapię, a bez tego jestem ... jakby to powiedzieć ... niepełnosprawny? Siły, żeby szukać coraz to nowego psychiatry też już nie mam. Nie chcą mi dawać leków za bardzo, bo twierdzą, że to w mojej osobowości coś jest i na to tylko terapia. A mi się wydaje, że mogą się mylić, zwłaszcza, że nie jestem gotów wszystkiego mówić. Suma sumarum kiepscy są, bo pomimo niemówienia wszystkiego powinni sobie radzić. Sam bym sobie poradził z pacjentem, który wszystko mówi. Żadna to sztuka. Nie jest tak do końca, celowo przesadziłem. edit: do poniżej: Nie chciałem, ale w takim jestem teraz stanie. Re: Nie mam nic do powiedzenia w towarzystwie... :( - Użytkownik 219 - 30 Gru 2007 Żeby się wybrać do psychologa trzeba się jakoś przemóc niesamowicie. Już dwa razy chciałem podjąć próbę, ale dla mnie to zbyt wielki wysiłek społeczny. Chyba prędzej umrę niż pójde, a jeśli już jakimś cudem się tam znajde, to pewnie przez sam fakt, że mi się to udało będe calkowicie wyleczony. Nie wiem jak wyglądał u Was ten pierwszy raz, bo dla mnie to jakiś horror . Michał - swoim postem dodatkowo mnie zniechęciłeś (nawet jeśli przesadzonym) . Re: Nie mam nic do powiedzenia w towarzystwie... :( - TroPtyN - 30 Gru 2007 W takich momentach zastanawiam się, czy naprawdę mam fobię, czy może coś podobnego? Do psychologów chodziłem z ogromną przyjemnością, do psychiatrów z trochę mniejszą, gdyż zawsze trzeba było czekać w kolejkach. Przez pewien czas nawet matka mnie odprowadzała. :-( Re: Nie mam nic do powiedzenia w towarzystwie... :( - Śnieżynka - 02 Sty 2008 Emperor napisał(a):Za miesiąc niecały będę mieć wolne już, 2-3 tygodnie (niby sesja, ale kto by się tam przejmował, jak ma sto razy ważniejsze sprawy na głowie - fobia). Chyba się w końcu przemogę i pójdę do jakiegoś psychologa Ględzenie i radzenie (na moim przykładzie i błędach): Nie za parę tygodni, nie za dwa tygodnie, nie przy następnym wolnym. Teraz! Jak pojawia się decyzja o czymś, zrób to odrazu. Jak dojdziesz do wniosku że chcesz, idź i się zarejestruj! Później, jutro, pojutrze, znajdzie się milion powodów żeby nie iść albo jeszcze trochę poczekać. Wiem po sobie koniec ględzenia i radzenia Re: Nie mam nic do powiedzenia w towarzystwie... :( - Sosen - 23 Sty 2008 Ja mam dwóch kumpli z którymi gadam dosyć swobodnie. Ale jak tylko pojawi się jakaś trzecia osoba to milkne i zaczynam się czuć nieswojo. Zazwyczaj wtedy coś wymyślam i odchodzę. Strasznie nie lubie ciszy i wtedy zaczynam gadać głupoty za które później się wstydze Ogólnie nie uważam się za nudziarza, chociaż przez tą fobię na takiego wychodzę... Re: Nie mam nic do powiedzenia w towarzystwie... :( - LostSoul - 23 Lut 2008 Jeśli już bywam w towarzystwie,to niestety na ogół w towarzystwie ludzi w mojej nie bardzo lubianej,ale koniecznej do mojego przeżycia na tym padole pracy.Czasem coś bąknę na tematy związane z pracą...generalnie to odzywam się jak sam tego chcę,a nie jak ktoś ode mnie coś wyciąga...I zwykle rozmawiam tam o muzyce,filmach i komputerach,te pierwsze dwa tematy uważam za takie uniwersalne,bo chyba każdy lubi jakąś muzykę i filmy. Re: Nie mam nic do powiedzenia w towarzystwie... :( - Nitka - 03 Mar 2008 hehe, yhy, ja też mam głos łatwy do zagłuszenia, kiedy chcę np. cos na lekcji powiedzieć, to ciągle muszę powtarzac sto razy, a każdy się na mnie drze, a ja od razu buraka spalam hehe żałosna jestem ... Re: Nie mam nic do powiedzenia w towarzystwie... :( - afik - 03 Mar 2008 Najbardziej denerwuje mnie w towarzystwie jak ktoś powie: "... a ty czemu nic nie mówisz". Wtedy głupio odpowiadam: "nie chce mi się". Potem gdy przychodze do domu myśle sobie, co mógłbym wtedy powiedzieć, jak się zachować, jest nawet fajnie sobie tak pomyśleć. Ale co z tego Myśle, że gdybym miał maske, byłbym wtedy bardziej otwarty na rozmowy. Re: Nie mam nic do powiedzenia w towarzystwie... :( - Jim - 03 Mar 2008 nitka napisał(a):hehe, yhy, ja też mam głos łatwy do zagłuszenia, kiedy chcę np. coś na lekcji powiedzieć, to ciągle muszę powtarzać sto razy, a każdy się na mnie drze, a ja od razu buraka spalam hehe żałosna jestem ...Kobieta nie musi mieć donośnego głosu. Taka cecha kojarzona jest z mężczyznami. Ja raczej takiej nie posiadam i też często muszę coś powtarzać. efotografik napisał(a):Najbardziej denerwuje mnie w towarzystwie jak ktoś powie: "... a ty czemu nic nie mówisz". Wtedy głupio odpowiadam: "nie chce mi się".Jeżeli ten, który zadaja mi takie pytanie nie jest przeze mnie lubiany odpowiadam: "Bo Ty/Wy ciągle mówisz". Re: Nie mam nic do powiedzenia w towarzystwie... :( - afik - 03 Mar 2008 Gorzej jak ta osoba odpowie: "No więc prosze, możesz mówić". Hehe i co wtedy ? Re: Nie mam nic do powiedzenia w towarzystwie... :( - Jim - 03 Mar 2008 Wtedy można powiedzieć co wymyśli się szybko. Bezpieczniejszą odpowiedzią na pytanie dlaczego nic nie mówimy jest stwierdzenie, że nie znam się na tym o czym rozmawiacie. Gorzej jeżeli rozmowa jest na temat mycia zębów. Re: Nie mam nic do powiedzenia w towarzystwie... :( - Smoklej - 03 Mar 2008 efotografik napisał(a):Gorzej jak ta osoba odpowie: "No więc prosze, możesz mówić".A ja mówię wtedy tak: "Jesteś pewna/pewnien? Bo jak zacznę mówić, to nie wiem czy kiedykolwiek skończę", hehe . Nie, nie, wcale tak nie jest . No, przynajmniej nie zawsze . Ja się długo rozkręcam. We wszystkim. Tak po ósmej godzinie tego... gadania dopiero się rozkręcam . Re: Nie mam nic do powiedzenia w towarzystwie... :( - Victor Mancini - 04 Mar 2008 Wierze w to, ze nie mam nic do powiedzenia w towarzystwie. Z natury jestem introwertykiem i cecha ta, jak sie domyslacie, zbytnio mi nie pomaga. Ciezko mi zainincjowac dyskusje, zadawac pytania i ogolnie skupic sie na tym co do mnie mowia. ops: Wszystko to przez zakorzenione gleboko w mej czaszce, przekonanie o mojej bezwartowosci jako partnera do rozmow. Mam co prawda kilka bezpiecznych tematow, w ktorych sie odnajduje jak sport, muzyka, film i czy wydarzenia bierzace. Nie zawsze jednak mam mozliwosc przedyskutowania wyzej wymienionych zagadnien. Musze miec konkretny temat. Zazdroszcze ludziom, ktorzy potrafia "gadac o niczym", podtrzymujac tym samym rozmowe. Jesli rozmowa "wygasa" ,w towarzystwie zaczynam sie czuc nieswojo, wrzucam sobie ze to moja wina i to "krepujace milczenie" zdaje sie trwac wiecznosc... Re: Nie mam nic do powiedzenia w towarzystwie... :( - Kaktus - 04 Mar 2008 No i mogę się pod tym podpisać Właściwie co do słowa, tylko film to nie jest dla mnie temat, bo mało filmów oglądam, większości tzw. "kultowych" filmów nigdy nie widziałem i niespecjalnie mnie ciągnie do ich poznania. Re: Nie mam nic do powiedzenia w towarzystwie... :( - Misiu - 29 Lip 2008 ... Re: Nie mam nic do powiedzenia w towarzystwie... :( - soulja - 29 Lip 2008 ... Re: Nie mam nic do powiedzenia w towarzystwie... :( - Użytkownik 528 - 13 Sie 2008 Cóż poradzić, że ja wolę pomilczeć do ludzi, niż z nimi porozmawiać. ... ach, żeby tak telepatą być i komunikować bez użycia aparatu gębowego Nie potrafię wypełnić słów jakąś prywatną, osobistą treścią, dlatego każda rozmowa, choćby o tym. że pada wydaje mi się bezsensowna. Re: Nie mam nic do powiedzenia w towarzystwie... :( - Justina - 13 Sie 2008 unikam dużego towarzystwa. jeśli muszę się wkręcić, to mi trudno. ale jeżeli w towarzystwie czuję się swobodnie to buźka mi się nie zamyka. całe szczęście. Re: Nie mam nic do powiedzenia w towarzystwie... :( - Nanami - 13 Sie 2008 pam pam pam Re: Nie mam nic do powiedzenia w towarzystwie... :( - Niered - 13 Sie 2008 Ale kłamiecie Macie dużo do powiedzenia ale nie mówicie po prostu. Re: Nie mam nic do powiedzenia w towarzystwie... :( - Mysza - 13 Sie 2008 Dokładnie, Lebowski! Nic na siłę! Dziś stwierdziłam, że nie będę się silić na rozmowy o niczym! Dlatego celowo odłączyłam się od "koleżanek" z pracy, które dyskutowały o najnowszych ploteczkach ze świata gwiazd i gwiazdeczek! Nie interesuje mnie to i tyle! I niech mają mnie za gbura, co mi tam! A z bliższymi znajomymi nigdy nie brakuje mi tematów! Choć czasem wolę pomilczeć i posłuchać! |