PhobiaSocialis.pl
Co nam pomogło (a co niekoniecznie) - Wersja do druku

+- PhobiaSocialis.pl (https://www.phobiasocialis.pl)
+-- Dział: Pomoc (https://www.phobiasocialis.pl/forum-3.html)
+--- Dział: Samopomoc - materiały (https://www.phobiasocialis.pl/forum-8.html)
+--- Wątek: Co nam pomogło (a co niekoniecznie) (/thread-33446.html)

Strony: 1 2 3


RE: Co nam pomogło (a co niekoniecznie) - Boomshaka - 29 Mar 2021

Ja się kiedyś natknąłem na takie czary mary. Myślałem, że idę do psychiatry, ale okazało się, że to była czarodziejka :Stan - Uśmiecha się - Szeroko: Prawie nic ją nie interesowało z tego co do niej mówiłem, tylko kazała się położyć na tapczanie, nogi dała mi wysoko (podłożyła poduszki) głowa nisko na równo z tapczanem. Pani czarodziejka tymczasem siedziała w fotelu obok i powiedziałą "niech Pan sobie nie myśli, że ja tu teraz nic nie robię, ja pracują nad tym żeby się Panu poprawiło". Siedziała i przesyłała ponoć "pozytywne wibracje". To trwało z 20 minut i w tym czasie odpłynęła mi krew do głowy. Kazała wstać i mówi " czuje się Pan inaczej prawda, lepiej ?" Nie mogłem uwierzyć gdzie ja się udałem, najtańszy trick z układem krwionośnym, chwila zakręcenia i ona wciska, że mnie wyleczyła. Wtedy byłem młody i zagubiony, teraz to bym durną babę zniszczył. Zapłaciłem, ale żałuje, trzeba było na nią wrzasnąć i wyjść


RE: Co nam pomogło (a co niekoniecznie) - gosc123 - 29 Mar 2021

(29 Mar 2021, Pon 14:39)Ajka napisał(a): To polegało na uciskaniu punktów na głowie i miało rozładować napięcie, poprawić samopoczucie i takie tam cuda.

Masaż głowy generalnie jest relaksujący i rozładowuje napięcie, ale myślę, że nie trzeba do tego koniecznie pani od medycyny niekonwencjonalnej:Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:


RE: Co nam pomogło (a co niekoniecznie) - gosc123 - 13 Maj 2021

Nie wspomniałem tutaj jeszcze o roli ćwiczeń fizycznych: z prostej przyczyny- uznałem po prostu, że to zbyt "banalne" i wystarczająco dużo zostało już na ten temat napisane. Myślę jednak, że warto to jednak podkreślić i że ten aspekt zasługuje na osobny wpis w tym wątku.

Osobiście uważam ćwiczenia fizyczne, czy siłownię jako jedną z najważniejszych rzeczy pomocnych w transformacji i walce z problemami psychicznymi. Być może nawet, gdybym mógł cofnąć czas- od tego zacząłbym swoją nierówną walkę z fobią. Dlaczego?

1) Po pierwsze dlatego, że jest to o wiele łatwiejsze (dla mnie przynajmniej) niż rzeczy typu przełamywanie się w interakcjach społecznych. Na siłowni nie trzeba z nikim rozmawiać (ostatecznie można ćwiczyć nawet w domu, ale polecałbym jednak siłownię, bo wychodzi się z domu i jest się wśród ludzi- co wpływa na nastrój). Jeśli ktoś się na początku boi ośmieszenia można pierwsze kilka razy pójść w mało obleganych godzinach- np przed południem w weekend, albo bardzo późno wieczorem. Można też wykupić sobie lekcję, czy dwie z instruktorem, żeby pokazał jak się korzysta z maszyn, itp., ewentualnie obejrzeć sobie w Internecie jakieś widea pokazowe (btw- ja ani razu nie spotkałem się z jakimś chamskim zachowaniem "karków" w stosunku do mnie, wyśmianiem, itp.- mimo, że siłownia, z której korzystam to taka trochę mordownia- ale wiem, że taka obawa może się pojawić, zresztą sam ją na początku miałem)

2) Regularne chodzenie na siłownię kształtuje silną wolę i charakter, co jest bardzo pomocne przy wprowadzaniu kolejnych dobrych nawyków. Udowadniasz też sobie, że potrafisz wprowadzać zmiany w swoim życiu przez co rośnie samoocena.

3) Gdy rosną mięśnie i zmienia się sylwetka stajesz się atrakcyjniejszy i ludzie Cię poważniej traktują, przez co wzrasta pewność siebie. Mniejsza jest szansa, że będzie się dla kogoś popychadłem (nawet jeśli wewnątrz czuje się mniej więcej tak samo jak wcześniej).
IMO kobiety zwracają o wiele większą uwagę u faceta na posturę i mieśnie niż na twarz- więc wzrasta także szansa na powodzenie na rynku matrymonialnym. Widziałem też kilka razy niesamowite tranformacje- np koleś niepozornie wyglądający, z brzuszkiem stawał się koksem- aż trudno było uwierzyć, że to ten sam człowiek i od razu zmieniała się percepcja kogoś takiego

4) Są te endorfiny itp. więc polepsza się nastrój. U mnie ten efekt występuje, ale nie zawsze, czasami nie widzę jakiejś znaczącej poprawy. Ale są momenty, że rzeczywiście to czuję i jest fajnie

Wiadomo, że trzeba zacząć od malych kroków (eksperci od nawyków mówią, że można nawet przez pierwszy miesiąc, czy dwa zacząć od tego, że przychodzi się na siłownię, przebiera, robi cokolwiek przez 5 minut i wychodzi (!)- kształtuje się w ten sposób nawyk chodzenia na siłownię, który ma kolosalne znaczenie później) i nie spodziewać się cudów natychmiast (ja zauważyłem jakiekolwiek efekty po kilku miesiącach dopiero, po roku w miarę regularnego chodzenia moja sylwetka była daleka od ideału; teraz- mniej więcej po 2 latach- widzę mięśnie, ale wciąż sylwetka nie jest taka, jakbym chciał. Z tym, że u mnie rolę gra dieta i fakt, że robię to dalece nieprofesjonalnie, bez jakiegoś planu konkretnego. Z odpowiednią dietą, planem i trenerem na pewno da się zobaczyć efekty o wiele szybciej).
Poza tym- jeśli ma się problem z motywacją- dobrze jest pakować sobie sprzęt na siłownię poprzedniego dnia i zostawić gdzieś na widoku; no i mieć parntera do treningów (choć i bez tego spokojnie da radę:Stan - Uśmiecha się - Mrugając:)


RE: Co nam pomogło (a co niekoniecznie) - gosc123 - 17 Maj 2021

Bardzo ciekawy artykuł mówiący o tym jak podejście do stresu może wpływać na stan życia i zdrowia (dodam, że to artykuł bardzo prestiżowego uniwersytetu Stanford):

https://news.stanford.edu/2015/05/07/stress-embrace-mcgonigal-050715/

Główne wnioski:
- Jeśli postrzegasz stres jako coś pozytywnego o wiele lepiej sobie z nim radzisz, jesteś zdrowszy, masz lepsze samopoczucie i mniejsze szanse na depresję, czy nawet na rozwód, czy bycie zwolnionym z pracy (!)
- Stres tylko w niektórych rzadkich przypadkach może być niebezpieczny dla zdrowia, poza tym jest nieszkodliwy
- Stres daje energię, którą można wykorzystać do działania
- Pomocne bywa uświadomienie sobie, że każdy zmaga się ze stresem, nie tylko my (i nie jesteśmy przez to wyjątkowi) oraz to, że potrafimy podołać stresującym sytuacjom i się z nich uczyć
- Stres jest sygnałem, że nam na czymś zależy i że ta sytuacja ma dla nas znaczenie

Moim celem będzie teraz zmiana sposobu myślenia- żeby postrzegać stres jako coś dobrego (a docelowo nawet dążyć do sytuacji stresujących)

Edit: I jeszcze ciekawa anegdotka dotycząca stresu:

https://www.youtube.com/watch?v=dcUAIpZrwog


RE: Co nam pomogło (a co niekoniecznie) - gosc123 - 24 Cze 2021

Fajna sztuczka, która pomaga mi ostatnio w stresujących sytuacjach: kiedy zaczyna mi mocniej bić serce z nerwów- np. kiedy mam się wypowiedzieć- mówię sobie, że jestem podekscytowany i się uśmiecham.
Myślę, że to jest bardzo fajny trik. Trudno jest (mi) w takich sytuacjach uspokoić się, włączyć spokój, odpalić triggera, który spowodowałby spokój, przenieść się mentalnie w bezpieczne miejsce, czy inne podobne dyrdymały. Gdy zaczyna mi walić serce, to zazwyczaj jest po ptokach- nie ma powrotu do beztroskich czasów.
ALE
Mózg nie widzi różnicy między strachem, a ekscytacją- podobne zjawiska fizjologiczne zachodzą w obu przypadkach. Różnica jest tylko w percepcji- jedno jawi się jako coś pozytywnego, drugie jako negatywne. Dziś miałem w pracy sytucaję, gdy to dość fajnie mi zadziałało, gdy się zacząłem stresować powiedziałem sobie, że jestem podekscytowany, uśmiechnąłem się i dałem radę spokojnie się wypowiedzieć:Stan - Uśmiecha się: Na pewno dam temu jeszcze co najmniej kilka szans:Stan - Uśmiecha się:


RE: Co nam pomogło (a co niekoniecznie) - Roztoczanka - 09 Lis 2022

1.Mi trochę w walce z fobia pomógł staż jako sprzedawca w sklepie. Może nie byłam jakoś bardzo śmiała i wygadana, ale musiałam rozmawiać z ludźmi, przekazywać informacje innym pracownikom, niektórzy pracownicy sami zagadywali.
Praca była stresująca, ale bardziej przez to że często nie miałam co robić i się tak kręciłam po sklepie i wydawało mi się że wszyscy patrzą że nic nie robię. Boję się przez to iść teraz do takiej pracy. No ale na lęk przed rozmową trochę pomogło.
2.Pomogło pisanie na forach internetowych, wcześniej się bałam pisać nawet w internecie, a po takim pisaniu zauważyłam, że nawet jestem rozmowna i mam coś do powiedzenia. Co poprawiło moją samoocenę i teraz łatwiej mi rozmawiać na żywo.
3.Rower pomaga mi zawsze na większy stres i jak mam doła jak mi się coś nie uda, poprawia mi się humor.
4.Zrobienie jakiejś rzeczy która mnie stresowała, a najlepiej jak zrobię ją kilka razy.

Nie pomogło zmuszanie się do rzeczy których się bałam i nie chciałam ich robić lub ktoś mnie zmusił, bo się jeszcze pogorszyło. Ojciec kazał mi iść na ognisko klasowe gdzie nawet się bałam coś jeść i się nudziłam, kazał mi załatwiać za siebie spraw, dzwonić, odbierać telefon od obcych numerów i stacjonarny gdzie nie wyświetlał się numer. Urzędnicy z urzędu pracy kierowali mnie do prac gdzie wiedziałam że to nie dla mnie i wiedziałam że nie przejdę rozmowy bo czegoś nie umiem i nie jestem taka jaka w tej pracy powinnam być. Nauczycielka z muzyki kazała mi śpiewać 2 piosenki przy całej klasie bo nie słyszała żebym śpiewała z całą klasą.


RE: Co nam pomogło (a co niekoniecznie) - bn - 05 Gru 2022

Mi też praca bardzo pomogła, gdy byłam na to w miarę gotowa (potrafiłam wyjść z domu). Najbardziej jako kelnerka, duża ekspozycja społeczna, w zasadzie dla fobika hardcore, ale pojawiały się momenty przełomowe, w ogóle konfrontacja, gdy robię to czego najbardziej się boję. Daje ogromne poczucie siły, mocy, sprawczości i zaufania do siebie.


RE: Co nam pomogło (a co niekoniecznie) - Pan Foka - 28 Sty 2023

Tłiterz podrzuca banialuki to trzeba poprawić

[Obrazek: uVsHgsS.png]


RE: Co nam pomogło (a co niekoniecznie) - Joanne - 15 Sie 2023

(11 Sty 2021, Pon 15:03)Ajka napisał(a): Po kolejnym nieudanym semestrze na studiach i próbie przedwakowania leków, rzuciłam wszystko i wyjechałam na drugi koniec świata. Polecam każdemu.

To pomaga tylko na jakiś okres czasu. Ja też tak zrobiłam 5 lat temu, nie miałam czasu na myślenie. Fobia wróciła po 5 latach. Także taka ,,ucieczka” nie leczy a maskuje. Problem wróci.


RE: Co nam pomogło (a co niekoniecznie) - Joanne - 15 Sie 2023

(18 Lut 2021, Czw 18:44)Ciasteczko napisał(a): Mi przeprowadzki pomagaly tyljo na chwile. U nnie problemy nasilaja sie jak wkrada sir rutyna i stabilizacja, bez wzgldsu na to gdzie mieszkam. Przykladowo teraz tu w Niemczech wynajmujemy mieszkanie, o co dlugo sir staralismy bo wczesniej jak robilismy przez agencje tp trzeba bylo na kwaterach robotnicznych z pijakami mieszkac. Mieszkanje jest bardzo ladne, tak samo miasto, uzdrowiskowe, za okbem mam piekny widok bo cale miasto otaczaja geste lasy. Podoba mi sie mimo to czune sje paradoksalnue gorzej niz wtesy, gdy przenosilismy sie z kwatery na kwatere
Mam to samo! Przeprowadzka pomogła na jakiś czas, był spokój ale kiedy wkradła się rutyna to fobia wróciła. 
No cóż - nie uciekniemy od niej, trzeba ją wyleczyć.


RE: Co nam pomogło (a co niekoniecznie) - FireSoul - 20 Kwi 2024

mi w wykonywaniu telefonów pomogło dzwonienie po hostelach w Warszawie jak chodziłam do szkoły policealnej. Po prostu musiałam dzwonić, żeby przez weekend mieć gdzie spać. od tamtego czasu dzwoni mnie się jakoś łatwiej. Czyli trening...


RE: Co nam pomogło (a co niekoniecznie) - Aspołeczny - 06 Maj 2024

Fajny temat. Odpowiadając na pytanie

Co mi pomogło:
- czytanie książek o nieśmiałości
- praca, a dokładniej kontakt z klientami. Nie dość, że nauczyłem się rozmawiać z ludźmi (co prawda na tematy pracownicze ale zawsze coś). Kolejna sprawa to dzięki temu dowiedziałem się że inni ludzie też mają problemy i to gorsze niż brak znajomych czy drugiej połówki. Wiem że porównywanie się do gorszych to nie najlepszy pomysł jednak daje taką małą satysfakcję że nie jestem jedyny który ma ciężko w życiu
- aplikacja do mierzenia kroków. Ustawiłem limit na 8 tys. kroków per dzień i za wszelką cenę staram się ustawić ten poziom. Nawet jeśli mam chodzić dookoła pokoju :Stan - Uśmiecha się:
- aplikacje randkowe. Tak wiem, dla wielu to największe upokorzenie, obniżenie samooceny i źródło problemów jednak mnie to było potrzebne. Mimo że nie znalazłem dziewczyny to miałem okazje z nimi rozmawiać i dowiedzieć się jak bardzo aspołeczny jestem. Dzięki temu wiem nad czym muszę popracować
- sport. Tak jak nigdy wcześniej nie lubiłem sportu tak teraz go uwielbiam. No i dodatkowy plus do zdrowia :Stan - Uśmiecha się:

Co mi nie pomogło:
- studia. Zmarnowane ponad 3 lata życia na tak naprawdę nic konkretnego + zmarnowane pieniądze. Jedyny plus to papierek na który może jakaś pani z HR spojrzy (albo i nie). Znajomych również nie udało mi się znaleźć, a nawet gorzej bo przez studia mam mało czasu wolnego który mógłbym poświęcić np na "wychodzenie do ludzi".
Gdybym bym młodszy to poprawiłbym maturę i poszedł na studia dzienne (a potem zmienił na zaoczne). Na dziennych łatwiej poznać nowych ludzi a na pracę mam resztę życia. A nawet jeśli nie udało się poznać nowych ludzi to zawsze więcej czasu dla siebie i możliwość rozwijania swoich zainteresowań.


This forum uses Lukasz Tkacz MyBB addons.